Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Pamiętnik z życia Harry`ego

Dodane przez John_maxey dnia 01-09-2008 21:13
#1

piątek 08.11

Tego dnia obudził Harry się niezwykle późno. Przemyślał swój krótki sen, aż Seamus się spytał co robi Harry.
- Ja? Nic takiego, rozmyślam. - poinformował z westchnieniem.
- miałeś zły sen? - odpowiedział Seamus
- nie. - powiedział.
I poszedł na śniadanie. Przy ławce spotkałem Nevilla i Rona.
- Cześć Harry - odpowiedział radośnie Neville. - Która godzina? - dodał.
Harry! - powiedział mu Ron. - Fajnie wyglądasz!
- Tak jak zwykle... - szepnął - godzina 8:27...
W tym czasie przyszła Ginny. Oczywiście z Hermioną. - Witaj Harry - powiedziały równocześnie - Cześć Neville - Odpowiedziały - Ron! Świetnie wyglądasz! - Trudno im było złapać tchu i co chwilę wydukały jakiś głos.
- Hej dziewczyny - odpowiedziałem razem z Nevillem i Ronem.
- widziałaś Percy`ego? - spytała Ginny do Hermiony.
- Nie, a czemu? - odpowiedziała z radości - Sprawy rodzinne tak?
- No! - odpowiedziała Ginny
- Widzę go! - powiedział Ron. - Wiecie co robi? Ściska Katie Bell! George z Angeliną a Fred z Alicją...
- Co ty mówisz Ron! Na miłość czarodziejską - skarciła brata Ginny - Ooh! Moje ulubiony pasztet z dyni i chleb cukrowy! - zapowiedziała z uśmiechem spoglądając na śniadanie. - Z Percym pogadam później.
Wszyscy zajadali z radością, zanim ujrzeli smutnego i spóźnionego Seamusa, a za nim kolegę Deana.
- Co ci jest stary - zapytał Ron
- Za godzinę wyjeżdżam z Hogwartu - powiedział smutny
- Dlaczego? - odpowiedziałem
Seamus już nic więcej nie powiedział. Za to odpowiedział Dean.
- Ministerstwo oświadcza, że ma okropną chorobę. Antymagicomoralfobię. Pani Pomfrey nie umie wyleczyć go, więc jedzie do Świętego Munga, a jak tam się nie uda to... - odpowiedział ze smutkiem - umrze. - zakończył z rozdzierającym płaczem.
Wszyscy Gryfoni z smutkiem zjadali śniadanie.
- a co to Antymagicomoralfobia? - spytał Ron z ciekawości.
- To - mówi Dean - taka choroba na którą rzadko się choruje. To choroba czarodziei. Dzięki niej można utracić moc czarodzieja i stać się mugolem. A jak nie wróci do stanu czarodzieja w miesiąc, umiera. A jak chcesz wiedzieć, to nie słyszałeś, że co tydzień sprawdzają stan zdrowia?
- Nie - powiedział Harry. - Na kolorowe iskry! Zapomniałem zgasić światła! Nox - szepnął. Różdżka usłuchała i światło się zgasiło.
- A czy ty przypadkiem myślisz o Ateropii? - Spytał Dean - To choroba serca
- Pofasznie? - wydukał Ron z pełnymi ustami - No to ja o tym nie wiedziałem, pofaszne to jeszt!
- Popij sobie bo ci makaron zleci z buzi - Zaśmiał się Seamus i podał oranżadę białą
- Dzienkujem - odpowiedział Ron - Wreszcie już nie muszę mieć pełnej buzi!
- Hahahahahaha! - Zaśmiała się piskliwie Hermiona, nienaturalnie.
- No co, no co? - Bronił się Ron
- Bo ty zapomniałeś zapiąć rozporek! - pisnęła Hermiona prawie dusząc się ze śmiechu.

sobota 09.11 - niedziela 10.11

Wieczorem Harry usiadł na krześle i zaczął rozmyślać, czy powiedzieć, że ma coś z blizną czy nie. Niestety tą rzecz przerwał... Dean
- Hej Harry! - odpowiedział z westchnieniem Dean
- Hej! - zakomunikował Harry - to... To ty już wróciłeś?
- Tak - uważnie powiedział - Tą chorobę szybko się ulecza. - Zetrzył kilka łez z policzków i szepnął - żeby uleczyć tą chorobę trzeba 5 razy oszołomić Drętwotą i Cruciatusem. To okropnie boli! - zachłysnął się Dean przestając szlochać. - Mhm przepraszam.
- Nie ma za co - odpowiedział Harry mrucząc pod nosem zaklęcie które błyskało. Rzucił piękny pokaz fajerwerków ludziom. - Słuchaj, oni cię torturowali - uważnie powiedział Harry.
- Wiem, no i co z tego? - mruknął Dean
- To, że oni nie ulecząją, tylko torturują i ciebie i chorobę. Naprawdę nie chciałbym być w takim stanie, pamiętasz, jak torturowali Hermionę? Nawet 20 razy!
- Tak - powiedział z smutkiem Dean - Ja,ja, nie wiem co po,powiedzie,e,edzieć! - jęknął się Dean - Przepraszam!
- Jutro mam spotkanie z Hermioną na błoniach. Idę spać. Cześć! - odpowiedział Harry
- Cześć! - energicznie powiedział Dean

Dzień później w Niedzielę.

Usiadłem na ławce, i czekałem na Hermionę, kiedy nagle... Błysnęło zaklęcie śmierci koło niego. Normalnie o 5 cali, Myśląc czy ona przyjdzie czy nie nadal czekał.

- Kto rzucił drugi raz zaklęcie? - Zdziwił się Harry
- Ja! - odpowiedział Voldemort. - Zabiłem Hermionę. Jej zwłoki znajdziesz koło toalety dziewcząt. A teraz ja cię zabiję! - zakończył mówiąc głosem węży. - Avada Kedavr...
- No i jak wyglądam - odpowiedziała Hermiona - go nabrałam ustawiając swoje odbicie. - Powiedziała i zmarszczyła czoło. - Wyczuwam obecność V...
- Avada Kedavra szlamo! - syknął Voldemort
Zaklęcie chybiło i zabiło nie kogoś innego tylko... Kleszcza.
- Doigrałeś sie Voldemort - odpowiedział Harry. - Expeliarmus!
Różdżka usłuchała jego i uderzył się o płot nie kto inny lecz Voldemort!
- To było genialne! - Odpowiedział Ron - Ten Voldemort to absurd! - spoglądając na Harry`ego mawiał pewnie Ron - I pomyśleć że go pokonałeś w tym dniu na błoniach na swojej odjazdowej walce!
- Kto, Ja? - Mówił Harry - Musiał ktoś na mnie rzucić Imperius, i musiałem być opętany, bo niczego nie pamiętałem z tego co było.

Poniedziałek 12.11

Ten dzień był naprawdę znakomity. Najpierw śniadanie. Nie ma nic lepszego niż karmelki z dynią, lub nietoperz w sosie bułgarskim. Ale nic nie przebije różdżki z cukru z polewą truskawkową polaną miodem. Pycha! Szybko mi wróciły siły po "wypadku". Potem lot na miotle, w czym jestem niezły. Był trening, i każdy mógł robić na miotle co chce, i nawet grać w quidditcha, lecz bez tłuczków. Wszyscy mogli grać, lecz musieli być Ścigającymi. Obrońca Wood jak zwykle a ja szukający Harry. W tym dniu złapałem 5 złotych zniczów, lecz kafel mnie uderzył w głowę, i straciłem na chwilę przytomność. Szczęście w tym że mi nic nie było, bo bym jutro nie mógłbym grać w Quidittcha. Potem eliksiry z Horacym Slughornem. Uczyliśmy się robić eliksiru wieloowocowego. Ron dodał rękę karalucha do eliksiru i nie wyszedł. Smakował jak robaczywe jabłka. Ron oczywiście stwierdził że to ohyda, i opluł tym Hermionę. A Hermiona zamiast dodać Malawi powiedziała zaklęcie Avis specjalnie, no i na Rona poleciały. Ron wpadł do eliksira, z czego się przewrócił, ale dostał wymiocin i krwawienia. To nie była fajna chwila. Zbierając szczątki kociołka chcieliśmy pomóc Ronowi. Lecz zamiast pomóc pogorszyliśmy sprawę. A to przez Fionę Healt, bo ona podała mu herbatę z Amortencją i zapomniał o świecie magii. Potem kółko muzyki. Życie jest piękne! A Hermiona zamiast słowa "Boat Horrible" zaśpiewała "Heart Drive Belt" i nauczyciel się na nią nie pogniewał, lecz skarcił i powiedział:
- Oj, musisz uważać! Jutro jest wielki dzień! - skończył mówić.
Potem lekcja transmutacji. Było zgromadzenie takie, że moją klasa połączyła się na tą transmutacją z roku tamtego.Draco zamienił Parvati w żabę, z czego nauczycielka zmieniła go w fretkę. Omal go Hardodziob nie zjadł. Ale to było śmieszne! A Nevillowi zamiast małpy wyszedł pająk i to wielki jak tarantula, i omal nie rozdepnąl nauczyciela od muzyki. A najlepsze zaklęcia. Ginny zamiast Ipendimento powiedziała Reductio i rozwaliła klasę. Sczęście że umiał naprawić klasę Filius Flitwick, bo byłaby szkoła zamknięta. Nigdy nie było tak cudownego dnia!

