Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Mroczny Posłaniec 6/?

Dodane przez Martyna dnia 12-09-2008 21:52
#10

No cóż.
Wyjątkowo - chociaż uprzedziłam, że piszę dla minimum trzech komentów - napiszę dziś.

Miłego czytania.
__
- Nie wiesz może, czy tutaj są jakieś rude? - Severus Snape wszedł do salonu, gdzie rezydował obecnie Antonin, czytający gazetę. Dołohow wytrzeszczył oczy.
- Po co ci to? - świat światem, nigdy nie posądzał Nietoperza o coś takiego.
- A jak sądzisz, dlaczego pytam? - prychnął Snape.
- No... Chyba są dwie... - Dołohow zamyślił się głęboko. - Ostatnio... Chyba Marlene i Alice, ale tego doprawdy tak dokładnie nie wiem. Zapytaj Rookwooda, on stamtąd zaraz wraca. A właśnie... Dlaczego pytasz?
Nietoperz odwrócił się do Antonina. Z fałd jego czarnej szaty wyleciał jakiś świstek. Dołohow złapał go - okazało się, że to zdjęcie.
Piękna, młoda kobieta śmiała się, widząc małe dziecko, raz po raz śmigając na dziecięcej miotełce. Miała piękne, długie rude włosy i zielone oczy. Zdjęcie było uszkodzone.
- Ach, tak... Lily Evans - chociaż Antonin jej już niemal nie pamiętał, widok tej twarzy był dla niego przypomnieniem dawnych dni, gdy przyglądał się nad dręczeniem Smarka. - Była dla ciebie kimś ważnym, prawda? - zachichotał. Po chwili zrobił ruch, jakby chciał podrzeć zdjęcie.
- Nie! - krzyknął Snape, rzucając się do przodu. Antonin się cofnął, na jego twarzy odmalował się sadystyczny uśmieszek.
- Nie? - szepnął Dołohow. - Aż tak bardzo ci na niej zależy? Przecież ona umarła. Nigdy właściwie cię tak nie zauważała. Od kiedy nazwałeś ją szlamą, przestałeś dla niej istnieć. Wygląda na to, że ty ją nadal kochasz.
- Oddaj... moje... zdjęcie. - Snape dyszał ciężko, wyglądał, jakby dostał wścieklizny.
- A może je sobie zatrzymać? - Antonin zachichotał. - Pokażę je Czarnemu...
- Nie wymawiaj tego imienia! - krzyknął Severus. - Oddaj je, albo pożałujesz. - wyciągnął różdżkę na znak, że nie żartuje.
- Chcesz się ze mną pojedynkować? - syknął Dołohow i sięgnął do kieszeni po swoją. - Crucio!
Severus Snape zrobił szybki unik. Zaklęcie trafiło w kominek.
- Impedimenta! - zawołał Nietoperz.
Antonin uśmiechnął się lekko. Snape nie był łatwym przeciwnikiem... Ale to Dołohow najbardziej lubił.
Wyzwania.

- Crucio! No, nie możesz tak tańczyć, Nietoperzu, przecież one nie pląsają - zachichotał Antonin po półgodzinie.
- Chcecie się pozabijać? - zdenerwował się Rabastan Lestrange, wchodząc do pomieszczenia. - Odłóżcie te różdżki, do jasnej cholery!
Mężczyźni nie posłuchali.
- Crucio! - ryknął rozeźlony Antonin. Nagle różdżka wyleciała mu z dłoni, tak samo, jak Snape'owi.
- Powiedziałem jasno, żadnych pojedynków. Nie... - powiedział Rabastan, ale Severus go zignorował.
Nietoperz rzucił się na Antonina z takim impetem, że Antonin wyleciał w powietrze. Krzyk zamarł Dołohowowi na ustach. Wpadł na szybę i spadł w odłamkach szkła, do ogrodu.

Gdy minął Snape'a w drzwiach salonu, na ustach Nietoperza rozlał się złośliwy uśmieszek. Dla Antonina była to hańba.
Ktoś go pokonał.
- Oddaj mi zdjęcie - powiedział cicho Snape. - Już!
Dołohow wsadził rękę do kieszeni i zorientował się, że zdjęcie zostało podarte - twarz Lily Evans była cała w strzępach, tak samo jak Harry, który latał obok.
Oczywiście, nadal się ruszali, tyle, że teraz była to niema parodia dawnej fotografii.
- Masz - powiedział gniewnie Bułgar, wkładając w dłoń Snape'a zdjęcie. - To tyle, co ci z niej zostało.
Nietoperz się odwrócił. Na chwilę Dołohowowi zdawało się, że w oczach Severusa rozbłysły łzy. Odwrócił się od Snape'a...
- Sectumsempra! ' usłyszał krzyk za sobą. Nie zdążył się odwrócić ' na jego plecach wykwitła ogromna, szkarłatna plama. Dołohow zatoczył się jeszcze, po czym upadł.
Przed oczami pojawiła się ogromna, czarna plama...
Severus Snape chwilę przyglądał się z satysfakcją pokonanemu rywalowi, dopóki nie uświadomił sobie, że Czarny Pan zechce poznać okoliczności zabójstwa. Odwrócił się więc i stanął twarzą w twarz z Rabastanem Lestrange'em.
- Przed chwilą tu go znalazłem - powiedział cicho Snape. - Idź po dyptam.

Gdy rozmowa wieczorem zeszła na Lily Evans, Antonin przemilczał miłość Snape'a do niej. I tak miał szczęście, że przeżył.
Inni śmierciożercy, oczywiście, wypytywali go, jak to się stało. Rana, zadana Sectumsemprą nie mogła zostać niezauważona. Jednak nie powiedział im, kto to zrobił.
Chociaż dla niego było jasne jak słońce.
- Severusie Snape, kiedyś się na tobie zemszczę - wyszeptał w ciemność. - Będziesz umierał w samotności, konając z bólu. Marząc, by zobaczyć ostatni raz oczy Lily Evans.
Uśmiechnął się do siebie. Nigdy nie rzucał słów na wiatr.
Miał już plan.
__
Ciekawi mnie, co o tym sądzicie.
Piszcie.