Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Zielone Szkoły i tym podobne

Dodane przez Syriusz_Black dnia 01-09-2008 18:57
#1

Przyszło mi do głowy, że warto was zapytać o wasze wspomnienia związane z dłuższymi wycieczkami szkolnymi, obozami, koloniami itp.... Co o nich sądzicie? Czy lubicie na nie jeździć, czy zdarzyło się wam coś śmiesznego albo komuś. Ja przypominam sobie zieloną szkołę, zieloną przenośnie i dosłownie. Na niejednej ścianie można było znaleźć rzadkie okazy grzybów ;) Co o tym sądzie?

Edytowane przez Ariana dnia 21-01-2009 15:05

Dodane przez Claire Lethal dnia 06-09-2008 21:09
#2

Na kilkudniowej wycieczce byłam tylko w podstawówce. Potem już boją się nas zabierać ze sobą.

Wycieczkę wspominam bardzo dobrze. Mimo, iż na jakiejś wsi w pobliżu Krakowa silnik w autokarze się zapalił ( przegrzanie, o ile dobrze pamiętam), było dużo carnego dymu i kazali nam natychmiast opuścić autokar. Kierowca zadzwonił z telefonu komórkowego do firmy i już jechał do nas nowy autokar z... Warszawy. Dojechał po około 4,5 godziny, a my w tym czasie wróciliśmy z szwedania się po mieście. ^^
Wycieczkę po Wawelu musieliśmy sobie darować z powodu opóźnienia i wybraliśmy się na rynek. Ja oczywiście popędziłam do Empiku (*.*) i kupiłam sobie kilka ksiażek i jakąś płytę. ;D

Na miejsce noclegów (jakaś wieś koło Bukowiny) przybyliśmy około 21. Zjedliśmy przepyszną obiadokolację i rozeszliśmy się do domków. Miałyśmy parter czteroosobowy, a nad nami traf chciał, że był pokój siedmiosobowy, w ktym urzędowali chłopcy. ;f
W każdym bądź razie całą noc jadłyśmy słodycze. Gdzieś po 3 zasnęłyśmy wszystkie razem na moim łóżku. Gdy się obudziłam okazało się, że gadałam przez sen i strasznie się wierciłam i kopałam po noagach. Trzeba było nie włazic do mojego łóżka, o. Oprócz tego gdy weszłam do łazienki, znalazłam mojego Kubusia Puchatka w zlewie całego mokrego. :aff: Pamiętam, jak się wściekałam. Wyschnął w 3 dni.
Po śniadaniu poszliśmy całą grupą do Jaskini Mroźnej na hali Ornak. Okaozało się, że jest awaria w jaskini i nie ma światła. Nie można było wchodzić do środka, a przewodnik wyprowadzał na zewnątrz zagubionych turystów. Potem, gdy mieliśmy trochę wolnego czasu, pojechaliśmy do Zakopca i popołudnie spędziliśmy na Krupówkach. Po obiadokolacji rozeszliśmy się do domków.
Około godziny 20 mieliśmy ognisko. Było baardzo fajnie pomijając to, że 2 kiełbaski wpadły mi do ogniska i chleb się spiekł na węgiel przez moją nieuwagę. ;P
Potem gdzies koło godziny 12 poszliśmy do domków. Przebrane w pidżamy i szlaforki wyszłyśmy z domku i chciałyśmy pozwiedzać ośrodek. Pamiętam, że było bardzo zimno i para leciała nam z ust (nic dziwnego - był październik ^^). Nasza wędrówka ludów nie doszła daleko. Wkrótce potem złapał nas wychowawca i zaprowadził do domku, zamykając na klucz, byśmy znowu nie wyszły.
A my uparcie otworzyłyśmy okno. Agnieszka rozejrzała się i krzyknęła:
-"Nie ma go! Nie ma go!"
A tu nagle niewiadomo skąd pojawił się nasz wychowawca i z latarką przy twarzy krzyknął krótko:
"Bu!" :tooth:
A następnie dodał mniej więcej:
"G! Do jasnej cholery! Czy ty jesteś na tyle głupia, żeby wyhcodzic przez okno na dwór?!" Aga zamknęła okno i zasłoniła firankę.
Rano byłyśmy wyczerpane, a znowu szliśmy w góry. Po obiadokolacji wszyscy zebrali się razem u chłopaków w pokoju i oglądaliśmy "Zagubionych", bo tylko tam odbierała Jedynka. xP

