Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Srebrna łania - życie Severusa Snape'a (6 rozdziałów)

Dodane przez Eileen_Prince dnia 07-07-2010 20:30
#1

Cóż, piszę ten FF już od dość dawna, dlatego nie zapodam początków, bo napisałam już 33 rozdziały. Zainteresowanych zapraszam na mojego bloga, którego adres znajdziecie w moim profilu.
Chciałabym też dodać, że poza błędami stylistycznymi, ortograficznymi i tak dalej, bardziej zależy mi na wypowiedzi ogólnej, odnośnie treści i tym podobnych.
Zacznę od pewnych świąt.

Jesień w tym roku była wyjątkowo późna, jednak kiedy już nadeszła, nie dała ludziom dużo czasu na zmianę szat. Diametralnie zmieniła ludzkie samopoczucie i codziennie obdarzała niemal całą Anglię obfitym deszczem oraz pochmurnym niebem. Jednak ta kolorowa i ponura zarazem pora roku szybko ustąpiła białej i ostrej zimie, która powitała ich dokładnie dwudziestego pierwszego grudnia płatkami śniegu, sypiącymi się z nieba.
Znowu, jak co roku, uczniowie zaczęli odliczać dni i godziny do ferii świątecznych. Jednak były wyjątki, a jednym z nich był Severus, dla którego święta były czymś w rodzaju przykrego obowiązku. Miał dość życzeń w stylu: `wesołych świąt!`, a zwłaszcza zirytowało go to, gdy żegnał się z Lily. Kto jak kto, ale ona dobrze wie, jaka jest sytuacja w jego domu. Powinna wiedzieć, że jego święta nigdy nie będą szczęśliwe. Mimo to wymusił uśmiech i odpowiedział krótkie "wzajemnie", chcąc po prostu zakończyć tę żałosną konwersację.
Drogę do Londynu przebył milcząc i gapiąc się w okno. Myślami był jednak gdzieś daleko. Właściwie sam nie wiedział gdzie, faktem jednak jest, że nawet nie zauważył, kiedy dojechali na miejsce. Z ociąganiem wychodził z pociągu. Prędzej czy później musiał jednak wrócić do domu. "To tylko dwa tygodnie", pocieszał się w myślach, ale pewien złośliwy głos w jego głowie dodawał: "tylko, czy aż?". W końcu znalazł się u boku matki. Ta powitała go, jak zwykle na peronie, lekkim uśmiechem. Trudno było określić, czy wyglądała lepiej. W każdym razie jakby nabrała nieco koloru, a niegdyś zapadnięte policzki nieco się uwypukliły. Przeszli do jakiegoś zaułka, gdzie mogli się ze spokojem aportować. Chłopak nie lubił tego uczucia, ale z czasem przyzwyczaił się do niemiłego szarpania w okolicach żołądka. Kiedy szli przez ciemne i kompletnie puste uliczki Spinners' End, kobieta przerwała ciszę i radosnym tonem powiedziała:
-Ojciec przestał pić.- Severus spojrzał na nią kątem oka. Prychnął i powiedział:
-Ile razy już ci tak mówił?
-Wiem, co myślisz, Severusie. Ale tym razem naprawdę chce się za siebie wziąć.
-Jasne. A przypadkiem wyjdzie jak zawsze. Zatrzymali się przy drzwiach ostatniej kamieniczki. Matka położyła rękę na klamce, ale zanim ją nacisnęła, spojrzała w oczy chłopakowi i rzekła:
-Daj mu szansę.
-Już miał swoją szansę- warknął Severus i pchnął drzwi.
W domu było cicho, jakby nikogo w nim nie było, ale przecież musiał być. Snape zerknął do salonu i zauważył mało zaskakujący widok, którym był ojciec, nalewający sobie do szklanki krwistoczerwonego płynu. Spojrzał na matkę uśmiechając się kpiąco.
-Na twoim miejscu zabezpieczyłbym wszystkie flaszki w domu- stwierdził jadowicie. Kobieta zrobiła błagalną minę i odpychając Severusa na bok, wkroczyła do pokoju dziennego. Co prawda Tobiasz nie był jeszcze zalany w trupa, ale mimo wszystko był nieprzyjemny. Rozpoczęła się awantura. Ślizgon stał bezradnie na korytarzu wahając się, czy wejść do tam, do środka, czy pozostawić ich samym sobie? Usłyszał dźwięk tłuczonego szkła.
-Nie, rozumiesz!?- krzyknęła kobieta przez łzy. - Tym razem nie pozwolę ci na to! Obiecałeś! Tym razem dotrzymasz słowa i ja ci w tym pomogę, choćby to miała być ostatnia rzecz, którą zrobię w życiu!- wrzasnęła i wybiegła z pokoju. Na jej twarzy malowała się bezradność i złość, bo znowu poszło nie tak...
***
W Boże Narodzenie usiedli razem- Eileen, Tobiasz i Severus- przy stole. Atmosfera była napięta. Matka nerwowo zerkała co chwilę na mężczyznę, ten z z kolei był kompletnie nie w humorze, gdyż kobieta skrzętnie przypilnowała go i prawie dwadzieścia cztery godziny nie miał w ustach żadnego trunku, co sprawiło, że był bardzo nerwowy. Eileen położyła ostatnią potrawę na stole i zachęcająco spojrzała na Severusa. Chłopak nałożył sobie nieco pieczonego indyka i spojrzał na ojca, który ze złością gapił się na pusty talerz.
