Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Pamiętnik Lily Evans 3/?

Dodane przez basik199215 dnia 28-08-2008 00:58
#4

Oki, pojawi się następna część, ale muszę coś wyjaśnić: Po pierwsze, to to, że w jednym jest cudzysłów, a w drugim nie, todlatego, że usuwałam szybko te r coś no i jakoś już zapomniałam o tych cudzysłowach. Po drugie, jestem dyslektykiem, no, i staram się poprawiać błędy ortograficzne, a o interpunkcji już nie wspomnę..._:D No, ale następnym razem postaram się trochę lepiej napisać:D
Po trzecie, piszę to dla siebie, a przy okazji chcę zobaczyć, jak wam się podoba... i no daje te różne śmieszne odzywki, żebyście się też pośmiali...
"Radziłabym ci pisać do szuflady i TYLKO do niej, nie męcz mnie tak kiepskimi tekstami, ja na to nie zasługuję! " Jeśli uważasz, że cię to męczy, to po co to czytałaś.... Jeśli chcesz, śmiej się...:D Masz prawo:D
Acha, i jeszcze coś, skąd wiadomo jaka jest Lily... To jest ff i mogę sobie cokolwiek o niej pisać, wiadomo przecież,_że w 5. klasie nienawidziła Jamesa...
------------------------------------------------------

II Część
Schodząc po schodach, natknęłam się na Petunie.
-Cześć dziwolągu, podobno mama zaprosiła tego twojego no powiedzmy chłopaka na obiad, pewnie jakiś brzydal, bo kto by poleciał na ciebie, chociaż twoja szkołar30;.-Stwierdziła Petunia
-Wybacz Tuniu, ale nikt nie może być brzydszy i głupszy od twojego Vernona wpychającego w siebie pączki. A powiedz on dalej nie umie odpowiedzieć na pytanie, co jada na kolację???
Petunia prychnęła wściekła i uciekła. Kiedy weszłam do kuchni moja mama już kończyła jeść. Nigdzie nie było taty.
-Guten morgen-zażartowałam- gdzie tata???
-Już poszedł, dzwonili do niego z pracy podobno coś ważnego-powiedziała mama- Liluś, tak myślałam może wybrałybyśmy się na zakupy, no wiesz jutro ten obiad z twoim chłopakiem
-Mamo to nie jest mój chłopak ile razy można mówić, a po za tym umówiłam się już z dziewczynami. Przy okazji kupię wszystko do szkoły ok.???
-Dobrze kochanie dam ci pieniądze a dojedziesz sama czy mam dzwonić po tatę??
-Nie dzięki poradzę sobie
Tak, więc wsiadłam w autobus oczywiście w Błędnego Rycerza i po chwili już znajdowałam się na Pokątnej. Pod bankiem czekała już na mnie Dorcas. Nie zdążyłam nawet powiedzieć cześć.
-Dziewczyno opowiadaj ze szczegółami, co to z tym Potterem
-Poczekajmy na Ann
Kiedy już przyszła usadowiłyśmy się wygodnie w lodziarni u Floriana i wszystko im opowiedziałam.
-No i musiałam wywalić go za drzwi, bo inaczej by mi nie dał spokoju-zakończyłam
-No to nie złe jaja, ale on cię całował po szyi??- na co ja przytaknęłam głową- No to extra, ja bym znowu chciała żeby mnie mama tak nakryła tylko że z Syriuszemr30;.
-Dorcasr30;r30;.
-On nie jest taki zarozumiały jak sądzisz on jest taki fajny r30;..
-Dorcasr30;r30;.
-Wiesz on ma takie te włosy, takie lśniące i tak ślicznie pachnie.. o matko!
-Dorcasr30;r30;r30;
-Kurcze wiecie, co ja go chyba kocham!
-DORCAS!!!!!!!- Krzyknęłam, bo Ann się nie angażowała
-Czego się tak drzesz???
-Bardzo cię proszę obróć się.
No i kiedy Dor się obróciła to myślałam, że jakiegoś zawału dostała czy coś. Zrobiła się czerwona jak burak i zrobiła wielkie oczy gdy zobaczyła, że za nią stali Huncwoci... Syriusz wyraźnie oszołomiony, James turlał się ze śmiechu (co za idiota), Remus wpatrywał się w Ann (mógłby się końcu z nią umówić, jaki on nie śmiały), a Peter jak zawsze coś jadł. Dorcas wystraszona i zapłakana, (bo od razu zaczęła płakać) uciekła. Syriusz krzyczał coś za nią w stylu rja ciebie teżr1; czy rDorcasr1;, ale on już nie słyszała. Kurcze szkoda mi jej... James kiedy już trochę się uspokoił nie chciał dać mi spokoju... Więc go olałam i razem z Ann jakoś od nich uciekłyśmy...