Ta wycieczka była cudowna. ;D

Dodane przez Panna Sasania dnia 06-09-2008 21:47
#3

W podstawówce od 3 klasy kolejno co rok mieliśmy organizowane zielone szkoły, ale teraz już nikomu, nawet ,,wychowawczyni'' nie chce nas zabrać na jeden dzień. Ale te kilka lat szaleństw wspominam bardzo miło. W III klasie w Krynicy Zdrój, koleżanka zatrzymała kolejkę gondolową na Jaworzynę, ale była draka! W nocy wywoływałayśmy duchy (głupota nasza nie znała granic), ale nic się nie działo. Aż nagle w nocy coś huknęło, bałyśmy się wyjść z łóżka, w końcu kilka osób poszło po panią (było ostro po 24), a tu okazało się, że ... spadła nam deska klozetowa :amgad:

Dodane przez Temeraire dnia 07-09-2008 01:13
#4

A w mojej szkole boją się zabierać nas na dłuższe wycieczki... Żaden z nauczycieli nie chce, jeździmy tylko na jednodniowe... :@
Ale na takich też sporo się dzieje :D. Np. obrzucanie przewodnika kulkami z folii aluminiowej po kanapkach to standard... Najśmieszniej jest, jak trafimy w głowę - przewodnicy to takie durne stworzenia i najczęściej nie łapią, że to my. Poza tym robimy mnóstwo głupot, niekiedy tak przekraczamy granice jakiegokolwiek rozsądku, że aż się nie da tego opisać.

Ale i tak najlepiej jest na koloniach/obozach. Co roku jeździmy tą samą grupą i zawsze trafiam do pokoju z kumpelami. Robimy nocne wypady do chłopaków, albo oni przychodzą do nas, a cała frajda polega na tym, żeby nas nie złapali. Zawsze też mieszkamy w pokoju z taką rąbniętą bałaganiarą i bardzo lubimy wycinać jej numery. Oj, czego to się nie robiło... Kiedyś, kiedy ona już spała, wyciągnęłyśmy wszystkie rzeczy z jej torby i schowałyśmy w kabinie prysznicowej... :lol:

Bardzo lubię jeździć na wycieczki/kolonie/obozy. Zawsze jest kupa zabawy i śmiechu, a co lato, to obóz lepszy...

Dodane przez Delirantka dnia 07-09-2008 01:58
#5

Np. obrzucanie przewodnika kulkami z folii aluminiowej po kanapkach to standard... Najśmieszniej jest, jak trafimy w głowę

Rzeczywiście, to jest baaardzo śmieszne. Zaraz... napisałam 'śmieszne'? A to przepraszam, chciałam napisać 'żałosne'.
A skoro już jesteśmy przy tym temacie - możesz mi wyjaśnić, co jest takiego śmiesznego w rzucaniu w przewodnika kulkami z folii? Bo mi to się kojarzy z durną zabawą bandy niewychowanych dzieci, które nawet nie umieją poszanować dorosłego człowieka i jego pracy, na czymkolwiek by ona nie polegała.
niekiedy tak przekraczamy granice jakiegokolwiek rozsądku, że aż się nie da tego opisać.

Chwalisz się, czy żalisz?

W zielonej szkole nie miałam przyjemności uczestniczyć, za to parę wycieczek kilkudniowych się przytrafiło. Ogólnie, wspominam bardzo miło, przede wszystkim te licealne - głównie ze względu na towarzystwo. Nie będę się wdawać w szczegóły, większość wie, na czym licealne wycieczki szkolne polegają. Ale w góry więcej się nie wybierzemy... trudno jest drugiego dnia się na nie wspinać ;].
Byłam kilka razy na obozie harcerskim (taka nazwa tylko, do harcerstwa nie należę). Wspomnienia świetne - obozowe miłości, gra w karty (lol, pamiętam, że strasznie w karty oszukiwałam, a wszyscy myśleli, że tak dobrze umiem grać ;d), codzienne dyskoteki, morze, plaża, nocne spacery. Stołówkowe dyżury, mwahah. Kumpela tak się zagapiła na kolegę, że wylała cały garnek zupy na środku stołówki. Ale jak sobie przypominam kolegę, to się nie dziwię ;d. Ogólnie, jest co wspominać.

Edytowane przez Delirantka dnia 14-06-2009 16:40

Dodane przez Destiny dnia 26-10-2008 19:37
#6

Zorganizowanie Zielonej Szkoły w mojej klasie? To byłby cud;f Mojej wychowawczyni nie chce się zorganizować nawet głupiego wypadu do kina, więc o kilkudniowej wycieczce można sobie tylko pomarzyć. Chociaż szczerze mówiąc, ja wcale nie marzę o takiej wycieczce z moją klasą.
Ale na kilkudniową wycieczkę z jakimiś fajnymi ludźmi chętnie bym pojechała;)

