Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Lily Evans (Rozdział 44; aktualizacja 10.07.2010r.)

Dodane przez Fantazja dnia 12-03-2009 18:52
#261

Rozdział 39


- Byłabym zapomniała - szepnęła Mel, zwalniając kroku.
Prawie wszyscy zwrócili na nią zdziwione spojrzenia, tylko Lily powstrzymała się od tego i nadal szła zaraz za Filchem, który prowadził ich na miejsce szlabanu. Mimo upływu paru dni, wciąż była zła na Melissę i tym razem nie miała zamiaru tak szybko jej odpuścić.
- O czym? - spytał James.
Mel odchrząknęła teatralnie.
- Snape, minus dwadzieścia punktów za napaść na prefekta - powiedziała cicho, zwracając się do Severusa idącego tuż za Lily. Ślizgon jedynie wzruszył ramionami. - James, minus piętnaście za napad na Snape`a.
- To on jest cenniejszy ode mnie? - spytał Potter z rozczarowaniem.
- Nie. To ja jestem cenniejsza od Snape`a - odparła Mel oczywistym tonem. - Dalej... Wilkes, minus piętnaście... nie... minus dwadzieścia za dwie próby zaatakowania Lily. - Wilkes prychnął, przyspieszając kroku. - Nott, minus pięć za... eee... za zerwanie się z lekcji. Lily, minus pięć za posłuchanie mnie i uprowadzenie go z tej lekcji.
Lily w końcu zwolniła, patrząc na przyjaciółkę wilkiem.
- A sobie odejmij z pięćdziesiąt za samo istnienie - burknęła.
Mel westchnęła.
- Chciałabym, ale prefekci prefektom odejmować punktów nie mogą - powiedziała. - Z czego wynika, że samym sobie też nie. Co jak co, ale ty powinnaś o tym wiedzieć.
- Jesteśmy na miejscu. - Znienawidzony głos przywołał całą szóstkę do porządku. Lily zauważyła, że stoją przed wejściem do Izby Pamięci. Odetchnęła z ulgą. Czyszczenie nagród i odznaczeń to nie taka znowu straszna kara.
- Ty, ty i ty zostaniecie tutaj - odezwał się znowu Filch, wskazując kolejno na Lily, Mel i Notta. - Nie muszę wam chyba tłumaczyć, co macie robić. Tylko, żeby mi to było wyczyszczone na błysk! Sprawdzę - dodał ostrzegawczo. - Reszta za mną.
Mel spojrzała zawiedziona na swoich towarzyszy niedoli.
- Gorzej być nie mogło - jęknęła i pomachała pozostałym, którzy już znikali za zakrętem korytarza. - Chodźmy - burknęła.
Lily wraz z Nottem weszła za Mel do pomieszczenia. Rozejrzała się. Nagród było o wiele więcej niż się spodziewała. Z westchnieniem sięgnęła po szmatkę i namoczyła ją w wodzie znajdującej się we wcześniej przygotowanym wiadrze. Podeszła do najbliższej nagrody i zaczęła czyścić ją okrężnymi ruchami. Po chwili Nott zrobił to samo po drugiej stronie Izby. Za to Mel rozsiadła się wygodnie na podłodze.
Lily spojrzała na nią rozwścieczona.
- A ty nie masz zamiaru nam pomóc? - syknęła.
Mel zrobiła niewinną minę i uniosła do góry zabandażowaną rękę.
- Ja nie dam rady. - Uśmiechnęła się.
- Gdybyś chciała, to byś dała - prychnęła Lily.
- Ale mi się nie chce - stwierdziła Mel, wzruszając ramionami.