Edytowane przez John_maxey dnia 16-09-2008 15:41

Dodane przez Cee dnia 01-09-2008 21:37
#2

To ja pierwsza jako komentująca (przynajmniej tak na razie wynika w obecnym momencie, gdy zaczynam to pisać), powytykam Ci wszelkie błędy: ^^

Przemyślałem mój sen krótki

Hm, to zdanie jest zupełnie bezsensowne. Ale ok, niech będzie. Nie pasuje mi tu jedna rzecz... pogrubiona. Według mnie powinna być inna kolejność - "krótki sen"; tak byłoby lepiej.

się spytał co robię.

Po pierwsze: on nie mógł się spytać, co robi, bo wychodzi na to, że pyta samego siebie. Powinno być: "spytał mnie". Po drugie: między "spytał" a "co" powinien być przecinek - błąd interpunkcyjny.

rozmyślam. - odpowiedziałem

Po "rozmyślam" nie może być kropki; brakuje jej natomiast po "odpowiedziałem". <:

- miałeś zły sen?
- niee,

Nowe zdania wielką literą, a po "niee" nie powinno być przecinka. To samo w innych momentach, ale to już raczej sam wyłapiesz. <:

zapowiedział mu Ron

"Zapowiedział"? O Bożena...

odmówiły z wrażenia

"Odmówiły"?! Odmówić to nie przystawać na czyjąś propozycję etc., więc to zdanie jest bezsensowne... ;f

Nie, a czemu


Po pierwsze: nie "czemu", a "dlaczego", bo "czemu: to pytanie nie okolicznika przyczyny, tylko Celownika. Po drugie: na końcu pytania stawia się znaki zapytania, jeśli nie wiesz.

- poza tym liczne błędy interpunkcyjne w stylu: "co ci jest stary". W takiej wypowiedzi, przed zwrotem do kogoś (w tym przypadku przed "stary" ) stawia się zawsze przecinki.
- gdzieniegdzie powtórzenia.

Generalnie opowiadanie ma wiele błędów, choć duży plus za brak błędów ortograficznych, których się nie dopatrzyłam.
Pomysł nie jest powalający. Szczerze mówiąc, akcja bardziej kręci się tu wokół Seamusa, aniżeli wokół Harry'ego, więc trzeba było podjąć się pisania pamiętnika Finningana.
Ale jeśli to pierwszy raz, to liczę na to, że się jeszcze poprawisz, a co do mojego czepiania się najdrobniejszych błędów: zrobiłam to nie po to, aby uprzykrzyć życie i pogrążyć; wolałabym, żebyś przyjął te wytyczki jako rady i wziął się ostro do roboty.

Edytowane przez Cee dnia 03-11-2008 19:02

Dodane przez John_maxey dnia 01-09-2008 21:40
#3

mogę ci powiedzieć, że ja jestem 9 latkiem i umiem dobrze pisać bez błędów ortograficznych, ale nie uczyłem się o interpunkcyjnych błędach...

Dodane przez Augurey dnia 01-09-2008 21:43
#4

Oj na "miłość czarodziejską" (to jedyne, co mi się w twoim FF spodobało)! Co to w ogóle ma być? Ten niby-pamiętnik równie dobrze mógłby być opowiadaniem w 3 os. - bo co to za różnica? I tak nie ma żadnej cechy, którą pamiętnik zawierać powinien. A błędów co niemiara! I te drętwe dialogi... Prawie żadnych opisów. I ta choroba, co się przy niej traci zdolności magiczne, a jak w miesiąc nie powrócą, to się umiera! Omójborzeiglasty. Cała akcja toczy się wokół spotykania kolejnych osób, powitań i pytań "co tam u ciebie".

Przemyślałem mój sen krótki, aż Seamus się spytał co robię.


Bardzo dziwny szyk zdania. Osobiście napisałabym "krótki sen" i "spytał się". Ale to wedle życzenia Autora.

i poszedłem na śniadanie


Nowa moda z tymi małymi literami?

W tym czasie przyszła Ginny. Oczywiście z Hermioną


Dla mnie to nie jest wcale oczywiste...

- cześć Harry


Dlaczego na miłość borską początki wypowiedzi nowych bohaterów zaczynasz od małej litery? Jakaś nowa zasada?

Wszyscy zajadali z radością, zanim ujrzeli smutnego i spóźnionego Seamusa, a za nim kolegę Deana.


Z tym "kolegą" to mi się nic innego nie kojarzy, jak PRL-owski "towarzysz" :D

Ministerstwo oświadcza, że ma okropną chorobę. Antymagicomoralfobię


A skąd MM to wie? I dlaczego oświadcza? przecież Seamus to szary uczeń, który raczej nikogo "wyżej" interesować nie powinien?

Może i czepiam się szczegółów - ale te szczegóły mi przeszkadzają. Popraw styl, a będzie (chyba!) w porządku. Będę śledzić ;)



Dodane przez Cee dnia 01-09-2008 21:48
#5

My też się jakoś w szczególności nie uczyliśmy o błędach interpunkcyjnych. Ja wiem, gdzie nie robić błędów, przynajmniej tych większych, dzięki czytaniu wielu książek... ;g

Edytowane przez Cee dnia 03-11-2008 19:02

Dodane przez John_maxey dnia 01-09-2008 21:49
#6

nie musisz:P Jednak opowiadania 9 latków różnią się od wszystkich innych!

Dodane przez Red Crayon dnia 02-09-2008 16:16
#7

Właśnie, różnią się. Więc może poczekaj, aż nie będą odstawały od tych dobrych? Tragedia kompletna. Tylko się utopić w kałuży łez. Wiek cię nie usprawiedliwia!

,,Rewelacyjnie wyglądasz!" - Ron? O matko! A dlaczego? nie napisałeś tego!

,,- a co to Antymagicomoralfobia? - spytał Ron z ciekawości.
- To - mówi Dean - taka choroba na którą rzadko się choruje. To choroba czarodziei. Dzięki niej można utracić moc czarodzieja i stać się mugolem. A jak nie wróci do stanu czarodzieja w miesiąc, umiera."

To oddaje tragizm sytuacji, nie? ;/

Nie, nie, nie! Tu nie ma nic! Zero akcji, lipna fabuła. Życzę miłego kasowania. Tschus! RC

Dodane przez ladybird dnia 02-09-2008 19:43
#8

Nie chcę być nie miła, ale... SKASUJ TO! JUŻ! NATYCHMIAST! To jest dno, dno i jeszcze raz dno... Ja się tu rozpisywać nie będę,bo wiele powiedziały moje poprzedniczki... A i skoro masz 9 lat to nie pisz ff. Bo tylko zaśmiecasz to forum.

Dodane przez valadilene dnia 03-09-2008 20:14
#9

to nie było dobre ff, a więc, jedziemy:

piątek 08.11

to godzina, czy data?

Tego dnia obudziłem się niezwykle późno.

co Ty nie powiesz? nie tak rozpoczyna się ff.

Przemyślałem mój krótki sen, aż Seamus się spytał co ja robię. - Ja? Nic takiego, rozmyślam. - odpowiedziałem
- miałeś zły sen?
- nie.
i poszedłem na śniadanie.

w ogóle nie rozumiem po co jest ten dialog. nie daje nam nic pożytecznego.

- cześć Harry - odpowiedział radośnie Neville.

nigdzie nie widziałam pytania, a widzę odpowiedź. może Harry zapytał o coś Neville'a telepatycznie?
a nie lepiej: przywitał mnie Neville?

- Fajnie wyglądasz!
(...)
- Ron! Świetnie wyglądasz

hm, to jakiś wyjątkowy dzień, prawda? każdy świetnie dziś wygląda.

- która godzina? - dodał.

już wiem dlaczego Neville tak serdecznie przywitał Harry'ego! bo tylko on miał zegarek! tylko po co Longbottomowi godzina?

Witaj Harry - powiedziały równocześnie - cześć Neville - Zapowiedziały - Ron! Świetnie wyglądasz - odpowiedziały, a potem zaniemówiły z wrażenia.

o! to Hermiona i Ginny są naprawdę dobrze zsynchronizowane! nie dość, że równocześnie mówią, to jeszcze w tym samym momencie odbiera im głos! dobre są.

odpowiedziały, a potem

i znów pytania nie było, a jest odpowiedź.

a potem zaniemówiły z wrażenia.

czyli dopiero teraz się skapnęły, że Ron świetnie wygląda. tutaj kojarzy mi się reklama Danio. "Ty też zaniemówisz z wrażenia" ^^

- Hej dziewczyny - odpowiedziałem razem z Nevillem i Ronem.

i chłopcy też bardzo dobrze zsynchronizowani. niektórzy tancerze nawet tacy nie są. ale mają jednak jedną wadę... późno reagują.

- widziałaś Percy`ego? - spytała Ginny do Hermiony

tak. "Pije Kuba do Jakuba..." ^^
czy nie lepiej: zapytała Ginny Hermionę?

doszłam teraz do wniosku, że Harry ma naprawdę dobry słuch. słyszy nawet to, o co Ginny zapytała Hermionę.

- odpowiedziała z radości

czemu z radości?
"Hura, hura, w końcu Ginny zwróciła na mnie uwagę!" ?

- Wiecie co robi? Ściska Katie Bell! George z Angeliną a Fred z Alicją...

nie! naprawdę?!
Ron zachowuje się jak pięciolatek, który zobaczył obściskującą się parę i robi z tego powodu aferę.

- Co ty mówisz Ron! Na miłość czarodziejską

Ron mówi to, co zobaczył.