Dodane przez mistake dnia 26-10-2008 19:44
#7

Na zielonej szkole byłam raz, w szóstej klasie. Do dziś pamiętam wszystkie szczegóły, każdy dzień i nasze akcje. Pogody nie mieliśmy, więc w ośrodku cały czas siedzieliśmy i wymyślaliśmy różne głupie zabawy. Zielonkę wspominam jak najlepiej ponieważ był to nasz ostatni wspólny wyjazd gdziekolwiek. Na koloniach pojechałam pierwszy raz w drugiej klasie w raz z siostrą, spodobało mi się i tak jeżdżę na kolonie co roku. Na obozach i tego typu wyjazdach można poznać wspaniałych ludzi, nawiązać przyjaźń a nawet się zakochać. W tym roku jadąc na kolonie, stojąc na peronie zauważyłam kolegów z którymi byłam rok temu na obozie, okazało się, że jadą w to samo miejsce co ja. Wspólnie wspominaliśmy, śmialiśmy się. O zielonych szkołach itp. mam jak najlepsze zdanie. Chociaż moja koleżanka tak się zżyła z inną dziewczyną na obozie, że nie chciała aby ta wysiadła na swoim "przystanku". W prost kocham takie letnie wypady w raz z siostrą i kumpelami!A jeśli chodzi o jakieś śmieszne wypadki, oj zdarzyło się kilka. Przez przypadek wrzuciłam ręcznik kierowniczki do kibelka, wrzuciłam opiekunką grupy jabłko które trafiło w głowę naszą kochaną panią Madzię, razem z moim kolegą Adrianem wywaliliśmy się, on oparł mnie o drzwi które były otworzone i jak dłudzy runęliśmy a brat mojej przyjaciółki podczas brania prysznica światło się zgasiło, oczywiście Kamil w środku nocy ( trzecia nad ranem była ) zaczął się jak baba wydzierać.

Edytowane przez mistake dnia 26-10-2008 19:50

Dodane przez macie_k1 dnia 26-10-2008 20:05
#8

Ja przez całą podstawówkę nie byłem bo miałem najgorszą klasę w szkolę. :)

Dodane przez cho062 dnia 26-10-2008 20:45
#9

Pamiętam jak w szóstej klasie byłam z klasą na zielonej szkole.Trzeciego dnia wycieczki nasz nauczyciel historii przyszedł do nas do pokoju o północy i zaczął nas wszystkich budzić. Kiedy wszyscy wstali- oczywiście niezadowoleni ,powiedział na że idziemy na cmentarz który znajduje się obok. Kiedy wyszliśmy na dwór dal na kilka słabo już palących latarek i dal nam zadanie byśmy znaleźli grób jakiegoś Niemca i spisali datę jego śmierci. Gdy tak chodziliśmy po tym straaaasznym cmentarzu nasze latarki zaczęły powoli przygasać....Kiedy już wszystkie latarki nap pogasły, zaczęłyśmy chodzić po ciemku (przynajmniej próbowałyśmy ), nagle za naszymi plecami usłyszałyśmy jakiś szelest. Nagle za naszymi plecami pojawili się chłopacy z latarkami przy swoich jakże okazałych twarzach...Wszystkie zaczęłyśmy krzyczeć i pobiegłyśmy przed siebie, oczywiście po drodze trafiając na głupie drzewa...Kiedy nasz nauczyciel dowiedział się co się stało ochrzanił chłopaków, a my już nigdy nie poszliśmy na ten cmentarz...

Dodane przez Empathy dnia 27-10-2008 06:23
#10

Na zielonej szkole to ja jeszcze nie byłam, ale miałam aż dwie kilkudniowe wycieczki. Najpierw, w pierwszej klasie gim. pojechaliśmy do Wiela na 4 dni. Zdecydowanie niezapomniane przeżycia. Bardzo ciekawą zieloną noc mieliśmy ale co ja tu będę się rozwijała. Potem, w zeszłym roku szkolnym pojechaliśmy do Krakowa na 5 dni. PO całonocnej podroży i całodniowym łażeniu po mieście w programie mieliśmy teatr. A że sztuka była bardzo nudna to 3/4 ekipy pozasypiała, w tym ja, ale zostałam obudzona przez zdecydowanie za głośne chrapnięcie kolegi. Pamiętam że ludzie obok nas nie do końca byli zadowoleni z naszego towarzystwa. W te wakacje byłam na obozie harcerskim i powiem szczerze że wspominam bardzo miło.

