Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Lily Evans (Rozdział 44; aktualizacja 10.07.2010r.)

Dodane przez Fantazja dnia 16-02-2009 18:49
#253

ROZDZIAŁ 38


Wydawało się jej, że czas zwolnił. Promień zbliżał się w ślimaczym tempie, a mimo to Lily nie mogła się poruszyć. Chciała uciec, ale nogi miała jakby przyklejone do podłogi, a ciało zesztywniałe. Nagle poczuła ciepły powiew, który rozwiał jej włosy. Zaklęcie minęło ją zaledwie o cal.
W tym samym momencie czas z powrotem przyspieszył, a z tyłu dało się usłyszeć cichy jęk. Lily odwróciła się gwałtownie i zobaczyła rozciągniętego na ziemi Wilkesa. Nie leżał jednak w takiej pozycji, w jakiej widziała go ostatnio. I nagle wszystko zrozumiała.
Odwróciła się z powrotem w stronę Snape`a.
- Sev, ja... - zaczęła, ale w tej samej chwili ktoś wypadł zza zakrętu. Bez trudu rozpoznała czarne, rozwichrzone włosy.
- Lily, szukałem cię i usłyszałem jakiś hałas... Co się stało? - wydyszał Potter, opierając ręce na kolanach. Nagle jego wzrok padł na Snape`a, który jeszcze nie zdążył opuścić różdżki. Okularnik wyprostował się i omiótł taksującym spojrzeniem całą scenę. Na jego twarzy pojawiło się coś w rodzaju zrozumienia. Najwyraźniej doszedł do jakiegoś wniosku. Tylko do jakiego?
Lily zadrżała i postąpiła krok w jego stronę. Chciała mu wszystko wyjaśnić.
Nie zdążyła. James z rykiem rzucił się na Snape`a i uderzył pięścią prosto w twarz. Severus upadł na podłogę, a różdżka wyślizgnęła się z jego ręki i wylądowała parę stóp dalej. Lily zamarła, wbijając sobie paznokcie w policzki i obserwując całą sytuację. James siedział teraz na Severusie, przygniatając go do podłogi i okładając pięściami. Snape wyglądał coraz gorzej. Z jego nosa i ust buchnęła krew. Gdy to się stało, Lily ocknęła się i rzuciła w stronę Pottera. Złapała go za rękę, próbując odciągnąć, ale wkrótce wylądowała na podłodze, odepchnięta silnym ramieniem.
- James! - wrzasnęła, nie dając za wygraną i znów usiłując odciągnąć chłopaka od Snape`a. - Zostaw go! Słyszysz, co do ciebie mówię!? James!!!
Jednak na niewiele się to zdało. Potter nadal nie reagował, owładnięty ślepą furią. Lily poczuła jak po jej policzkach ściekają łzy. Nagle zdała sobie z czegoś sprawę.
- Przecież jesteś czarownicą - szepnęła do siebie i wyszarpnęła z kieszeni szaty różdżkę. Wycelowała ją w Jamesa. Jednak w tym samym momencie Snape`owi udało się wydostać spod przeciwnika i teraz oboje turlali się po podłodze, okładając nawzajem pięściami.
Lily załkała głośno.
I nagle jej wzrok padł na wciąż leżącą na podłodze Mel. Dziewczyna momentalnie otarła łzy i doskoczyła do przyjaciółki. Przyłożyła różdżkę do jej piersi, szepcząc odpowiednie zaklęcie. Melissa otworzyła oczy i spojrzała zdziwiona na Lily. Powoli rozglądnęła się dookoła i dostrzegła walczących zaciekle chłopaków.
- Eee... Co się tu dzieje? - spytała.
Lily pociągnęła nosem.
- Pomóż - jęknęła.
Mel już dźwigała się z podłogi.
- Z miłą chę... - zacięła się, gdy jej wzrok padł na jej wciąż obandażowaną rękę. - Kur... ka wodna - wymamrotała. - Cholerny wilkołak.
- Mel! - wykrzyknęła błagalnie Lily. - Co my mamy robić?
Blondynka zmrużyła oczy, zastanawiając się nad czymś usilnie.
- Zawołaj Notta - powiedziała w końcu.
Lily zamrugała szybko.
- C-co? - wydukała.
- To, co słyszysz - zniecierpliwiła się Mel. - Leć po Notta.
- Ale...
- Lily! Leć, do cholery!
Ruda puściła się biegiem w stronę wejścia do pokoju wspólnego Ślizgonów. Nie była pewna, co tak w zasadzie Mel chce osiągnąć, sprowadzając Notta. Lily jakoś nie wierzyła w jego dobre serce i w to, że da się przekonać, by jej pomóc. W końcu dziewczyna zatrzymała się przed na pozór zwykłą, kamienną ścianą. Zgryzła dolną wargę. Co ma teraz zrobić? Nie znała hasła. Nieśmiało zabębniła palcami w gładką powierzchnię. Nic się jednak nie stało.
Nagle zesztywniała. Jak mogła być taka głupia? Lekcje! Przecież teraz są lekcje! Dziewczyna trzasnęła się w czoło i znów pobiegła, tym razem kierując się w stronę klasy zaklęć. Nie minęło wiele czasu, gdy znalazła się przed jej drzwiami. Nie wahając się, zastukała w nie i ostrożnie uchyliła. Flitwick właśnie coś tłumaczył, jak zwykle stojąc na dość niepewnym gruncie, jakim był stos ksiąg. Gdy Lily weszła do klasy, przerwał wykład.
