Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Historia chłopca bez szamponu... (Rozdział I)

Dodane przez muchor dnia 04-08-2010 18:12
#1

Nigdzie jeszcze nie znalazłam informacji, że nie wolno mieć dwa ff na raz. Więc zakładam ten temat...
A.: Ależ to absolutnie zabronione nie jest.
____________________
Od Autorki:
Drodzy czytelnicy! Czuję się w obowiązku poinformować was, jak ta opowieśc powstała.
Więc jak to było?
Poprostu dopadła mnie nigdy nieprzewidywalna wena, która puka do mych drzwi kiedy chce. Żadne prośby czy groźby tu nie pomagają... Ona ciągle jest jak mała, niesforna muszka.
Dopadła mnie ona w najbardziej nieoczekiwanym momencie, ale cóż poradzić! Musiałam zacząć pisać.
Tak więc pisałam, bo co miałam zrobić?
Jednak poczułam, że nie chcę prowadzić historii o dorosłym Snapie, która w obliczu moich wygórowanych oczekiwań nie miała szans.
Powstało więc nowe dzieło. Jest ono także historią biednego chłopca bez szamponu - Severusa Snape'a, lecz ono pochodzi z czasów młodości.

Zapraszam do lektury, mam nadzieję, że się spodoba. Me wypociny nie są najwyższej klasy, ale jakąś godność mają;)

____________________
Severus Snape - Rozdział I (Część I)

W Hogwarcie


Severus obudził się w zalanym światłem dormitorium.
Usiadł na łóżku, przymrużył oczy i spojrzał na okno; słońce świeciło mu mocno w twarz.
Uśmiechnął się.
Ten dzień maił być wspaniały.
Przecież to jego pierwszy dzień w Hogwarcie...
***
Drzwi lochu otworzyły się i stanął w nich otyły staruszek - profesor Slughorn.
- Wchodźcie, wchodźcie moi mili... - uśmiechnął się zachęcająco i cofnął, aby przepuścić tłum podekscytowanych pierwszoroczniaków.
Weszli do jasno oświetlonego lochu. Pochodnie płonęły wesoło, a w kominku tlił się maleńki płomień.
Z kociołka stojącego na biurku profesora, wzbijały się wirujące sprężynki pary.
Snape zajął miejsce obok ciemnowłosej dziewczyny.
- Witajcie! - powiedział profesor. - Witajcie na waszej pierwszej lekcji eliksirów!
Slughorn spojrzał rozpromieniony po klasie.
- No więc, moi drodzy - kontynuował. - Przygotowałem dla was pewien eliksir, abyście mogli rzucić na niego okiem. Więc kto mi powie, co to jest? - wskazał na kociołek stojący na biurku.
- To Eliksir Euforii - powiedział cicho Snape.
- A rozpoznał pan ten eliksir zapewne po...
- Charakterystycznym błękitnym odcieniu oraz obłokach pary formujących się w wirujące sprężynki - teraz chłopak mówił już głośniej. - I oczywiście po tym subtelnym zapachu kobiecych perfum - dodał po namyśle.
- Brawo panie...
- Snape.
- Panie Snape! Zdobył pan właśnie dziesięć punktów dla swojego domu! - profesor wydawał się zaszokowany, ale i uradowany.
Severus uśmiechnął się blado. Zauważył też, że owa ciemnowłosa dziewczyna, obok której siedział, patrzyła na niego z podziwem.
- Tak jak pan Snape zauważył - ciągnął Slughorn - ten eliksir, to eliksir wzbudzający euforię. I to on będzie nagrodą podczas dzisiejszej lekcji! Jedna mała buteleczka dla tego ucznia, który najlepiej uwarzy Eliksir Rozśmieszający.
Nie jest on trudny. Wystarczy uważnie przeczytać recepturę - machnął różdżką w kierunku tablicy. - Ingrediencje znajdziecie w kredensie. Życzę powodzenia!
W lochu od razu zapanował chaos. Głośne rozmowy i śmiechy, wędrówki po składniki, szuranie krzeseł, brzęki tłuczonych fiolek, wybuchy i eksplozje...
Zadyszany profesor biegał po całej klasie pomagając uczniom, żartując i podtrzymując na duchu zniechęconych niepowodzeniami pierwszoroczniaków.
Tylko dwie osoby siedziały cicho, w skupieniu warząc swój wywar.
Rudowłosa dziewczynka siedząca niedaleko Snape'a, oraz sam chłopak.
Rzucali sobie ukradkowe spojrzenia, próbując dojrzeć, jak daleko już jest przeciwnik.
Oboje chcieli wygrać, oboje chcieli być najlepsi...
***
Godzinę później loch wyglądał jak po bitwie; stoły i krzesła były poprzewracane, co drugiemu kociołkowi brakowało jednej lub dwóch nóżek, a po całej klasie porozrzucane były martwe skarabeusze, śledziony szczurów, kamienie księżycowe i tym podobne.
Niegdyś złota kamizelka Slughorna, teraz była czarna i postrzępiona.
- Nie martwcie się moi mili. Na początku zawsze jest trudno! - zapewniał markotnych uczniów, kiedy tłumnie opuszczali salę. - Wystarczy trochę poćwiczyć!
Miny pierwszoroczniaków mówiły, że nie bardzo uwierzyli profesorowi.
Snape opuszczał loch z kryształową fiolką w ręce. Był tak szczęśliwy jak jeszcze nigdy. Gapił się na nią jak urzeczony.
Ruda dziewczynka, Lily Evans, obrzuciła go jadowitym spojrzeniem i prychnęła ostentacyjnie.
Była wściekła. A Severus dobrze wiedział dlaczego.
Lily była bardzo dobra w eliksirach. Ale on, Snape, był lepszy.
Wiedział, że dziewczyna bardzo chciała dostać to, co on teraz trzymał w ręce - kryształową fiolkę z połyskującym Eliksirem Euforii w środku...

api.ning.com/files/EM9jg7XoybqlVxHfbdr2DN4eAgMfiH-mpDlJri9FO8l8W1Fafd7**raqpD3owq5PfSaJDeW5sS2gLFpOi3x4fhqZuAYq8PhI/Young_Severus_Snape_by_SilentKW.jpg
______________________
PS. Do Aryi:
Dopadła mnie ona w najbardziej nieoczekiwanym momencie, ale cóż poradzić!


A "ale cóż poradzić", to miało być pytanie?

Nie, to miał być lament:D

Dzięki za wskazanie błędów. Do większości uwag się zastosowała.
A beta tto nie jest taki zły pomysł... No, zobaczymy!

I, oczywiście, dziękuję za miłe słowa.
To by było na tyle.
Pozdrawiam.
(A w szczególności Pyflame, Lady Cat, Hermionka i drogi Gościu)!

Edytowane przez muchor dnia 04-08-2010 20:27