Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ]: "Orla Black - część I" - Rozdział 3

Dodane przez Orla Malfoy dnia 25-11-2011 08:10
#5

"O przemocy, która rozbiła ich rodzinę"



Przez kolejne tygodnie Orlę męczyły dziwne sny. W większości z nich widziała siebie w jakichś dziwnych sytuacjach zupełnie do siebie niepasujących. Czasami miała wrażenie, że każda jej decyzja wpływa na treść kolejnego snu. Nie miała jednak odwagi kogokolwiek zapytać co to znaczy.
Humoru wcale nie poprawiało jej ukrywanie przed Seleną treści swojej nocnej rozmowy z Dumbledorem. Jak dotąd nigdy nie miała przed siostrą tajemnic.
Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności nic dziwnego, że z utęsknieniem wyczekiwała końca letnich wakacji i dnia, w którym w końcu znajdzie się w Hogwarcie wśród większej grupy ludzi. Tymczasem lipiec ciągnął się niemiłosiernie.
- "... o przemocy, która rozbiła ich rodzinę..." - w tok rozmyślań Orli wdarło się mruczenie Seleny. - I niby co to ma znaczyć?
- A bo ja wiem... - odburknęła Orla. - Dałabyś temu wreszcie spokój.
Selena leżała na podłodze ich pokoju i gryglała coś gęsim piórem na pergaminie, który niedawno wyniosła z gabinetu opiekuna. Prawdę mówiąc, odkąd stwierdziła, że Orli nic się nie stało, interesowało ja tylko i wyłącznie to co przed laty wydarzyło się w domu Potterów.
- Jak to interpretować? - mruczała dalej odwracając kartkę do góry nogami.
- Nie wiem, ale zrobiłaś sobie kleksa na nosie - roześmiała się Orla, rada, że ma okazję do zmiany tematu.
- No, fantastycznie - mruknęła Selena przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze w drzwiach szafy.
- Ładnie się urządziłaś, panienko... - skarciło ją jej własne odbicie.
- Gdyby to chociaż był ten atrament zmieniający kolor... - westchnęła. - Tatuuuusiuuuuu...!
Selena chciała wybiec z pokoju, ale w drzwiach wpadła na Dumbledore'a, który akurat chyba chciał sprawdzić co takiego robią jego wychowanice, że w domu jest tak cicho.
- Zobacz co mi się znowu stało - powiedziała Selena z wyrzutem w głosie gdy tylko minął jej szok.
- Chłoszczyść! - powiedział Dumbledore celując różdżką w nos Seleny po czym usiadł na brzegu łóżka Orli.
Orli przemknęło przez myśl, że " Chłoszczyść ! jest najczęściej używanym w ich domu zaklęciem.
- Stało się coś? - zapytała w końcu bacznie obserwując opiekuna.
- Właściwie nic - odpowiedział spokojnie patrząc na dziewczynkę znad okularów.- Tylko będziemy musieli się na trochę rozstać...
- Jak to rozstać?! - wykrzyknęła Selena rozlewając atrament na starannie wygładzony pergamin.
- Muszę wyjechać na kilka dni w pilnej sprawie - wyjaśnił Dumledore machając różdżką i sprawiając, że atrament z powrotem znalazł się w buteleczce. - Nie chcę was męczyć podróżą.
- Tak, i niby kto się nami zajmie w tym czasie? - warknęła Selena wbijając oburzony wzrok w opiekuna. - Tylko nie mów, że ciocia Minerwa. Z nią się nawet porozmawiać nie da.
- Myślałam, że lubisz ciocię Minerwę - wtrąciła Orla. - Przez ostatni rok non stop wślizgiwałaś się do niej na lekcje.
- Lubię, ale nie tak bardzo, żeby zostać z nią sam na sam, aż na kilka dni...
- Ja nie zniosłabym kolejnego pobytu u pani Figg. To Surrey w zeszłym roku wcale mi się nie podobało - mruknęła Orla.
- Nie, Nie zostaniecie ani z Minerwą, ani z Arabellą - powiedział z uśmiechem Dumbledore.
- To z kim? - zapytała zaskoczona Selena. Obie panie były ich stałymi... "opiekunkami".
- Z ciocią Bathildą? - wtrąciła Orla.
- Z ciocią Motycja? - w głosie Seleny zabrzmiała nutka nadziei, ale Albus Dimbledore wciąż kręcił głową.
- Tylko nie mów, że z babcią Lorien? - jęknęła Orla. - To już bym wolała, żeby babcia Walburga zmartwychwstała.
Tak, "babcię Walburgę" Orla widziała raz w życiu. Matka jej ojca nie zrobiła na niej dobrego wrażenia, ale z całą pewnością wolała ją od Lorien Luvieaux.
- Tylko nie mów, że ze Snapem - poprawiła siostrę Selena. - On puszy się jak jakiś przerośnięty nietoperz. Aż dziw bierze, że nie ma błon miedzy palcami...
-Nie, nie... - śmiał się coraz bardziej rozbawiony Dumbledore, ale też zapewne zadowolony z tego, że jest najbardziej ukochaną przez dziewczynki osobą. - Zostaniecie z...
