Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Wyżeracze Hogwartu - potyczki Huncwotów i... (rozdział 12)

Dodane przez 93asia93 dnia 26-07-2010 18:36
#56

11. Severus
Coś za coś vol. 2


Lato. Tak, wakacje były zdecydowanie najbardziej znienawidzoną przez Severusa pora roku. Nie wolno było czarować, ojciec pił, a matka w ogóle nie zwracała na niego uwagi. No i Lily - zawsze miała jakieś zajęcie, więc nie widywali się tak często, jak to zwykli robić w Hogwarcie. Jeszcze ta jej wredna, szlamowata siostra, pomyślał z obrzydzeniem. Nie rozumiał, dlaczego Lily wciąż spędzała z nią czas. Dużo czasu. Zdecydowanie więcej, niż z nim. A to przecież ja jestem jej przyjacielem!
W głowie młodego Severusa kłębiło się całe mnóstwo myśli. Głównym tematem większości z nich była właśnie Lily - jego najlepsza, w sumie jedyna przyjaciółka. Zawsze była dla niego taka dobra - kiedy rówieśnicy się z niego śmiali, nawet tu, w świecie Mugoli, broniła go niczym lew. I nie przeszkadzały jej ubrania, które jego matka dawała mu do noszenie. Oceniała go za to, kim jest, a nie jak wygląda. Nieraz zastanawiał się, co najbardziej w niej lubi, lecz zawsze dochodził do wniosku, że wszystko. Jej płomiennorude włosy, które tak wyróżniały ją z tłumu innych dziewcząt, piegowaty nos, wiecznie zimne dłonie i drobną sylwetkę. Zdawała się być jeszcze małą dziewczynką, ale Sev doskonale ją znał, wiedział jak jest dojrzała. Nie bawiły jej głupie żarty tępych lalusiów, uczyła się pilnie, przestrzegała regulaminu i dbała o swoich przyjaciół. No i nie znosi Pottera, uśmiechnął się w duchu.
Odkąd tylko znaleźli się w Hogwarcie, czyli od trzech lat, bacznie mu się przyglądał. Był dla niego zwykłym, tępawym mięśniakiem, który potrafił jedynie popisywać się przed innymi. Lily nie była jedną z wzdychających na jego widok dziewczyn, wręcz przeciwnie, więc Potter i jego nie lepszy kumpel, Black, dokuczali jej. I jemu, żeby jeszcze bardziej ją zdenerwować, co wychodziło im fenomenalnie. Przynajmniej jedna rzecz, którą potrafią, pomyślał zagniewany. Nigdy nie potrafił zrozumieć, jak rówieśnicy mogą darzyć sympatią ludzi takich, jak James Potter czy Syriusz Black - dla niego wrednych szpanerów i...
Ponure rozmyślania przerwał mu dźwięk dzwonka. Ktoś stał przed drzwiami jego domu i wyraźnie zależało mu na tym, by jak najprędzej dostać się do środka. Severus był na zewnątrz, więc zbliżył się do postaci, która natychmiast się odwróciła. Nie miał problemu z rozpoznaniem twarzy przybysza.
- Avery? Co ty tu robisz?
- Dobijam się do drzwi - odrzekł chłopak ze złością. Sev nachmurzył się jeszcze bardziej. - Coś za coś, Snape.
- Coś za...
Miał zamiar zapytać, o co mu chodzi, lecz przypomniał sobie bójkę z Potterem i ratunek Avery'ego.
- Czego chcesz? - spytał, nie kryjąc niechęci.
- Masz mnie ukrywać przez tydzień.
- A niby dlaczego?
- Bo mam taki kaprys. Tydzień, Snape.
Widząc, że nic nie wskóra, Severus kiwnął głową. Stali jeszcze chwilę przed drzwiami wejściowymi. Sev już miał je otworzyć, gdy dotarło do niego coś bardzo ważnego.
- Ale za tydzień zaczyna się szkoła!
- Więc pojedziemy razem do Hogwartu. Mam wszystkie swoje rzeczy.
*

Dzień pierwszego września pierwszy raz od czterech lat był tak pochmurny, a termometry wskazywały zaledwie piętnaście stopni Celsjusza. Severus wraz z Averym szedł szybko przez King's Cross, by zdążyć na swój pociąg. Zostało im już tylko 10 minut. Nie odzywali się ani słowem, każdy był pogrążony we własnych myślach. Sev planował ucieczkę od Avery'ego do Lily. W końcu zawsze jeździli razem, nie miał ochoty ani zamiaru tego zmieniać.
Po niecałych dwóch godzinach towarzysz Severusa zasnął, co chłopak natychmiast wykorzystał. Wyszedł z przedziału i zaczął przeciskać się między stojącymi w przejściu uczniami. Zaglądał do każdego mijanego przedziału, wśród złości i obelg potrącanych ludzi, lecz nie obchodziło go to. Chciał tylko dotrzeć do przyjaciółki, bez względu na innych. Nigdzie jej jednak nie było.
- Hej, młody, właź do tego przedziału, albo wychodź, byle szybko!
Gniewny ton kogoś za nim skłonił Severusa do wejścia. Zaraz wyjdę, najwyżej przeproszę siedzących w środku. Zasunąwszy za sobą drzwi Sev odetchnął z ulgą. Dopiero gdy się odwrócił, wszystko, łącznie z oddechem, uwięzło mu w gardle.
- O, patrzcie państwo, kto do nas zawitał - powiedział Potter.
Czyżby to Smarkerus? - zgadł Black, udając że nie widzi.
- Gratulacje, wygrał pan możliwość usmażenia jajecznicy na jego głowie!
Black zarechotał i wstał z miejsca. Wraz z Potterem zbliżył się do Seva. Byli wyżsi od niego i lepiej zbudowani, było jasnym, że może dać im radę tylko przy pomocy magii. Gdzie moja różdżka?, myślał. Powinna być w tylnej kieszeni moich spodni... A niech to, została w przedziale! Czując nieuchronnie zbliżające się zagrożenie, Severus skulił się w sobie.
- Wiesz, Smarku, że w pociągu można już czarować? - spytał Black, patrząc na niego z góry. Nie zareagował.
- Chyba trzeba nauczyć naszego przyjaciela odpowiadać, nie sądzisz?
- Masz absolutną racje, James.

Ci kretyni coraz lepiej czarują, pomyślał ze zgrozą, gdy został potraktowany zaklęciem Petrificus Totalus i wyrzucony na opustoszały już korytarz pociągu. Oprawcy również wyszli z przedziału i z dzikim śmiechem oddalili się od miejsca, gdzie leżał Severus. Pozostało mu jedynie czekać, aż ktoś będzie przechodził i liczyć na to, że się ulituje. Po chwili poczuł, że ktoś faktycznie go odczarował. Prędko wstał i spojrzał na wybawcę.
- Coś za coś, Snape. Po raz drugi jesteś moim dłużnikiem.

___

Dzisiaj rano zobaczyłam, że mam napisany początek, więc wzięłam długopis do ręki i stworzyłam resztę ;)
Denna część, serio. Po tak długiej przerwie chyba zupełnie straciłam jakikolwiek talent.