Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ]Jak Feniks z popiołów...(prolog i Rozdziały1-4)(aktualizacja 17.08.2010)

Dodane przez Aroos dnia 29-04-2010 19:19
#9

I oto długo oczekiwany rozdział 1.Następne będą najwcześniej pod koniec czerwca.(sesja)


Rozdział 1
Koszmarny Sen

Ginny stała przy grobie Dumbledora , patrząc na Hogwart. Delikatny wiatr wiał w jej twarz, rozwiewając włosy. Nagle, pojawiła się przed nią przezroczysta postać brodatego starca w okularach i przemówiła:
- Witaj Ginewro.

- Profesor Dumbledore?

- Tak, to ja - odpowiedział duch Albusa Dumbledore'a. - Gratulacje z okazji narodzin twojego drugiego syna Albusa Severusa, swoją drogą dziękuję za to, że nazwaliście go na moją cześć i jestem pewny, że będzie znakomitym czarodziejem i...

- Tak samo aroganckim jak jego ojciec i dziadek - powiedział z za pleców Ginny złośliwy głos.

Ginny odwróciła się i ku swemu zdumieniu zobaczyła przezroczystą, dobrze sobie znaną postać Severusa Snape'a.

- Witaj Severusie - powiedział Dumbledore. - Po śmierci mógłbyś skończyć z tą nienawiścią do Jamesa.

- Dobrze wiesz Albusie, że nigdy mu nie wybaczę tego, co mi zrobił - odpowiedział Snape.

- Ale po śmierci mógłbyś dać sobie spokój - powiedział Albus.- Jednak nie roztrząsajmy starych spraw.

- Czekajcie, jak to możliwe, że jesteście duchami? - zapytała Ginny. - Przecież poszliście dalej. Czy to się dzieje tylko w mojej głowie?

- Osiem lat temu odpowiedziałem Harry'emu tak, jak teraz odpowiem tobie - powiedział Dumbledore. -"Ależ oczywiście, że to się dzieje w twojej głowie, Ginny, tylko skąd, u licha, wniosek, że wobec tego nie dzieje się naprawdę?" Będziesz musiała znaleźć w sobie siłę, bo oto nachodzą ciężkie dni dla czarodziejów, a w szczególności ciebie i Harry'ego.

- Znów? Przecież Voldemort nie żyje, a prawie wszyscy śmierciożercy również zginęli lub są zamknięci w Azkabanie - stwierdziła z zdziwieniem Ginny.

- Tak, ale tym razem będzie to coś zupełnie innego - odparł Snape. - Coś groźniejszego...

Wszystko zaczęło się rozmywać, Dumbledore i Snape znikli. Z morza barw wydobył się inny obraz. Ginny stała na skraju lasu, promienie wschodzącego słońca oświetlały przerażający widok. Trawa zroszona krwią, wiele ciał leżących na ziemi i kręcące się między poległymi postacie. Nagle gdzieś za jej plecami rozległo się odległe przerażające wycie wilka, najpierw jednego potem dołączały do niego kolejne. Ginny obróciła się by spojrzeć w kierunku lasu. Wtedy zobaczyła krew na pniu drzewa, przed którym stała. Spojrzała w dół i zobaczyła okropny widok. Obok drzewa leżały zmasakrowane rozerwane na dwie części zwłoki kobiety mającej długie, gęste, brązowe i mocno kręcone włosy. Zwłoki niepokojąco znajome dla kogoś, kto znał Hermionę Weasley.

- Mój boże... Hermiona... - wyszeptała Ginny. - NIIIIEE!!!

Nagle poczuła rękę na swym ramieniu. Przerażona odwróciła głowę i zobaczyła Lunę Lovegood, brudną, z rozczochranymi włosami i zakrwawioną bluzką, ale żywą.

- Chodź - powiedziała delikatnie Luna. - Już nic nie możemy dla niej zrobić.

- Luna...Co tu się stało? - zapytała Ginny.

- Nic nie pamiętasz?

- Co mam pamiętać?

- Nie pamiętasz, jak wybuchła cała ta afera z wilkołakami?

- Jaka afera z wilkołakami? O czym ty mówisz? - zapytała Ginny

-Hmm, pamiętasz, że Greyback zginął, tak? - zapytała Luna.

- Tak, a co?

- Otóż okazuje się, że wcale nie zginął, lecz zaszył się gdzieś, a niedawno wywołał rebelię wśród nich przeciw czarodziejom i sprzymierzył się z wampirami.

- Wampirami? Przecież one nigdy nie występowały przeciw czarodziejom.

- Tak, ale nie wszystkie - wśród nich są takie, które nigdy nie lubiły czarodziejów i czasem ich atakowały. Ale dokładniej opowie ci o tym Harry - powiedziała Luna. - O ile żyje, bo od końca bitwy nikt go nie widział, ale lepiej stąd chodźmy, bo nie mamy czasu... O nie - dodała patrząc ponad Ginny.

- O proszę przekąski - rozbrzmiał ochrypły głos.

Ginny odwróciła się by zobaczyć... Greybacka pędzącego prosto na nich. Widziała czerwony promień który wystrzeliła w jego kierunku Luna, chybiając o kilka cali, poczuła uderzenie, które zwaliło ją z nóg, zęby przebijające skórę jej szyi i krew wlewającą się jej do gardła.

- Niiiiieeee!!! - krzyknęła i obudziła się spocona.
Mały Albus zaczął płakać w łóżeczku, Ginny podniosła się by go uspokoić, gdy usłyszała kroki na korytarzu i do pokoju weszła pielęgniarka.

- Coś się stało pani Potter? Słyszałam krzyk - zapytała.

- Nie, nic się nie stało tylko śnił mi się koszmar i przebudziłam się z krzykiem - odpowiedziała Ginny.

- Potrzebuje pani czegoś? - zapytała pielęgniarka.

- Nie, może już pani iść. Dobranoc - odpowiedziała Ginny.

- Dobranoc pani Potter.

Albus już się uspokajał, a Ginny pomyślała:
- Boże, ten sen... To było takie realne... Zupełnie jakby wydarzyło się naprawdę. To pewnie objaw zmęczenia, pomyślę nad tym rano.

Gdy Albus usnął, Ginny położyła się spać.

Edytowane przez Aroos dnia 29-04-2010 19:29