Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Pamiętnik Jamesa Pottera (rozdział 9)

Dodane przez Crazy Flower dnia 04-07-2010 20:07
#17

ROZDZIAŁ 4

Szliśmy właśnie przez szkolne błonia. Było urocze, letnie popołudnie, ostatni dzień nauki przed weekendem.
- A co z pełnią?
- Tego nie przewidziałem... - przyznałem. - A ty masz szlaban o... siedemnastej? Dobra, jakoś to załatwimy. Jest dziesiąty... Pełnia będzie za...
- Cztery dni.
- Mhm... A księżyc wschodzi o...
- Dwudziestej czterdzieści, tak około.
- Nie przerywaj mi, uczę się matematyki! - krzyknąłem na Lupina, który parsknął śmiechem. - Ej, no! Przecież masz czas do pełni, po szlabanie. Co ty panikujesz? Wyluzuj...
- Nie znoszę pełni - jęknął Lupin, przystając i rozsiadając się na trawie, pod drzewem.
- Nie jęcz, to fajna zabawa - rzekłem, opadając obok niego. Syriusz zrobił to samo, po drugiej stronie Remusa.
- Dla was może i tak, ale to nie wy się zmieniacie w wilkołaka - warknął Remus, wyciągając książkę z torby.
- Nie warcz. To nie jest takie złe - powiedział Łapa. - A ty co znowu, uczysz się?
- Tak, bo jest sprawdzian...
- No tak, zapomniałem - powiedział Syriusz, odrzucając włosy z czoła i zerkając Lupinowi w książkę - że sprawdzian mamy z wiedzy o wilkołakach - stuknął w twardą oprawkę książki.
- A nie... To jest... Tak tylko chciałem zerknąć...
- To twoja nowa lektura? No proszę - ''Jak radzić sobie z pełnią''... Skąd to wytrzasnąłeś? - Łapa zmarszczył brwi. - To książka dla wilkołaków, a nie dla uczniów, którzy akurat chcą sobie o nich poczytać.
Lupin zerknął ukradkiem na mnie.
- To Rogacz mi ją znalazł.
- Aha... No dobra. A ty skąd ją wziąłeś? - zapytał mnie Łapa.
- Z biblioteki - wzruszyłem ramionami. - Z działu ksiąg zakazanych, bo trochę tu zalatuje czarną magią. Ale Luniak chciał, to ma.
- I nie zauważyli, że jej nie ma?
- Chyba nie, skoro nic nie powiedzieli.
Syriusz mruknął coś niezrozumiałego. Nagle przypomniałem sobie, że w mojej torbie nadal spoczywa czekoladowa babeczka, gotowa do zjedzenia. Szybko sięgnąłem po torbę i włożyłem do niej rękę. Poczułem coś lepiącego. Natychmiast wyciągnąłem rękę z torby i przyjrzałem jej się. Była umazana roztopioną czekoladą.
- Mniam - zacząłem zlizywać czekoladę z palców, po czym znowu włożyłem rękę do torby i wyjąłem rozpaćkaną babeczkę. - Smak się przez to nie zmienił - pomyślałem głośno i wpakowałem słodycz do buzi. Nie była wielka, ale mała też nie i moje usta się namęczyły, aby ją zmieścić.
- Rogaczu, gdzie ty miałeś tą babeczkę? - zapytał Remus, zerkając na moją torbę.
- W środku - oznajmiłem.
- Daj mi ją na moment - wyciągnął rękę.
- Trzymaj - podałem mu torbę. On zaczął w niej grzebać i w efekcie końcowym wyjął moje książki, które również były umazane w czekoladzie.
- Fuj - ocenił Lupin i rozłożył podręczniki na trawie. Zaczął po kolei stukać w nie różdżką, mrucząc ''Chłoszczyść''. Po chwili były już czyste.
- Ej, Łapo - powiedziałem, wychylając się za Lupina. - Co ci jest? - przyjrzałem się dokładnie koledze i trzepnąłem go w ramię. - Zasnął! - zachichotałem i już chciałem go mocniej uderzyć, ale Lupin mnie powstrzymał.
