Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Epilog

Dodane przez mrs krum dnia 25-12-2012 19:06
#167

Nie. Epilog absolutnie mi się nie podobał.
Po pierwsze: zwycięstwo dobra jak najbardziej słuszne, ale moim zdaniem powinien być jakiś cień szansy dla śmierciożerców, że ta wojna jeszcze się nie skończyła. Chodzi mi o coś co byłoby bardziej niejednoznacznym zakończeniem, o coś co przyprawiałoby o dreszcze, a nie wymioty tęczą xD Owszem Voldemort upadł, ale czy to musi oznaczać, że zło na świecie zostało całkowicie wyeliminowane, a Draco Malfoy stoi sobie jakby nigdy nic na pronie z syneczkiem i żonką jak słodka urocza rodzinka... banał. I żeby było jasne: jestem po stronie tzw. dobra, kibicowałam Potterowi od początku do końca.
Druga sparawa: wątki miłosne. I znowu zbiera się na wymioty. Trójca + Ginny = dwie przeszczęśliwe parki z gromadką dzieci, jedna wielka rodzina. A gdyby tak połączyć Hermi z Krumem? Od razu byłoby ciekawiej. Wtedy Harry i Ginny mogliby zostać. A jak już koniecznie Ron musi być z Hermioną (dla mnie niedopasowani, ale cóż) to Harry mógłby być z Cho. I od razu byłoby w tym wszystkim mniej różu. A jeszcze lepiej jakby epilog nie przenosił nas aż tak daleko w czasie, gdyby bohaterowie nie byli jeszcze po ślubach i porodach xD Wtedy delikatna sugeracja autorki na temat 'kto z kim' nie byłaby aż tak drażniąca jak ten słodki happy end.
Wnioski: Jakie lubie zakończenia? Dobre lecz niejednoznaczne! Takie, które inspirują i pobudzają wyobraźnię, takie w którym każdy może znaleźć coś dla siebie, inaczej zinterpretować... takie, w którym fani ciemnej strony mogliby zauważyć malutki cień szansy na to, że gdzieś są jeszcze jacyś zwolennicy Czarnego Pana, jacyś czarnoksiężnicy, fanatycy czy ktokolwiek... i że nie dadzą za wygraną, czają się w pobliżu i zaatakują. I że dla przykładu Hermiona stoi z Ronem na tym peronie, a z oddali dostrzega uśmiechającego się do niej Kruma... albo że Harry tylko koleżeńsko rozmawia z Cho, a Ginny wypatruje ich w tłumie i zazdrośnie spogląda. Albo że Malfoy stoi na tym peronie z jakąś piękną kobietą, ale są niespokojni, zdenerwowani lub rozgniewani. Lubie kiedy zwolennik każdej teorii ma punkt zaczepny, w którym widzi, że może być właśnie tak, jak on sobie to wyobraża.
Przepraszam za długość, może mnie poniosło :P