Rozległ się dzwonek do drzwi. Orla w momencie znalazła się przy oknie.
- Augusta Longbottom - oznajmiła zrezygnowanym głosem, gdy zobaczyła przed drzwiami wysoką, dystyngowaną postać trzymająca za rączkę małego, pulchnego chłopca.
- Mamy zostać z panią Longbottom? - wykrzyknęła Selena zrywając się na równe nogi. - I z Neville'm?
- Nie, nie, skądże...- zaśmiał się Dumbledore. - Augusta tylko postanowiła nas dzisiaj odwiedzić. Uważa, że Nevillowi dobrze zrobi przebywanie w towarzystwie dzieci, które zapowiadają się na świetne czarownie. A tuż po pełni zajmie się wami Remus.
- Ach, a jak tak to w porządku - odpowiedziała Selena z powrotem zabierając się do przerwanego zajęcia.
- Bądźcie tak miłe i zejdźcie za chwilę na dół... I Selena... Postaraj się być dzisiaj milsza dla Neville'a - rzucił przez ramie Dumbledore wychodząc z pokoju dziewczynek.
- Chodź - powiedziała Orla zakręcając atrament i stawiając go na biurku.

- Cześć Neville - syknęła złośliwie Selena, gdy zeszły na dół i zastały w przedpokoju brązowowłosego chłopca. - Chcesz się... bawić?
- Nie - odpowiedział przerażony Neville. - Z tobą nie.
- No co ty? Przecież ostatnio było tak fajnie...
- Sel - Orla kopnęła siostrę w kostkę.
- No dobra. Już do...
- Jak się miewacie moje drogie? - w drzwiach salonu pojawiła się babcia Neville'a.
- Doskonale - odpowiedziała szybko Orla ściskając dłoń, którą w jej stronę wyciągnęła pani Longbottom, równocześnie po raz drugi starając się dyskretnie kopnąć Seleną.
- Bior... Fantastycznie - zmieniła tok wypowiedzi Selena, gdy Orli udało się w końcu dosięgnąć jej nogi.
- Zapraszam do pokoju - usłyszeli głos Dumbledore'a. - Herbata jest już gotowa.
- Doskonale - powiedziała Augusta Longbottom zaganiając przed sobą dzieci do pokoju.
- Wyobraź sobie, Dumbledore, że już za tydzień nasz Neville kończy osiem lat - powiedziała gdy w końcu usiadła i wzięła do ręki filiżankę. - A zdaje się jakby dopiero wczoraj przyszedł na świat. Jak ten czas ucieka... Neville, zaproś Orlę i Selenę na urodziny.
- Zaaszam as a moe uiny - wydusił Neville wstając z przerażoną miną.
- Eee, co mówisz?- zapytała Selena słodko trzepocząc rzęsami i aż podskoczyła gdy dostała od Orli kuksańca. - Ależ oczywiście, że przyjdziemy.
- Moje drogie - zwróciła się do dziewczynek pani Longbottom - może oprowadzicie Neville'a po okolicy. On tak dawno tutaj nie był.
- Wspaniały pomysł - rozpromieniła sie Selena. - Chodź Neville.
Gdy Neville wyszedł z domu z miną skazańca nawet Orla z trudem powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem.
- To dokąd idziemy? - zapytał mrużąc oczy od słońca.
- Do domu Potterów nie chcesz iść, co? - zapytała Selena Orlę ignorując chłopca.
Orla pokręciła głową.
- No to idziemy tam - czarnula wskazała na dom wznoszący się na wzgórzu za Doliną Godryka. - Tam po drugiej stronie pagórka mają super czereśnie, a ten mugolski... dentysta, który tam mieszka nigdy się nie wścieka jak sobie ich trochę "pożyczymy".
- Tak. I musimy przejść koło domu Potterów - zaśpiewała Orla.
- Kogo? - zapytał cicho Neville tak, żeby Selena nie usłyszała.
- Potterów - powtórzyła. - Selena ostatnio ma na ich punkcie obsesję.
- Dumbledore pozwala wam chodzić samym? - zapytał Neville gdy ruszyli drogą prowadzącą za miasteczko.
- Od jakiegoś czasu tak - odpowiedziała Orla. - Chyba uznał, że ciężko mu będzie utrzymać nas na smyczy.
- Raczej uznał, że na własnych doświadczeniach nauczymy się więcej niż z książek - wtrąciła Selena.
- Tak, na przykład jak nie wpadać w panikę w kryzysowej sytuacji...
- Te podziemne lochy to wcale nie była moja wina...
- Ale spanikowałaś.
- Ty, a jakby tak Neville'a...
- Nawet o tym nie myśl - przerwała szybko Orla, a złośliwy uśmieszek spełzł z twarzy Seleny. - Dobrze wiesz, że mamy go pilnować.
- Myślałby kto, że to on jest starszy...
- Mi babcia nigdy by nie pozwoliła chodzić samemu... - wtrącił smutno Neville ignorując wcześniejszą wymianę zdań między koleżankami.