Dodane przez Irreplaceable_ dnia 27-10-2008 15:13
#11

Kiedyś bardzo często jeździliśmy na Zielone Szkoły i itp. Potem jak dorośliśmy to już nikt nas nie brał. Nikt nie chciał jeździć z klasą, słynącą z tego, iż co najgorsze, to nasza wina. I nie dziwota. Też bym się bała xD
Ale jak jeździliśmy potem, w 6 bodajrze klasie, to były dopiero akcje ^^
Przenosiłyśmy do chłopaków z 3 na parter telewizor, 37 ' żeby mecz, czy tam jakiś film obejrzeć, wchodziliśmy na dach, a chłopaki przynosili od kolegi z klasy, co miał 18 czy mu tam 19 lat, piwo i niekiedy coś mocniejszego...
Akcji było mnóstwo, a zabawy jeszcze więcej. Na długo to zapamietam, oj na długo :happy:

Dodane przez Dominika dnia 27-10-2008 18:46
#12

U mnie zielonych szkół nie organizują, ale za to byłam na wycieczkach dwudniowych, które uważam za bardzo udane.
Najbardziej w pamięć wpadła mi ta, na której byłam w 5 klasie. Pojechaliśmy sobie do Jamnej. Tam, wieczorem, mój wspaniały kolega wpadł na pomył, aby przyjść do pokoju w którym urzędowały dziewczyny w samym ręczniku. Tzn. to wyglądało tak jakby był w samym ręczniku, ale miał pod spodem podwinięte spodnie. No i sobie tak siedział u dziewczyn koło 23, nagle pada hasło 'idzie wychowawczyni!'. No to ten kolega, niewiele myśląc schował się pod łóżkiem. Ale wychowawczyni była sprytniejsza, posprawdzała wszędzie, że tego kolegi nigdzie nie ma. Więc wchodzi do pokoju i mówi 'Piotrek wychodź, wiem, że tu jesteś'. No więc cóż mógł zrobić, wyszedł spod tego łóżka, w tym ręczniku. Mina nauczycielki: bezcenna! Stwierdziła, że nam się seksu zachciewa i nigdzie więcej już z nami nie pojedzie.
Ale to nie koniec historii, na drugi dzień rano usiadłyśmy sobie wszystkie dziewczyny w pokoju i zaczęłyśmy obgadywać wychowawczynię. Nagle jedna z koleżanek zobaczyła, że ona stoi w oknie i słucha wszystkiego. Miałyśmy przerąbane...
Pomimo tego, iż wtedy wcale nie było nam tak bardzo do śmiechu, to teraz na każdym spotkaniu z moją byłą klasą wspominamy ze śmiechem tą wycieczkę.

A co się dzieje na licealnych wycieczkach, gdzie pełne butelki wódki wylatują przez okno, to może nie będę opowiadać...

Dodane przez Isilien dnia 27-10-2008 19:39
#13

eh. no to takL:
2. kalsa podstawówki, Rabka. podziwialiśmy krowie placki [końskie kupy] na jezdnaich. ja miałam rozwalone polowe łóżko xP
3. klasa podst., też rabka, tylko pensjonat na pzreciwko starego. miałyśmy na poddaszu, najlepszy podobno pokój, bo łączony z trzema innymi. tyko efekt psuło to, ze jeden z tych dodatkowych pokoi zajmowały dziewczyny z 2.
4. klasa podst. tylko dwudniowa wycieczka do jakichś jaksiń czy coś, gdzie nocowaliśmy w podziemiach. ziiimno xD była taka fajowa zjeżdzalnia. łazienki kiepskie, tony ludzi, mierna dyskoteka i jakiś film. łóżka były piętrowe, łączone po dwa a mnie wypadło mieć koło wychowawczyni xD a z drugiego końca sali cały czas dochodziły odgłosy +18 xD
5. klasa. dwudnowa, anwet nie pamiętam gdzie. a te dwudniowe zamaist normalnych wycieczek to przez to że wychowawczyni ma male dzieci i nie chce ich zostawiać na tydzień.
6. klasa. chyba ze 3 jednodniowe. :sourgrapes jedna do łodzi, nie byłam, bo głupia. robili podobno roboty. innych nie pamiętam, za wszystkie żałuję.

teraz - wątpię żebyśmy mieli w tym roku jakąś zieloną szkołę, bo niestety wychowawczyni została ta sama i problem też. w związku z czym możemy co najwyżej pomarzyć o wyjeżdżie na dłużej niż 2 dni...

