Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ]Jak Feniks z popiołów...(prolog i Rozdziały1-4)(aktualizacja 17.08.2010)

Dodane przez Aroos dnia 06-08-2010 16:43
#16

Rozdział 3

Gość


- Czerwony... Czerwony... Czarny... Czarny... Czerwony...

- Harry! Obudź się! - Ginny zaczęła potrząsać śpiącym u jej boku Harrym.

- Czer... - Harry zerwał się gwałtownie. - Co się dzieje?

- Mamrotałeś przez sen, - oświadczyła Ginny - czym obudziłeś mnie i Albusa.

- Co dokładnie mamrotałem? - zapytał mężczyzna.

- Dwa słowa - czerwony i czarny - powiedziała.

- Wybacz, ale ta sprawa nie daje mi spokoju. Cały czas o niej myślę. Jak widać wpływa to na moje sny.

- Wydaje mi się, że powinieneś trochę od niej odpocząć - odrzekła Ginny. - Może zajmij się czymś innym, a tą sprawę na razie zostaw podwładnym?

- Nie bardzo mogę, nie chcę zbytnio obciążać Rona, on nie ma przecież jeszcze zbyt wielkiego doświadczenia - odpowiedział Potter. - Ale zastanowię się nad tym. - Jednak nie dziś, bo przecież nie mogę mu tak nagle zwalić wszystkiego na głowę, a skoro już wstałem, to ty sobie jeszcze pośpij, ja zajmę się Albusem.

- Dobrze, kochanie - powiedziała Ginny ponownie kładąc się do łóżka.

- Postaram się wrócić wcześniej - odrzekł Harry.

Gdy Albus ponownie, zasnął Harry udał się do łazienki, gdzie wziął prysznic i następnie zszedł do kuchni, w której czekały już na niego tosty z dżemem malinowym i mocna kawa przygotowane przez skrzata domowego Potterów - Stopka.

Gdy wychodził z odbudowanego domu rodzinnego Potterów, w którym teraz mieszkali, a znajdował się on w Dolinie Godryka, była 4 rano. Harry miał rozpocząć pracę o 9 więc postanowił skorzystać z swojego stojącego w garażu srebrnego Bentleya Continentala GT, którego niedawno pan Weasley poddał czarodziejskim modyfikacjom. Mężczyzna wyciągnął różdżkę i machnął nią w kierunku bramy garażu, a ona otworzyła się cicho.

Problem w tym, że w samochodzie już ktoś siedział. Od postaci tej biło delikatne światło. Harry zbliżył się z rożdżką w ręku i powiedział głośno: Wyłaź!

Postać otworzyła drzwi i powoli wyszła z auta. Był to na oko 18-letni chłopak wzrostu Harry`ego, o marmurowo bladej skórze, od której to właśnie biło delikatne światło, rozczochranych włosach i złotych oczach. Całokształtu dopełniała długa czarno-czerwona szata podobna do tych, jakie nosili uczniowie Gryffinndoru.

- Kim jesteś i co tu robisz? - zapytał Potter celując różdżką w nieznajomego.

- Jestem Ędward Ciulen - powiedział nieznajomy- i przysłano mnie tu, bym przekazał ci ostrzeżenie od naszego pana, a brzmi ono: Nie mieszaj się w nasze sprawy, bo zginiesz.

- "Naszego"?! O czym ty bredzisz człowieku! Nie ma żadnego naszego pana! Jeśli już to twój! - odparł wkurzony Harry.

- Przez to słowo chciałem powiedzieć, że chodzi mi o pana mojego rodzaju Wampirów - odpowiedział Ędward.

- Oświadczam ci, że mnie tym nie powstrzymacie - powiedział Harry. - Będziecie musieli mnie zabić.

- Dobra - powiedział Ciullen i rzucił się na czarnowłosego z niezwykłą szybkością. Mężczyzna nie zdążył nawet pomyśleć o rzuceniu zaklęcia, ale niespodziewanie Ędward zatrzymał się tuż przed nim, spojrzał na swoją klatkę piersiową i wyszeptał: - Cholera... Różdżka...

W klatce piersiowej wampira tkwiła różdżka, którą Harry cały czas trzymał wycelowaną w kierunku przeciwnika i na którą nadział się Ędward, rzucając się na niego, by teraz rozsypać się w proch. Została po nim tylko szata i kupka popiołu. Potter podniósł szatę, wytarł w nią różdżkę i rzucił na siedzenie auta, myśląc, że da ją do analizy gdy dotrze do Ministerstwa, a następnie odpalił potężny silnik swojego auta i ruszył mrucząc pod nosem coś, co brzmiało jak "Niedorobiona wampirza ciota".

Edytowane przez Aroos dnia 06-08-2010 16:48