Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Pamiętnik z życia Harry`ego

Dodane przez John_maxey dnia 20-09-2008 19:18
#15

Wtorek 12.11

Co za okropny dzień!
Pokłóciłem się z Hanną Evans, tą durną Puchonką. Nie daj jej czarodzieju wiary! Skoro nie akceptuje mnie takiego, jaki jestem, nie będziemy żyć w zgodzie. Oczywiście, opisuję ten dzień i całą kłótnię.
Głupi, głupi, głupi! - krzyczałem jak zdjęty z łańcucha. - Ta Maggie Levant i Helen Mark są głupie! Natomiast moimi najlepszymi przyjaciółmi są Ron, Hermiona, Neville, Seamus, Ginny, Dean, Luna, Cho i cała reszta uczniów. Wszyscy, prócz Ślizgonów! Lecz naprawdę najlepszym jest John Maxey! To świetny chłopak! Ma dużo wrogów, więc czasami muszę go bronić. Jest ode mnie młodszy o rok, dlatego znam dużo więcej zaklęć od niego. Wraz z Hermioną, jesteśmy szkolnymi prymusami! Teraz, gdy nauczycielem jest Horacy, radzę sobie nawet z eliksirami. Ba, uwielbiam je! Jest całkiem inaczej, niż za czasów Snape'a! Tak, tak, moi drodzy. Horacy pozwala na wiele dowcipów na swoich lekcjach. Nawet wzięliśmy jednego kaczora, któremu zrobiliśmy z gęby balon, gdy rozległ się krzyk.
OCH TY GŁUPI POTTERZE! NIE CIERPIĘ CIĘ! JESTEŚ NIECZUŁYM ŁAJDAKIEM! OCH, JA SIĘ Z TOBĄ POLICZĘ! NIE DOŚĆ, ŻE MNIE NIE LUBISZ, TO JESZCZE MNIE NIE AKCEPTUJESZ! O NIE, MÓJ DROGI! O MNIE SIĘ NIE MARTW! CHYBA WMUSZĘ W CIEBIE CAŁĄ MACIORĘ! O TAK! - krzyczała do mnie Pansy Parkinson. Lecz Hanna Evans, która stała obok, wywinęła mi taki numer, że dzień ten jej fani zapamiętają na zawsze. A mianowicie, dała mi w dziób - pech chciał, że trafiła w zęba i polała się krew.
Reducio! - wrzasnąłem, celując w zamek. Siła zaklęcia sprawiła, że Pansy wyleciała za drzwi r11; po tym, co mi nagadała, zasługiwała tylko na to!
FAJNIE! - odrzekła Hanna, spacerując w kółko po dormitorium Gryfonów. Lecz miała pecha. W dziurze pod portretem, nagle pojawiła się McGonagall. Widząc Hannę zapytała zdziwiona:
- Do którego domu należysz?
- Do Gryffindoru - odparła Hanna bez zająknięcia.
- Nie! Ja cię dobrze znam. Należysz do Hufflepuffu. O nie, moje dziecko! Tylko dwóch uczniów wkradło się do dormitoriów. Harry do Ravenclawu, a ty do Gryffindoru! - odpowiedziała, niemal krzycząc, McGonagall.
- Och! Patrz! Ględatek niepospolity! - powiedziała nagle Hanna do nauczycielki, wskazując okno.
McGonagall popatrzyła się w tamtą stronę i spostrzegła coś, co ją zaszokowało.
- Kto wyrąbał tą dziurę w ścianie?
- Ja! - odrzekła uczciwie Evans.
McGonagall prychnęła i... zasłabła. Momentalnie runęła w dół. Gdyby nie ja, pewnie by się zabiła!
- Wingardium Leviosa - szepnąłem.
W porę r11; nauczycielka zawisła w powietrzu zaledwie kilka cali nad podłogą.
Nie zauważyłem nawet, że całe zajście obserwował Argus Filch. Po tym jak uratowałem McGonagall, pogratulował mi refleksu, a Hanna została surowo ukarana!
Kilka godzin później, znów spotkałem Hannę, tym razem na korytarzu.
- Cześć! - przywitałem się.
Cisza.
- Witaj! - powiedziałem jeszcze raz. - Jestem Harry!
- Nie chcę cię znać! - odrzekła Hanna.
- GŁUPIA HIPOKRYTKA! - odpowiedziałem.
- KTO KOGO PRZEZYWA, SAM SIĘ TAK NAZYWA! - Evans spojrzała na mnie z wyższością. - Świetnie się bawisz? Szedł raz Potter mały, trochę zdziecinniały! - dodała ironicznie.
- Pożałujesz! - zagroziłem jej.
- Nie! - usłyszałem odpowiedź.
- CO?
- PSTRO!
- OSZ TY! - zdenerwowałem się.
- GÓWNIARZ!
- O, patrzcie! Hanka Przeklinarka!
- Nie chcę cię już więcej widzieć! - krzyknęła Hanna, patrząc na mnie wojowniczo. - O, patrzcie! Harry z gówniary! Boli go już pierś, zaczynał nie w tym rzecz! O, patrzcie kolega mały! - odrzekła, odwróciła się na pięcie i poszła.
- Ty szlamo! - wrzasnąłem za nią i straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem, pani Pomfrey powiedziała mi, że Hanna straciła pamięć i już się zachowuje dużo lepiej. Teraz zaś się uczy codziennie, przez 23 godziny na dobę.
- Hahahahahah! - zaśmiałem się. - To za moje prawie zabicie!