Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [P] Bazgroły, czyli ołówek na kartce papieru

Dodane przez Maladie dnia 01-10-2010 23:06
#17

No dobra. Jakiś czas byłam strasznie zapracowana, przez co właściwie musiałam porzucić ołówek i pisać długopisem (czyli innymi słowy: pisać wypracowania zamiast Bazgrołów). Ale udało mi się na jeden wieczór wyrwać ze szponów nauki i coś naskrobać. Trzy pierwsze są trochę starsze (sprzed roku), a reszta napisana w ciągu minionego miesiąca. Ponumeruję teksty, bo trochę ich wrzucę i nie chcę, żeby ktoś się w nich pogubił.


1.Czerwona Ściana
Spójrz na Czerwoną Ścianę rozkoszy
O barwie tak nasyconej,
Że nigdy z niej nie zrezygnujesz.
Nawet wówczas,
Gdy już dowiesz się,
Że to Twój najcięższy grzech.

Spójrz na błękit Nieba!
Chcesz, aby i Twoja Ściana
Była tak czysta?
Przemaluj ją, nie czekaj!
On nie może robić wyjątków!
Nie zatrzyma się przy Twojej Ścianie
Przeglądając inne...

Szybko, zmień ją!
Zetrzyj tą czerwień!
Przecież ona razi w oczy i ciągnie w Dół!
Bierz pędzel do ręki!
Chyba, że wolisz zostać
Wśród Czerwonych Ścian...



2.Łata
Biała łata zaszyta
Zakrywa brak.
Naszywka lśni
I wspaniale pasuje.
Ale coś tu nie gra...
Łata nie zmieni faktu.
Czegoś tu brakuje,
Coś zginęło bezpowrotnie...
Przetarta dziura
To tylko wspomnienie,
Które ktoś chciał wymazać z pamięci.
Czy naprawdę wierzysz,
Że łata ukryje braki?
Czy ona zmieni przeszłość?



3.Szczyt schodów
Jak daleka jest ma droga do wieczności?
Wspinam się po stromych schodach
Już prawie widzę bramę!

Wystarczy lekki podmuch wiatru
I znowu ląduję na ziemi.
Nie chcesz mnie tam wpuścić?

Rozumiem.
Za dużo zła w mym życiu.

Ale Ty...
Przecież potrafisz wybaczać...
Pozwól mi wspiąć się na szczyt schodów!

I znowu grzech ściąga mnie w dół.
A przecież tak się staram!

Przecież mnie widzisz!
Nie bądź obojętny na moje wołania!
Kocham Cię!

Cisza.
Słychać kroki...
Trzask.
Brama się otwiera...



4.***
Trafiasz mnie w twarz mokrą szmatą.
Myślisz, że to muśnięcie aksamitem.
Jedwabnym pasem tniesz moją skórę,
żyletką z atłasu pogłębiasz me rany.

Nawet, gdy tylko próbujesz mnie dotknąć,
ściskasz me nadgarstki w żelaznym chwycie.
Uderzasz w twarz z miłości i krwi żądzą,
namiętnością zwiesz wszystkie bolesne chwile.

Wyciągasz rękę, ponownie chcesz wymierzyć raz,
lecz chwytam Twą otwartą dłoń,
sięgam po nóż leżący na kuchennym blacie.
Z czułością mówię: "Żegnaj, kochanie..."



5.***
Wilgotną dłonią łapię powietrze
Och, gdybym mogła odzyskać serce!
Krwawiąca rana niezagojona
Bez Twoich ramion na śmierć wystawiona.

Daj igłę i nić
Chcę sama tę dziurę zszyć
Choć i tak wypłynęło z niej tyle krwi,
że serce nie tłoczy już nowej.

Kropla po kropli
padają na podłogę
Nie zamienią się w kwiatów pąki
Wolę zachować trwogę



6.***
Rytmicznie uderzając głową w mur
biegnę przez spaloną słońcem ziemię.
Chcę myśleć, że słońce ją spaliło,
choć wiem, że krew zamieniła ją w popiół.

Spójrz na tę ziemię moimi oczami!
Zobacz to, co tylko mi i poległym było dane.
Obraz, którego nigdy nie wymarzysz,
bo jakże uboga jest Twa wyobraźnia.

Doliny zielone, błyszczące szmaragdem
Królewskie niebo błękitem malowane
Kształty kwiatów, o których nigdy nie zapomnę
Klucz białych kruków lecących w moją stronę.

Otwierasz oczy
i znów widzisz świat oblany krwią.
Wiesz już, że wystarczy jeden Twój ruch
i ponownie na niebie pojawi się tęcza.



7.***
Zamienię dom letniskowy
na małe mieszkanie
To pomysł, wiem, szalony
I w drewnie kołków ciosanie.

Cztery małe kąty,
spokojne, znane, moje.
Pokoje to tylko prostokąty,
ale jednak nie Twoje.

Po co mi wielka przestrzeń?
Puste ściany, przepych, bogactwa?
Wystarczy mieszkanie małe
Mój własny prywatny Izrael.



8.***
Linia cienka łączy nas ze światem.
Sznurek, nitka, żyłka
Cienka, cieniutka, cieniuteńka
Przetniesz ją nożyczkami.

Wystarczy jeden Twój ruch
Jedno drgnięcie nadgarstka
Każda linia pęknie
Życia smak przetniesz na pół

Serce moje bijące znów moknie...



9.***
Ciągle mnie rani.
Czasem ona o mnie zapomina,
Ale w końcu ma swój sposób na inne życie
W którym nie ma miejsca dla mnie.

Nie jestem jednak sam
Mam kogoś - towarzyszkę
Co siostrą mi jest lustrzaną
A mój pseudonim to kapeć



10.***
Przedmiotem jestem żadnym.
Zwierzęciem zresztą też nie.
Nie myślisz o mnie jak o człowieku,
a przecież jesteś częścią mnie.

Czasem spokojna bywam,
Czasami ponosi mnie
Wtedy złośnicą się staję.
Emocją jestem więc.



11.***
Widziały Twe oczy śmierć po raz wtóry.
Rozgniecione serce skopane butem.
Rozpłaszczone, staranowane przez Ciebie.

Widziały Twe oczy mękę po raz wtóry.
Ręce w ogniu nienawiści palone.
Oderwane od ciała, poparzone.

Widziały Twe oczy miłość po raz wtóry.
Oczy pełne żaru i namiętności.
Ukryte pod falą pożądliwych rzęs.

Widziałeś tyle emocji po raz wtóry.
Znów kogoś zabiłeś, zraniłeś, rozkochałeś w sobie.
Wszystko po to tylko by zaistnieć
I pokazać nam jak zimny jest ten świat.

Wiem, że trochę się tego nazbierało, ale mam nadzieję, że ktoś choć spojrzy na te moje "wypocinki"...

Edytowane przez Maladie dnia 27-10-2010 14:03