- Po co? Niech się chłopak wyśpi, będzie mniej marudny - rzeczywiście, Syriusz od kilku dni był nieznośny.
- Może masz rację - włożyłem rozłożone książki do torby i wygodniej oparłem się o drzewo. Zamknąłem oczy na dłuższą chwilę. Po kilku minutach usłyszałem obok siebie kroki. Otworzyłem oczy. Luniak też popatrzył przed siebie. Stała tam Lily Evans razem ze swoimi przyjaciółkami. Moja ręka natychmiast przejechała po włosach.
- Ale on się na ciebie gapi - zachichotała Natasha Thomas, pokazując na mnie palcem.
- Kto? - Lily okręciła się w miejscu, bo do tamtej pory stała do mnie plecami. - A. On - mruknęła i z powrotem odwróciła się. Ale Natasha podeszła do nas i usiadła obok mnie. Wytrzeszczyłem gały.
- Co się tak patrzysz? - zapytała, rozbawiona.
- Nat, co ty robisz?! - syknęła Lily, ciągnąc koleżankę za rękaw.
- Evans, zostaw swoją koleżankę, najwyraźniej zmądrzała, co i wam by się przydało - powiedziałem, szczerząc zęby.
- Zostaw mnie! To, że ty ich nie znosisz, bo ci gnębią tego Smarka, nie znaczy, że ja się mam do nich nie odzywać! A poza tym on - wskazała na Lupina - zrobił mi to. - podwinęła rękaw, ukazując blizny po ugryzieniach wilkołaka. - Więc mamy sobie do pogadania.
- Co ty wyprawiasz?! - tym razem Emily Brown pociągnęła ją za rękę.
- Lily, nie mogę być wobec ciebie lojalna, jeśli ty lubisz Snape'a. Sorry, ale on jest obleśny!
- Dobra, skoro tak, to na razie - warknęła Evans i ruszyła przed siebie, a za nią Brown.
Natasha westchnęła.
- Po co ty to...? - zacząłem.
- No bo one mnie już wkurzają! Są takie... nienaganne i wiecznie grzeczne i miłe. A ja czasem muszę poszaleć. Mogą się na mnie obrazić, ale wy jesteście całkiem OK. Przynajmniej nie są z was tacy sztywniacy.
- Dzięki - powiedziałem. - Luniak, obudź Syriusza.
- Nie trzeba, on już wstał - odwróciłem się. Faktycznie - Łapa przyglądał się tej scenie rozbawiony.
- Stary, dobrze, że mnie to nie ominęło! To było niezłe...
- Przynajmniej ona zachowuje się normalnie - poczochrałem sobie włosy.
- Dzięki - powiedziała, prostując nogi i naciągając się.
- Eee... - zaczął Lupin. - Słuchaj, Natasha, bo ja jeszcze nie miałem czasu cię przeprosić. Za to, no wiesz, co ci zrobiłem na wakacjach...
- Spoko. Goi się. Fajnie nawet było - założyła ciemnobrązowe włosy za uszy.
- Wiesz, ty też jesteś nawet OK. Jak na dziewczynę - powiedziałem do niej.
- Cieszę się, że tak uważasz - uśmiechnęła się. - Co ja teraz zrobię bez nich? - wskazała ręką na dwie dziewczyny oddalające się w stronę zamku.
- Nie masz innych koleżanek?
- Mam... Ale są głupie.
- W takim razie masz nowych fajnych kolegów - zaśmiałem się.
- Taak. A gdzie macie Pettigrewa? - zmarszczyła brwi.
- Został w zamku. Coś się źle czuje.
- Aha... Która jest godzina?
- Siedemnasta - odpowiedział Black, zerkając na zegarek.
- Chyba wracam do zamku - oznajmiła, wstając.
- Yyy. My już też chyba mieliśmy wracać! - Łapa zerwał się na równe nogi i otrzepał ubranie.
- Wcal... - zaczął Lupin, ale ja zatkałem mu usta dłonią.
- Tak, mieliśmy, masz rację - ja również zabrałem torbę i wstałem. Dałem Remusowi znak ręką, aby zrobił to samo. Niechętnie zebrał się z trawy i ruszył za nami do zamku.