Dodane przez Fiore dnia 09-11-2008 23:43
#14

Jeśli chodzi o kolonie i obozy to mam niesamowite wspomnienia. Szczególnie z jednego miejsca, w którym byłam cztery razy z rzędu, można rzec z tą samą ekipą. Rzeczy śmiesznych zdarzyło się mnóstwo, ale chyba nie będę się aż tak rozpisywać.
Na zielonej szkole byłam w III klasie szkoły podstawowej i mimo, że to było dawno wciąż wiele pamiętam. W I klasie LO byliśmy na klasowej wyciecze trzydniowej w Jastrzębiej Górze i też było całkiem fajnie. Ale pamiętam do dziś jak na jakieś wycieczce w zerówce (dokładniej Zielonym Przedszkolu ;]) pewien chłopiec dostał jakiegoś uczulenia i miał na twarzy jakiegoś ogromniastego bąbla. Ja, będąc małym brzdącem, tak sie przestraszyłam, że bałam sie nawet patrzeć na tego chłopaka i jak przechodził obok to zakrywałam twarz. ;p

Dodane przez Shemya dnia 10-11-2008 17:36
#15

Na kilkudniowe wycieczki nikt nigdy nie chciał zabrać mojej klasy. Czemu? Prawdopodobnie przez kilku głupków z klasy, jedynie to mi do głowy przychodzi... A na koloniach byłam dwa razy. No cóż... Było nawet fajnie ;d Ale miałam takiego pecha, że nigdy nie trafiałam do pokoju z kumpelami... A może szczęście? Bo patrząc na to z innej strony poznałam dwie naprawdę świetne dziewczyny ; )) Teraz jakoś nie mam ochoty już na kolonie... Sama nie wiem czemu... Na razie 'wymyśliłam' jedynie obóz wędrowny, ale rodzice chcieliby mnie wysłać na obóz językowy. Ale ja sama nie wiem czy bym chciała... Poczekamy, zobaczymy.

Dodane przez Cherry dnia 10-11-2008 20:14
#16

Pierwszy raz na dwudniową wycieczkę szkolną pojechałam w czwartej klasie podstawówki. Co prawda wiele z niej nie pamiętam, oprócz tego, że wiele sie wydarzyło. x D
W te wakacje byłam na dwutygodniowym obozie - cudowne doświadczenie. Nie tylko ze względu na miejsca, które odwiedziliśmy ( a trochę tego było; Paryż, Barcelona, Avignion...), ale także ze względu na ludzi. Pamiętam te ,,pogawędki'' na hiszpańskim balkonie o północy, grę w butelkę, śpiewanie ,,jesteś szalona'' w autokarze...
Generalnie takie wypady wspominam bardzo miło, a już zwłaszcza ten ostatni. ^^

Dodane przez Lavanda dnia 10-11-2008 21:13
#17

Koloooonia! Jedna jedyna, ktora dobrze pamietam. Hahaha! Do Pogorzelicy! Zadupie nad Baltykiem takie, ze szok. Z grupa innych dzieciakow pojechalam na ta kolonie zorganizowana przez zaklad pracy mojej mamy. Z poczatku myslalam, ze bede wracac na piechote do domu, bo za nic mi sie nie podobalo, ale po 3 dniach zmienilam zdanie. Nigdy nie zapomne tych antycznych prysznicow, sypiacego sie tynku, smierdzacych kocy, pisania po scianach, robienia warkoczykow a la masajka, robienia z siebie idiotow w stolowce (bitwa na szynke, salate, pomidory i platki sniadaniowe 'pseudo-cheerios' ), wielkie ulewy, pogrzeb ptaszka, sezam w nogawkach, debilne wieczory przy wielkim ognisku (zabawy z serii ''Kto wrzuci wiecej szyszek do ognia i zrobi najwieciej rabanu''), Karoliny z Gogolina (jak bum cyk!), zatrucia pierogami z jagodami w wyniku czego nie moglam przystapic do ''chrztu'' (a to pech! xD), zolte oczo-j****e czepki (bo przeciez jakos musieli nas w wodze rozrozniac), randki w ciemno (oO, oto co sie robi wieczorami w sali dyskotekowej jak leje deszcz...) za parawanem, sklerotyczny pan kierownik, nasza ulubiona pani Ania, pasta blendamed na klamkach, Olka w kuble na smieci, pseudo-ciuchcia do Niechorza i na latarnie, piach piach piach! Duzo jeszcze bym mogla wymieniac :D. W sumie dzialy sie i dobre i zle rzeczy, ktore w konkluzji staly sie samymi pozytywnymi wspomnieniami.
A teraz w marcu szykuje sie tygodniowa wycieczka z klasa do Pragi :D Juz sobie wyobrazam co to bedzie... xD

Dodane przez Lady Gaga dnia 10-11-2008 22:04
#18

Na koloniach to bylam i w Polsce i za granica XD.
Kolonie mimo wszystko wspominam lepiej, niz zielone szkoly. Chodzi glownie o to, ze prawie nikogo nie znasz i mozesz praktycznie robic co chcesz XD. A powiem, ze na tych, na ktorych bylam dzialo sie, oj dzialo ;dddd.
A na zielonych szkolach ? Hm. Bylam, bylam. Na wszystkich, ktore organizowali ;d.
Pamietam ostatnia, jak chlopacy zaczeli podpalac kible dezodorantem. Nie tylko kible XD. A poźniej bylo pryskanie tymi dezodorantami, zeby zapach sie ulotnil XD. Albo jak chodzili po dacach i straszyli nauczycielki ;d.
Takie wyjazdy, to ja kocham, coz ;d

Dodane przez Carol dnia 22-12-2008 20:41
#19

Byliśmy na 2 dniowej wycieczce z klasą. 16 osób (do których ja się nie zaliczam) spiło się wódką. Byli na tyle "dyskretni", że wychowawca wszystko zauważył po bardzo krótkim czasie.

