Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Historia Susan White (rozdział czwarty)

Dodane przez Narciss dnia 22-07-2010 15:11
#1

Rozdział 1

Susan obudziła się w swoim łóżku. Zaczęła swoje poranne ćwiczenia. Przeciągnęła się ze dwa razy. Swe dłonie złożyła w pięści i przetarła nimi oczy. Podniosła się na nogi i poszła do kuchni. Jej krok był chwiejny. Miała tak zawsze. Zauważyła mamę, która robiła poranne porządki. Na początek wyczyściła piekarnik.
- Tergeo! - mama powiedziała słodkim głosem.
Po kilku chwilach piekarnik zaś był czysty.
- Cześć mamo! - Zawołała radośnie Susan.
- Witaj kochanie! Co chcesz dzisiaj na śniadanie?
- Nie wiem.... Tyle jest do zjedzenia.
- Może kanapki?
- No dobrze.
I mama od razu zaczęła robić śniadanie. Na początek zaczarowała tak nóż, by kroił w cienkie plasterki szynkę. Później wzięła masło orzechowe i posmarowała chleb. Niestety, kiepsko to wychodziło, więc się pobrudziła. Odłożyła więc nóż i użyła zaklęcia.
- Chłoszczyść!
I już jej ubranie było schludne i czyste.
Susan przyglądała się ze zdumieniem temu wszystkiemu.
- Idź lepiej do łazienki i umyj się. Śmierdzisz. - Powiedziała łagodnym tonem córce.
- No dobrze.
- Albo lepiej ja ci naleję wody, bo jeszcze coś uszkodzisz.
- Nie, będę samodzielna.
- No dobrze, zuch dziewczynka.
- Mogę pożyczyć na chwilę różdżkę, by powiedzieć jedno zaklęcie?
- No dobrze.
Susan z radością pobiegła do łazienki. Jednak po chwili potknęła się i się przewróciła. Upuściła różdżkę z ręki, a czarodziejska rzecz wleciała pod szafkę.
- Co ja teraz powiem mamie? - myślała Susan.
Zaczęła szukać czegoś, czego by mogła użyć. W końcu znalazła sznurek.
- Żyjesz tam? - krzyknęła mama.
- Tak! - odpowiedziała Susan.
- Już do ciebie idę.

Rozdział 2

- Co tu robić, olaboga! - powiedziała cicho Susan.
Czym prędzej rzuciła jeden koniec sznurka pod szafkę i spróbowała tak go poprowadzić, by przyturlał różdżkę.
Udało się. A przy okazji pojawił się też mały kamień.
- Tak!
- A co ty tu robisz na podłodze? Bawisz się różdżką! A woda w wannie nie nalana! Oj, nieładnie.
- To, to nie tak.
- Nieładnie jest oszukiwać matkę. Już myślę o karze.
- O nie, posłuchaj mnie!
- Co chcesz powiedzieć?
- Potknęłam się o jedną nogę tego wieszaka i się przewróciłam.
- I co tam dalej nazmyślałaś?
- Nie zmyślam. Upuściłam różdżkę z ręki i poturlała pod szafkę.
- Na pewno?
- Tak. Wzięłam sznurek.
- A na co ci sznurek, kobieto?
- By wyjąć różdżkę.
- A nie prościej wyjąć ręką? Ty tam przecież dosięgniesz!
- No tak.
- Pewno sobie zmyśliła ta panienka. Powinna dostać karę - mruknęła pod nosem Evanne. Bo tak mama miała na imię.
- Aqua Eructo!
I napełniła wannę.
- A teraz wskakuj. A kara będzie taka. Będziesz się musiała nauczyć podstawowych zaklęć. Napiszę ci na kartce zaklęcie i znaczenie. Później ci się to przyda. To jest nawet najłagodniejsza kara, ale jednak jest. Może to nawet nie jest kara?

