Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Lily Evans (Rozdział 44; aktualizacja 10.07.2010r.)

Dodane przez Fantazja dnia 24-09-2008 10:38
#86

ROZDZIAŁ 14


- Powtórz mi to jeszcze raz!
Lily zazgrzytała zębami, ale posłusznie powtórzyła po raz któryś cały dialog. Od paru dni Mel nie chciała mówić o niczym innym, tylko o podsłuchanej rozmowie. Rudą to irytowało. No bo ile razy można opowiadać to samo?
- A więc tego na pewno nie zrobił Smark - oświadczyła Melissa. - On tą dziewczynkę bronił...
Lily nawet nie podniosła głowy. Słyszała tę teorię wystarczająco dużo razy. Przewróciła się tylko na drugi bok i ze znudzeniem zaczęła wodzić spojrzeniem za przyjaciółką, która chodziła w te i we wte po dormitorium, co chwila przystając i mrucząc coś do siebie. Ruda ziewnęła potężnie i z powrotem opadła na poduszki, wbijając wzrok w szkarłatny baldachim nad sobą. Po chwili poczuła senność. Oczy zaczęły powoli się zamykać. Lily uśmiechnęła się z zadowoleniem i poruszyła, starając znaleźć jeszcze lepszą pozycję do spania.
- Wiem!
Ruda zerwała się z łóżka z taką gwałtownością, że zaplątała się w kołdrę i wylądowała na podłodze.
- Co wiesz? - warknęła, mrucząc pod nosem przekleństwa.
- To Mulciber! - odparła Mel.
- Mulciber? - spytała z powątpiewaniem Lily, wstając z podłogi.
- Tak, Mulciber - potwierdziła blondynka. - Z tej rozmowy wynika, że to on poznał Sectumsemprę Smarka.
Lily zmarszczyła czoło. Czy to możliwe? Czy Mulciber mógłby być aż tak okrutny?
- No, nie wiem... - zawahała się ruda. - On jest dość młody...
Mel wzniosła oczy do sufitu z irytacją.
- A Smarkerusa to podejrzewałaś - jęknęła. - Uwierz mi, Mulciber jest miliard razy gorszy od Smarka!
Lily nadal była nieprzekonana.
- Dziewczyno! - krzyknęła blondynka. - On rzucił Imperiusa na Mary! Myślisz, że nie byłby w stanie zabić jej siostry? On nienawidzi tej rodziny!
Ruda westchnęła. To ją przekonało. Jeszcze miała przed oczami zamglony wzrok Mary i jej dziwne zachowanie pewnego wieczora w czwartej klasie. Gdyby nie ona i Mel, brunetka zapewne już by nie żyła, rzuciwszy się z wieży astronomicznej. A potem Lily zauważyła uciekającego Mulcibera... Gdyby tylko był jakiś dowód, chłopak już dawno siedziałby w Azkabanie. Ale żadnego dowodu nie było i Ślizgonowi użycie czarnej magii uszło na sucho...
- Masz rację - powiedziała Lily. - Ale nie mamy żadnego dowodu jego winy... Jak wtedy...
Mel spochmurniała.
- Cholera, dlaczego on nigdy nie da się na czymś przyłapać? - warknęła.
Lily pokręciła głową. Mulciber był za dobry w czynieniu zła, nawet jak na przyszłego śmierciożercę. Ruda rozglądnęła się w zamyśleniu po pokoju i nagle jej wzrok padł na leżący na łóżku Melissy pergamin. Spojrzała błagalnie na przyjaciółkę.
- Mogę? - spytała.
Blondynka zmrużyła oczy.
- Nie powinno się tego nadużywać - stwierdziła. - Ale dla ciebie wszystko - dodała, uśmiechając się szeroko, po czym podniosła świstek z łóżka i stuknęła w niego różdżką, mrucząc coś pod nosem. Nie wiedzieć czemu, dziewczyna nie chciała zdradzić Lily sekretnego zaklęcia, dzięki któremu można było odczytać pergamin.
- Masz. - Mel podała rudej świstek.
Lily szybko nabazgrała na nim nazwisko Severusa. Napisy zaczęły się co chwilę zmieniać, co oznaczało, że chłopak jest w ciągłym ruchu. Ruda wywnioskowała, że Snape zmierza w stronę lochów.
- Zaraz będę - rzuciła i pędem wybiegła z dormitorium.
Musi to zrobić. Nie ma wyjścia. Już za długo zwleka z tą rozmową. Ruda biegła korytarzami zamku, korzystając z licznych tajemnych przejść, które pokazała jej Mel. W końcu zauważyła Severusa i zwolniła kroku. Poczekała aż oddech jej się uspokoi. Jednak co ma teraz zrobić? Jeszcze nie zapomniała jego obraźliwych słów. Jeszcze nie wybaczyła... Dziewczyna wyjęła z wewnętrznej kieszeni szaty egzemplarz Proroka, z którego uśmiechała się słodko Kate. Lily nie wiedziała, dlaczego go nosi. Jednak miała go przy sobie praktycznie cały czas i czuła, że powinna go mieć.
- Czego chcesz?
Lily podniosła wzrok. Naprzeciw niej stał Snape. Ręce miał założone na piersi i wpatrywał się w nią przymrużonymi oczami.
- Eee... Ja? - wyjąkała ruda.
- A widzisz tu kogoś innego? - spytał Severus opryskliwym tonem.
Lily spojrzała w jego czarne oczy, jednak odczytała w nich tylko pogardę. Szybko odwróciła wzrok.