Dodane przez Yennefer dnia 22-12-2008 21:41
#20

Od II klasy wzwyż jeździłam na Zielone Szkoły z mą cudną klasą. W tym roku też mamy pojechać. Bardzo miło wspominam wszystkie te wypady, a szczególnie ten w 4 klasie. Pojechaliśmy wtedy nad morze i byliśmy nieznośni jak nigdy. Nieznośni, nie tylko dlatego, że niegrzeczni. Na tej wycieczce każdy był na coś chory. Większość miała grypę żołądkową, ale zdarzały się też takie wyjątki jak zwykłe przeziębienia, czy w moim przypadku ospa. Biedna musiałam leżeć w łóżku... :( ale wszyscy do mnie przychodzili, więc się nie nudziłam. Na tych wszystkich Zielonych Szkołach wydarzyło się wiele śmiesznych rzeczy, ale teraz ciężko mi wymienić choć jedną, którą mogłabym tu bez żadnych obaw wygłosić :P

Raz byłam na kolonii. Czyli na czymś podobnym do ZS, ale bez klasy - z zupełnie innymi ludźmi. Było... strasznie, że tak się wyrażę. Jak w wojsku. Może to był obóz przetrwania, czy coś w tym rodzaju? Nic mi o tym nie wiadomo, ale wiem na pewno, że więcej nie wybiorę się na żadną szatańską "kolonię". :sourgrapes (kocham ten uśmieszek)

Dodane przez Vampirzyca dnia 23-12-2008 10:31
#21

Och, jeździliśmy. Wycieczki, to było światełko w tunelu nauki.

Na pierwszą zieloną szkołę nie pojechałam. Nawet nie wiem dlaczego. ;d
Druga była w Suchodole. Taka dziura. Maleńka wioska. Mieszkaliśmy w ładnym domu, świeżo po remoncie. Wszystko cacy, kula dyskotekowa, itd. Najlepsze były noce. Gdy wchodziło się do szafy, żeby pani nie zauważyła. ;d

Potem były wycieczki. Dwudniowe. Najpierw pod Karpacz, do Borowic. Zabawa była przednia. Wpadki, problemy, kłopoty. Pokroju zgubienia się w lesie (ale wyszłyśmy). Okien na parterze, przez które ciągle wchodzili nam do pokoju. Napojów energetyzujących, które były kupowane hurtowo. Grania w butelkę po nocach. Przemykania się z pokoju, do pokoju. Rutyna.
Dzień później wyjechaliśmy do Krakowa. To był szał. Wszyscy robili zdjęcia, wariowali. Kupowali pamiątki na targu. Byliśmy w Wieliczce. Straszono nas jakimś smoczkiem, co zjada sól, nie pamiętam, jak się zwał. Przez dwie godziny pod ziemią, w zimnie. Koszmar.

W tym roku również jedziemy na zieloną szkołę, do Przemkowa. Już się boję...

Dodane przez pomyluna dnia 17-01-2009 14:32
#22

Ja wprost uwielbiam, wycieczki szkolne i zielone szkoły. Nigdy nie zapomnę jak w 3 klasie, po południu pływaliśmy na kajakach i ja oczywiście byłam z moją kumpelą w kajaku. Odrazu wpłynęłyśmy w goąszcz bliżej niezidentyfikowanych rośli i nie mogłyśmy sie wydostać xD Było tez strzelanie z łuku i mój kumpel strzelił gdzieś wogołe za stodołe xD

A w zeszłym roku to na zielonce rozwaliliśmy czajnik jak w kalambury graliśmy. Poza tym moje kumpele zatrzasnęły w sejfie jakiegoś miśka pluszowego xD

Dodane przez Claudia dnia 20-01-2009 20:26
#23

Ja jeździłam na dłuższe wycieczki szkolne od 4 do 6 kl. podstawówki. Najmilej wspominam wycieczkę do Zakopanego, gdzie wszyscy się pochorowali od jedzenia w stołówce. Wtedy zapalił się także garaż, który był obok naszego pensjonatu i było na nas. W nocy przyjechała straż pożarna, ale i tak nic to nie dało, bo samochód był w środku i wybuchł ;d
W gimnazjum nie byłam jeszcze na wycieczce. W pierwszej klasie, co prawda była organizowana, ale nie pojechałam. W tym roku, tj. 3gimn. jedziemy na Mazury i mamy nadzieję, że będzie najlepsza wycieczka :>

Dodane przez Magic Dream dnia 20-01-2009 21:06
#24

Dzień później wyjechaliśmy do Krakowa.

