Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Historia Susan White (rozdział czwarty)

Dodane przez muchor dnia 09-08-2010 14:39
#6

1. Piszesz strasznie krótkie rozdziały (niektóre moje posty przy zwykłych tematach są dłuższe;)). Lepiej by było, gdybyś połączyła je wszystkie w jeden.
2. Jak Peebseble zauważyła, starasz pisać się dojżałym językiem, ale muszę przyznać, że marnie Ci to wychodzi. Odpuść sobie. Tekst wygląda przez to tylko gorzej. Nie musisz tak się starać, jedni piszą w bardzo trudny sposób, inni zaś używają ''prostszego'' słownictwa, ale nie mówi to o nich, że są gorsi.
3.Błędy:
Rozdział 1:
Susan obudziła się w swoim łóżku. Zaczęła swoje poranne ćwiczenia.

Powtórzenie. Mogłaś napisać tak: Susan otworzyła oczy. Oslepił ja blask słońca, wpadający do pokoju przez otwarte okno. Wstała powoli i zaczęła swoje porranne ćwiczenia.
Prawda, że ładniej?
Przeciągnęła się ze dwa razy. Swe dłonie złożyła w pięści i przetarła nimi oczy. Podniosła się na nogi i poszła do kuchni. Jej krok był chwiejny. Miała tak zawsze.

-Niepotrzebne całe zdanie o ptrzecieraniu oczu. A choć jest niepotrzebne, to też jest brzydkie. Poza tym, to ma być niby gimnastyka? Dwa razy się przeciągnęła i potarła oczy... Ale musiała się spocić!
-Nie powiesz mi chyba, że poranne ćwiczenia robiła na leżąco?
-O, łojzicku! Usuń te dwa zdania!
Na początek wyczyściła piekarnik.
- Tergeo! - mama powiedziała słodkim głosem.

Powinno być tak:
Na początek zabrała się za piekarnik:
-Tergeo! - wycelowała w niego różdżką.

Po kilku chwilach piekarnik zaś był czysty.

Usunąć to zdanie! Natychmiast!
- Cześć mamo! - Zawołała radośnie Susan.

Z małej litery, z małej litery!
I mama od razu zaczęła robić śniadanie.Na początek zaczarowała tak nóż, by kroił w cienkie plasterki szynkę. Później wzięła masło orzechowe i posmarowała chleb. Niestety, kiepsko to wychodziło, więc się pobrudziła. Odłożyła więc nóż i użyła zaklęcia.
- Chłoszczyść!
I już jej ubranie było schludne i czyste.
Susan przyglądała się ze zdumieniem temu wszystkiemu.
- Idź lepiej do łazienki i umyj się. Śmierdzisz. - Powiedziała łagodnym tonem córce.

Powinno być tak: Matka zaczarowała nóż, aby sam pokroił szynkę, w cieńkie plastry. Później wzięła masło i posmarowała nim dwie kromki chleba. Niestety, nie wyszło jej to za dobrze i ubrudziła sobie całą bluzkę.
-Chłoczyść! - mruknęła i bluzka zrobiła się na powrót czysta.
Susan przyglądała się temu wszystkiemy jak zahipnotyzowana.
-Idź lepiej do łazienki - wyrwała ją z zamyslenia mama. - Nie pachniesz najlepiej - uśmiechnęła się do niej łobuzersko.

- No dobrze.
- Albo lepiej ja ci naleję wody, bo jeszcze coś uszkodzisz.
- Nie, będę samodzielna.
- No dobrze, zuch dziewczynka.
- Mogę pożyczyć na chwilę różdżkę, by powiedzieć jedno zaklęcie?
- No dobrze.

:sourgrapes: Zmień cały ten dialog, bo morzna się pożygać! I, tak ogólnie, jedenastolatka sama nie może się umyć, prawda?
Upuściła różdżkę z ręki, a czarodziejska rzecz wleciała pod szafkę.

Ekchem: Upuściła różdżkę, która potórlała się przez łazienkę i wdpadła pod szafkę.
Następne rozdziały zaliczę przy następnych czytaniach.

Polecałabym ci jakąkolwiek betę, byleby nie było tak tragicznie...
Pa!

Edytowane przez muchor dnia 30-08-2010 17:57