Wszyscy zajadali z radością,

"Hura! W końcu od dwóch tygodni dali nam jeść!"
zajadali się z radością.
to śmieszne.^^

- dlaczego? - odpowiedziałem

chyba zapytałem....

Antymagicomoralfobię

ależ to pomysłowa nazwa! żartowałam.

a jak tam się nie uda to... - odpowiedział ze smutkiem - umrze.

to miało być wzruszające, prawda? jest śmieszne. i kojarzy mi się z telenowelami. poza tym myślę, że Dumbledore wspomniał by coś o tym.

Wszyscy Gryfoni z smutkiem zjadali śniadanie.

cóż za poświęcenie ze strony Gryfonów. chłopak może umrzeć, a Ci nie reagują.

CDN

po pierwsze nie kontynuuj tego.
po drugie już i tak wiemy co się wydarzy. Semaus wyzdrowieje, ożeni się i będzie miał gromadkę dzieci.

za krótkie i błędów bardzo wiele. nigdy, a przynajmniej rzadko kiedy wytykam ortografię i interpunkcję. tak też zrobiłam w Twoim przypadku.
masz dziewięć lat, prawda? i pewnie niektórzy myślą dlaczego nie "potraktowałam" Cię ulgowo. to proste. naśmiewasz się z ff innych, a wcale nie jesteś lepszy. ale powiem tak: pisz dalej ff, ale może nie publikuj tego na Hogs?

Dodane przez John_maxey dnia 14-09-2008 21:58
#10

Ciekawe jakbyś ty napisała! No dalej! A jak chcecie wiedzieć, na innym forum wszyscy mi gratulowali, możecie nawet usunąć mój FF ale ja i tak napiszę nowy.

Przepraszam, ale z tą chorobą zapomniałem napisać, że co tydzień sprawdzają (badania czy są sprawni i silni) itd...

Dodane przez John_maxey dnia 14-09-2008 22:20
#11

sobota 09.11 - niedziela 10.11

Wieczorem Harry usiadł na krześle i zaczął rozmyślać, czy powiedzieć, że ma coś z blizną czy nie. Niestety tą rzecz przerwał... Dean
- Hej Harry! - odpowiedział z westchnieniem Dean
- Hej! - zakomunikował Harry - to... To ty już wróciłeś?
- Tak - uważnie powiedział - Tą chorobę szybko się ulecza. - Zetrzył kilka łez z policzków i szepnął - żeby uleczyć tą chorobę trzeba 5 razy oszołomić Drętwotą i Cruciatusem. To okropnie boli! - zachłysnął się Dean przestając szlochać. - Mhm przepraszam.
- Nie ma za co - odpowiedział Harry mrucząc pod nosem zaklęcie które błyskało. Rzucił piękny pokaz fajerwerków ludziom. - Słuchaj, oni cię torturowali - uważnie powiedział Harry.
- Wiem, no i co z tego? - mruknął Dean
- To, że oni nie ulecząją, tylko torturują i ciebie i chorobę. Jutro mam spotkanie z Hermioną na błoniach. Idę spać. Cześć! - odpowiedział Harry
- Cześć! - energicznie powiedział Dean

Dzień później w Niedzielę.

Usiadłem na ławce, i czekałem na Hermionę, kiedy nagle... Błysnęło zaklęcie śmierci koło niego. Normalnie o 5 cali, Myśląc czy ona przyjdzie czy nie nadal czekał.

- Kto rzucił drugi raz zaklęcie? - Zdziwił się Harry
- Ja! - odpowiedział Voldemort. - Zabiłem Hermionę. Jej zwłoki znajdziesz koło toalety dziewcząt. A teraz ja cię zabiję! - zakończył mówiąc głosem węży. - Avada Kedavr...
- No i jak wyglądam - odpowiedziała Hermiona - go nabrałam ustawiając swoje odbicie. - Powiedziała i zmarszczyła czoło. - Wyczuwam obecność V...
- Avada Kedavra szlamo! - syknął Voldemort
Zaklęcie chybiło i zabiło nie kogoś innego tylko... Kleszcza.
- Doigrałeś sie Voldemort - odpowiedział Harry. - Expeliarmus!
Różdżka usłuchała jego i uderzył się o płot nie kto inny lecz Voldemort!
- To było genialne! - Odpowiedział Ron - Ten Voldemort to absurd! - spoglądając na Harry`ego mawiał pewnie Ron - I pomyśleć że go pokonałeś w tym dniu na błoniach na swojej odjazdowej walce!
- Kto, Ja? - Mówił Harry - Musiał ktoś na mnie rzucić Imperius, i musiałem być opętany, bo niczego nie pamiętałem z tego co było.

Dodane przez John_maxey dnia 15-09-2008 00:34
#12

Poniedziałek 12.11

Ten dzień był naprawdę znakomity. Najpierw lot na miotle, w czym jestem niezły. Był trening, i każdy mógł robić na miotle co chce, i nawet grać w quidditcha, lecz bez tłuczków. Wszyscy mogli grać, lecz musieli być Ścigającymi. Obrońca Wood jak zwykle a ja szukaj ący Harry. W tym dniu złapałem 5 złotych zniczów, lecz kafel mnie uderzył w głowę, i straciłem na chwilę przytomność. Lecz szczęście w tym że mi nic nie było, bo bym jutro nie mógłbym grać w Quidittcha. Po locie na miotle śniadanie. Nie ma nic lepszego niż karmelki z dynią, lub nietoperz w sosie bułgarskim. Ale nic nie przebije różdżki z cukru z polewą truskawkową polaną miodem. Pycha! Szybko mi wróciły siły po "wypadku". Potem eliksiry z Horacym Slughornem. Uczyliśmy się robić eliksiru wieloowocowego. Ron dodał rękę karalucha do eliksiru i nie wyszedł. Smakował jak robaczywe jabłka. A Hermiona zamiast dodać Malawi powiedziała zaklęcie Avis, no i na Rona poleciały. Ron wpadł do eliksira, z czego się przewrócił, ale dostał wymiocin i krwawienia. To nie była fajna chwila. Zbierając szczątki kociołka chcieliśmy pomóc Ronowi. Lecz zamiast pomóc pogorszyliśmy sprawę. A to przez Fionę Healt, bo ona podała mu herbatę z Amortencją i zapomniał o świecie magii. Potem lekcja muzyki. Życie jest piękne! A Hermiona zamiast słowa "Boat Horrible" zaśpiewała "Heart Drive Belt" i nauczyciel się na nią pogniewał. Potem lekcja transmutacji. Draco zamienił Parvati w żabę, z czego nauczycielka zmieniła go w fretkę. Omal go Hardodziob nie zjadł. Ale to było śmieszne! A Nevillowi zamiast małpy wyszedł pająk i to wielki jak tarantula, i omal nie rozdepnąl nauczyciela od muzyki. A najlepsze zaklęcia. Ginny zamiast Ipendimento powiedziała Reductio i rozwaliła klasę. Sczęście że umiał naprawić klasę Filius Flitgfick, bo byłaby szkoła zamknięta. Nigdy nie było tak cudownego dnia!

Edytowane przez John_maxey dnia 15-09-2008 00:36

Dodane przez Cee dnia 15-09-2008 00:57
#13

Raz piszesz pamiętnik w pierwszej osobie, jako Harry, a za drugim razem w trzeciej osobie, jako świadek zdarzeń. Przyjmij jedną wersję, bo naprawdę można się w tym pogubić.
Zacznę od drugiej części opowiadania. Rozśmieszyło mnie te zdanie:
- To, że oni nie ulecząją, tylko torturują i ciebie i chorobę. Jutro mam spotkanie z Hermioną na błoniach. Idę spać. Cześć! - odpowiedział Harry

No, bo niby Harry się przejmuje chorobą Deana i tym, że go torturowali, a za chwilę ni z gruchy, ni z pietruchy tak jakby przestało go obchodzić, co się dzieje z kolegą i wyjeżdża z tekstem o Hermionie. Źle to ująłeś. Wygląda na to, że Harry zwyczajnie sobie to olewa. :x
I nie wiem, czy ja jestem aż tak mało kumata czy co, ale niewiele zrozumiałam tę część opisującą wydarzenia z błoni Hogwartu. Voldemort, Potter, Granger i... karaluch. Cudo.
Poniedziałek opisałeś strasznie chaotycznie. Twoja relacja z treningu (?) nie była dobrze opisana, bez ładu i składu... bo niby wszyscy grali jako ścigający, ale jednak nie wszyscy. A poza tym... trening przed śniadaniem? Toż bohaterowie też są ludźmi, nie skazuj ich na taką katorgę.

Smakował jak robaczywe jabłka

A to oni próbowali tego eliksiru? MOTKO BOSKO!

Draco zamienił Parvati w żabę, z czego nauczycielka zmieniła go w fretkę. Omal go Hardodziob nie zjadł. Ale to było śmieszne! A Nevillowi zamiast małpy wyszedł pająk i to wielki jak tarantula, i omal nie rozdepnąl nauczyciela od muzyki. A najlepsze zaklęcia. Ginny zamiast Ipendimento powiedziała Reductio i rozwaliła klasę. Sczęście że umiał naprawić klasę Filius Flitgfick, bo byłaby szkoła zamknięta. Nigdy nie było tak cudownego dnia!

1. Od kiedy nauczycielka zamienia uczniów w fretki? 0o
2. Co Hardodziob robił na lekcji transmutacji?
3. Ginny nie była w klasie z Harry'm.
4. Nie Flitgfick, tylko Flitwick.
5. Nie widziałam w tym dniu nic cudownego... Dziwny nieco ten Twój Harry...

