Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Zielono mi (SM/ASP)

Dodane przez Vampirzyca dnia 08-09-2008 21:39
#11

Ten rozdział nie był betowany, więc, jak znam życie, coś w nim zgrzyta i szwankuje. Jak zwykle...
Stary rozdział. Następne będą lepsze. Jak już mówiła mi koleżanka na PW, za dużo tego spoglądania. W trakcie pisania już to zauważyłam, ale z lenistwa nie poprawiałam... Możecie bić po łapach.


Albus rzucił książki na stolik i obrzucił je zrezygnowanym spojrzeniem. Profesor Zabini zadał im katorżniczą pracę domową, a wszystko za sprawą niejakiego Jamesa Pottera. Z tego co udało mu się wywęszyć, jego starszy brat próbował odegrać się na jakimś Ślizgonie. Powodem był naturalnie poprzedni mecz quiditcha. Wprawdzie Albus należał do reprezentacji Slytherinu, ale nie przykładał do tego zbyt wielkiej wagi. Wiedział, że raz się wygrywa, a raz przegrywa, i że nie trzeba robić z tego wielkiego problemu i ujmy dla honoru. Ale cóż... Albus to Albus, a James to James.
Chłopak opadł na krzesło i przyciągnął do siebie kałamarz. Otworzył pierwszą książkę, która wpadła mu w ręce i zagłębił się w lekturze.
W kąciku oka mignął mu obraz białej czupryny. Scorpius Malfoy położył ostrożnie podręczniki na stole niedaleko Albusa. Zajął miejsce na zielonym krześle i zanurzył pióro w atramencie. Chwilę później dało się słyszeć ciche skrobanie piórem o pergamin.
Al powrócił wzrokiem do swojej pracy. Jeśli jakimś cudem dostanę chociaż Powyżej Oczekiwań to pocałuję tego ślizgońskiego arystokratę, Malfoya, obiecał sobie gorzko w duchu i zaczął pisać. O dziwo, po zapoznaniu się z tematem szło mu całkiem nieźle, jeśli chodzi o tempo pracy.
Pokój wspólny powoli się przerzedzał. Ostatecznie pozostał w nim Albus, Malfoy oraz grupa uczniów z siódmej klasy.
Zielonooki odsunął od siebie wypracowanie i przyjrzał mu się krytycznie.
- Ujdzie w tłoku - mruknął.
- Mówisz sam do siebie, Potter? - rozległ się drwiący głos. - Wiesz, że to oznaka choroby psychicznej?
- Nie mówię sam do siebie, tylko do... - zaczął gniewnie Albus.
- ... do wypracowania? - wszedł mu w słowo Scorpius. - Jeszcze lepiej...
Uśmiechnął się kpiąco i znów pochylił się nad pracą domową, która osiągnęła już imponującą długość trzech stóp i ciągle rosła.
Albus zwinął wypracowanie i zgarnął książki do torby. Nagle poczuł jakby ktoś zapalił w jego głowie światło.
- Pieprzona transmutacja - szepnął, uważając przy tym, aby nie usłyszał tego Malfoy.
Wyciągnął podręczniki do tego przedmiotu i rozwinął nowy pergamin. Zanurzył pióro w atramencie i zaczął szybko pisać. Wprawdzie lubił transmutację, ale bez przesady. Robienie prac domowych o północy nie należało do przyjemności.
Zerknął na Malfoya. Nadal ślęczał nad wypracowaniem z eliksirów. Co chwila odgarniał opadający kosmyk za ucho. Wyglądało to tak groteskowo, że Albus poczuł nagłą ochotę, aby się roześmiać. Szybko jednak ogarnął rozbawienie i ponowił pisanie.
Mimo wszystko Scorpius przyciągał wzrok. I nie tylko Albusa. Nie dało się tego nie zauważyć. Siedmioroczni obecni w pokoju ciągle rzucali blondynowi krótkie spojrzenia. Jedne były wyzywające, inne prowokujące, jeszcze inne zaciekawione. Malfoy jednak ignorował je, notując dalej.
Czy on wie, że ma plamę na nosie? Atramentową plamę, pomyślał Albus, budząc się z transu. Na czubku nosa. Jest BRUDNY. On nigdy się nie brudzi.
Jego rozmyślania przerwał Scorpius, podnosząc się z zielonego krzesła. Zgarnął książki do torby i obrzucił Albusa dziwnym wzrokiem.
- Uświniłeś się, Potter - odezwał się cicho. - Masz plamę na czubku nosa.

- No cóż... Muszę powiedzieć, że średnia waszych prac jest wysoka. Oczywiście, są wśród was czarne owce - profesor Zabini obrzucił wymownym spojrzeniem Gryfonów. - Jednak większość napisała dobrze.
Profesor zaczął rozdawać wypracowania. Na stolik Albusa spadł zwinięty w rulon pergamin. Chłopak rozwinął go drżącymi rękoma. Pod jego nierównym pismem widniało zamaszyste Powyżej Oczekiwań.