Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [M] Czarne róże

Dodane przez alice_in_wonderland dnia 12-04-2010 21:32
#1

Przepraszam, ale po prostu muszę zacząć od przemowy.
Dodaję ten tekst tylko dlatego, ze pewien mądry człowiek powiedział mi kiedyś, że nie ważna jest jakość tekstu, ale emocje które towarzyszyły przy pisaniu.
Wszystkie te emocje i ogółem cały tekst dedykuję Courag, Ginny0004, a w szczególności- Lenie_Lunie. Za to, ze we mnie wierzy.

Czarne róże
Dzień zaczął się koszmarnie. Obudziły mnie krzyki tego nowego sąsiada, Piotra. Zapewne myślał, że nie żyję, a ja tylko usnęłam w swoim bujanym fotelu. Czasami myślę, że oszaleję na starość. Jeśli moje życie nadal będzie tak wyglądało, jestem pewna, że tak się stanie.

Oczywiście, nie powiedziałam mu tego. Nie chcę być złośliwą staruszką, która nienawidzi dzieci, bo depczą jej trawnik, a sąsiada- bo budzi ją o szóstej rano. Chociaż to drugie zdarza się zbyt często. Jeśli ten mężczyzna obudzi mnie jeszcze raz, dostanę ataku szału i wyląduję w zakładzie dla ludzi psychicznie chorych albo groźnych dla społeczeństwa.

Grzecznie poprosiłam Piotra, aby poszedł do domu, a sama wróciłam do codziennego życia. Dzień płynął jak zwykle, jednak w pewnym momencie usłyszałam, jak czyjeś kroki na schodach. W pierwszej chwili pomyślałam, że jest to ten namolny sąsiad, ale szybko zdałam sobie sprawę z głupoty takiego pomysłu- przecież przed chwilą wybiła północ! Na chwilę zamarłam po środku pokoju z kubkiem herbaty w rękach. Na dworze było zupełnie ciemno, a w okno powoli zaczęły uderzać krople letniego deszczu.

Postanowiłam, że pójdę spać- na pewno mi się przesłyszało. Jednak gdzieś w środku wiedziałam, że to nieprawda. Kiedy chciałam nacisnąć klamkę, z przerażeniem stwierdziłam, że nie ustępuje pod moim naciskiem. Co więcej- poczułam czyjąś obecność w pomieszczeniu. Obróciłam się z pustką w oczach, aby po chwili zobaczyć swojego zmarłego męża.

W kilku zdaniach wyjaśnił mi przyczynę swojego przybycia. Chciał mnie uprzedzić, że nie zostało mi dużo czasu. Powinnam załatwić wszystkie ważne dla mnie sprawy i pożegnać się z ludźmi, których kocham. Spotkamy się niebawem.

Przez te kilka chwil chciałam słuchać tylko jego głosu, brzmiącego tak samo melodyjnie, jak za życia. Mimo panice, jaka we mnie narastała, zarazem dziękowałam Bogu za to, mogłam go jeszcze raz zobaczyć. Lecz on mimo to oświadczył, że musi iść a w moje zimne palce wetknął czarną różę.

Po jego odejściu wpatrywałam się w okno. Czułam coraz większą senność, strach powoli zastępował ból. Osunęłam się na podłogę.

Następnego dnia obudziłam się w szpitalu. Lekarz oświadczył, że przywiózł mnie tu miły pan mieszkający obok. Sądził, że gdy mnie znalazł, byłam blada i wstrząsały mną silne dreszcze. A w rękach trzymałam kwiat, którego kolce wbiły mi się w palce. Na zawsze pozostanie po nich ślad, nie tylko na ciele ale i w sercu.

Edytowane przez Fantazja dnia 10-05-2012 00:27