Edytowane przez Cee dnia 03-11-2008 19:04

Dodane przez Harry Potter 9 dnia 15-09-2008 18:56
#14

Szok.
W pierwszej części roiło się od błędów interpunkcyjnych. Nie wiesz, że zdania się zaczyna wielką literą? Nie potrafisz zdania zakończyć kropką? No i pojawia się wiele bezsensownych zdań...
cześć Neville - Zapowiedziały

Zapowiedziały? Czy ty umiesz wytłumaczyć, co znaczy to słowo? Bo ono kompletnie tu nie pasuje.
Cześć, Neville - powiedziały.
Cześć, Neville - przywitały się.

Nie lepiej?
Ciekawe jakbyś ty napisała! No dalej! A jak chcecie wiedzieć, na innym forum wszyscy mi gratulowali, możecie nawet usunąć mój FF ale ja i tak napiszę nowy.

Człowieku, po co to mi? Nie, nie chcemy wiedzieć, przy najmniej ja... Niech Ci na tym "innym forum" gratulują, tu też jest inne forum. Mogą Ci gratulować... ja nie zamierzam.
Jesteś po prostu śmieszny, publikując coś takiego. "Inni mnie uwielbiali, więc Wy też musicie... Ja wolę tamtych..." Ocknij się. Mojej oceny na temat pierwszych dwóch czy tam trzech części nie zmienisz.
Hej! - zakomunikował Harry -

Siegnij po Słownik wyrazów obcych albo Języka polskiego. Czy Ty wiesz co to "komunikowanie"?
- Ja jestem tutaj. - zakomunikował Ron.
- Droga prowadzi tędy. - zakomunikował im policjant.

- Hej. - powiedział Harry.
- Hej. - przywitał się Harry.
- Hej! - wykrzyknął Harry.

I co?
Potem lekcja muzyki. Życie jest piękne! A Hermiona zamiast słowa "Boat Horrible" zaśpiewała "Heart Drive Belt" i nauczyciel się na nią pogniewał

Czemu miałby się gniewać? Nic złego mu nie zrobiła.
I pytanie: Skąd lekcja muzyki w świecie czarodziejów?
~
Okej, uznajmy, że to FF i mogłeś to wprowadzić.
Filius Flitgfick

:o O, a kto to taki?
. Obrońca Wood jak zwykle a ja szukaj ący Harry. W tym dniu złapałem 5 złotych zniczów, lecz kafel mnie uderzył w głowę, i straciłem na chwilę przytomność. Lecz szczęście w tym że mi nic nie było

Czemu podzieliłeś na cząstki szukający? Czemu napisałeś pięć cyfrą? Po jaki gwint powtarzasz słowo "lecz"?
mogę ci powiedzieć, że ja jestem 9 latkiem i umiem dobrze pisać bez błędów ortograficznych, ale nie uczyłem się o interpunkcyjnych błędach...

Interpunkcja:
: , . ; ' "
Naprawdę tego nie znasz?

John_maxey,
W Twoim Fan Fiction roi się do błędów, bezsensów. I jest nudne, po prostu. Tłumaczysz się, że masz 9 lat. To nic nie zmienia. Nie, że życzę Ci źle. I tak radzisz sobie nieźle. Ale treść jest nudna, część bez sensu i z błędami... Pomyśl, da się coś takiego czytać?
Musisz jeszcze poćwiczyć. Jeśli chcesz, publikuj to dalej. Ale na razie to jest po prostu straszne. Moja ocena: słabo, słabo, słabo. Mierne to "FF"...

Edytowane przez Harry Potter 9 dnia 15-09-2008 19:05

Dodane przez John_maxey dnia 15-09-2008 20:20
#15

A możecie jak chcecie:P Ja tam się nie poddam. Na innym forum było okropniejsze a oceniali lepiej:P Harry Potter9, a ty nie wiesz co piszesz? Ja wiem akurat. I się nie wstydzę brzydotą pisania opowiadań. Ponieważ nie liczą się oceny brawo lub głupie, lecz po prostu, dla atrakcji. A może nie chcę żeby były dobre oceny? Jak taki jesteś to ciekawe, jakie ty FF napiszesz, no kolego? Wiem że to nie usprawiedliwia że "9 latek ". A czy słyszałeś o tym, że niektóre rzeczy nie pisze się 5, a pięć, a niektóre 5? Może o to mi chodziło? A może nauczyciel nagniewał się na Hermionę, że powiedziała prawie okrutne w moim FF zaklęcie? Niechcąco mi się rozdzieliło szukający. A muzyka była w Hogwarcie. To dlaczego sie nauczyli śpiewu w 3 części na rozpoczęcie roku nowego szkoły? Przez nauczyciela muzyki. A kto dyktował a inni śpiewali? Dyrygent, nauczyciel. Teraz wiesz czy była muzyka czy nie? Jak nie to idź się leczyć:P Nie uczyłem się zdań interpunkcyjnych. Ale umiem interpunkcję .,:"?! nawet czasem ( );. tylko tej kropki na górze niezbyt umiem, ale chyba ` na kompie. Lecz porównaj mój FF z FF Ghousta 1 rozdział. Tam można było się rozpisywać. A tutaj mniej, lecz może tyle samo jak na 1 i 3. No już koniec mojego wydzierania się.

Dodane przez Cee dnia 15-09-2008 22:38
#16

Przez nauczyciela muzyki

Przepraszam, przez co? Przez nauczyciela muzyki? W Hogwarcie nikogo takiego nie było... To Flitwick, nauczyciel zaklęć, prowadził kółko muzyczne, a nie jakiś nauczyciel muzyki.;f

Lecz porównaj mój FF z FF Ghousta 1 rozdział

A dlaczego ma porównywać?! No sorry, ale jakoś nikt nie porównywał Twojego stylu pisania do innych, więc dlaczego mamy tak się wobec niego zachowywać?
Poza tym, czy Ty nie umiesz przyjąć konstruktywnej opinii? Harry Potter 9, podobnie jak ja, zwrócił Ci uwagę i wcale nie musi mieć większego talentu pisarskiego... po prostu, coś mu nie leży i już. >.<

Edytowane przez Cee dnia 03-11-2008 19:04

Dodane przez Maladie dnia 17-09-2008 16:59
#17

Ten PAMIĘTNIK jest baardzo dziwny, bo w sumie nie powinien być nazywany pamiętnikiem. Osoby zachowują się nienaturalnie, spotkanie z Voldemortem jest opisane jakby Harry zobaczył Malfoya, a nie czarnoksiężnika! Po drugie: piszesz raz w pierwszej osobie, a za chwilę już w trzeciej osobie. Po trzecie: trudno się czyta to niewiadomo co, bo jest tyle błędów, że tekst mi się myli i z wielkim trudem doczytałam do końca. Po czwarte: daję ci dobrą radę- nigdy więcej nie próbuj pisać pamiętników o treści związanej z Harrym i resztą!!!!!!!

Dodane przez Harry Potter 9 dnia 17-09-2008 17:42
#18

To dlaczego sie nauczyli śpiewu w 3 części na rozpoczęcie roku nowego szkoły? Przez nauczyciela muzyki. A kto dyktował a inni śpiewali? Dyrygent, nauczyciel. Teraz wiesz czy była muzyka czy nie?

Wiem tylko, że filmy to spaczone wersje książek i jedynym wiarygodnym źródłem jest książka. A tam nic nie było o lekcjach muzyki.
I już dawno wiem doskonale, że jej nie było...
Jak nie to idź się leczyć

Co za odpowiedź. Dziękuję Ci bardzo za radę... Śmieszny jesteś - powtórzę. Teraz już umiem wytłumaczyć termin "płonna wiara w młode pokolenie".
nigdy więcej nie próbuj pisać pamiętników o treści związanej z Harrym i resztą!!!!!!!

No wiesz, Anka93, to że ten FF mu specjalnie, według mnie, nie wychodzi, to nie znaczy że chłopak (ewentualnie dziewczyna) ma się zniechęcać i nie próbować dalej. Niech próbuje, niźli wyjdzie mu coś lepszego?
Harry Potter9, a ty nie wiesz co piszesz? Ja wiem akurat

Po co Ci porównywać Twoje FF do mojego? To tak jak byś poprosił Olgę Borys, żeby zaśpiewała bez fałszowania, a Dodę o to, żeby postawiła Ci dom. Jeśli pisanie nie jest "czyjąś działką", a nie podoba mu się Twoje, to uważasz że taki argument "Napisz FF sam" jest na miejscu?
A czy słyszałeś o tym, że niektóre rzeczy nie pisze się 5, a pięć, a niektóre 5? Może o to mi chodziło?

A kto Cię tam wie... Tak, słyszałem. FF są wyjątkami, z tego co wiem, jam Ci tylko zwrócił uwagę... Co nie znaczy, że się nie mylę, ani to, że nie możesz na upartego pisać sobie tych cyferek...

