Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Lily Evans (Rozdział 44; aktualizacja 10.07.2010r.)

Dodane przez Fantazja dnia 26-09-2008 19:02
#91

Rozdział 15


- Lily.
Lily podniosła wzrok, słysząc przyciszony głos przyjaciółki.
- Hę? - spytała nieco nieprzytomnie.
Melissa dyskretnie wskazała na coś palcem. Lily zerknęła w tamtym kierunku. Tym "czymś" okazał się profesor Slughorn. Ruda zagryzła wargę i rzuciła Mel błagalne spojrzenie, modląc się w duchu, żeby ta powiedziała jej, co jest grane. Jednak blondynka pochyliła się tylko nad kociołkiem, udając, że niczego nie dostrzegła. Lily przeklęła ją w duchu.
- O co chodzi, panie profesorze? - spytała na głos.
Slughorn uniósł wysoko brwi.
- Pytałem, dlaczego pani eliksir, panno Evans, jest fioletowy - powiedział.
Lily zerknęła do swojego kociołka. Rzeczywiście, jej wywar był jadowicie fioletowy, podczas gdy powinien być delikatnie liliowy. Ruda spuściła ze wstydem wzrok. Jak mogła się tak pomylić? Jak mogła pominąć punkt czwarty i od razu przejść do następnego?
- Przepraszam, panie profesorze - powiedziała cicho.
- Niech pani nie przeprasza, tylko jak najszybciej naprawi swój błąd. - Slughorn uśmiechnął się do Lily dobrodusznie, po czym odszedł w stronę biurka.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś? - warknęła do Mel.
Blondynka wyszczerzyła zęby.
- Żeby było zabawniej - stwierdziła.
- Ja ci dam zabawy! - Lily trzepnęła przyjaciółkę w głowę.
- Nie bij! - zachichotała blondynka, zasłaniając się rękami. - Ale przecież to ci się przydało - dodała.
- Do czego? - prychnęła ruda. - Do kompromitacji?
Melissa pokręciła głową.
- Nie - powiedziała. - Do tego, żebyś się w końcu obudziła - dodała.
- Przecież nie spałam! - oburzyła się Lily.
- Spałaś - ucięła Mel. - Tylko że na jawie. A teraz bierz się za ten eliksir.
Ruda westchnęła, pochyliła się nad kociołkiem i zerknęła na przygarbioną figurkę, pracującą parę ławek dalej. Od czasu tamtego pocałunku nie spotkała się z Severusem wcale, a przecież minęło już ponad dwa tygodnie. Miała dziwne wrażenie, że chłopak jej unika.
- Cóż jest powodem tego, że pani, panno Evans, ostatnio tak fatalnie idzie z eliksirów?
Ruda wzdrygnęła się, słysząc głos profesora i powoli przeniosła wzrok ze Snape`a na niego.
- Ja... - wyjąkała.
Co mam teraz zrobić? - pomyślała. Przecież nie powiem mu, że Sev mnie olewa...
- Och, panie profesorze - odezwała się Mel. Lily zerknęła na nią ze strachem. Nie wiedziała, czego może spodziewać się po przyjaciółce w danej chwili. - Powód siedzi cztery ławki dalej i miesza w swoim kociołku.
Ruda poczuła, że już nie ma żołądka. Jak ona mogła? Przecież jest jej przyjaciółką. Jak mogła przed wszystkimi oświadczyć, że się kocha w Snapie?
- Och, zdrowa rywalizacja zawsze jest potrzebna. Następnym razem to pani będzie lepsza.