- I wszystko jasne - westchnęła ruda.
- Co jest takie jasne? - odezwał się ktoś stojący w progu wejścia.
Lily odwróciła się i ze zdziwieniem zobaczyła Syriusza opierającego się nonszalancko o framugę drzwi.
- Lenistwo Mel - mruknęła, powracając do czyszczenia nazwiska niejakiego Riddle`a.
- Aaa... Ja już to dawno wiedziałem - stwierdził Black.
- A tak w ogóle, to co cię tu sprowadza? - odezwała się blondynka.
- No wiesz, dowiedziałem się o waszej fatalnej sytuacji - Syriusz westchnął teatralnie - i, nie mogąc znieść waszej niedoli, przybyłem do was czym prędzej.
- Pomóc nam? - spytała niedowierzająco Mel.
- Niee... - zaprzeczył Syriusz. - Swoim czcigodnym towarzystwem dodać wam ducha walki.
Lily usłyszała cichy odgłos uderzenia. Odwróciła się po raz drugi i dostrzegła Syriusza siedzącego obok Mel, której ręka wisiała tuż nad jego głową.
- Cholera jasna, kobieta mnie bije... - jęknął Black, łapiąc ją za nadgarstek, by powstrzymać ją od kolejnego ataku. - I nawet nie wiem za co.
- Za bytowanie twojej czcigodnej głowy - odparła z przekąsem Mel, wyrywając rękę z jego uścisku.
- Możesz śmiało trzepnąć ją ode mnie - rzuciła w jego kierunku Lily, rezygnując z odrabiania szlabanu.
- Kiedy nie mogę - powiedział z widocznym żalem Syriusz. - Nie biję kobiet.
- To wyobraź sobie, że to nie kobieta. - Lily przywróciła oczami.
- Eee, tego też nie mogę - stwierdził Black, a jego wzrok mimowolnie powędrował w stronę klatki piersiowej Mel. Blondynka spojrzała na niego oburzona i już po chwili chłopak trzymał się za poróżowiały policzek, na którym odbiło się wszystkie pięć palców dziewczyny.
- Boże, kobieto! Ty świrnięta jesteś! - Black odsunął się od Mel na bezpieczną odległość.
Blondynka wzruszyła ramionami.
- Za to wszyscy mnie kochają - stwierdziła.
- Dobra, dobra, daruj sobie - burknął obrażonym tonem Syriusz, choć nie wydawał się już zły. - A tak w ogóle, to co toto tu robi? - z wyraźną niechęcią wskazał lewą ręką na Notta, a jego prawa dłoń jakby odruchowo powędrowała do kieszeni szaty.
Mel spojrzała na niego takim wzrokiem, że od razu ją cofnął.
- Ani mi się waż - syknęła. - On mi jest potrzebny. Przecież nie zwalę całego szlabanu na Lily. A poza tym, wyjeżdżaj stąd, bo Filcha słyszę.
Momentalnie wszyscy zamarli, a do uszu Lily dobiegły przybliżające się ciężkie kroki.
- Jak sobie życzysz, mademoiselle. - Syriusz skłonił się dystyngowanie, po czym szybko lecz cicho wypadł z komnaty drugim wyjściem.
- No, to bierzemy się do roboty - westchnęła Mel, podnosząc szmatkę, którą następnie machnęła niemrawo przed którąś z nagród.
Lily westchnęła ciężko i powróciła do czyszczenia nagrody Riddle`a. Po chwili, zgodnie z oczekiwaniami, do Izby Pamięci wkroczył Filch. Powiódł po trójce uczniów podejrzliwym wzrokiem.
- Mam nadzieję, że nic nie rozbiliście - warknął.

