Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Lily Evans (Rozdział 44; aktualizacja 10.07.2010r.)

Dodane przez Fantazja dnia 08-09-2008 17:04
#40

ROZDZIAŁ 6


Lily rozejrzała się po dormitorium w poszukiwaniu czegoś, co jeszcze powinna zabrać. Jej wzrok prześlizgnął się po Mel, która leżała na łóżku już spakowana i po Dorcas, usiłującej wepchnąć kolejną bluzkę do walizki. Ruda uśmiechnęła się, widząc jej beznadziejne próby. Zajrzała jeszcze do kufra. Wszystkie ubrania i przedmioty, które postanowiła zostawić, były tam równo poukładane. Już nic z tych rzeczy nie chciała brać, więc zatrzasnęła wieko. Podeszła do szafki nocnej. Po kolei otwierała szuflady, sprawdzając, czy wszystkie opróżniła. W końcu otworzyła tą ostatnią. Leżała tam ramka ze zbitym szkłem. Lily sięgnęła po przedarte na pół zdjęcie leżące obok. Na jednej połowie widniał czarnowłosy chłopiec zerkający na drugą połówkę zdjęcia, z której uśmiechała się wściekle ruda dziewczynka. Lily ze złością wrzuciła fotografię z powrotem do szuflady i zatrzasnęła ją z hukiem.
- Gotowe? - spytała, odwracając się do koleżanek.
- Ja od dawna - powiedziała Mel.
- A ja nie mogę upchnąć tej bluzki - jęknęła Dorcas.
- To jej nie bierz - podsunęła Lily.
- Ale ona jest taka ładna...
Ruda przewróciła oczami i podeszła do przyjaciółki. Otworzyła jej walizkę i zajrzała do środka. Wyciągnęła wszystkie ubrania i po kolei jedne odrzucała, a drugie pakowała.
- No widzisz, wszystko się zmieściło. - Uśmiechnęła się do szatynki.
- Ej, odrzuciłaś te moje ulubione spodenki - powiedziała Dorcas.
- A po cholerę ci spodenki w zimie? - spytała Melissa ze zdziwieniem.
- Eee... No, nie wiem... Ale chciałabym je mieć.
- Nie bądź taką modnisią - stwierdziła blondynka i zeskoczyła z łóżka. - Idziemy?
Lily kiwnęła głową.

- Zajęte - jęknęła Melissa, zaglądając do kolejnego przedziału. - Tu też - dodała, zerkając do następnego.
- To może się do kogoś po prostu przysiądziemy? - podsunęła Lily.
- Nie ma mowy! Nie chcę dzielić przedziału z nikim - warknęła Mel. - No, oczywiście z wyjątkiem was - dodała po chwili.
- Tu jest wolne - powiedziała Dorcas. - Tylko Mary siedzi.
- No, to ostatecznie może być - westchnęła blondynka i pchnęła drzwi przedziału. - Możemy? - spytała, wskazując na wolne miejsca.
Mary kiwnęła głową.
- Co tam u ciebie? - spytała ją Lily.
- Nawet dobrze... - mruknęła Mary.
Ruda uśmiechnęła się do niej. Mary Macdonald była niską jak na swój wiek dziewczyną o bardzo ciemnych włosach i wielkich czarnych oczach. Z początku, jak tylko Lily zaznajomiła się z nią, wydawała się jej osobą nudną i nieśmiałą, ale po bliższym poznaniu okazała się bardzo dobrą koleżanką.
Lily usiadła obok niej, a Dorcas z Mel zajęły miejsca naprzeciw.
- Dobra, ja spadam - oświadczyła Melissa.
- Gdzie? - zdziwiła się Lily. - Przecież dopiero co usiadłaś.
- Idę do Syriusza.
- To wy nadal ze sobą chodzicie? Po tym, co zrobiłyśmy Jamesowi?
- Wy zrobiłyście, nie ja - powiedziała Mel.
- Ale się nie sprzeciwiałaś.
- Czy ty myślisz, że ja kłamać nie umiem? - Melissa uniosła wysoko brew. - Powiedziałam mu, że próbowałam cię powstrzymać, ale się nie dało. Uwierzył. Ci chłopcy są naprawdę naiwni... No, ale idę. Pa!
- Ta to ma dar przekonywania - powiedziała z podziwem w głosie Dorcas.
Lily uśmiechnęła się pod nosem, w duchu przyznając rację przyjaciółce.
Reszta podróży upłynęła im na ploteczkach i zajadaniu słodyczy zakupionych od korpulentnej czarownicy, która je sprzedawała. Lily na chwilę zapomniała o problemach, które zastawiła za sobą w Hogwarcie, a także nie myślała o tym, co ją czeka w domu.

- Lily! - Ruda zobaczyła matkę podbiegającą do niej i po chwili zatonęła w jej uścisku. - Lily, tak tęskniliśmy. Jak tam w szkole?
- Dobrze - wydyszała Lily, uwalniając się z objęć matki.
Po chwili podszedł do niej także ojciec, z którym również się uściskała.
- A gdzie Tunia? - spytała, chociaż już znała odpowiedź.
- Nie przyjechała - powiedziała pani Evans, patrząc na nią z niepokojem.
Lily westchnęła. W sercu poczuła ukłucie smutku. Dlaczego Petunia jej tak nienawidzi? Przecież to nie jej wina, że jest czarownicą. Dziewczyna pożegnała się jeszcze z koleżankami, po czym powlokła się do samochodu rodziców. Jazda do domu upłynęła w całkowitym milczeniu, ale Lily to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Chciała pomyśleć w absolutnej ciszy. Oparła głowę o szybę i patrzyła na uciekający krajobraz, kompletnie go nie widząc. Co ją czeka w domu? Jak w tym roku miną święta? Poprzednie były beznadziejne. A wszystko przez to, że Tunia jej nienawidzi...
W końcu samochód zatrzymał się przed domem Evansów. Był to dwupiętrowy, pomalowany na biało budynek z wielkim ogrodem. Lily wysiadła z auta i skierowała się w jego stronę, taszcząc za sobą torbę.
- Ależ ja ci, kochanie, pomogę - odezwał się pan Evans i zabrał bagaż córki.
Lily podziękowała mu i spojrzała w drugie okno na lewo na drugim piętrze. Zaledwie tam zerknęła, firanka się zasunęła. A jednak Petunia czekała...