Thanks ;*



Dodane przez John_maxey dnia 20-09-2008 19:18
#19

Wtorek 12.11

Co za okropny dzień!
Pokłóciłem się z Hanną Evans, tą durną Puchonką. Nie daj jej czarodzieju wiary! Skoro nie akceptuje mnie takiego, jaki jestem, nie będziemy żyć w zgodzie. Oczywiście, opisuję ten dzień i całą kłótnię.
Głupi, głupi, głupi! - krzyczałem jak zdjęty z łańcucha. - Ta Maggie Levant i Helen Mark są głupie! Natomiast moimi najlepszymi przyjaciółmi są Ron, Hermiona, Neville, Seamus, Ginny, Dean, Luna, Cho i cała reszta uczniów. Wszyscy, prócz Ślizgonów! Lecz naprawdę najlepszym jest John Maxey! To świetny chłopak! Ma dużo wrogów, więc czasami muszę go bronić. Jest ode mnie młodszy o rok, dlatego znam dużo więcej zaklęć od niego. Wraz z Hermioną, jesteśmy szkolnymi prymusami! Teraz, gdy nauczycielem jest Horacy, radzę sobie nawet z eliksirami. Ba, uwielbiam je! Jest całkiem inaczej, niż za czasów Snape'a! Tak, tak, moi drodzy. Horacy pozwala na wiele dowcipów na swoich lekcjach. Nawet wzięliśmy jednego kaczora, któremu zrobiliśmy z gęby balon, gdy rozległ się krzyk.
OCH TY GŁUPI POTTERZE! NIE CIERPIĘ CIĘ! JESTEŚ NIECZUŁYM ŁAJDAKIEM! OCH, JA SIĘ Z TOBĄ POLICZĘ! NIE DOŚĆ, ŻE MNIE NIE LUBISZ, TO JESZCZE MNIE NIE AKCEPTUJESZ! O NIE, MÓJ DROGI! O MNIE SIĘ NIE MARTW! CHYBA WMUSZĘ W CIEBIE CAŁĄ MACIORĘ! O TAK! - krzyczała do mnie Pansy Parkinson. Lecz Hanna Evans, która stała obok, wywinęła mi taki numer, że dzień ten jej fani zapamiętają na zawsze. A mianowicie, dała mi w dziób - pech chciał, że trafiła w zęba i polała się krew.
Reducio! - wrzasnąłem, celując w zamek. Siła zaklęcia sprawiła, że Pansy wyleciała za drzwi r11; po tym, co mi nagadała, zasługiwała tylko na to!
FAJNIE! - odrzekła Hanna, spacerując w kółko po dormitorium Gryfonów. Lecz miała pecha. W dziurze pod portretem, nagle pojawiła się McGonagall. Widząc Hannę zapytała zdziwiona:
- Do którego domu należysz?
- Do Gryffindoru - odparła Hanna bez zająknięcia.
- Nie! Ja cię dobrze znam. Należysz do Hufflepuffu. O nie, moje dziecko! Tylko dwóch uczniów wkradło się do dormitoriów. Harry do Ravenclawu, a ty do Gryffindoru! - odpowiedziała, niemal krzycząc, McGonagall.
- Och! Patrz! Ględatek niepospolity! - powiedziała nagle Hanna do nauczycielki, wskazując okno.
McGonagall popatrzyła się w tamtą stronę i spostrzegła coś, co ją zaszokowało.
- Kto wyrąbał tą dziurę w ścianie?
- Ja! - odrzekła uczciwie Evans.
McGonagall prychnęła i... zasłabła. Momentalnie runęła w dół. Gdyby nie ja, pewnie by się zabiła!
- Wingardium Leviosa - szepnąłem.
W porę r11; nauczycielka zawisła w powietrzu zaledwie kilka cali nad podłogą.
Nie zauważyłem nawet, że całe zajście obserwował Argus Filch. Po tym jak uratowałem McGonagall, pogratulował mi refleksu, a Hanna została surowo ukarana!
Kilka godzin później, znów spotkałem Hannę, tym razem na korytarzu.
- Cześć! - przywitałem się.
Cisza.
- Witaj! - powiedziałem jeszcze raz. - Jestem Harry!
- Nie chcę cię znać! - odrzekła Hanna.
- GŁUPIA HIPOKRYTKA! - odpowiedziałem.
- KTO KOGO PRZEZYWA, SAM SIĘ TAK NAZYWA! - Evans spojrzała na mnie z wyższością. - Świetnie się bawisz? Szedł raz Potter mały, trochę zdziecinniały! - dodała ironicznie.
- Pożałujesz! - zagroziłem jej.
- Nie! - usłyszałem odpowiedź.
- CO?
- PSTRO!
- OSZ TY! - zdenerwowałem się.
- GÓWNIARZ!
- O, patrzcie! Hanka Przeklinarka!
- Nie chcę cię już więcej widzieć! - krzyknęła Hanna, patrząc na mnie wojowniczo. - O, patrzcie! Harry z gówniary! Boli go już pierś, zaczynał nie w tym rzecz! O, patrzcie kolega mały! - odrzekła, odwróciła się na pięcie i poszła.
- Ty szlamo! - wrzasnąłem za nią i straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem, pani Pomfrey powiedziała mi, że Hanna straciła pamięć i już się zachowuje dużo lepiej. Teraz zaś się uczy codziennie, przez 23 godziny na dobę.
- Hahahahahah! - zaśmiałem się. - To za moje prawie zabicie!

Dodane przez Delirantka dnia 20-09-2008 20:01
#20

Dwa słowa ode mnie.
Zanim ten tekst został opublikowany, próbowałam doprowadzić go do formy, którą można by nazwać literacką. Czy mi się udało, nie wiem. Tak, czy inaczej - moja rola tutaj ograniczyła się do pousuwania większości (gdyż z pewnością nie dostrzegłam wszystkich) błędów, zmieniłam szyk niektórych zdań, poprawiłam trochę interpunkcję.
Tak więc, za błędy jestem odpowiedzialna ja.
Za treść - autor, gdyż ja, przy betowaniu, nie przywykłam ingerować zbytnio w treść tekstu. Tutaj nie ingerowałam wcale, gdyż pewnie i tak nie przyniosłoby to większego skutku.

A propos:
Głupi, głupi, głupi! - krzyczałem jak zdjęty z łańcucha.

Myślnik na początku.
OCH TY GŁUPI POTTERZE! ...

Tutaj także.
Reducio!

I tu.
Niestety, nie skopiowało myślników automatycznych, nie wiem dlaczego 0o'.
I popraw "r11;" na pauzy.
Lol, sama siebie poprawiam - to takie dziwne uczucie :D.

Edytowane przez Delirantka dnia 20-09-2008 20:07

Dodane przez Cee dnia 20-09-2008 22:33
#21

Em... z notki na notkę coraz gorzej. John, naprawdę nie ma co sobie talentu wmawiać i pisać, że na innych forach to chwalili, bo tu nie spotkałeś się z żadną pozytywną opinią.
Znowu chaotycznie - o niejakiej Hannie Evans (innego nazwiska nie mogłeś wymyślić?) piszesz na początku i nie dokończasz, a potem niewiadomo skąd zaczynasz opisywać co innego, a potem wracasz do tego, co było pierwsze. Pomieszane z poplątanym, bez ładu i składu, bez jakiegokolwiek sensu...
Ten Twój Harry to jakby nie Harry... Zarozumialec, wywyższa się nad innymi i przezywa Hannę od szlam. Do tego prymus? Ok, był zdolny, ale bez przesady.

Natomiast moimi najlepszymi przyjaciółmi są Ron, Hermiona, Neville, Seamus, Ginny, Dean, Luna, Cho i cała reszta uczniów.

"Cała reszta uczniów"? :x Nie przesadzasz? Czyżby Harry miał kilkuset przyjaciół? Hah...

McGonagall prychnęła i... zasłabła. Momentalnie runęła w dół. Gdyby nie ja, pewnie by się zabiła!
- Wingardium Leviosa - szepnąłem.

Bez przesady. Od samego upadku się nie umiera. Poza tym, Harry nie byłby w stanie wymówić tak szybko formuły zaklęcia, gdy McGonagall spadała. Tylko mi nie mów, że jakiś turboodpalacz Harry ma w buzi. ;d

Edytowane przez Cee dnia 23-01-2009 20:51

Dodane przez Peepsyble dnia 20-09-2008 22:47
#22

Jeżu, co ty masz z ta miłością czarodziejską? o.O
Strasznie durnie to brzmi -.-'
A wgl. to czytam te twoje FF i czytam... i coraz bardziej się załamuję. Wiem, że przykro ci na to patrzeć, ale... albo zaczniesz pisac porządnie, ale wgl. nie pisz. Dla mnie to masakra, sorry, że tak zjeżdżam, ale serio.

Tego dnia obudził Harry się niezwykle późno.

Błąd w pierwszym zdanu noo, noo. Troche ci się wyrazy poprzestawiały ; /

Cześć Harry - odpowiedział radośnie Neville. - Która godzina? - dodał.
Harry! - powiedział mu Ron. - Fajnie wyglądasz!
- Tak jak zwykle... - szepnął - godzina 8:27...
W tym czasie przyszła Ginny. Oczywiście z Hermioną. - Witaj Harry - powiedziały równocześnie - Cześć Neville - Odpowiedziały - Ron! Świetnie wyglądasz! - Trudno im było złapać tchu i co chwilę wydukały jakiś głos.
- Hej dziewczyny - odpowiedziałem razem z Nevillem i Ronem.


Ron mówiący "fajnie wyglądasz''? Zaleciało mi gejostwem...
A co do dalszej części... nie skomentuję. żall.

Nie - powiedział Harry. - Na kolorowe iskry! Zapomniałem zgasić światła!

Yy co to ma być? Kolorowe iskry? o.O

- Co ty mówisz Ron! Na miłość czarodziejską - skarciła brata Ginny - Ooh!


