Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Lily Evans (Rozdział 44; aktualizacja 10.07.2010r.)

Dodane przez Fantazja dnia 06-09-2008 10:59
#35

ROZDZIAŁ 5


Lily siedziała przy stole Gryffindoru, grzebiąc łyżką w owsiance. Nie miała ochoty jeść. Nie po tym, co się wczoraj stało. Nie mogła zapomnieć tej kłótni z Severusem. Tak w ogóle to dlaczego się pokłócili? Przecież nie było żadnego powodu. Mieli się pogodzić, a wyszło zupełnie inaczej...
- Lilka, no jedz!
Ruda westchnęła, ale posłusznie podniosła łyżkę do ust i przełknęła owsiankę. Dlaczego Mel ją do tego zmusza? Przecież ona nie chce jeść.
- Czy ty się zakochałaś?
Lily poderwała głowę i spojrzała na Dorcas siedzącą naprzeciw niej obok Melissy.
- Co masz na myśli? - warknęła.
- To, co usłyszałaś...
- A więc nie! W nikim się nie zakochałam i nie mam zamiaru!
Dziewczyna wstała gwałtownie, przewracając miskę z owsianką, która wylała się na obrus. Nie przejęła się tym. Bo po co? Skrzaty domowe więcej sobie popracują. Nic się nie stanie. Wściekła na cały świat, nawet na owsiankę, wyszła z Wielkiej Sali i skierowała się w stronę biblioteki. Zaglądała między półki, sprawdzała działy, sama nie wiedząc, czego szuka. W końcu zatrzymała się i opadła na najbliższe krzesło. Na stole obok piętrzyły się pozostawione przez kogoś książki. Lily przesunęła je i oparła łokieć o blat. Jak to się w ogóle stało, że się pokłócili? Zmrużyła oczy, żeby sobie przypomnieć.