CDN

Edytowane przez Narciss dnia 31-07-2010 14:22

Dodane przez Peepsyble dnia 22-07-2010 17:35
#2

Nie będę wytykać pojedynczych błędów, napiszę od siebie coś więcej.
Pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy. Zbyt krótkie zdania. Sam początek czytając brzmi śmiesznie - gdyby połączyć te kilka zdań w nieco dłuższe od razu wyglądałoby lepiej.
Druga sprawa: dialog. Pierwszy dialog nie wygląda dobrze, co on wnosi do tekstu i fabuły? Pominęłabym go całkowicie, albo skróciła do jednej, dwóch wypowiedzi.
Powtórzenia, powtórzenia... Dosyć ich sporo i zauważyłam, że masz nawyk pisania "no dobrze". Słownik synonimów się kłania.
I Chryste Panie, kropki i myślniki! Ile razy trułam o tym, ale mnie i tak nikt nie słucha. Powiem raz jeszcze, aż do znudzenia.
Otóż: Jeśli po wypowiedzi robimy myślnik i wyjaśniamy sposób owej wypowiedzi np. mruknęła, krzyknęła, powiedziała, odparła itd. stawiamy kropkę na końcu sposobu wypowiedzi, a nie po niej. Na przykład:
- Cześć mamo - powiedziała Susan.
Identycznie wygląda to, jeżeli wstawisz wykrzyknik lub znak zapytania. Nigdy po "mamo" nie stawiamy w tej sytuacji kropki.
Jeżeli natomiast po wypowiedzi określamy czynność jaką dana osoba zrobiła kropkę stawiamy po wypowiedzi, a czynność zaczynamy z wielkiej litery, np.
- Cześć mamo. - Susan spojrzała w okno.
lub
- Cześć mamo. - Spojrzała w okno.
I ostatnia rzecz. Jeżeli przerywamy zdanie w połowie może ono wyglądać tak:
- Mam dosyć tego - Susan spojrzała na matkę wyzywająco - że ciągle mnie kontrolujesz.
lub
- Mam dość tego - powiedziała Susan - że ciągle mnie kontrolujesz.
Wszystko jasne?
Ostatnia kwestia, język. Za bardzo starasz się używać "poważniejszych" określeń i wygląda to dość śmiesznie w tak prostych zdaniach. "Po kilku chwilach piekarnik zaś był czysty." Bezwzględnie usunąć "zaś", tylko tu przeszkadza i to niejedyny przykład.
Wrócę. Powodzenia.

Dodane przez Narciss dnia 26-07-2010 17:59
#3

Dobrze, zastosuję to w swoich rozdziałach.

Rozdział 3

Susan po kąpieli poszła na górę z wyczarowaną przez mamę kartką z zaklęciami. Musiała się ich nauczyć, bo mama miała ją jutro pytać, a zaklęcia wcześniej wkute na pamięć mają jej pomóc. Po kilku godzinach przeglądania całej kartki początkowych czarów zeszła na dół. Tam zastała mamę, która się spytała:
- Już się nauczyłaś?
- Jasne, mamusiu. Chcę już zdawać.
- Oczywiście. To jakie zaklęcie wyczarowuje wodę?
- Eee... Niech no pomyślę... No, może Aquamecto?
- Źle. Poprawna odpowiedź to Aqua Eructo lub Aquamenti, mała damo. Coś się nie za bardzo nauczyłaś.
- Och, mamo, to tylko jeden błędny przykład.
- Tak, tak, a później będą same błędy. Przejrzałam cię, kobieto.
- To zaś mam iść na górę...
Susan idzie więc po schodach. Stopień po stopniu. Na jej twarzy wyraźnie dominował smutek.
- Za chwilę sprawdzę, czy się uczysz! - krzyknęła mama z kuchni.
- Mam dość! Czemu mnie mama cały czas kontroluje? Robi się to już wkurzające. Nie mam już siły wysłuchiwać jęków typu: "Za chwilę przyjdę do ciebie na górę, by sprawdzić, czy się uczysz!". Zrozumie to mama, czy mam przynieść słownik?
Mama stanęła osłupiała. Ze złości drżały jej podbródki.
- Panno Susan White, chcę tu ciebie widzieć tutaj na dole!
Dziewczynka posłusznie zbiegła na dół i raźnym krokiem podeszła do lodówki. Oparła się o nią.
- Co mamusiu?
- Nie podlizuj się.
- To ja się podlizuję? Nie wiedziałam.
- Nie zgrywaj niczego-niewiedzącej dziewczynki!
- To kim mam być?
- Taką...
Nagle mamie przyszedł do głowy pomysł.
- Wiem! Mam karę dla ciebie. Będzie sroga!
- Jaka? Już się boję.
- A żebyś wiedziała. Nie pójdziesz do Hogwartu!
- Coo?
Susan zmarkotniała i wytrzeszczyła oczy.
- Nie może mi mama tego zrobić! Jesteś cyniczną, perfidną matką!
- Nie bez powodu byłam w Slytherinie.
- Więc taka mama jest! Oszukiwała mnie mama! Udawała mama dobrą. Opowiadałaś mi, że jesteś z Gryffindoru! Żałosne. Dlatego jutro już mnie tu nie będzie.
- A rób sobie co chcesz, i tak nie wyjdziesz z tego domu.
- To się jeszcze okaże!
I Susan z płaczem pobiegła na górę. Nie pojedzie do Hogwartu, choć jest czarownicą.
- To okrutne! Muszę zapobiec temu! Ucieknę stąd, choćby miało mi się coś stać!