;//

- Ja? Nic takiego, rozmyślam. - poinformował z westchnieniem.
- miałeś zły sen? - odpowiedział Seamus
- nie. - powiedział.


Błędy. Z dużej litery ma być. ;//


__________________________________________________

MATKO BOSKA!
Ciekawe jakbyś ty napisała! No dalej! A jak chcecie wiedzieć, na innym forum wszyscy mi gratulowali, możecie nawet usunąć mój FF ale ja i tak napiszę nowy.


O Jezusie. Gratulowali? Wejdz prosze na www.mirriel.pl albo na www.magiczne.pl to zobaczysz jak ci będę gratulować. I umieszczą cię nawet w żałosnych tematach ... a to już dpiero wyczyn!

Edytowane przez Peepsyble dnia 20-09-2008 22:53

Dodane przez Maladie dnia 20-09-2008 23:06
#23

Wydaje mi się, że ta notka jest lepsza od poprzedniej. Nie ma tyle błędów.

McGonagall prychnęła i... zasłabła. Momentalnie runęła w dół. Gdyby nie ja, pewnie by się zabiła!
- Wingardium Leviosa - szepnąłem.

Już sobie wyobrażam tę scenę. Bez przesady, ale od upadku raczej by się nie zabiła, a po drugie, Harry by jej tak szybko nie złapał zaklęciem.

Dodane przez John_maxey dnia 21-09-2008 17:25
#24

Anka93. Deliriantka jest odpowiedzialna za 4 rozdział.

A jak coś, to ja napisałem, że Hanna ta to zrobiła wcześniej dziurę, bo tak miało być, a Deliriantka wyskoczyła na Parkinson. To niby jak miałaby zrobić dziurę Hanna, jak dopiero kiedy powiedziała Fajnie, to ona dopiero była, bo nie była w zamku:P A nie można się deportować. A Dumbledore uratował Harry`ego na 3 roku, jak zleciał z 30 metrów, a ona niżej i nie miała zostać uratowana? Weź się nie wygłupiaj.

A i
Deliriantka, Reductio a nie Reducio.

To na tyle
John Maxey


_______
Zlituj się z tymi kolorami. Usunąłem je, bo nie dało się niczego odczytać.

Edytowane przez Guardian dnia 21-09-2008 20:23

Dodane przez Cee dnia 21-09-2008 17:34
#25

Nie musisz obwiniać Delirantki, bo to jest Twój fan fiction. Poza tym ma być "Reducio" (ew. "Reducto" w zależności od zaklęcia, którego chcesz użyć)...

Czy ja mówiłam, że ona nie miała zostać uratowana? Mogła, ale wątpię, że Harry by zdążył. Tak jak powiedziałam - nie wmawiaj mi, że Harry ma jakiś turbolodpalacz albo że dla Ciebie to możliwe. >.<
Ah, i zapomniałabym dodać - nie wychodzi Ci opisywanie kłótni. "Kto przezywa, sam się tak nazywa!" - nie ma w tym nic już fajnego, bo stare i nie jare to powiedzenie.

Edytowane przez Cee dnia 03-11-2008 19:06

Dodane przez Delirantka dnia 21-09-2008 23:39
#26

Anka93. Deliriantka jest odpowiedzialna za 4 rozdział.

Ja jestem odpowiedzialna za błędy ortograficzne, interpunkcyjne i stylistyczne. Za treść, wydarzenia i sens jesteś odpowiedzialny Ty.

A jak coś, to ja napisałem, że Hanna ta to zrobiła wcześniej dziurę, bo tak miało być, a Deliriantka wyskoczyła na Parkinson. To niby jak miałaby zrobić dziurę Hanna, jak dopiero kiedy powiedziała Fajnie, to ona dopiero była, bo nie była w zamkuJęzyk A nie można się deportować. A Dumbledore uratował Harry`ego na 3 roku, jak zleciał z 30 metrów, a ona niżej i nie miała zostać uratowana? Weź się nie wygłupiaj.

Eee... wybacz, ale czytam to czwarty raz i nadal nie wiem, o co Ci chodzi. Ku rozwianiu wszelkich wątpliwości, czy aby przekształciłam to prawidłowo, zamieszczam mały fragment oryginału:
- FAJNIE! - odrzekła Hanna (...). Przez dormitorium przechodziła McGonaggal Minerva i spytała się:
- Do którego domu należysz?
- Do gryffindoru - odparła Hanna.
- Nie! Ja cię dobrze znam! Należysz do Hufflepuffu! (...) - odpowiedziała prawie krzycząc McGonagall.
- Och! Patrz! Glębatek niepospolity! - powiedziała.
McGonagall popatrzała się w niebo, i spytała:
- Kto wyrąbał dziurę?
- Ja! - odrzekła (...) Poleciała w dół nauczycielka.

Wydaje mi się, że i w oryginalne, i w tekście poprawionym, chodzi o Hannę. Więc jaki problem, hę?
A i
Deliriantka, Reductio a nie Reducio.

Zaraz Cię śmiechem zabiję. Poważnie.
Skoro widzisz jakiś błąd, to go popraw, bo to Twój ff, nie mój. Napisałam Ci wyraźnie, że przed dodaniem tego tekstu masz go przeczytać, przejrzeć i poprawić to, co Ci nie pasuje w moich zmianach.
Nadal masz jakieś zastrzeżenia? Domyślam się, iż nie. A przynajmniej, będąc rozsądnym, nie powinieneś mieć. Bo zła Delirantka Cię zje.


nie wmawiaj mi, że Harry ma jakiś turbolodpalacz albo że dla Ciebie to możliwe. >.<

W tym ff wszystko jest możliwe, Cee. ;d

Edytowane przez Delirantka dnia 21-09-2008 23:42

Dodane przez Augurey dnia 22-09-2008 00:16
#27

Załamałam się. Doszczętnie. Nie żartuję! Bo ja miałam nadzieję, że skoro po części posłuchałeś naszej rad i poszukałeś sobie Bety (i tutaj gratuluję Deliriantce, bo przynajmniej nie ma ortograficznych byków), to i tak w treści nie widzę żadnego sensu.

tomiast moimi najlepszymi przyjaciółmi są Ron, Hermiona, Neville, Seamus, Ginny, Dean, Luna, Cho i cała reszta uczniów. Wszyscy, prócz Ślizgonów! Lecz naprawdę najlepszym jest John Maxey! To świetny chłopak! Ma dużo wrogów, więc czasami muszę go bronić.


Powiem ci, że tym poprawiłeś mi humor. Bo John Maxey jest super, ma talent, a tylko ŹLI LUDZIE go napadają i gadają mu gÓpoty, żeby się załamał. A on tak naprawdę umie świetnie pisać! xD

Ciekawe jakbyś ty napisała! No dalej! A jak chcecie wiedzieć, na innym forum wszyscy mi gratulowali, możecie nawet usunąć mój FF ale ja i tak napiszę nowy.


Ja chcę! Ja chcę adres tego Innego Forum, na którym wszyscy chwalii twojego Ficka! MUSZĘ to zobaczyć! No i nawiasem - chcę ci powiedzieć, że chyba po raz pierwszy widzę osobę tak pewną swych (nikłych) umiejętności i kompletnie nieprzyjmującą do siebie krytyki. ^^
Brawooooo! :lol:

Dodane przez Cee dnia 22-09-2008 00:18
#28

nie wmawiaj mi, że Harry ma jakiś turbolodpalacz albo że dla Ciebie to możliwe. >.<


W tym ff wszystko jest możliwe, Cee. ;d

Zdołowałaś mnie... Od teraz zaczynam nawet wierzyć w duchy.

Dodane przez Apostata dnia 22-09-2008 00:37
#29

- KTO KOGO PRZEZYWA, SAM SIĘ TAK NAZYWA!


Chwila musze przestac się śmiać... no dobra już jest dobrze. To jest żałosne. Błędów nie będe wytykać bo robili to moi poprzednicy, ale naprawde w co drugim zdaniu nie widze najmniejszego sensu.

Edytowane przez Apostata dnia 22-09-2008 00:38

Dodane przez Harry Potter 9 dnia 24-09-2008 19:17
#30

! Lecz naprawdę najlepszym jest John Maxey!

<hoops z krzesła>
<wali głową w parkiet>
<zastanawia się, który jest rok>

Po prostu... banał totalny.
Nie daj jej czarodzieju wiary!

Proszę.
Błagam.

Czy Ty się wziąłeś za wymyślanie czarodziejskich przysłów? Tak? To przyjmij do wiadomości, że mnie się... nie podobają.
CHYBA WMUSZĘ W CIEBIE CAŁĄ MACIORĘ!

O Boże.
-.-
Wiesz, ile musiałem mieć siły, żeby nie zemdleć? Mam mdłości. Bleee... Na przyszłość, staraj się mniej używać takich określeń.
Och! Patrz! Ględatek niepospolity! - powiedziała nagle Hanna

Dwadzieścia lat wcześniej...
"- Czy ty, Luno Lovegood, bierzesz obecnego tu Jamesa Evansa za męża?
- Tak...
- Niniejszym ogłaszam was mężem i żoną."

Ten cały glęgatek skojarzył mi się zbytnio z Luną Lovegood. John, nie mogłeś wymyśleć czegoś innego? Może to nie jest błąd, ale na mnie negatywnie podziałało.
- GÓWNIARZ!
- O, patrzcie! Hanka Przeklinarka!

Mhm... Nie podoba mi się "gówniarz". Mogłeś chociaż zrobić coś takiego *******, albo bardziej pomyśleć...
McGonagall prychnęła i... zasłabła. Momentalnie runęła w dół. Gdyby nie ja, pewnie by się zabiła!

