Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Lily Evans (Rozdział 44; aktualizacja 10.07.2010r.)

Dodane przez Fantazja dnia 02-09-2008 17:36
#25

ROZDZIAŁ 3


- No, zjedz coś...
- Nie chcę.
- Zjedz. Dobrze ci zrobi.
- Kiedy ja naprawdę nie chcę.
- Żryj!
Lily spojrzała w końcu na koleżankę, bezskutecznie usiłującą wmusić w nią trochę jedzenia.
- Ale ja nie chcę - powtórzyła, spuszczając z powrotem wzrok.
- No to się wypchaj! - stwierdziła Mel ze złością. Jednak po chwili dodała: - Ale najpierw coś zjedz.
Na twarzy Lily pojawił się nieśmiały uśmiech. Mel zawsze potrafiła ją rozśmieszyć. Ruda lubiła ją, mimo że dziewczyna była jej kompletnym przeciwieństwem. Niska i drobna z burzą jasnych włosów sprawiała wrażenie niewiniątka. Jednak było to złudne wrażenie. Jeżeli w szkole coś się stało i okazało się, że huncwoci są niewinni, to zawsze w drugiej kolejności podejrzewano Melissę. Blondynka była dziewczyną otwartą i zadziorną, czasem wręcz chamską. Bardzo często używała niecenzuralnych słów, nawet w stosunku do nauczycieli.
- O, Smark idzie! - powiedziała głośno.
Lily od razu poderwała wzrok. Rzeczywiście, Severus właśnie wchodził do Wielkiej Sali i kierował się w stronę stołu Slytherinu. Nie zaszczycił jej nawet przelotnym spojrzeniem, tylko od razu usiadł pomiędzy Nottem i Averym.
Ruda westchnęła. Od trzech dni próbowała z nim porozmawiać i wyjaśnić, co naprawdę wydarzyło się między nią a Jamesem. Jednak Sev notorycznie jej unikał. Gdy tylko próbowała do niego zagadać, ten gdzieś znikał. W końcu Lily zrezygnowała z wszelkich prób skontaktowania się z nim.
- Cholera, kryj mnie! - wrzasnęła nagle Mel i, ku największemu zdumieniu rudej, wlazła pod stół.
- Mel, co ty wyrabiasz? - spytała ubawiona, unosząc skraj obrusu.
Jednak Melissa tylko szturchnęła ją w kolano, nakazując opuścić obrus.
- Dlaczego Mel siedzi pod stołem?
Lily aż podskoczyła, słysząc głos za sobą. Powoli podniosła wzrok i spojrzała prosto w czarne oczy Syriusza Blacka.
- Eee... - wyjąkała.
- Spadła mi... eee... widelec mi spadł i... eee... musiałam go podnieść... - Melissa niezgrabnie wygramoliła się spod stołu. W ręce miała wspomniany sztuciec.
- Aha... - mruknął Syriusz. - Szukałem cię właśnie...
- Mnie? - zdziwiła się Mel. Lily dostrzegła na jej twarzy niespotykane u niej zakłopotanie.
- Taa... ciebie. - Black kiwnął głową. - Musisz mi w czymś pomóc...
- Ok - zgodziła się od razu Melissa i po chwili odeszła z chłopakiem.
Lily jęknęła. Znowu była sama. Wstała od stołu i ruszyła w stronę biblioteki, żeby napisać wypracowanie dla Slughorna. Już otwierała drzwi pomieszczenia, gdy nagle usłyszała głośne krzyki. Kierując się nimi w końcu odnalazła źródło hałasu. Tuż przed klasą zaklęć stała grupka młodszych uczniów, przyglądając się czemuś i skandując głośno. Lily przecisnęła się między nimi i nareszcie zobaczyła, co wzbudziło takie zainteresowanie. Dwójka drugoroczniaków biła się zacięcie, dając wyśmienity przykład mugolskiej walki.
- Co tu się dzieje? - spytała Lily głośno, podbiegając do chłopców i z trudem ich rozdzielając.
Jeden z nich - drobny blondynek - wyrwał się jej i przywalił drugiemu w nos, z którego od razu buchnęła krew. Lily nie miała wyboru i wyciągnęła różdżkę.
- Impedimento! - powiedziała.
Blondynek spróbował się poruszyć, ale jego ruchy były spowolnione i w końcu chłopiec zrezygnował z dalszych prób.
- Co macie mi do powiedzenia? - spytała Lily, krzyżując ręce na piersiach.
Obaj chłopcy milczeli. W końcu odezwał się blondyn.
- To przez niego! Nazwał mnie szlamą!
Na korytarzu zapadła kompletna cisza. Lily westchnęła.
- I dlatego musisz od razu na niego z pięściami? W takich chwilach trzeba odejść podniesioną głową - powiedziała. - A ty powinieneś się wstydzić - zwróciła się do bruneta.
Chłopiec nawet nie spuścił wzroku. Nadal wpatrywał się bezczelnie w panią prefekt.
- Ty pewnie jesteś ze Slytherinu? - spytała Lily, a brunet skinął głową. - Twój dom traci dziesięć punktów za wszczęcie bójki.
Na twarzy chłopca pojawiło się niedowierzanie i złość. Z tyłu dobiegło ciche parsknięcie. Lily odwróciła się i zobaczyła uradowanego blondynka. Zaklęcie już minęło.
- Nie masz się z czego cieszyć - powiedziała. - O ile wiem, jesteś z Gryffindoru, który również traci dziesięć punktów.
Chłopcu zrzędła mina.
- A poza tym obaj dostajecie szlaban. Proszę zgłosić się do mnie w poniedziałek o piątej - nakazała. - A ty idź do skrzydła szpitalnego - dodała, mówiąc do bruneta.
Lily odwróciła się z zamiarem pójścia do biblioteki.
- A wy co tu tak stoicie? - zwróciła się do grupki uczniów nadal stojących i przyglądających się sytuacji. - Rozejść się, ale to już!
Uczniowie od razu rozpierzchli się przed panią prefekt. Lily powoli ruszyła w stronę biblioteki. Rozmyślała nad tym, co przed chwilą się stało. Dlaczego ci, którzy urodzili się w rodzinie mugoli są tak potępiani? Dlaczego czarodzieje czystej krwi nie zawsze mogą ich zaakceptować?
Lily w końcu doszła do drzwi biblioteki. Pchnęła je z całej siły i po chwili odetchnęła głęboko zakurzonym powietrzem. Zagłębiła się w labirynt półek, na których spoczywały różnorakie książki. Właśnie minęła dział poświęcony księgom do eliksirów, gdy nagle zobaczyła znikającą w nim przygarbioną figurkę.
- No, w końcu cię mam - mruknęła do siebie.
Ruszyła wzdłuż półek, podążając za Severusem. W końcu chłopak zatrzymał się i schylił, żeby wziąć jakiś wyjątkowo opasły tom. Lily zaszła go od tyłu. Teraz już mi nie ucieknie - pomyślała. Po chwili Snape podniósł się i odwrócił. Jego twarz gwałtownie pobladła.
- Czego chcesz? - spytał tak zimnym tonem, że Lily gwałtownie się wzdrygnęła.
Przez chwilę chciała odejść, zrezygnować z wyjaśnień, ale w końcu wyprostowała się i powiedziała:
- Sev, musimy pogadać...

Edytowane przez Fantazja dnia 16-02-2009 19:07