Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Seraphina - Sekret Syriusza ( CZĘŚĆ PIERWSZA; rozdział III )

Dodane przez Pandora dnia 06-08-2010 22:58
#3

CZĘŚĆ PIERWSZA

(CZYLI POCZĄTEK HISTORII)




" Zanim powrócę tam skąd przybywam,
Opowiem wam moją historię.
Zanim ziemia przykryje ostatni skrawek drewna,
Opowiem wam...
Opowiem wam moją smutną historię. "
Łzy






Rozdział I


5 lat wcześniej
"Wszystkiego najlepszego"



Czerwiec tego roku był wyjątkowo ponury. Wszędzie czuło się aurę przygnębienia i niechęci, jakby ktoś przekuł wielki balon, z którego uleciał smutek i rozprzestrzenił się nad całym kontynentem.
Choć upał powinien dawać się we znaki razem z kojącym dotykiem letnich mżawek, pogoda płatała ludziom figle, mgłą tworząc poczucie grozy. Dla normalnego człowieka było to wprost niepojęte - jak to możliwe, że o tej porze roku jest tak beznadziejnie zarówno z nastrojem jak i pogodą?
- Mamusiu, dlaczego aniołki ciągle płaczą, zrobiłam coś złego? - spytała pięcioletnia dziewczynka swoją mamę. Skąd mogła wiedzieć, że to, co uważa za płacz aniołów, to w rzeczywistości twór stworzeń tak od nich odmiennych? Mała mugolka tak naiwna w swej wierze nie mogła wiedzieć, że w koło panoszy się armia dementorów gotowa wyssać z niej dziecinną pogodę ducha. Nie mogła o tym wiedzieć także jej mamusia i wszyscy poza magiczni ludzie.

Mimo rozpaczy, jaka czaiła się w każdym zakamarku, Lati czuła radość. Wiedziała o istnieniu tych ohydnych potworów, wiedziała, kto stoi za ich działaniem, wiedziała też, że nie posunie się dalej niż do tego, aby zabierać ludziom szczęście. Na razie.
- Nareszcie wracam do domu - myślała mając przed oczami uśmiechnięte twarze jej rodziców i dwóch młodszych braci.
Jako jedyna z trójki dzieci państwa Kowalskich chodziła do szkoły z internatem znajdującej się koło Morza Bałtyckiego - jak dla niej miliony kilometrów od domu ponieważ mieszkała w małej karpackiej wiosce.
Stało się tak ze względu na jej niesamowite zdolności matematyczne, którym szkoła ta dawała szansę rozwoju.
W następnym roku miała ją ukończyć i wyjechać do Anglii, aby dzielić się swoim intelektem z najwybitniejszymi naukowcami.
Na myśl o kolejnym rozstaniu z rodziną poczuła ukłucie żalu... Może pojadą ze mną? - pomyślała, próbując podnieść się na duchu.- A może lepiej nie ryzykować, że coś im się stanie?

Zanim wysiadła na przystanku, wyjrzała przez szybę autobusu, żeby zobaczyć, czy na nią czekają. O dziwo, nikogo nie było.
- Czyżby zapomnieli, że dzisiaj wracam? - Na myśl o tym posmutniała.
- Nie... To pewnie ma coś wspólnego z niespodzianką, w końcu dzisiaj są moje 15 urodziny!
Ruszyła raźniej w stronę domu. Gdy doszła do drzwi wejściowych okazało się, że są zamknięte, a wkoło panuje nienaturalna cisza. Dziewczyna wyjęła własne klucze i weszła do przedpokoju.
- Mamo! Tato! Gdzie się chowacie? - Odpowiedziała jej złowroga cisza.Weszła do kuchni, salonu, wybiegła do ogrodu na tyłach domu - nikogo, żadnej żywej duszy.
- To wcale nie jest zabawne, wyłaźcie! - Powoli zaczynała się denerwować. Wiedzieli, że rok temu zabójca Amelii i wielu innych osób odrodził się i grozi im niebezpieczeństwo. Jednak skoro nie żartują...
- Mamo! Tato! Ami! Bastek! - Pobiegła do sypialni rodziców, potem do chłopców, następnie otworzyła drzwi do własnego pokoju... i stanęła jak zamurowana.
Cały pokój został przyozdobiony kolorami pomarańczowym, fioletowym (jak jej oczy) , czerwonym, żółtym, czarnym i zielonym - jej ulubionymi. Chłopcy - było widać, że to ich robota - powycinali różne kwiatuszki, samochody, roboty, miotły, świeczki oraz inne przedmioty gnieżdżące się w ich wyobraźni i poprzyczepiali je, gdzie się dało. Od jednej do drugiej ściany wisiał wielki napis "Wszystkiego Najlepszego"... A pod nim leżały cztery jasnowłose ciała jej rodziny. Mieli szeroko otwarte oczy i usta - tak jakby coś bardzo ich przestraszyło. Piękne blond włosy Anny, zawsze schludnie związane w warkocz, teraz leżały w nieładzie, powykręcane na wszystkie strony. Jej ręce rozłożone były w taki sposób, że jedną zakrywała chłopców a drugą męża... Jakby chciała obronić ich swoim ciałem... Jakby wierzyła, że to coś da.
Lati patrzyła na nich zszokowana... Powoli dochodziło do niej to co widziała, ale w co nie mogła uwierzyć.
- Mamo, mamo, mamo...- Podbiegła do ciała Anny, zaczęła nią potrząsać, jakby ufała, że ta zaraz wstanie i krzyknie "Niespodzianka!" a potem przytuli swoją córkę na powitanie po roku rozłąki.
Ale Anna nie wstała, nie uścisnęła swojej córki, nie obdarzyła jej uśmiechem, który ogrzałby serce Lati.
- Tato. - Chwyciła ręce Michała.
- Tato wstań, wstań... Proszę... Ami nie żartuj, podnieś się. - Przysunęła się do braci.
- Bastek to nie jest śmieszne, powiedz coś. - Chłopiec nie wyrzekł żadnego słowa, patrzył ponad ramieniem siostry, jakby widział coś, czego ona nie może dostrzec.
- Nie zostawiajcie mnie samej... - Po bladych policzkach Lati zaczęły płynąć łzy, jej wielkie fiołkowe oczy zasnuły się mgłą cierpienia... Powoli zaczęło ulatywać z nich życie, jakby siłą woli chciała połączyć się z rodziną.
Nagle wyciągnęła telefon i zadzwoniła na pogotowie udając, że wierzy, iż wciąż jest szansa... Na próżno, podświadomie wiedziała, że żadnemu mugolowi nie uda się ich uratować, wiedziała, że to on jest za to odpowiedzialny. I to on za to zapłaci.

Edytowane przez Pandora dnia 21-01-2011 21:42