I nic mi nie powiedziałaś?! ;d
To był szał. Wszyscy robili zdjęcia, wariowali. Kupowali pamiątki na targu.

Mogę ci trochę wysłać. ^^
_______

Na Zielonej Szkole byłam tylko raz, w 2 klasie. W sumie mogłam pojechać na dwie - pierwsza i druga klasa. Świetnie. ;f
Byliśmy chyba w... Rabce, o. Nawet fajnie było, ale już raczej nic nie pamiętam. -.-'
A oprócz tych jakże częstych Zielonych Szkół - jedno zimowisko, 3 kolonie.
Zimowisko w zeszłym roku, ale że nie jeżdżę na nartach, to się śmiertelnie nudziłam. No, nie cały czas, ale jak reszta sobie na wyciągu była. :< To była taka kolonia językowo-taneczna. Codziennie ze 2 godziny angielskiego (*.*) i ze 2 godziny tańca (masakra ;>). Wyjazd trwał tydzień (z czego przez jakieś 3 dni leżałam w izolatce, bo się pochorowałam - ale ślub to musiałam brać!). Byliśmy w Koninkach, bodajże. A wiecie, jaka była tematyka? Magia, Harry Potter! ;d A ja prawie przez połowę wyjazdu chora byłam, no! ;d Byliśmy podzieleni na 4 grupy, każda miała swój kolor. Zielony, czerwony, żółty, niebieski. Hogwart. ^^ Byłam w grupie 'zielonej'. (; Każdego dnia musieliśmy wykonać jakieś zadanie,
np. zaprezentować 'danie' w kolorze swojej drużyny (z bibuły, z ubrań, a wody, z roślin, z papieru - z wszyskiego). ;d Albo wymyślić układ taneczny. Wszystko prezentowaliśmy na 'wieczorkach'. To było świetne. *.* O, a nagrodą w pewien dzień były 'Insygnia Śmierci' na wyłączność grupy, do końca wyjazdu. ;d Wygrali czerwoni, ale się zrzekli na nas. ;P

I mam za sobą trzy kolonie. Oazy, takie wyjazdy katolickie. Rekolekcje wakacyjne. Może się wydawać, że się tam non stop modlimy, ale tak naprawdę mamy świetna zabawę. No, modlitwa też, ale bez przesadyzmu. Są też wieczorki, śpiew, ogniska, mecze, wycieczki... Nie wyobrażam sobie wakacji bez oazy, po prostu nie wyobrażam. (;

Przepraszam, że tak chaotycznie... ;d

Edytowane przez Magic Dream dnia 20-01-2009 21:07

Dodane przez Ami dnia 10-02-2009 14:17
#25

Ja ostatnio (wrzesień) byłam na Zielonej Szkole w pięknym miasteczku Poręba Wielka. Było tam bardzo miło i przyjemnie, chodź obiady były takie sobie.
Każdy wyczekiwał chwili wyjazdu do Zakopanego (ok. 1,5 godziny z Poręby do Zakopanego) Gdy przyjechaliśmy poszliśmy na ciepłą herbatkę, a później mogliśmy szaleć :) Oczywiście kasa poszła w ruch ;) Musiałam pokupować wszystkim (z rodziny) pamiątek. Sobie kupiłam tylko torbę, a wydałam ok. 60 złotych. Byliśmy tam na 2 tygodnie i bardzo mi się podobało.
Wcześniej w piątej klasie byliśmy na 3 dni w mieście Srebrna Góra. Bardzo dużo było atrakcji, takich jak: jazda konna, ognisko. Było naprawdę fajnie chodź zimno. Było to raczej miasteczko, powiedziałabym nawet wieś, ponieważ nie widziałam tam ani jednego sklepu. Na obiad chodziliśmy do większego budynku, niedaloko ośrodka. Pokoje były naprawdę ładnie urządzone i bardzo polecam to miejsce.

