Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Wątek Lily-Snape

Dodane przez Lady Snape dnia 10-10-2009 22:57
#69

pomijając fakt, że nie widzi mi się takie dokładne określanie czasu trwania miłości (innych uczuć też)

Tak wiem, już przy pierwszej edycji zrezygnowałam z podawania czasu i zlikwidowałam te "4 lata", żeby potem nie musieć cytować artykułów w których o owym przypuszczalnym czasie czytałam i nie cytować całej biologiczno-mechanistycznej teorii [a jest bardzo ciekawa, ale mniejsza z tym], ale chyba długo pisałaś swoją wypowiedź i nie zauważyłaś mojego edita.

Zgadzam się, że żywotność miłości niespełnionej jest nieco dłuższa niż spełnionej. To zwykłe idealizowanie, pielęgnowanie w sercu obiektu naszych uczuć, niezdrowa wręcz obsesja. Nie podoba mi się, że Snape padł łupem takiej "miłości".

Dodam jeszcze, ze już sama postać Liluśki jest dla mnie nie do przyjęcia. Evansówna kojarzy mi się z przesłodzoną laską rodem z reklam telewizyjnych, co to nigdy źle mężowi koszuli nie wyprała, całuje swoje malutkie dziecię po pupie podczas przewijania, pachnie fiołkami, biega boso po trawie i prowadzi wściekle różowy pamiętnik, skrzętnie zapisując ckliwymi zdaniami pachnące kartki, zdobne w motylki i kwiatuszki. Wystarczy przeczytać jej list w siódmym tomie, by zebrało się na mdłości.

A z drugiej strony, ten wątek wydaje mi się beznadziejnie tandetny (bez urazy, dla nikogo)


Dziękuję Ci za to stwierdzenie malfoy_sam_segz. Ja jestem tego samego zdania. Dla mnie to różowy plastik, brokat, tandeta i rude aniołki. Tyle w tym temacie

Edytowane przez Lady Snape dnia 10-10-2009 23:12