- I jak tam szlaban? - James objął Lily w talii.
- Może być - odparła ruda, strząsając jego rękę i chowając spierzchnięte od środka dezynfekującego dłonie do kieszeni szaty. - Co robiliście?
- Czyściliśmy klasę eliksirów. - Potter skrzywił się nieznacznie. - Irytek narobił tam niezłego bałaganu. Porozwalał ingrediencje, porozlewał eliksiry Slughorna i takie tam...
- A czy ty czasem nie czyściłeś czegoś, a raczej kogoś, innego? - spytała Lily zgryźliwym tonem, zerkając na siedzącego przy stole Slytherinu Snape`a, który był nienaturalnie zielony na twarzy i patrzył naprzód dziwnie mętnym wzrokiem.
- Eee, to był przypadek, naprawdę... - powiedział z zakłopotaniem James, odwracając spojrzenie od Lily.
- Już ja znam te twoje przypadki - mruknęła ruda, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
- E tam, Lilka, nie przejmuj się. - Syriusz opadł na siedzenie naprzeciw. - O ile wiem, Rogacz jedynie przepłukał mu usta i wykrochmalił gacie. Będzie apetyczniejszy jak już się na niego rzucisz. - Chłopak mrugnął figlarnie.
- Łapo, no wiesz co... - James udał wzburzenie.
- Rogasiu - odezwał się ponownie Black - nie słyszałeś, że rude kobiety to ogień nie tylko jeśli chodzi o włosy?
Lily spojrzała na chłopaka z oburzeniem i już otwierała usta, by coś powiedzieć, gdy nagle ktoś położył dłonie na jej ramionach, tym samym ją uciszając. Owionął ją orzechowy zapach szamponu Melissy.
- A słyszeliście o starej prawdzie dotyczącej męskich nosów? - spytała dziewczyna. - Przykro mi to stwierdzić, ale Snape ma nos dłuższy od was obydwu razem wziętych. Chłopak musi mieć niebo w rozporku.
Lily wybuchła śmiechem na widok min Jamesa i Syriusza. Oboje wyglądali, jakby co najmniej oberwali obuchem w głowę. Dziewczyna przez chwilę trzęsła się, nie mogąc opanować szaleńczego chichotu. W końcu jakoś doszła do siebie, choć na jej twarzy nadal tkwił radosny uśmiech.
- Dobra, Lily, uspokój się - szepnęła jej Mel do ucha, ale w jej głosie również można było usłyszeć wesołość - i idź do Lupina. Coś od ciebie chciał. Jest za drzwiami Wielkiej Sali.
Ruda posłała przyjaciółce zdumione spojrzenie. Co Remus mógłby od niej chcieć? W końcu nie utrzymywali ze sobą stosunków bliższych niż tylko te koleżeńskie, a i nie była już prefektem, więc nie mogło chodzić o sprawy organizacyjne. Mel jednakże tylko wzruszyła ramionami, dając jej do zrozumienia, że również nie wie, o co chodzi.
Po chwili wahania Lily postanowiła jednak spotkać się z Lupinem. W końcu co jej szkodzi?
Dziewczyna wstała od stołu, przekroczyła ławkę i ruszyła w stronę wyjścia. Kątem oka dostrzegła, że Mel wślizgnęła się na jej miejsce obok Jamesa i zaczęła coś mówić do chłopaków, najwyraźniej próbując na swój sposób ich przeprosić, co zazwyczaj polegało na tak długim męczeniu ofiary bezsensowną paplaniną, aż ta się nie podda.
W końcu ruda dotarła do drzwi. Były otwarte, jak zwykle podczas kolacji. Zgodnie z oczekiwaniami, za nimi czekał Lupin, opierając się o kamienną ścianę.
- Cześć - rzuciła Lily w jego kierunku, podchodząc do niego zaciekawiona.
- Cześć - odparł Remus. - Mam do ciebie sprawę. W zasadzie, to James miał ci powiedzieć, ale boję się, że zapomni.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się Lily. - O co chodzi?
- Czy mogłabyś jutro przez całe popołudnie trzymać Mel z dala od pokoju wspólnego?
Lily spojrzała na chłopaka ze zdziwieniem.
- Po co? - spytała.
- Umm, bo organizujemy imprezę dla Mel i nie chcemy, żeby wiedziała - odparł Lupin.
Ruda przez chwilę patrzyła głupio na chłopaka, nie mogąc pojąć, z jakiego powodu miano organizować dla Melissy imprezę. Nagle jednak rozjaśniło jej się w głowie i dziewczyna zdała sobie sprawę, jakie święto jutro obchodzi jej przyjaciółka.
- Oczywiście, odciągnę ją jak najdalej się da - powiedziała, uśmiechając się do Remusa. - Mel będzie miała niezapomniane urodziny.

Edytowane przez Fantazja dnia 13-03-2009 19:04