Czcijmy więc wielkiego Harry'ego Jamesa Pottera, który uratował swoją ukoffaną profesorkę przed podłogą.
Myślę, że raczej by się NIE zabiła. Nie przesadzasz?
- CO?
- PSTRO!
- OSZ TY! - zdenerwowałem się.
- GÓWNIARZ!
- O, patrzcie! Hanka Przeklinarka!

Ten dialog jest... mi ręce opadły. Po prostu beznadziejny...

Hmm... I co ja mam Ci powiedzieć?
Niezbyt mi się spodobała ta część. Musisz jeszcze ćwiczyć, ale baaardzo długo. Tu jest dość sporo nonsensów, całe szczęście, że masz chociaż betę...
Anka93. Deliriantka jest odpowiedzialna za 4 rozdział.

Och, nie, nie. TY. TY JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY.
Deliriantka nie pisała o żadnych wmuszanych maciorach, Hankach Przeklinarkach czy o wiarach czarodziejskich. Ty to napisałeś.

Jednym słowem: kiepsko.



Dodane przez Aranoisiv dnia 24-09-2008 22:30
#31

mogę ci powiedzieć, że ja jestem 9 latkiem

O choinka. Bez komentarza ^^

Błędów nawet nie chce mi się wytykać, bo musiałabym chyba zacytować całe ff. A zresztą inni już wykazali.

I nie obwiniaj Delirantki. Ona pomaga Ci z dobrej woli, wcale nie musi, a Ty ją baaardzo do tego zachęcasz xD

Dodane przez Bill66 dnia 10-10-2008 15:02
#32

DNO!




Tego dnia obudził Harry się niezwykle późno. Przemyślał swój krótki sen, aż Seamus się spytał co robi Harry.
- Ja? Nic takiego, rozmyślam. - poinformował z westchnieniem.
- miałeś zły sen? - odpowiedział Seamus
- nie. - powiedział.
I poszedł na śniadanie. Przy ławce spotkałem Nevilla i Rona.
- Cześć Harry - odpowiedział radośnie Neville. - Która godzina? - dodał.
Harry! - powiedział mu Ron. - Fajnie wyglądasz!
- Tak jak zwykle... - szepnął - godzina 8:27...
W tym czasie przyszła Ginny. Oczywiście z Hermioną. - Witaj Harry - powiedziały równocześnie - Cześć Neville - Odpowiedziały - Ron! Świetnie wyglądasz! - Trudno im było złapać tchu i co chwilę wydukały jakiś głos.
- Hej dziewczyny - odpowiedziałem razem z Nevillem i Ronem.
- widziałaś Percy`ego? - spytała Ginny do Hermiony.
- Nie, a czemu? - odpowiedziała z radości - Sprawy rodzinne tak?
- No! - odpowiedziała Ginny
- Widzę go! - powiedział Ron. - Wiecie co robi? Ściska Katie Bell! George z Angeliną a Fred z Alicją...
- Co ty mówisz Ron! Na miłość czarodziejską - skarciła brata Ginny - Ooh! Moje ulubiony pasztet z dyni i chleb cukrowy! - zapowiedziała z uśmiechem spoglądając na śniadanie. - Z Percym pogadam później.
Wszyscy zajadali z radością, zanim ujrzeli smutnego i spóźnionego Seamusa, a za nim kolegę Deana.
- Co ci jest stary - zapytał Ron
- Za godzinę wyjeżdżam z Hogwartu - powiedział smutny
- Dlaczego? - odpowiedziałem
Seamus już nic więcej nie powiedział. Za to odpowiedział Dean.
- Ministerstwo oświadcza, że ma okropną chorobę. Antymagicomoralfobię. Pani Pomfrey nie umie wyleczyć go, więc jedzie do Świętego Munga, a jak tam się nie uda to... - odpowiedział ze smutkiem - umrze. - zakończył z rozdzierającym płaczem.
Wszyscy Gryfoni z smutkiem zjadali śniadanie.
- a co to Antymagicomoralfobia? - spytał Ron z ciekawości.
- To - mówi Dean - taka choroba na którą rzadko się choruje. To choroba czarodziei. Dzięki niej można utracić moc czarodzieja i stać się mugolem. A jak nie wróci do stanu czarodzieja w miesiąc, umiera. A jak chcesz wiedzieć, to nie słyszałeś, że co tydzień sprawdzają stan zdrowia?
- Nie - powiedział Harry. - Na kolorowe iskry! Zapomniałem zgasić światła! Nox - szepnął. Różdżka usłuchała i światło się zgasiło.
- A czy ty przypadkiem myślisz o Ateropii? - Spytał Dean - To choroba serca
- Pofasznie? - wydukał Ron z pełnymi ustami - No to ja o tym nie wiedziałem, pofaszne to jeszt!
- Popij sobie bo ci makaron zleci z buzi - Zaśmiał się Seamus i podał oranżadę białą
- Dzienkujem - odpowiedział Ron - Wreszcie już nie muszę mieć pełnej buzi!
- Hahahahahaha! - Zaśmiała się piskliwie Hermiona, nienaturalnie.
- No co, no co? - Bronił się Ron
- Bo ty zapomniałeś zapiąć rozporek! - pisnęła Hermiona prawie dusząc się ze śmiechu.

sobota 09.11 - niedziela 10.11

Wieczorem Harry usiadł na krześle i zaczął rozmyślać, czy powiedzieć, że ma coś z blizną czy nie. Niestety tą rzecz przerwał... Dean
- Hej Harry! - odpowiedział z westchnieniem Dean
- Hej! - zakomunikował Harry - to... To ty już wróciłeś?
- Tak - uważnie powiedział - Tą chorobę szybko się ulecza. - Zetrzył kilka łez z policzków i szepnął - żeby uleczyć tą chorobę trzeba 5 razy oszołomić Drętwotą i Cruciatusem. To okropnie boli! - zachłysnął się Dean przestając szlochać. - Mhm przepraszam.
- Nie ma za co - odpowiedział Harry mrucząc pod nosem zaklęcie które błyskało. Rzucił piękny pokaz fajerwerków ludziom. - Słuchaj, oni cię torturowali - uważnie powiedział Harry.
- Wiem, no i co z tego? - mruknął Dean
- To, że oni nie ulecząją, tylko torturują i ciebie i chorobę. Naprawdę nie chciałbym być w takim stanie, pamiętasz, jak torturowali Hermionę? Nawet 20 razy!
- Tak - powiedział z smutkiem Dean - Ja,ja, nie wiem co po,powiedzie,e,edzieć! - jęknął się Dean - Przepraszam!
- Jutro mam spotkanie z Hermioną na błoniach. Idę spać. Cześć! - odpowiedział Harry
- Cześć! - energicznie powiedział Dean

Dzień później w Niedzielę.

Usiadłem na ławce, i czekałem na Hermionę, kiedy nagle... Błysnęło zaklęcie śmierci koło niego. Normalnie o 5 cali, Myśląc czy ona przyjdzie czy nie nadal czekał.

- Kto rzucił drugi raz zaklęcie? - Zdziwił się Harry
- Ja! - odpowiedział Voldemort. - Zabiłem Hermionę. Jej zwłoki znajdziesz koło toalety dziewcząt. A teraz ja cię zabiję! - zakończył mówiąc głosem węży. - Avada Kedavr...
- No i jak wyglądam - odpowiedziała Hermiona - go nabrałam ustawiając swoje odbicie. - Powiedziała i zmarszczyła czoło. - Wyczuwam obecność V...
- Avada Kedavra szlamo! - syknął Voldemort
Zaklęcie chybiło i zabiło nie kogoś innego tylko... Kleszcza.
- Doigrałeś sie Voldemort - odpowiedział Harry. - Expeliarmus!
Różdżka usłuchała jego i uderzył się o płot nie kto inny lecz Voldemort!
- To było genialne! - Odpowiedział Ron - Ten Voldemort to absurd! - spoglądając na Harry`ego mawiał pewnie Ron - I pomyśleć że go pokonałeś w tym dniu na błoniach na swojej odjazdowej walce!
- Kto, Ja? - Mówił Harry - Musiał ktoś na mnie rzucić Imperius, i musiałem być opętany, bo niczego nie pamiętałem z tego co było.