*************************

W niedziele rano zjadłam śniadanie i postanowiłam zrobić sobie mały spacer przed tym okropnym spotkaniem. Mama oczywiście mówiła, że muszę się przygotować i tak dalej, ja znów nie miałam zamiaru się stroić dla Pottera. Poszłam przejść się do parku tam spotkałam Severusa trochę z nim pogadałam, po jakimś czasie postanowiłam już wrócić. Wchodząc przez bramę zauważyłam w oknie wystrojoną mamę. Już miałam zasiadać do stołu i czekać aż zacznie się ta cała masakra, kiedy moja mama powiedziała:
- Chyba nie zamierzasz jeść w takim stroju, kiedy przyjdzie twój kawaler!
- Aler30;
- Nie ma mowy, proszę iść się przebrać, ale już!!!!
No cóż się było kłócić z mamą i tak i tak by dopięła swego. No, więc rozpuściłam włosy ubrałam się w jasno zieloną sukienkę, którą przygotowała mi mama (to nie jest dobry pomysł) trochę się pomalowałam i zeszłam na dół do salonu. Przy stole czekali już wszyscy, nawet Potter. Popatrzył na mnie i się uśmiechnął.
-Cześć Liluś, ślicznie wyglądasz.
Nic nie powiedziałam, musiałam usiąść koło Pottera, bo tak powiedziała mama. O boże szkoda gadać!! Zjedliśmy obiad nikt się nie odzywał, mama tylko spoglądała na Pottera z ciekawością. Dopiero, kiedy zjedliśmy moja mama zaczęła się go wypytywać.
-Mój drogi to trochę dziwnie zabrzmi, ale powiedz jak masz na imię, bo Lily wyjawiła nam twoje nazwisko.
-Na imięr30;r30;? Ach tak-dopiero teraz załapał, bo cały czas się we mnie wpatrywał - Mam na imię James, James Potter. Lily przecież powinna wiedzieć, chociaż mówi cały czas po nazwisku prawda słońce???
-Tak -odpowiedziałam przez zęby siląc się, aby mu nie rąbnąć. Jak on śmie tak do mnie mówić przy rodzicach?! Przez cały wieczór mówił do mnie Liluś, kochanie, słońce miałam go serdecznie dosyć, ale nie walne mu przecież przy rodzicach no nie??? Oj niech ja tylko będę z nim sam na sam oj ma przechlapane, trochę mu nawet współczuje. W końcu nie mówiłam już nic tylko myślałam żeby się już stąd wyniósł i o spotkaniu na Pokątnej. Swoją drogą biedna Dorcas, się wkopała z tym Blakiem. Ciekawe, co tam u niej nie odpisuję na listy i w ogóle. Chyba napisze do Ann czy ma jakieś wieści od niej. Ale znając życie to Ann ma to gdzieś.. ona zawsze jest taka, jeżeli chodzi o sprawy sercowe nawet swoich przyjaciółek. Przynajmniej się nie musi zamartwiać ja też bym tak chciała. Marzyłam o tym żeby iść do swojego pokoju i poczytać jakąś ciekawą książkę lub zająć się czymkolwiek innym niż siedzieć tu z Potterem. Po obiedzie przeszliśmy do salonu i moi rodzice rozmawiali z Jamesem a ja dalej nie zwracałam na nich uwagi. Ocknęłam się wtedy, kiedy moja mama krzyknęła:
-Rany jak już późno!!
Rzeczywiście na dworze było już ciemno a zegar wskazywał 22:48. Wreszcie już pójdzie będę miała spokój.
