Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Dzień z życia Toma Riddle'a Juniora rozdział 2

Dodane przez Awentyn Gryffindor dnia 21-07-2011 16:23
#1

Wstałem.
Ubrałem się.
Zjadłem coś.
Idę do pracy.
Drogę znam na pamięć.
- Tom rozjechał autem jakieś dziecko.
- A przecież wczoraj tak dużo nie wypiłem.

Dobra na poważnie.

Niedziela.
Wstałem.
Poszedłem po tych debili którzy uważają się za moich przyjaciół.
- Witaj Tom - powitał mnie ten stary głupiec Dumbledore.
- Dzień dobry profesorze - odpowiedziałem żeby ten głupiec jak co dzień nie zaczął mi prawić o dobrych
manierach. " Trzeba odpowiadać gdy ktoś mówi dzień dobry Tomasie " stary idiota.
Jem śniadanie. Ten idiota Rubeus Hagrid chował jedzenie. Pewnie znowu hoduje wilkołaka pod łóżkiem.
Wszyscy wokół mnie to idioci a szczególnie szlamy. Ich wszystkich trzeba się pozbyć.
Po śniadaniu znów ślęczałem nad wymyśleniem nowego nazwiska.
" Tom Marvolo Riddle " próbowałem różnych kombinacji " Mot Olovram Elddir"
Nie już wiem " I am Lord Voldemort "

Przeniesione przez moderatora:

8:00 pobudka

Budzę się i słyszę jak za oknem rośnie trawa.
Tak, tak to ogromny kac po wczorajszej imprezie.
Leniwie opuszczam moje łoże i uświadamiam sobie;
" o kurde przecież za godzinę matura z polskiego".

8:15 poranna toaleta

Szybki, zimny prysznic i już nie jestem tym
samym człowiekiem, co przed chwilą.
Zaczynam się uspokajać.
Słowo "matura" już mnie tak nie drażni.
Przecież "matura to bzdura".
Ubieram się w garnitur i idę na śniadanie.

8:30 śniadanie

Zjadam śniadanie i ciągle powtarzam...
...dasz radę, dasz radę stary.

8:40 wyjście

Wychodząc mam świadomość, że nic już nie zmienię.
"Nie chcem, ale muszem" - jak mówi Wałęsa - tam iść.
Gdy docieram pod mury szkoły,
pociesza mnie jedynie myśl,

... że dzisiaj inni mają gorzej
- pozdrawiam egzaminator Tom Riddle Jr.


Na poważnie

Kiedy już znalazłem nowe nazwisko chciałem wyjść na błonia.
Na korytarzu znów otoczyły mnie zakochane we mnie głupie piszczące
dziewczynki nie znoszę tego.
Jak już wspomniałem wszyscy wokół mnie to idioci.
A szczególnie Dumbledore, Rubeus Hagrid i... Jęcząca Marta.
To przezwisko nie wzięło się znikąd ona co chwila jęczy a ten debil Rubeus Hagrid ją pociesza.
Chciałbym na tych wszystkich głupców rzucić zaklęcie Cruciatus!
Chciałbym ich poturbować, pozbawić szczęścia, skazać na potępienie, chciałbym ich... ZABIĆ!!!
Już niedługo wszyscy ci głupcy, wszystkie szlamy, wszyscy moi wrogowie, wszyscy ci którzy coś mi zrobili albo coś mi odebrali pożałują że się urodzili! A na pierwszy ogień pójdzie brzydka, głupia, charłakowata Marta! Tylko jak ich pozabijać. I wtedy przypomniało mi się jak profesor Binns mówił że według legendy Salazar Slytherin zostawił w Hogwarcie potwora.
Z łatwością odkryłem że potworem był bazyliszek.
Skoro ja też znam mowę wężów to znaczy że mogę nad nim władać.
Z łatwością znalazłem Komnatę Tajemnic.
Gdy wyszedł bazyliszek trochę się przestraszyłem ale potem już wiedziałem co zrobić.
- Stój to ja jestem twoim panem - wymówiłem w mowie wężów.
- Tak jest - odpowiedział bazyliszek.
- Pomożesz mi usunąć tych głupców z Hogwartu.


F: Kolejne rozdziały wrzucaj do tego tematu, inaczej poleci ostrzeżenie. Ponadto zły dział. Tutaj trafiają FF zakończone.

Edytowane przez Fantazja dnia 22-07-2011 22:56