Dodane przez Narciss dnia 27-07-2010 16:48
#4

Rozdział 4.

Puk, puk.
- Kto tam? To ty, matko? - Susan wstała z łóżka i podreptała wolno do drzwi.
- Tak. I chciałam cię przeprosić.
- Za co? Za te kłamstwa, oszustwa? Za taką srogą karę? Nigdy!
- Tak, wiem. Oszukiwałam tylko dlatego, bo byłaś okropna. Tak naprawdę jestem w Gryffindorze i pozwalam ci jechać. Działałam zbyt impulsywnie i myślałam, że czegoś cię to nauczy.
- Nie wierzę tobie.
- To nie wierz.
Mama podeszła do okna i zaczęła podziwiać krajobraz.
- Ładny, prawda?
Nagle przeleciała jakaś smuga. Susan to zauważyła.
- Mamo, co to było?
- Coś ci się musiało przywidzieć.
- Czy to sowa?
- Faktycznie, widzę jakąś brązową sowę.
Mama otworzyła okno na oścież.
- Dlaczego otworzyłaś okno?
- By sowa mogła przylecieć i podarować wiadomość. Widzisz, ona przysyła listy. Prawdopodobnie to list z Hogwartu.
Sowa w tym czasie zdążyła przylecieć do pokoju, wypuścić z nóżek list i odlecieć.
Susan wzięła kopertę i otworzyła ją.
Przeczytała pierwszą linijkę:

Hogwart Szkoła Magii I Czarodziejstwa.
Dyrektor: Albus Dumbledore
Order Merlina pierwszej klasy, Wielka Szycha, Naczelny Mag Wizengamotu)

Szanowna pani White.
Mamy przyjemność poinformować Panią, że została Pani przyjęta do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Dołączamy listę niezbędnych podręczników i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września, więc oczekujemy Pańskiej sowy nie później niż 31 sierpnia.
Z wyrazami szacunku,

Minerwa McGonagall
Zastępca dyrektora


- Mamusiu! Dostałam się do szkoły.
- To świetnie. To kiedy wyruszamy na Pokątną?
- Może jutro?
- Dobra. Tylko trochę wcześniej, bo na obiad u koleżanki, która mnie zaprosiła, to będzie masło.

Następnego dnia...

Dodane przez Pandora dnia 09-08-2010 10:31
#5

Musiała się ich nauczyć, bo mama miała ją jutro pytać, a zaklęcia wcześniej wkute na pamięć mają jej pomóc.

to zdanie jest zbędne-przecież wcześniej już wyjaśniłaś dlaczego Susan musi uczyć się zaklęć;)
To zaś mam iść na górę...

???
Doszlifuj trochę swój tekst-ogólnie jest ok;)

Dodane przez muchor dnia 09-08-2010 14:39
#6

1. Piszesz strasznie krótkie rozdziały (niektóre moje posty przy zwykłych tematach są dłuższe;)). Lepiej by było, gdybyś połączyła je wszystkie w jeden.
2. Jak Peebseble zauważyła, starasz pisać się dojżałym językiem, ale muszę przyznać, że marnie Ci to wychodzi. Odpuść sobie. Tekst wygląda przez to tylko gorzej. Nie musisz tak się starać, jedni piszą w bardzo trudny sposób, inni zaś używają ''prostszego'' słownictwa, ale nie mówi to o nich, że są gorsi.
3.Błędy:
Rozdział 1:
Susan obudziła się w swoim łóżku. Zaczęła swoje poranne ćwiczenia.

Powtórzenie. Mogłaś napisać tak: Susan otworzyła oczy. Oslepił ja blask słońca, wpadający do pokoju przez otwarte okno. Wstała powoli i zaczęła swoje porranne ćwiczenia.
Prawda, że ładniej?
Przeciągnęła się ze dwa razy. Swe dłonie złożyła w pięści i przetarła nimi oczy. Podniosła się na nogi i poszła do kuchni. Jej krok był chwiejny. Miała tak zawsze.

-Niepotrzebne całe zdanie o ptrzecieraniu oczu. A choć jest niepotrzebne, to też jest brzydkie. Poza tym, to ma być niby gimnastyka? Dwa razy się przeciągnęła i potarła oczy... Ale musiała się spocić!
-Nie powiesz mi chyba, że poranne ćwiczenia robiła na leżąco?
-O, łojzicku! Usuń te dwa zdania!
Na początek wyczyściła piekarnik.
- Tergeo! - mama powiedziała słodkim głosem.

Powinno być tak:
Na początek zabrała się za piekarnik:
-Tergeo! - wycelowała w niego różdżką.