Lily podniosła zdumiony wzrok na Slughorna, którego oczy wyraźnie się do niej śmiały. Czyli przynajmniej jedna osoba w tej klasie nie zrozumiała, o co chodziło Mel. Niestety, wyglądało na to, że profesor był nie jedną, a jedyną tego typu osobą. Reszta klasy trzęsła się ze śmiechu i spoglądała znacząco to na Lily, to na Snape`a. Ruda poczuła, że nie wytrzyma w tej sali ani minuty dłużej. Że musi wyjść, ulotnić się, zapaść pod ziemię, wypić eliksir niewidzialności... Obojętnie co, byle tylko już tu nie być...
- Jak mogłaś? - syknęła w stronę Melissy.
- Podjęłam stanowcze działania w swataniu cię ze Smarkiem - odparła blondynka ważnym tonem, jednak Lily była pewna, że cała sytuacja niezmiernie ją bawi.
- Nie pomogłaś mi - warknęła ruda.
- Ależ pomogłam!
Lily zerknęła na blondynkę.
- Niby jak? - spytała.
- Nie tylko Smark zrozumiał, o co mi biega, ale Potter najwyraźniej też - wyjaśniła.
- No i co z tego? - prychnęła ruda.
- A to z tego, matołku, że Potter właśnie uświadomił sobie, że ty wolisz Smarka od niego. - Mel była wyraźnie zniecierpliwiona.
- I myślisz, że da mi spokój? - Lily poczuła, że może nie wszystko stracone.
Mel uciekła wzrokiem w bok.
- No... Jest jeszcze drugie wyjście... - powiedziała niechętnie. - Potter może jeszcze bardziej zacząć się do ciebie dowalać...
Lily zazgrzytała zębami ze złością.
- A więc dzięki ci bardzo - warknęła.
- Nie złość się. - Mel objęła ją przyjacielsko. - Złość piękności szkodzi.
Ruda prychnęła i uwolniła się z uścisku. Czuła na sobie wzrok całej klasy, ale mimo to postanowiła zachować spokój i dokończyć eliksir. Jednak nie było to takie proste. Lily była tak rozdrażniona, że wszystko wylatywało jej z rąk, a ręce trzęsły się niesamowicie.
- Do diaska - mruknęła, gdy przez przypadek ucięła głowę martwej dżdżownicy, którą właśnie kroiła. Ze złością odrzuciła nóż. - Nie dam rady - jęknęła.
- Daj mi to - powiedziała Mel i przysunęła sobie jej składniki, po czym zaczęła je kroić.
- Nie musisz... - zaczęła Lily.
- Ale chcę - przerwała blondynka.
Lily umilkła. Bardzo dobrze znała upartość Melissy. Przyglądała się więc tylko jej pracy, a sama oparła się o swój kociołek. No i co ma teraz o niej sądzić? Przyjaciółka wkopała ją w niezłe bagno, ale za to w tej chwili jej pomaga...
- Masz - oświadczyła Mel przesuwając w stronę Lily już pokrojone składniki.
- Dzięki - mruknęła ruda i wrzuciła wszystko do kociołka. - Teraz tylko czekać, aż się uwarzy - dodała.
- A więc mogę sobie spokojnie dopracować mój plan. - Melissa wyszczerzyła zęby.
Lily spojrzała na nią z niepokojem.
- Jaki plan? - spytała.
- Jak to jaki? - zdziwiła się blondynka. - Przecież ci mówiłam. Chcę cię wyswatać ze Smarkiem.
Ruda jęknęła.
- Jeśli masz zamiar zrobić coś podobnego, jak przed chwilą, to daj sobie spokój... - poprosiła.
- Ależ nie. Teraz mam zamiar zrobić coś innego - odparła Mel. - Posłuchaj. Najpierw niby przypadkiem znajdziemy Smarka, a potem ja was dyskretnie opuszczę, a wtedy wy... no wiesz...
- Ale... - zaczęła niepewnie Lily, jednak przyjaciółka od razu ją uciszyła.
- Żadnych "ale"! Dziś wieczorem się z nim spotkasz.