- Panie profesorze - zaczęła ruda uprzejmie, jednocześnie próbując ukryć zadyszkę - czy mogłabym prosić Teodora Notta? Profesor Slughorn go prosi...
- Ależ oczywiście, panno Evans. - Flitwicka nigdy nie trzeba było zbyt długo przekonywać.
Lily przeniosła wzrok na Notta, który spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem, jednak mimo to zgarnął pergamin i kałamarz do torby, którą następnie zarzucił na prawe ramię.
- O co chodzi? - spytał, zaledwie drzwi zatrzasnęły się za nimi.
- Musisz mi pomóc - wypaliła Lily.
Brwi Notta powędrowały w górę.
- Pomóc? - zdziwił się. - A niby w czym?
- W rozdzieleniu Pottera i Snape`a - odparła ruda. - Bo oni się biją. W lochach.
Nott parsknął śmiechem.
- A niby dlaczego miałbym ci pomóc? - spytał.
Lily zamrugała.
- Bo... nie wiem - wymamrotała. - Ale Mel mnie po ciebie przysłała.
- To ona też tam jest?
- Noo. I Wilkes. Ale on się nie liczy, bo oberwał Drętwotą...
Nott zagwizdał z wyraźnym rozbawianiem.
- Dobra, pomogę ci - powiedział w końcu.
- Naprawdę? - W Lily obudziła się nadzieja.
- Taa - mruknął Ślizgon. - Nie za bardzo chce mi się wracać na lekcję.
- Dzięki - powiedziała z wdzięcznością Lily, po czym złapała go za rękę i pociągnęła za sobą w stronę lochów.
Gdy znaleźli się na miejscu, ruda stanęła jak wryta. Podczas jej nieobecności sytuacja zmieniła się diametralnie. Potter i Snape już nie walczyli, tylko siedzieli jak najdalej od siebie, patrząc na siebie z niechęcią. Mel za to usadowiła się obok Wilkesa. Przewróciła oczami, gdy Lily wyłoniła się zza zakrętu.
- Gdzieś ty po niego była? - prychnęła. - Ja za ten czas obleciałabym ze dwa razy cały zamek. Chłopcy zdążyli już się... eee... pogodzić.
Lily jęknęła, spoglądając to na Pottera, to na Snape`a. Obu leciała krew z nosa i z ust, przy czym Severus miał jeszcze podbite oko.
- Czy faceci muszą być takimi idiotami? - jęknęła dziewczyna, opadając na podłogę i chowając twarz w dłoniach.
- W końcu to faceci - stwierdziła Mel. Lily spojrzała na nią przez palce.
- Czyli nie jestem już potrzebny? - odezwał się nagle Nott.
Mel zmierzyła go obojętnym spojrzeniem.
- Tak w zasadzie, to nie - powiedziała. - Ale siadaj. - Poklepała miejsce tuż obok siebie.
Nott wzruszył ramionami i usiadł dobre pięć stóp od niej.
- A tak w ogóle, to czemu akurat ja miałem wam pomóc? - spytał. - A nie, na przykład, Black?
Mel wzruszyła ramionami.
- Rozważałam Syriusza, ale on by tu przyleciał jak na skrzydłach, a mi trzeba było jakoś zająć Lily - wyjaśniła.
Lily spojrzała na nią z niedowierzaniem.
- Czyli chciałaś się mnie po prostu pozbyć? - zapytała, kręcąc głową.
Mel uśmiechnęła się szeroko.
- Nie potrzeba mi tu było roztrzęsionej histeryczki - stwierdziła. - Tylko byś przeszkadzała. A tak sobie chłopcy wszystko wyjaśnili... Po męsku...
Lily zmełła w ustach przekleństwo.
- Nienawidzę cię. - Tylko tyle zdołała z siebie wykrzesać.
- Jak to jest - Mel przewróciła oczami - że przynajmniej dziesięć razy dziennie słyszę od różnych osób, że mnie nienawidzą, a w ostatecznym rozrachunku i tak mnie wszyscy kochają?
- Ty to byś jednak bardziej pasowała do Slytherinu - odezwała się Nott.
Blondynka zgromiła go spojrzeniem niebieskich oczu, które ze złości nieco pociemniały.
- Zamknij jadaczkę, bo żywy z tej szkoły nie wyjdziesz - wycedziła. - Nie pasuję do żadnego Slytherinu.
Nott prychnął z rozbawieniem.
- Mów co chcesz, ale pasujesz - stwierdził.
- Przestańcie! - jęknęła Lily. - Czy wy w ogóle nie zdajecie sobie sprawy, że są lekcje? Jak nas ktoś przyłapie...
- Już nas przyłapał - przerwał jej nagle Potter. Ruda spojrzała na niego ze zdziwieniem. Już prawie zapomniała, że on i Snape się tu znajdują.
Podążyła za spojrzeniem chłopaka. Na końcu korytarza stała brzydka, bura kotka. Po chwili rozległo się głośne sapanie aż w końcu Filch stanął przed nimi we własnej, odpychającej osobie.
- Chyba mamy kłopoty, co? - spytał, uśmiechając się mściwie.
Lily jęknęła przeciągle.