Poniedziałek 12.11

Ten dzień był naprawdę znakomity. Najpierw śniadanie. Nie ma nic lepszego niż karmelki z dynią, lub nietoperz w sosie bułgarskim. Ale nic nie przebije różdżki z cukru z polewą truskawkową polaną miodem. Pycha! Szybko mi wróciły siły po "wypadku". Potem lot na miotle, w czym jestem niezły. Był trening, i każdy mógł robić na miotle co chce, i nawet grać w quidditcha, lecz bez tłuczków. Wszyscy mogli grać, lecz musieli być Ścigającymi. Obrońca Wood jak zwykle a ja szukający Harry. W tym dniu złapałem 5 złotych zniczów, lecz kafel mnie uderzył w głowę, i straciłem na chwilę przytomność. Szczęście w tym że mi nic nie było, bo bym jutro nie mógłbym grać w Quidittcha. Potem eliksiry z Horacym Slughornem. Uczyliśmy się robić eliksiru wieloowocowego. Ron dodał rękę karalucha do eliksiru i nie wyszedł. Smakował jak robaczywe jabłka. Ron oczywiście stwierdził że to ohyda, i opluł tym Hermionę. A Hermiona zamiast dodać Malawi powiedziała zaklęcie Avis specjalnie, no i na Rona poleciały. Ron wpadł do eliksira, z czego się przewrócił, ale dostał wymiocin i krwawienia. To nie była fajna chwila. Zbierając szczątki kociołka chcieliśmy pomóc Ronowi. Lecz zamiast pomóc pogorszyliśmy sprawę. A to przez Fionę Healt, bo ona podała mu herbatę z Amortencją i zapomniał o świecie magii. Potem kółko muzyki. Życie jest piękne! A Hermiona zamiast słowa "Boat Horrible" zaśpiewała "Heart Drive Belt" i nauczyciel się na nią nie pogniewał, lecz skarcił i powiedział:
- Oj, musisz uważać! Jutro jest wielki dzień! - skończył mówić.
Potem lekcja transmutacji. Było zgromadzenie takie, że moją klasa połączyła się na tą transmutacją z roku tamtego.Draco zamienił Parvati w żabę, z czego nauczycielka zmieniła go w fretkę. Omal go Hardodziob nie zjadł. Ale to było śmieszne! A Nevillowi zamiast małpy wyszedł pająk i to wielki jak tarantula, i omal nie rozdepnąl nauczyciela od muzyki. A najlepsze zaklęcia. Ginny zamiast Ipendimento powiedziała Reductio i rozwaliła klasę. Sczęście że umiał naprawić klasę Filius Flitwick, bo byłaby szkoła zamknięta. Nigdy nie było tak cudownego dnia!
Wtorek 12.11

Co za okropny dzień!
Pokłóciłem się z Hanną Evans, tą durną Puchonką. Nie daj jej czarodzieju wiary! Skoro nie akceptuje mnie takiego, jaki jestem, nie będziemy żyć w zgodzie. Oczywiście, opisuję ten dzień i całą kłótnię.
Głupi, głupi, głupi! - krzyczałem jak zdjęty z łańcucha. - Ta Maggie Levant i Helen Mark są głupie! Natomiast moimi najlepszymi przyjaciółmi są Ron, Hermiona, Neville, Seamus, Ginny, Dean, Luna, Cho i cała reszta uczniów. Wszyscy, prócz Ślizgonów! Lecz naprawdę najlepszym jest John Maxey! To świetny chłopak! Ma dużo wrogów, więc czasami muszę go bronić. Jest ode mnie młodszy o rok, dlatego znam dużo więcej zaklęć od niego. Wraz z Hermioną, jesteśmy szkolnymi prymusami! Teraz, gdy nauczycielem jest Horacy, radzę sobie nawet z eliksirami. Ba, uwielbiam je! Jest całkiem inaczej, niż za czasów Snape'a! Tak, tak, moi drodzy. Horacy pozwala na wiele dowcipów na swoich lekcjach. Nawet wzięliśmy jednego kaczora, któremu zrobiliśmy z gęby balon, gdy rozległ się krzyk.
OCH TY GŁUPI POTTERZE! NIE CIERPIĘ CIĘ! JESTEŚ NIECZUŁYM ŁAJDAKIEM! OCH, JA SIĘ Z TOBĄ POLICZĘ! NIE DOŚĆ, ŻE MNIE NIE LUBISZ, TO JESZCZE MNIE NIE AKCEPTUJESZ! O NIE, MÓJ DROGI! O MNIE SIĘ NIE MARTW! CHYBA WMUSZĘ W CIEBIE CAŁĄ MACIORĘ! O TAK! - krzyczała do mnie Pansy Parkinson. Lecz Hanna Evans, która stała obok, wywinęła mi taki numer, że dzień ten jej fani zapamiętają na zawsze. A mianowicie, dała mi w dziób - pech chciał, że trafiła w zęba i polała się krew.
Reducio! - wrzasnąłem, celując w zamek. Siła zaklęcia sprawiła, że Pansy wyleciała za drzwi r11; po tym, co mi nagadała, zasługiwała tylko na to!
FAJNIE! - odrzekła Hanna, spacerując w kółko po dormitorium Gryfonów. Lecz miała pecha. W dziurze pod portretem, nagle pojawiła się McGonagall. Widząc Hannę zapytała zdziwiona:
- Do którego domu należysz?
- Do Gryffindoru - odparła Hanna bez zająknięcia.
- Nie! Ja cię dobrze znam. Należysz do Hufflepuffu. O nie, moje dziecko! Tylko dwóch uczniów wkradło się do dormitoriów. Harry do Ravenclawu, a ty do Gryffindoru! - odpowiedziała, niemal krzycząc, McGonagall.
- Och! Patrz! Ględatek niepospolity! - powiedziała nagle Hanna do nauczycielki, wskazując okno.
McGonagall popatrzyła się w tamtą stronę i spostrzegła coś, co ją zaszokowało.
- Kto wyrąbał tą dziurę w ścianie?
- Ja! - odrzekła uczciwie Evans.
McGonagall prychnęła i... zasłabła. Momentalnie runęła w dół. Gdyby nie ja, pewnie by się zabiła!
- Wingardium Leviosa - szepnąłem.
W porę r11; nauczycielka zawisła w powietrzu zaledwie kilka cali nad podłogą.
Nie zauważyłem nawet, że całe zajście obserwował Argus Filch. Po tym jak uratowałem McGonagall, pogratulował mi refleksu, a Hanna została surowo ukarana!
Kilka godzin później, znów spotkałem Hannę, tym razem na korytarzu.
- Cześć! - przywitałem się.
Cisza.
- Witaj! - powiedziałem jeszcze raz. - Jestem Harry!
- Nie chcę cię znać! - odrzekła Hanna.
- GŁUPIA HIPOKRYTKA! - odpowiedziałem.
- KTO KOGO PRZEZYWA, SAM SIĘ TAK NAZYWA! - Evans spojrzała na mnie z wyższością. - Świetnie się bawisz? Szedł raz Potter mały, trochę zdziecinniały! - dodała ironicznie.
- Pożałujesz! - zagroziłem jej.
- Nie! - usłyszałem odpowiedź.
- CO?
- PSTRO!
- OSZ TY! - zdenerwowałem się.
- GÓWNIARZ!
- O, patrzcie! Hanka Przeklinarka!
- Nie chcę cię już więcej widzieć! - krzyknęła Hanna, patrząc na mnie wojowniczo. - O, patrzcie! Harry z gówniary! Boli go już pierś, zaczynał nie w tym rzecz! O, patrzcie kolega mały! - odrzekła, odwróciła się na pięcie i poszła.
- Ty szlamo! - wrzasnąłem za nią i straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem, pani Pomfrey powiedziała mi, że Hanna straciła pamięć i już się zachowuje dużo lepiej. Teraz zaś się uczy codziennie, przez 23 godziny na dobę.
- Hahahahahah! - zaśmiałem się. - To za moje prawie zabicie!

JEDNO WIELKIE DNO!

SKOPIOWALEM CALY TEKST, BO TO JEST JEDEN WIELKI BLAD!

Dodane przez addicted_to_HP dnia 30-01-2009 18:46
#33

Umrę ze śmiechu no nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!
GNIOT!

Błędów nawet nie chce mi się wytykać, bo musiałabym chyba zacytować całe ff. A zresztą inni już wykazali.

Podzielam opinię, oj podzielam. Sięgnąłeś dennego dna głębi dennej :D

Dodane przez baned dnia 12-04-2009 19:11
#34

Niezłe,ale te błędy rażą w oczy jak rozżażony do białości drut! Spoko czytałam wcześniejsze posty dlaczego jest tyle blędów. "Bo mam 9lat i jeszcze nie mieliśmy ortografii..." CZŁOWIEKU! Ortografie ma się od Pierwszej klasy, a tak ogółem...to słyszałeś o takiej małej książeczce? Jak ona się nazywa...Ach tak... SŁOWNIK ORTOGRAFICZNY!

Dodane przez Jessica90 dnia 12-04-2009 21:34
#35

Niestety nie za bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie. Było zbyt chaotycznie napisane i nie przyciągało mojej uwagi, jest sporo błędów interpunkcyjnych i stylistycznych. Ale jeżeli lubisz pisać to się nie poddawaj! Masz dopiero 9 lat, więc jak będziesz ćwiczył to może nawet zostaniesz tak sławnym pisarzem jak J.K Rowling :) Najważniejsze to trenować! :)

Dodane przez idejsza dnia 13-10-2009 22:29
#36

hm... historia może była by ciekawa ( nie wiem nie dalo sie zrozumieć sensu opowieści)
błędów straszliwa ilość zwłaszcza jeśli chodzi o szyk zdania
radze pisać zdania pojedyńcze bo ozbudowane ci nie wychodzą
PS: Radze nie używać Na początku zdania "A" , po przecinku też możnaby się wstrzymać bo wtedy zdania nie brzmią elegancko

"5 złotych zniczów, lecz kafel mnie uderzył w głowę, i straciłem na chwilę przytomność."
Od kiedy kafel może uderzyć w głowę? Chyba chodzilo ci o Tłuczek

Dodane przez Ginewra Potter__Weasley dnia 14-10-2009 10:41
#37

Nie daj jej czarodzieju wiary!
Może nie jestem kumata, ale nie wiem o co chodzi.

krzyczałem jak zdjęty z łańcucha.
To samo co poprzednie

- OSZ TY! - zdenerwowałem się.
Pisze się oż ty!

Mogło być jeszcze lepiej, ale radziłabym przeczytanie podobnych tematów na forum. Wtedy autor zobaczyłby, co robi za błędy.