****

Godzinę później siedziałem na fotelu w pokoju wspólnym i przyglądałem się kłótni Natashy z Lily. Emily była z boku nic nie mówiła, tylko przyglądała się tak jak my. Kilka osób, które akurat były w pokoju wspólnym wyniosło się do swoich dormitoriów, lub wyszło przez dziurę w portrecie Grubej Damy.
- Nie obiecywałam ci przyjaźni! - krzyknęła Natasha.
- Ale nie musisz mówić takich rzeczy!
- Mam być szczera? Tak, chciałaś żebym była szczera, więc jestem! Nie czepiaj się!
- Ładna mi szczerość. Jesteś wredna!
- Może i tak, ale nie jestem głupia, tak jak ty! - krzyknęła rozwścieczona Thomas.
- Jak możesz mówić takie rzeczy?! - w oczach Lily zabłysły łzy.
- To wcale nie jest trudne. Nie muszę nic wymyślać, gadam to, co jest prawdą. Na prawo i lewo bronisz tego swojego obrzydliwego Smarka, jak ktoś mu coś powie, to się od razu obrażasz! Wszyscy tak o nim myślą, oprócz ciebie! Zachowujesz się głupio, dalej z nim trzymając. Zawsze jesteś rozwścieczona, jak oni - tu machnęła ręką w naszą stronę - cokolwiek mu zrobią. Sama bym chętnie się do nich przyłączyła...!
- PROSZĘ BARDZO! ŁAŹ SOBIE Z TYMI KRETYNAMI, MAM TO GDZIEŚ, ALE NIE OBRAŻAJ MNIE! - ryknęła Evans, czerwona na twarzy.
- BĘDĘ ROBIĆ CO ZECHCĘ, A TY SIĘ MNIE NIE CZEPIAJ! - wrzasnęła Natasha, jeszcze głośniej.
- NIE CZEPIAM SIĘ!
- ODWAL SIĘ ODE MNIE I DAJ MI ŚWIĘTY SPOKÓJ!
- ODWALIŁAM SIĘ! SPADAJ! - odwróciła się od niej i dysząc pobiegła do dormitorium. Emily powoli ruszyła za nią. Natasha stała w miejscu. W pokoju wspólnym nie było nikogo prócz naszej paczki i Thomas. Wstałem i podszedłem do dziewczyny.
- Ej, wszystko OK? - zapytałem, klepiąc ją po plecach.
- Jak ma być OK? Słyszałeś, co powiedziała! - ukryła twarz w dłoniach.
- Nie przejmuj się. Siadaj - popchnąłem ją w stronę sofy, a Natasha opadła na nią z kamienną twarzą. Usiadłem obok i oparłem się wygodnie. Na sąsiednich fotelach siedzieli Łapa, Luniak i Glizdogon. Syriusz mocno przyglądał się dziewczynie, Remus jak zwykle chował się za książką, a Glizdogon ułożył się wygodnie, jakby chciał spędzić noc na fotelu.
- Cieszę się, że was mam - wymamrotała, stłumionym przez poduszkę głosem. - Siedziałabym teraz sama jak palec.
Uśmiechnąłem się do Łapy.
- Fajnie mieć taką koleżankę - wyszczerzył zęby Syriusz.
- Wiem - odpowiedziała.
- Jesteś strasznie zarozumiała!
- Wiem.
- Ej! - Black rzucił poduszką w Natashę, która natychmiast podniosła się i mu oddała. Ja również dostałem poduszką, więc przyłączyłem się do zabawy. Podobnie jak Lupin i Peter, którzy odzyskali humory. Bawiliśmy się tak do późnego wieczora, rozmawiając i rzucając w siebie poduszkami, aż w końcu znudziło nam się.
- Wy wcale nie jesteście takimi debilami, jak Lily opowiada każdemu, kogo spotka.
- Wiesz co, dzięki - parsknąłem śmiechem.
- Dobra, idę spać - oznajmiła, po czym mina jej zrzedła.
- Co? Evans, tak? Pewnie cię obgaduje, jak to zwykle robią baby, jak się pokłócą?
- Pewnie tak, ale w końcu muszę tam iść - wstała i przeciągnęła się jak kotka. - Dobranoc, chłopaki!
- Dobranoc - zawołaliśmy za nią. Po chwili zniknęła już na schodach.
- Fajna z niej laska - ocenił Łapa.
- Noo. Można z nią pogadać - przyznałem. - Ale ja chyba pójdę w jej ślady. Padam z nóg!
- Ja tak samo - powiedział Syriusz.
- I my - dodali Luniak i Glizdogon.
- Zbieram się - oznajmiłem, po czym głęboko ziewnąłem.
Kilkanaście minut później spaliśmy głębokim snem w naszym dormitorium.

Edytowane przez Crazy Flower dnia 06-07-2010 19:19