- No i? - spytała Lily, zaglądając Melissie przez ramię.
- Jest w bibliotece - odparła blondynka, zwijając pergamin i chowając go do kieszeni. - A więc mamy ułatwioną sprawę - uśmiechnęła się.
- Dlaczego?
- Ponieważ mamy pretekst, żeby tam iść. No wiesz, trzeba napisać to wypracowanie z transmutacji.
Lily westchnęła i zaczęła nerwowo przestępować z nogi na nogę. Nie była pewna, czy aby na pewno może bezgranicznie ufać Mel. A jeśli ona znowu w coś ją wplącze?
- Oj, Lily, nie bój się - odezwała się blondynka. - Będziemy tam same i nie złamiemy żadnego punktu regulaminu szkolnego. Obiecuję.
- No dobra - zgodziła się w końcu ruda. - Niech ci będzie.
- A więc chodźmy.
Lily ruszyła powoli za przyjaciółką, kierując się w stronę biblioteki. Nie miała większych nadziei, że coś z planu Melissy wypali, ale mimo to postanowiła wziąć w nim udział. Jednak nagle owładnęły nią wątpliwości. A jeśli coś naprawdę nie wyjdzie i straci Severusa na zawsze? Co wtedy zrobi? A może wycofać się, dopóki może? Ale z drugiej strony może to jest dla niej szansa? Może wszystko się uda? Lily wyprostowała się gwałtownie. Uda się - zaczęła powtarzać sobie w duchu. Musi się udać.
W końcu dziewczyny dotarły do drzwi biblioteki. Mel pchnęła je mocno i ostrożnie wsunęła się do pomieszczenia. Lily weszła za nią i od razu rozejrzała się po pomieszczeniu. Ani śladu Severusa. Dziewczyna nie przejęła się tym. Snape mógł być wszędzie. W końcu biblioteka była ogromna.
- I co teraz? - spytała Melissę.
- Szukajmy - odparła blondynka.
Dziewczyny zaczęły kluczyć między regałami, szukając Severusa. Jednak chłopaka nigdzie nie było. Lily już traciła nadzieję na odnalezienie go, gdy nagle Mel zatrzymała się gwałtownie.
- Co...? - wydusiła, ale przyjaciółka przycisnęła tylko palec do ust, nakazując ciszę.
Ruda zajrzała przyjaciółce przez ramię. Prosto w ich stronę szedł Snape. Mel wzięła Lily za rękę i zaczęła się cofać.
- Usiądźmy tutaj - powiedziała, wskazując na stolik, znajdujący się w dziale eliksirów. - Smark wpadnie prosto na nas - dodała, po czym usadowiła się na najbliższym krześle. Lily zrobiła to samo.
Dziewczyny nie czekały zbyt długo. Już po chwili zjawił się Severus, taszcząc w rękach jakiś omszały tom. Zatrzymał się raptownie, widząc Lily. Ruda wstrzymała oddech i spojrzała mu prosto w oczy. Jednak chłopak pokręcił tylko głową i minął ją bez słowa. Dziewczyna poczuła, jak w gardle formuje się jej wielka gula. A więc tak mało go obchodzi?
- Gdzie tez padalec...? - zaczęła Mel, zrywając się z krzesła. - Snape! Hej, Snape!
Lily wytrzeszczyła oczy, widząc, jak przyjaciółka biegnie w stronę Severusa, krzycząc i wyma****ąc rękoma. Chłopak zatrzymał się i spojrzał na blondynkę, jednak po chwili ruszył dalej, przyspieszając kroku.
- Smarke... Tfu... Severus! Stójże, do cholery! - wrzeszczała nadal Melissa.
Lily stała jak wryta, patrząc na tę nietypową sytuację z mieszaniną przerażenia i rozbawienia. Melissa zawsze była szalona, ale jeszcze nigdy nie zdobyła się na coś takiego. Nagle blondynka odbiła się od ziemi i rzuciła na Snape`a, przewracając go na podłogę. Lily wybuchła śmiechem.
- Puść mnie! - wrzasnął Severus, próbując zrzucić z siebie Mel.
- Nie! - Blondynka dzielnie trzymała się jego szaty. - Nie... będziesz... mi... tu... sprawiał... że... Lily... wygląda... jakby... ją... przeżuł... gumochłon! - krzyczała, akcentując każde słowo uderzeniem Snape`a w plecy.
Lily oparła się o regał, by się nie przewrócić. Brzuch rozbolał ją od śmiechu.
- Dobra! Ale puść mnie! - ryknął Severus i z niemałym trudem wyciągnął różdżkę.
Ruda przestała się śmiać i wstrzymała oddech. Nie chciała, żeby Snape atakował Mel. Spojrzała na niego błagalnie.
- Nie będziesz na mnie rzucał żadnego swojego głupiego zaklęcia! - Blondynka kopnęła w rękę chłopaka, który natychmiast wypuścił różdżkę.
Lily z powrotem zaczęła się śmiać. Po co w ogóle martwiła się o Mel?
- A teraz - wrzasnęła Melissa - pójdziesz do Lily, zaprosisz ją do Hogsmeade, pocałujesz i będziecie żyć długo i szczęśliwie! - rozkazała i puściła Snape`a.
Chłopak odetchnął z ulgą.
- Nie wzdychaj, tylko rób, co ci każę - syknęła Mel i popchnęła Severusa w stronę Lily, po czym uśmiechnęła się szeroko do rudej i zniknęła za regałami.
Lily zerknęła na Seva. Po jego minie zorientowała się, że on również jest zakłopotany. To dodało jej odwagi.
- Sev, czy my... - zaczęła.
- Lily, ja... - powiedział w tym samym momencie Snape.
Ruda uśmiechnęła się. Chłopak również wykrzywił wargi w lekkim uśmiechu. Za jego plecami Lily dostrzegła Melissę, która patrzyła na nich zachłannym wzrokiem.
- A więc pójdziesz ze mną do tego Hogsmeade? - spytał Severus.
- No jasne - odparła Lily z entuzjazmem. - Teraz chyba mieliśmy się pocałować, co? - dodała nieśmiało.
- Zostawmy to na później - powiedział Snape. - A przynajmniej do wtedy, kiedy ta twoja koleżanka nie będzie się nam przyglądać. - Chłopak odwrócił się i zmierzył Mel pogardliwym spojrzeniem.
Blondynka zrobiła oburzoną minę, po czym założyła ręce na piersi i odeszła między półki.
- Idziemy? - spytał Severus, przenosząc wzrok z powrotem na Lily.
- Gdzie?
- Nie wiem... Może na błonia?
- Pod nasze drzewo.
- Więc chodźmy.
Snape wziął dziewczynę za rękę. Lily uśmiechnęła się z rozkoszą i oparła głowę o jego ramię.
- A więc to znowu wy!
Ruda aż podskoczyła i odwróciła gwałtownie. Za nimi stała pani Pince.
- Niedługo zakażę wam tu przychodzić! - wrzasnęła. - Wynocha mi stąd! Ale to już!
Lily spojrzała ze strachem na Snape`a, ale ten, o dziwo, tylko się uśmiechał.
- Nie przejmuj się - szepnął i pociągnął ją w stronę drzwi.

Edytowane przez Fantazja dnia 27-09-2008 10:08