- Sev, musimy pogadać... - zaczęła Lily, wpatrując się w czarne oczy Snape`a.
- Naprawdę? - Sev uśmiechnął się krzywo. - Chyba nie mamy o czym.
Chłopak odwrócił się z wyraźnym zamiarem odejścia, ale Lily złapała go za rękę. Snape wzdrygnął się gwałtownie i spróbował ją wyrwać, ale dziewczyna trzymała mocno.
- No to czego chcesz? - spytał, odwracając się do niej z powrotem.
Lily puściła go. Dobrze wiedziała, że jakby Sev naprawdę chciał wyrwać rękę, to by ją wyrwał. Ale tego nie zrobił, więc może jest jeszcze nadzieja na pogodzenie się z nim.
- Wiem, że widziałeś, jak James mnie całował... - powiedziała ruda.
- Wiem - przerwał Severus. - Przyjemnie było, co? On miał rację, ty naprawdę na niego lecisz.
- Wcale nie! - wykrzyknęła Lily. - To skończony idiota i matoł jakich mało! To on mnie pocałował, nie ja jego!
- Co tu się dzieje? - Lily i Sev odwrócili głowy w stronę nadchodzącej pani Pince. Od razu było widać, że jest wściekła. - Jak chcecie sobie powrzeszczeć, to proszę bardzo, ale nie tutaj! WYNOCHA!
- Przepraszamy. Już sobie idziemy - powiedziała ruda. - Chodź - mruknęła do Snape`a.
Po chwili oboje znaleźli się na błoniach. Skierowali się w stronę jeziora. Ostatnie promienie zachodzącego słońca odbijały się od jego tafli. Widok był naprawdę przepiękny, ale w tej chwili nic nie obchodził ani Lily, ani Seva. Usiedli na brzegu. Przez chwilę panowało milczenie. Ruda szukała słów, żeby przerwać tą ciszę i wyjaśnić wszystko, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
- Ale ty oddałaś mu pocałunek...
- Sev... nie... wcale tak nie było...
- To jak było?
- On mnie złapał i pocałował. Gdybyś tylko poczekał chwilę, to zobaczyłbyś, co się potem stało. Ja go odepchnęłam i rzuciłam
Drętwotę na niego.
- I ja mam w to uwierzyć? - Snape spojrzał na nią z niechęcią. - Nie uwierzę w tą bajkę.
Lily zerwała się na równe nogi.
- Dlaczego? Dlaczego nie możesz mi uwierzyć? - krzyknęła. - Czy ja cię kiedykolwiek okłamałam? I dlaczego chcesz wierzyć Potterowi, nie mnie?
- Lily, nawet jakbym ci uwierzył, to by niczego nie zmieniło.
- A niby czemu?
- Bo się zmieniłaś. - Teraz Sev wstał również. - Zmieniłaś się. Już nie jesteś taka, jak kiedyś. Masz naszą przyjaźń gdzieś. Ja to widzę.
- A więc jesteś ślepy - wyszeptała Lily. - Bo mnie zależy na naszej przyjaźni, Severusie...
Dziewczyna znowu złapała chłopaka za rękę. Czuła przemożną chęć dotknięcia go, bycia blisko... Ale Snape wyrwał dłoń i odsunął się od niej.
- Nie zależy ci wcale. - Sev patrzył na nią z nieukrywaną odrazą. - Masz teraz innych przyjaciół, z którymi jest ci dużo lepiej. Ze mną już się nie spotykasz, a jak już, to przypadkowo i na bardzo krótko.
Lily spojrzała w jego czarne oczy z niemą prośbą. Nie, nie z prośbą. Z błaganiem.
- Przepraszam - wyszeptała. - Jeśli nawet tak robiłam, to było to podświadomie. Nie chciałam...
- Nasze podświadome czyny mówią o nas więcej, niż te świadome - stwierdził tylko Snape i odwrócił się, by odejść.
- Znowu uciekasz? - spytała Lily.
Chłopak zatrzymał się.
- Co masz na myśli?
- Odwróć się i powiedz mi, że już mnie nie lubisz. Że nic do mnie nie czujesz. Że nie chcesz mnie znać. Powiedz mi to prosto w twarz.
Severus zwrócił twarz z powrotem do niej.
- Nie chcę cię znać - wyszemrał tak cicho, że Lily ledwo go usłyszała.
Mimo, że te słowa zostały wypowiedziane szeptem, uderzyły ją z taką mocą, że dziewczyna zachwiała się i w ostatniej chwili złapała równowagę.
- Nie - szepnęła, patrząc błagalnie na Snape`a.
Ale Severus tylko na nią spojrzał, po czym odszedł w stronę zamku, pozostawiając ją na błoniach całkiem samą. Po policzkach Lily spływały łzy. Dziewczyna zakryła twarz rękoma i pobiegła do Hogwartu. Minęła Salę Wyjściową, parę korytarzy, Pokój Wspólny Gryfonów i w końcu znalazła się w swoim własnym dormitorium. Rzuciła się na łóżko, nie dbając nawet o zasunięcie kotar. Chciała umrzeć z żalu. Ale nie mogła. Bo jak? Z żalu umrzeć nie można. A może przyspieszyć śmierć? Może rzucić się z jednej z wież? A może otruć się? Nie, nie może tego zrobić. Śmierć nie jest jej przeznaczona. A może jest?
Ech, co ja mam teraz zrobić? - zapytała się w myślach. Usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi. Nie, na pewno nikt nie wszedł. Jest na to za wcześnie. A może jednak wszedł? Może podnieść głowę i sprawdzić to? Nie, nie chce mi się. Chcę pomyśleć. Chcę pobyć sama. Ale jeśli ktoś jest, to już nie jest sama. Eee tam, nie chce mi się. Jak ktoś jest, to niech sobie będzie. Mnie to nie obchodzi. Byle tylko nie przeszkadzał. Lily westchnęła i przytuliła głowę do poduszki. Z jej oczu nadal skapywały łzy, mocząc poduszkę. Dlaczego się z nim pokłóciła? Teraz już pewnie nigdy nie będą przyjaciółmi...

- Ej, obudź się!
Lily wzdrygnęła się i otworzyła oczy. Nad nią stała Mel. Blondynka usiadła obok niej i spojrzała na nią z troską.
- Co się stało? - spytała.
- Nic - burknęła ruda. - A co się niby miało stać?
- Płakałaś - stwierdziła Melissa.
- Wcale nie - powiedziała Lily, ale dotknęła policzków. Rzeczywiście były mokre. Otarła je wierchem rękawa.
- Ostatnio dziwnie się zachowujesz. - Mel położyła rękę na jej dłoni. - Ciągle płaczesz...
Lily cofnęła rękę.
- Nic mi nie jest - warknęła.
- Jest. Ja to widzę. Dorka też.
Lily spojrzała na Melissę. A może jej powiedzieć? Nie, to by nic nie dało, a jeszcze pogorszyło sprawę. Co by jej niby mogła poradzić? Przecież nie lubi Snape`a... Dolna warga Lily zadrżała i z oczu na nowo pociekły łzy. Pochyliła głowę, próbując je ukryć, ale to było niemożliwe. Mel zobaczyła je od razu. Blondynka przykucnęła obok niej i przytuliła ją mocno. Lily również ją objęła. Było jej dobrze. W końcu się komuś wypłacze.
- No, poduszka sobie odetchnie - powiedziała Mel, jakby odgadując jej myśli.
Lily uśmiechnęła się przez łzy.
Jak dobrze mieć przyjaciółkę...
Ale ona chce też przyjaciela...