Dodane przez malfoj_sam_segz dnia 11-08-2009 13:25
#26

wszystkie wyjazdy były fajne ;d
ale najciekawsze i najżałośniejsze wpsomnienie to takie, kiedy w 6 klasie pojechałam nad morze i pomagałam przy chrztach osób, które był 1 raz. na koniec, wszyscy mogli przejść owy chrzest. Żeby zaliczyć chrzest trzeba było wejść po kolana do morza. Ubrana w spódniczkę, rajstopki weszłam po kolana i się potknęłam tak, że wpadłam cała, po czym nauczyciel się pyta czy idę na konkurs miss mokrego podkoszulka. XD to były czasy *,*

Dodane przez Malkontentka dnia 27-06-2010 20:17
#27

Zielone szkoły to niechętnie, ale obozy i kolonie jak najbardziej.
Moje wspomnienia- nie do zapomnienia, taka zabawa rzadko się zdarza.
Ciemny hotel(widmo), zdezelowane łóżka, łazienki... już lepiej nie wchodzić. Przypomniała mi się historia z jednego obozu, godzina 2 my hałasujemy. No i oczywiście w takiej sytuacji interweniuje instruktorka(straszna baba). Ja uciekłam do łazienki(co za akt odwagi). Udaje, że coś tam robię, otwieram drzwi, po czym dla zachowania pozorów spuszczam wodę... i zdezelowana spłuczka wylatuje w powietrze uderzając instruktorkę w łeb... oj tylu pompek to ja w życiu nie robiłam:D

Edytowane przez Alae dnia 27-06-2010 21:45

Dodane przez Tom_Riddle dnia 30-06-2010 10:37
#28

Strasznie uwielbiam takie formy wypoczynku. Nawet ostatnio byłem na Zielonej Szkole w Wiśle i spędziłem tam naprawdę świetne chwile (bieganie prawie o północy po rynku, bez jakiejkolwiek zgody opiekuna, wygłupy w ciągu dnia przy automatach do zdobywania maskotek, wieczorne i nocne gry w karty z koleżankami i kolegami)! Trzy dni zleciały jak jedna minuta między innymi dlatego, że wycieczkę podkręcało wspaniałe towarzystwo! Co do dłuższych szkolnych wycieczek mam podobne zdanie jak o Zielonej Szkole, ale bardzo wiele zależy również od opiekuna, który jedzie z nami.

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 06-02-2014 14:50
#29

Ja się na 'Zielone szkoły' nie załapałem. Mama jest nauczycielką biologii w gimnazjum. Wspominała trochę o tej formie edukacji. W poprzednim roku była w Jarosławcu nad naszym kochanym Bałtykiem. Pytałem się tez co tam się robi, z czym się to je, itp. Okazuje się, że organizowane były wywiady - no i od lekcji wszystko zależało. Te biologiczno - ekologiczne, to min. obserwacja glonów morskich, badanie poziomu zanieczyszczenia wody, długie wycieczki z kartami pracy, obserwacje przyrodnicze itd. Mi nie było dane 'skosztować' nauki w ten sposób, ale pomysł naprawdę przedni.

Dodane przez Ginny Zabini dnia 15-04-2014 10:27
#30

O tak, uwielbiam tego typu wyjazdy. Na zielonej szkole byłam raz, i miło wspominam. Ale zdecydowanie lepiej wspominam mój pierwszy obóz harcerski. Miałam mnóstwo obaw przed wyjazdem, np. zupełnie mnie nie zaakceptują, będę na ,marginesie. Kompletnie się pomyliłam. Było wprost genialnie. Sądziłam że będę mogła spać w nocy, ale cóż, i w tej kwestii zupełnie się pomyliłam. Mówienie sobie Dobranoc przez pół godziny nie jest normalne. Na mojej drugiej nocnej warcie, budził mnie Kamil. Ja, jako iż była druga w nocy, nie ogarniałam co się dzieje, więc powiedziałam
- Zuza, daj mi spać- dopiero głośny śmiech Kamila trochę mnie obudził. Zaraz po tym jak wyszłam z namiotu, pomimo trzech warstw ubrania, nadal było mi zimno.

Dodane przez pumas dnia 15-04-2014 16:17
#31

U nas nie ma bo jestesmy niegrzeczni.Fajnie by bylo na Zielona szkole do Hogwartu ;)

Dodane przez Malfoyowa123 dnia 30-07-2014 09:40
#32

Ja takie wycieczki wspominam dobrze . Pierwsza była do Gorenia Dużego , nie było tak źle jak dla mnie dla mojej BFF to był koszmar najpierw zalała sobie walizkę szamponem a potem nadepnęła na telefon xD , a ja obudziłam się tylko z bitą śmietaną na twarzy .
Druga była do Górzna gdzie też dobrze się za klimatyzowałam , tylko że spałyśmy w pokoju 313 i żadna z nas ( byłyśmy we trzy) nie chciała iść spać pierwszej nocy. Druga była już spoko.

W tym roku odwiedziliśmy Londyn, było to coś niesamowitego . Wszyscy kupowali pamiątki, szukali sławnych ludzi (nikogo takiego nie spotkaliśmy) . Londyn is THE BEST <3 Muszę jechać tam znowu . W tym roku szykujemy się na wycieczkę do Paryża :)