Po kilku chwilach piekarnik zaś był czysty.

Usunąć to zdanie! Natychmiast!
- Cześć mamo! - Zawołała radośnie Susan.

Z małej litery, z małej litery!
I mama od razu zaczęła robić śniadanie.Na początek zaczarowała tak nóż, by kroił w cienkie plasterki szynkę. Później wzięła masło orzechowe i posmarowała chleb. Niestety, kiepsko to wychodziło, więc się pobrudziła. Odłożyła więc nóż i użyła zaklęcia.
- Chłoszczyść!
I już jej ubranie było schludne i czyste.
Susan przyglądała się ze zdumieniem temu wszystkiemu.
- Idź lepiej do łazienki i umyj się. Śmierdzisz. - Powiedziała łagodnym tonem córce.

Powinno być tak: Matka zaczarowała nóż, aby sam pokroił szynkę, w cieńkie plastry. Później wzięła masło i posmarowała nim dwie kromki chleba. Niestety, nie wyszło jej to za dobrze i ubrudziła sobie całą bluzkę.
-Chłoczyść! - mruknęła i bluzka zrobiła się na powrót czysta.
Susan przyglądała się temu wszystkiemy jak zahipnotyzowana.
-Idź lepiej do łazienki - wyrwała ją z zamyslenia mama. - Nie pachniesz najlepiej - uśmiechnęła się do niej łobuzersko.

- No dobrze.
- Albo lepiej ja ci naleję wody, bo jeszcze coś uszkodzisz.
- Nie, będę samodzielna.
- No dobrze, zuch dziewczynka.
- Mogę pożyczyć na chwilę różdżkę, by powiedzieć jedno zaklęcie?
- No dobrze.

:sourgrapes: Zmień cały ten dialog, bo morzna się pożygać! I, tak ogólnie, jedenastolatka sama nie może się umyć, prawda?
Upuściła różdżkę z ręki, a czarodziejska rzecz wleciała pod szafkę.

Ekchem: Upuściła różdżkę, która potórlała się przez łazienkę i wdpadła pod szafkę.
Następne rozdziały zaliczę przy następnych czytaniach.

Polecałabym ci jakąkolwiek betę, byleby nie było tak tragicznie...
Pa!

Edytowane przez muchor dnia 30-08-2010 17:57

Dodane przez Anchelee dnia 19-05-2011 17:51
#7

Pomysł fajny, trochę gorzej z wykonaniem.
Po pierwsze: rozdziały są krótkie. Nie ma nic złego w pisaniu krótkich rozdziałów, ale mogłabyś wklejać (tak jak na początku) po dwa, trzy rozdziały. Po prostu post jest krótszy niż odpowiedzi niektórych użytkowników.
Po drugie: więcej opisów! Zauważyłam same dialogi.
Po trzecie: język. W czwartym rozdziale trochę się poprawiłaś, ale w pierwszym i drugim to była masakra!

- Witaj kochanie! Co chcesz dzisiaj na śniadanie?
- Nie wiem.... Tyle jest do zjedzenia.
- Może kanapki?

(cytat)


Tyle jest do zjedzenia. Oszalałaś? Zabrzmiało jak w poezji!
Oszczędzę ci innych cytatów, bo człowiek mógłby się załamać.
Powiem krótko: myślę to samo co ~muchor.

Dodane przez lady552 dnia 25-02-2012 21:54
#8

Mi się podoba! Ja też pisze takie krótkie posty. Czekam na więcej!B)

Dodane przez Sharon665 dnia 09-09-2014 21:46
#9

Padłam i nie wstanę. xD
Jedno muszę zacytować:
- Idź lepiej do łazienki i umyj się. Śmierdzisz. - Powiedziała łagodnym tonem córce.
- zdanie mistrz. Pomijam fakt, że błędnie napisane, bo po "Śmierdzisz" nie powinno być kropki, a po myślniku powinna być mała litera, ale ten łagodny ton przy takim zdaniu mnie rozbroił. xD
Błędów nawet mi się nie chce wymieniać, bo musiałabym chyba zacytować całe opowiadanie. To, co tutaj zostało umieszczone w czterech rozdziałach, ja bym wrzuciła w jeden, ale za to porządny. Opisy są strasznie niedopracowane i marne. W trakcie dialogów też można przecież wtrącić jakiś opis uczuć, czy choćby określić barwę głosu bohatera. No i zdania powinny być dłuższe. Generalnie to opowiadanie jest idealnym przykładem na to, czego nie powinno się robić. xD

Dodane przez kamalabu dnia 01-03-2015 13:31
#10

Bardzo fajnie napisane :)