Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Wątek Lily-Snape

Dodane przez Lila Lee dnia 10-10-2009 22:47
#68

Nie nazywajcie Lily szlamą, bo szlamą jest jej siostra, ale nie ona.

A właśnie, że nie. Petunia jest mugolem, a Lily - "szlamą" - czyli inaczej(nieobraźliwie) mówiąc "czarownicą urodzoną w rodzinie mugolskiej".

Jak już tu piszę, to coś ode mnie odnośnie tematu.

miłość to uczucie przemijające, trwające góra 4 lata

(pomijając fakt, że nie widzi mi się takie dokładne określanie czasu trwania miłości (innych uczuć też)
Spełniona miłość - może. Ale niespełniona może trwać duużo dłużej. Gdzieś(dawno temu) natrafiłam na zdanie "największą miłością jest ta niespełniona" (czy jakoś tak). I to się zgadza(nie zawsze oczywiście, ale często).
Jak myślę, że było między Lily a Snap'em.:
Na samym początku Snape lubił Lily - ot, takie dziecięce zauroczenie wesołą, podobno ładną dziewczyną. Normalka. Dodatkowo była jego jedyną przyjaciółką(a przynajmniej "miłą dla niego osobą"), takim promykiem słońca - ucieczką od ponurego domu. Często się jednak nie widywali.
Nastał czas Hogwartu. Trafili do różnych domów. Snape jeszcze rzadziej ją widywał, więc podczas myślenia o niej zaczął ją idealizować - nie widział żadnych wad, umacniał za to uczucie zadurzenia(czy czego-tam). I Im rzadziej ją widywał, a częściej myślał - stawiał Lily wyżej i wyżej na piedestale, aż to zauroczenie/zadurzenie zmieniło się w miłość, która była tym mocniejsza, im bardziej się wydawała niemożliwa do spełnienia. Oczywiście nawet niespełniona miłość musi mieć jakieś granice. I wtedy "do akcji" wkracza przepowiednia. Śmierć Lily(z jego lub nie winy), dało temu uczuciu potężny zastrzyk winy. To już nawet nie była miłość, tylko wszechogarniające uczucie, że się przyczynił do śmierci drogiej(jakoś) mu osoby. Każde jego działanie przeciwko LV miało na celu odkupienie win.

Chyba.

W każdym razie ja sobie tak tłumaczę to ciągnące się przez całego życie uczucie Snape'a do Lily. Przecież gdyby w którymś momencie zaczęli chodzić ze sobą, to jego miłość musiała po pewnym czasie osłabnąć (nie ważne jaki byłby powód) - jak to zwykle z uczuciami bywa.

Na koniec - sam w sobie wątek nie jest znowu taki zły - czasem trochę szkoda mi postaci Snape'a na niego, czasem się zastanawiam jak to możliwe, przecież to do Snape'a nie pasuje, czasem też mam ochotę bronić Lily - pomimo mojej całkowitej obojętności wobec niej - która jest czasem tak obrażana przez tyle osób, pomimo tak niewielu wzmianek o niej, że to jest aż śmieszne/denerwujące. Przez większość czasu jednak moje myśli omijają go szerokim łukiem ze względu na zwykły brak zainteresowania postacią Lily i wątkiem Lily-Snape.