-Mój drogi może zostaniesz u nas na noc?? To niebezpieczne wracać tak po nocy, martwiłabym się o ciebie, nie daj boże coś by ci się stało. Błagam tylko nie to.
-No nie wiem- powiedział, choć oczy mu "płonęły żywym ogniem"- nie chciałbym przeszkadzać, narobię problemu.
Tak będziesz przeszkadzał idź sobie już sio sio. Do domu!! - Pomyślałam
-Nie skądże nie będzie żadnego problemu. Tylko gdzie cię zakwaterować??? Eric pomóż mi przecież pokój gościnny jest w remoncie.
-To możer30;r30;.Niech się prześpi w pokoju Wiewióreczki naszej.
NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Tak to dobry pomysł rozłożymy ci łóżko takie wieszr30;.I tam się prześpisz, tylko napisz mamie list nietoperzemr30;r30;
-Chyba sowąr30;.
-No, tak to wy już idźcie do pokoju a ja James przyniosę ci ręcznik umyjesz się w łazience dla goście bo tam na szczęście nie zaczął się jeszcze remont.
-Dobrze proszę pani.
-Mów do mnie Gabriela.
-Dobrzer30;r30;Gabrielo r11; odpowiedział trochę zakłopotany Potter.
Jak ja go nie nienawidzę!!!! Och!!!!!
W moim pokoju rozłożono łóżko Jamesa. Z tej racji że rozmawiali jeszcze w salonie ja poszłam wziąć prysznic położyć się do łóżka bo nie miałam zamiaru oglądać parszywej gęby Pottera. Szybko się umyłam i...... och nie zapomniałam piżamy. "Oby nie było go jeszcze w pokoju, nie na pewno gada jeszcze z rodzicami. Spoko. Pomyślałam. I weszłam w samym ręczniku do pokoju a on leżał na łóżku.
-WOW!!! - krzyknął.
Szybko schowałam się za drzwiami. Czemu ja pomyślałam żeby pierwsze nie zaglądnąć??
-Obróć się.
-Co??
-Obróć się bo idę po piżamę.
-Muszę??
-TAK!!
Potter się obrócił a ja przebiegłam po piżamę ale trochę się zakutałam w ubrania więc trochę się szamotałam.
-NIE OBRACAJ SIĘ BARANIE!!
-No sory to nie moja wina że mnie kusi...
-Ja cię zaraz pokuszę.
-Chętnie.
Wzięłam piżamę i uciekłam do łazienki, w tym samym czasie pewnie on poszedł się umyć bo kiedy wyszłam go nie było, całe szczęście. Po jakiś 20 minutach wrócił w........ Miał same bokserki!! Zasłoniłam oczy.
-Na mnie możesz patrzeć ja nie zabraniam.
-Oj daj spokój. długo siedziałeś w łazience lalusiu- i zaczęłam się śmiać.
-No wiesz dba się o wygląd, a po za tym musiałem ochłonąć po tym co zobaczyłem.
Zatkało mnie i trochę się zaczerwieniłam, czemu??? Już więcej się nie odzywałam tylko przewróciłam się na bok i zasnęłam.

KONIEC
-----------------------------------------------------
Teraz chcę coś jeszcze powiedzieć w podglądzie zobaczyłam te r coś a w treści poniżej nie więć sorki za to... A i następna część nie wiem kiedy będzie... Na pewno ją napiszę.. na razie macie tyle...:D Życzę miłego czytania i przepraszam za rcoś ;D

Edytowane przez Cee dnia 13-02-2009 17:57