Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Czas

Dodane przez Swidrygajlow dnia 10-08-2010 21:24
#38

Szanowna Alae,
Alae napisał/a:

Tak, Złoty Chłopiec z pewnością olałby swojego odnalezionego ojca chrzestnego, perspektywę nowego życia u jego boku i poszedłby podziwiać zachód słońca.


A czemu nie? Szkrab nie raz już zadziwiał swoim kretynizmem. Zresztą, taka odpowiedź w żaden sposób nie tłumaczy mojej hipotetycznej indagacji pod tytułem "co by było gdyby". Pozostaje ona wciąż bez odpowiedzi, a co za tym idzie, twoja teoria wciąż nie ma sensu.

Alae napisał/a:
W WA przyszłość determinuje przeszłość - Potter w przyszłości cofnął się w przeszłość i uratował się, co zmusiło go potem do cofnięcia się w czasie i uratowania samego siebie. Gdyby w przyszłości nie użył zmieniacza czasu i nie uratowałby się, nie mógłby użyć go w teraźniejszości, cofnąć się w przeszłość i się uratować. Moment użycia zmieniacza czasu determinuje wygląd wydarzeń sprzed jego użycia.


Chwila, chwila. To już jest klasyczne s* w banię. Stwierdzając, że przyszłość determinuje przeszłość poddajesz w wątpienie istnienie zmieniacza czasu. Więc, twoim zdaniem, Hermiona miała "za przeznaczone" cofać się w czasie by uczęszczać na lekcje? Casus tej dziewoi dobitnie świadczy o tym, że zmieniacz czasu był opcją. Opcją, a nie jakimś durnym przeznaczeniem. Zaś fakt historyjki o patronusie wyczarowanym przez alter ego Pottera, który w danym miejscu "musiał" być, jest ekstraordynaryjnie naiwny i zwyczajnie kłóci się z zasadami, które Rowling wcześniej sama ustaliła. Szkoda, że tego nie widzisz...

Alae napisał/a:
Albo patrzymy na czas z punktu widzenia wydarzeń w książce i wtedy mamy wszystko po kolei - chatka Hagrida, Trójca wychodzi, świst, skowyt, Parszywek ucieka itd... (wybaczcie, daruję sobie i Wam przytaczanie wszystkich wydarzeń jeszcze raz); albo wyobrażamy sobie piękną oś czasu, minuta po minucie i na niej Harry jednocześnie wyczarowuje patronusa i jest przez niego ocalony. Jest w dwóch miejscach w tym samym czasie zanim się cofnął, bo to się stanie jakieś dwie godziny później. To się dzieje jednocześnie - Potter przeżył, bo rzucił zaklęcie patronusa, a rzucił je, bo przeżył. Na tej zasadzie zmieniacz czasu nie zmienia przeszłości, bo, gdy zostaje użyty, to, co dzięki niemu miało być zrobione, już się stało. Ale, gdyby go nie użyli, wydarzenia mogłyby potoczyć się inaczej - wybawcą znad jeziora mógłby być duch Jamesa, ktoś do niego podobny, czyim patronus był jeleń...


Co do końcówki, to się zgadzam. Reszta to to, co pisałem już dawno: a co gdyby Potter nie chciał się cofać? Albo gdyby nie mógł? Co gdyby np Hermiona upuściła zmieniacz czasu, a ten by się zniszczył? Czy wówczas rzekome alter ego również dokonywałoby na bieżąco czynów, których według ciebie dokonywali będąc w dwóch miejscach na raz, nim się cofnęli? Wybacz, ale każdy twój post jest taki sam. Ani razu nie odpowiedziałaś na moje domniemania (przez co także zmuszony jestem pisać ciągle te same treści).

Alae napisał/a:
Ignorując pierwszą trudność, czyli to, że Snape był nieprzytomny i nie mógł uratować Potter'a i Blacka ani żadnego z nich z osobna; powiedz mi, co się z nim stało, gdy Potter i Hermiona cofnęli się w czasie, nagle stwierdził "Och, jednak nie będę ratował nieprzytomnej gwiazdy Gryffindoru, widzę, że sam przybył z przyszłości i siebie uratuje"? Jakim cudem Potter-z-Przyszłości idealnie zastąpił poprzedniego wybawcę, ratując Pottera-z-Przeszłości w dokładnie taki sam sposób jak nieznajomy (w dokładnie tym samym momencie, z dokładnie tego samego miejsca)? I jeszcze patronusem w postaci jelenia (łanię z jeleniem pomylić dość ciężko).


To była egzemplifikacja. E g z e m p l i f i k a c j a. Równie idiotyczna jak postawione przez ciebie pytanie. Co zaś tyczy się nagłego pojawienia się Pottera i jego patronusa. O tym pisałem już dawno. Szkoda, że nie czytasz moich wiadomości. Otóż, napiszę to jeszcze raz, jest to zwyczajnie nieskładne z tym, co Rowling pisała wcześniej. N i e s k ł a d n e. A składne mogłoby się stać dopiero wtedy, gdybyś obaliła moje przypuszczenia typu "co by było gdyby" i urzeczywistniłabyś swoją teorię. Póki co pozostaje ona w sferze marzeń.

Pozdrawiam,
A. I. S.

PS. Proponowałbym by twój ewentualny kolejny post zawierał odpowiedź na moje pytania. Bez tego drepczemy w miejscu. Ty piszesz swoje, a ja swoje. Ciągle jest to samo i robi się to cholernie nudne.

Edytowane przez Swidrygajlow dnia 10-08-2010 21:29