Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Pamiętnik Jamesa Pottera (rozdział 9)

Dodane przez -Bellatriks- dnia 16-06-2010 15:07
#1

ROZDZIAŁ 1


Hej! Nazywam się James Potter i mam 11 lat. Pochodzę z rodziny czarodziejskiej i należę do Gryffindoru, z czego jestem bardzo dumny. Mam super przyjaciela - Syriusza Blacka, który również jest Gryfonem. To dziwne, bo cała jego rodzina należała do Slytherinu. Już w pociągu mówił mi, że ma zamiar zerwać z rodzinną tradycją. Ach! Byłbym zapomniał - Smarkerus (znaczy Severus) Snape to najgłupszy i najdurniejszy człowiek na świecie. Tłuste, długie, czarne włosy, straszny nos, szata wytarta, okropna... On mi nic nie zrobił. Chociaż... Taak. Może dlatego mnie tak denerwuje, bo jest przyjacielem Evans... Evans, Evans. Ciemnorude, grube włosy i duże, olśniewające zielone oczy. Taka dziewczyna nie brzydzi się rozmawiać ze Smarkiem? Za to mnie uważa za próżnego i rozpieszczonego debila... Co za niesprawiedliwość.
Hogwart to najcudowniejsze miejsce na świecie. Mam nadzieję, że w następnym roku dostanę się do drużyny Quidditha, bo na razie mnie nie przyjęli, ale mówią, żebym spróbował w następnym roku. Ale ja chce teraz... Jak mnie to denerwuje. Syriusz mówi, żebym wyluzował, ale ja nie daję rady... Zarobiłem szlaban u McGonagall, bo strzeliłem w Smarka oszałamiaczem na przerwie. Ale był ubaw. Wszyscy posikali sie ze śmiechu - ci, którzy widzieli Smarka leżącego na podłodze. Ale Syriusz chyba najgłośniej ryknął śmiechem. Słychać go było nawet na wieży Astronomicznej. To było coś.
Poznałem także Remusa Lupina - wilkołaka. Fajnie jest włóczyć się z wilkołakiem na przerwach... Nie jest wtedy nudno. Ale najlepiej jest podczas pełni. To uwielbiam. Chociaż Remusowi się to nie za bardzo podoba. Och! Muszę lecieć, zaczyna się transmutacja! Jak się spóźnię to McGonagall znowu zrobi mi kazanie! Pa!
*****
- Nuuuudzi mi sie - ziewnął Syriusz, kiedy siedzieliśmy w pokoju wspólnym Gryfonów.
- To się poucz - poradził mu Lupin z nosem w książce.
- Ja miałbym się uczyć? - Syriusz prychnął.
- Dobrze by ci to zrobiło - zaśmiałem się.
- A ty to co, James?
- Ja jestem mistrzem zaklęć! - poklepałem się po klatce piersiowej.
- Bardzo śmieszne - powiedział Remus, znany jako Luniak.
- Luniaczku, życie nie polega na siedzeniu jak Evans - wyszczerzył zęby Syriusz.
Ach, właśnie! Dowiedziałem się, że Syriusz jest animagiem! Jego przezwisko to Łapa, bo zmienia sie w czarnego psa.
Lupin mruknął coś niezrozumiałego i jeszcze bardziej wcisnął się w fotel, teraz juz całkiem zakrywając twarz w książce do zaklęć.
- Ej, ale serio mi się nudzi.
- Może odwiedzimy Smarka? - powiedziałem, uśmiechając się szyderczo.
- Gdzie? W pokoju wspólnym Gryfonów? - zakpił Lupin.
- Luniaczku, od czego jest peleryna niewidka? - powiedział Łapa, tonem tak łagodnym, że aż do niego nie podobnym.
Takim sposobem wymknęliśmy się z Syriuszem, po zmroku w pelerynie niewidce. Niestety nie znaleźliśmy Smarka, więc zawiedzeni wróciliśmy do pokoju wspólnego i poszliśmy spać.
Następnego dnia umieraliśmy z nudów na historii magii. Binns (nauczyciel-duch) naprawdę doprowadzał do szału. Smarkerus też najwyraźniej poczuł się znudzony długim wykładem profesora, bo ziewnął szeroko i położył się na ławce.
- Ożywimy trochę biednego Smarka? - szepnąłem do Łapy. On odpowiedział wyszczerzeniem zębów.
Wyczarowałem z papieru samolocik z igłą na dzióbie. Korzystając z tego, że Binns akurat nie patrzył w tą stronę i że Smark siedział niedaleko, posłałem samolocik w stronę głowy Snape'a. Igła mocno go ukuła i wrzasnął z bólu. Syriusz i ja dusiliśmy się ze śmiechu. Nauczyciel popatrzył na Snape'a ze zdziwieniem i powrócił do wykładu. Ale my z Łapą nie wytrzymaliśmy i ryknęliśmy głośnym śmiechem. Reszta klasy zaczęła chichotać. Oczywiście prócz Lily Evans, która wraz ze Snape'em spiorunowali nas wzrokiem. Wpatrzyłem się w piękne oczy Evans. Syriusz szturchnął mnie z boku, bo zorientował się, że Binns zmierza ku nam. Trochę na nas nakrzyczał, ale nic więcej. Reszta dnia minęła przeciętnie.


Notka krótka, ale jednak jest ;) Serdeczne podziękowania dla przemiłej Lady House, która zgodziła się czytać i poprawiać moje...ekhem... ''dzieło''.

Edytowane przez Alae dnia 01-11-2010 14:09