- Dlaczego jesteś taki w stosunku do mnie? - spytała cicho.
- A jaka ty jesteś? - warknął Snape. - Nie lepsza - dodał, gdy nie otrzymał odpowiedzi.
Ruda poczuła, jak krew gotuje się jej w żyłach.
- A jaka mam być? - wrzasnęła. - Ty wszystko psujesz!
- Ja? - Severus na odmianę był spokojny.
- Tak, ty! - Lily dźgnęła Snape`a palcem wskazującym w pierś. - Nie dość, że za plecami nazywasz mnie rudą szlamą, to jeszcze masz zamiar zostać śmiercożercą!
Chłopak zamrugał szybko. Na jego twarzy odbiło się szczere zaskoczenie.
- Skąd ty...? - zaczął, jednak Lily nie dała mu dokończyć. Nie miała najmniejszej ochoty wysłuchiwać jego wyjaśnień.
- TY PODŁY DRANIU! - wrzasnęła i zaczęła okładać go pięściami po piersi. - PATRZ! PATRZ, CO JEDEN Z TWOICH KOLEGÓW ZROBIŁ KATE! - Lily pokazała mu gazetę, po czym nią również zaczęła go okładać.
Snape nawet się nie bronił, co zdziwiło rudą. Przez chwilę biła go i wykrzykiwała najróżniejsze obelgi, aż w końcu poczuła, że już brakuje jej sił. Severus wykorzystał ten moment i złapał ją mocno za nadgarstki. Lily spróbowała się wyrwać.
- Puść mnie! - krzyknęła.
Ale Snape nie puszczał. Prawie brutalnie przyciągnął dziewczynę do siebie i spojrzał jej głęboko w oczy. Lily zamilkła, wpatrując się w nie intensywnie. Bliskość chłopaka ją oszołomiła. Nie mogła się poruszyć. A nawet gdyby mogła, nie zrobiłaby tego. Nie chciała. Patrzyła tylko w czarne oczy Severusa, które były coraz bliżej, aż w końcu znalazły się zupełnie blisko. Za blisko. Snape pochylił się w jej stronę i... pocałował.
Lily poczuła, jak miękną jej kolana, a mózg przestaje pracować. To było dziwne, a jednocześnie tak wspaniałe. Pragnęła, żeby ten pocałunek nie skończył się nigdy, żeby trwał wiecznie... Słodki, nieprzerwany... Jednak nagle Severus odsunął się od niej tak gwałtownie, że dziewczyna o mało nie straciła równowagi. Spojrzała na chłopaka. Snape wpatrywał się w nią z taką miną, jakby nie wierzył w to, co przed chwilą zrobił. Pokręcił głową i już po chwili zniknął za najbliższym zakrętem, zostawiając otępiałą Lily samą. Dziewczyna powoli podniosła rękę i dotknęła swoich ust. Nadal czuła na nich smak tego pocałunku.
- Ja bym za nim pobiegła.
Ruda odwróciła się gwałtownie na dźwięk czyjegoś nieznanego jej głosu. Jednak za nią nikogo nie było.
- Do góry, kochanie.
Lily uniosła wzrok. Z bogato zdobionej ramy obrazu wiszącego parę stóp nad ziemią zerkała na nią młoda blondynka.
- No, leć za nim - ponagliła. - Na co czekasz?
Lily zamrugała.
- Że... co? - spytała tępo.
- Mówię, żebyś za nim pobiegła - odpowiedział głośno i wyraźnie portret. - Bo inaczej go stracisz. A tego byśmy nie chcieli, co?
Ruda otrząsnęła się nagle. Właśnie, przecież powinna pobiec za Severusem. Powinna mu powiedzieć, że... że go kocha...
- Dzięki - rzuciła w stronę obrazu, po czym z szybkością najnowszego modelu Zmiatacza pobiegła korytarzem.
Jednak już po chwili poczuła ostry ból w prawym boku. Chwyciła się za to miejsce i zmusiła do dalszego pędu, zagryzając dolną wargę. Mimo starań, Lily w końcu przegrała beznadziejną walkę. Z żalem stanęła i dysząc ciężko, oparła ręce na kolanach. Dlaczego nigdy nie przywiązywała większej wagi do sportu? Kondycja przydałaby się jej w życiu bardziej niż Wybitny z eliksirów... Ruda odpoczęła chwilę, po czym ruszyła powoli korytarzem w stronę lochów. W końcu znalazła się przy nagiej ścianie.
- Eliksir Wieloskokowy? - spytała nieśmiało.
Nic się nie zmieniło. Ściana nadal była naga i wilgotna.
- Memento Mori - powiedziała Lily, ale to hasło również nie dało spodziewanego efektu. - No to nie wiem - zdenerwowała się dziewczyna. - Felix Felicis? Amortencja? Szlama? Eliksiry? Ślizgoni? Profesor Slughorn?
Nadal nic się nie działo. Lily próbowała i próbowała, jednak żadne wymyślone przez nią hasło nie było tym właściwym. W końcu zrezygnowała, odeszła od nagiej ściany i powlokła się w stronę wieży Gryffindoru. Po chwili znalazła się w swoim dormitorium, gdzie czekała już na nią Mel.
- No i? - spytała zaciekawiona.
Lily wzruszyła ramionami.
- Całowałam się z nim - powiedziała.
Mel wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
- No to mu sprawiłaś prezent urodzinowy - roześmiała się.
Lily spojrzała na kalendarz. Rzeczywiście. Był dziewiąty stycznia.