-Nie jesz nic?- spytała kobieta nieśmiało. Mężczyzna zlustrował ją swymi ciemnoszarymi oczami i odburknął:
-Masz coś do picia?- Kobieta skinęła głową.
-Wody? Herbaty? Kawy?
-Ależ on wolałby coś mocniejszego- zadrwił Severus.
-Wyrażaj się- warknął Tobiasz.
-Może nie mam racji?- odpowiedział chłopak. Pięść mężczyzny opadła z głuchym odgłosem na blat stołu. Ślizgon podniósł wyżej głowę. Poczuł lekki strach, ale zignorował go. Skoro chociaż raz jest trzeźwy, to jest jakaś szansa, że coś do niego trafi. Tylko ktoś musi to powiedzieć wprost. Poczuł narastającą złość, dał się jej ponieść.
-Spójrz w lustro! Zobacz, co ze sobą zrobiłeś! Mam cię dość! Jesteś odrażający!- stopniowa podwyższał ton głosu, w końcu zaczął krzyczeć. Był tak zły na niego, że nie potrafił tego opisać. Wyrzucał z siebie te słowa, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co mówi. Tobiasz wstał, z wyrazu jego twarzy można było wywnioskować, że jest równie zły.
-Taki gówniarz jak ty nie będzie się do mnie tak odzywał- zagrzmiał.
-Odzywam się do ciebie tak, jak na to zasłużyłeś- odpyskował z łatwością i również wstał. Jednak po chwili poczuł palący ból w wardze, zatoczył się i upadł na ziemię.
-Tobiasz! Nie!- usłyszał kobiecy błagalny krzyk.
-Zamknij się! Niech się gówniarz nauczy, że trzeba mieć szacunek dla starszych!- krzyknął mężczyzna, a chłopak poczuł uderzenie w plecy, potem w brzuch... Bolało, ale nie miał sił zaprotestować. Słyszał tylko błagalne krzyki matki, wymieszane z płaczem. Prośby, żeby przestał. Prośby próżne, bo ból nie ustępował, a co jakiś czas czuł nowe jego źródło. A ona płakała. Nic nie zrobiła.
***
Kiedy się obudził, nie leżał już na zimnej posadzce, lecz na miękkim materacu swojego łóżka. Poruszył lekko głową i poczuł jak tępy ból przeszywa jego czaszkę. Zbierało mu się na wymioty i pewnie by zwrócił wczorajszy obiad, gdyby takowy zjadł. Wtedy drzwi do pokoju otworzyły się. Chłopak zamknął oczy. Nie chciał jej widzieć, ani z nią rozmawiać.
-Wiem, że nie śpisz- powiedziała cicho, siadając obok łóżka. Z niechęcią otworzył oczy.
-Masz, wypij- powiedziała i podała mu szkiele-wzro. Chociaż płyn był paskudny, wypił go posłusznie, wiedząc, że dzięki temu poczuje się lepiej.
-Musisz jeszcze dziś poleżeć w łóżku, dobrze? Czuł na sobie błagalno-współczujący wzrok matki, co nie dawało mu spokoju; wiedział, że póki co na nią nie spojrzy, ona nie opuści pokoju, a przecież o to mu chodziło. Zerknął na kobietę, z trudem podtrzymując spojrzenie. Miał już dość jej zapłakanych oczu. Potrafiła tylko ryczeć.
- Severusie... Przepraszam....- wyszeptała. Kolejne łzy spłynęły jej po policzkach. Ślizgon odwrócił głowę, która już prawie nie bolała. Nie wiedział, co odpowiedzieć, więc wolał milczeć. Pewnie, wypadałoby teraz powiedzieć, że to nie jej wina, że nic się nie stało, ale nie przeszłoby mu to przez gardło. Poczuł jej dłoń na swojej, głaskała go. Jednak odtrącił ją. Nie potrzebuje jej pomocnej ręki. Potrafi sobie doskonale poradzić bez niej. Powiedziałby nawet, że zdecydowanie lepiej.
Usłyszał oddalające się kroki i delikatnie zamykające się drzwi. Zacisnął mocno powieki. Chciało mu się płakać, ale z drugiej strony powtarzał sobie, że jest silny, że to głupie tak płakać. Nie będzie taki jak jego matka, która ciągle rozpacza. Mimo że tak się opierał, łzy same popłynęły spod zaciśniętych powiek. Jedna, druga, trzecia... Nie, stop. Na więcej sobie nie pozwoli. Podciągnął głośno nosem, otarł zbędne krople z twarzy i zerknął na okno. Pomyślał, że chciałby przespać te kilkanaście dni, które pozostały do powrotu do Hogwartu. Zamknął więc oczy i odpłynął. Może się uda?

Link
____________
A: §17 Linki do blogów mogą być umieszczane w działach "Poznajmy się" i "Informatyka" w części portalu zwanej Forum. W innych wypadkach tylko po zgodzie administratora i tylko w sytuacjach niezbędnych, np. tłumaczenia.

Edytowane przez Eileen_Prince dnia 09-10-2010 22:08