- I trudno jej się dziwić - syknęła Selena. - UWAŻAJ!
Niestety krzyknęła za późno i Neville wpakował się w kreci dołek.
- No właśnie o to mi chodziło - podsumowała gdy Orla pomagała chłopcu wstać.
- Ale wiesz, ta córeczkę dentysty chętnie bym kiedyś zabrała do tych lochów - wróciła do tematu Selena, gdy pagórek zrobił się bardziej stromy.
- Oj przestań, ona jest całkiem sympatyczna - skarciła siostrę Orla.
- Jasne. Nigdy nie chciała się z nami bawić, nawet w piaskownicy - przerwała jej Sel. - Ciągle tylko siedzi z nosem w książkach.
- Ale zawsze jest dla ciebie miła - upierała się ta druga. - W przeciwieństwie do pozostałych dzieci, które się ciebie boją.
- Ja im nic nie zrobiłam.
- Ja o tym wiem - powiedziała delikatnie Orla - ale się przed nimi popisujesz.
- Jak uważasz.
Słońce było już wysoko na niebie gdy w końcu cała trójka wspięła się na wzgórze. W taki dzień jak ten z pagórka, na którym wznosił się dom państwa Granger roztaczał się wspaniały widok na okolicę. W dole widać było czerwone dachy kolorowych domków Doliny Godryka, a z drugiej strony widniały ruiny zamku. Wszystko to otaczała migocząca w promieniach słońca rzeka.
- No to kto wchodzi na drzewo? - zapytała Selena odwracając wzrok od roztaczającego się krajobrazu i kierując się w kierunku drugiej strony wzgórza. - Nie, Neville, ty nie.
- Co to za ruiny tam daleko? - zapytał Neville gdy piętnaście minut później Orla zeskoczyła z drzewa z kieszeniami pełnymi czereśni.
- No i będzie dużo prania - podsumowała Selena lądując na pupie obok siostry i rozcierając sobie pośladki.
- Ten zamek z drugiej strony dolinki? - zapytała Orla.
- Tak.
- To zamek Godryka Gryffindora - odpowiedziała.
- Kogo? - zdumiał się Neville.
- Godryka Gryffindora - powtórzyła znudzonym głosem Selena pakując do ust garść czereśni. - Neville... Co ty wiesz o Hogwarcie?
- Że to szkoła dla młodych czarodziejów, że wy tam mieszkacie i że nie wiadomo czy jestem dość magiczny, żeby tam pójść... - wyrecytował chłopiec do swoich trampek. - Tam mówi babcia.
- Twoja wiedza wprost mnie powala - podsumowała kwaśno Selena.
- A wiesz kto założył Hogwart? - zapytała łagodnie Orla chyba po raz setny tego dnia dając Selenie kuksańca co spowodowało, że także w jej kieszeniach część czereśni została rozgnieciona.
Neville pokręcił przecząco głową.
- Dlaczego mnie to nie dziwi... - pokręciła głową Selena siadając na trawie tak, aby w oddali było widać Zamek Godryka. - No to zacznijmy od początku... Ponad tysiąc lat temu...
- Nie wiadomo dokładnie, w którym roku, ale na pewno w czerwcu - wtrąciła Orla.
- Dziękuję ci bardzo. - Selena rzuciła jej ostre spojrzenie. - A więc około tysiąc lat temu, w czerwcu, w tamtym zamku, w rodzinie czarodziejów czystej krwi urodził się syn, któremu dano na imię Godryk.. Niedługo później jego ojcu, który zawsze marzył o nauczaniu magii młodych czarodziejów, zaproponowano pracę w Alexandryjskiej Wszechnicy Wiedzy Magicznej. Cała rodzina Gryffindorów przeniosła się więc do Egiptu. Tam Godryk zdobył wiedzę magiczną i jako młody mężczyzna wrócił do Wielkiej Brytanii.
- Mówią, że najbardziej ciągnęła go tutaj nie tyle chęć poznania rodzimych terenów, co dochodzące go słuchy o miejscowości w pobliżu magicznego lasu zamieszkałej wyłącznie przez czarodziejów - mimo wszystko uzupełniła wypowiedź siostry Orla. - Pewnie liczył, ze pozna jakichś innych ciekawych czarodziejów...
- Jeśli tak to na efekty nie musiał długo czekać - przerwała jej Selena. - Podobno krótko po przybyciu do Hogsmeade poznał w gospodzie pewnego młodzieńca, Salazara Slytherina.
- Oboje mieli podobne cele - wtrąciła Orla. - Slytherin i Gryffindor chcieli szerzyć widzę magiczną wśród dzieci brytyjskich czarodziejów.
- Tiara Przydziału opowiedziała nam, że...
- Jaka Tiara Przydziału? - zainteresował się nagle Neville.
- Taki stary kapelusz czarodzieja, który przydziela uczniów do poszczególnych domów w Hogwarcie - wyjaśniła pospiesznie Selena. - I nie przerywaj mi jak mówię.
- Do jakich domów? - dziwił się dalej Neville.
- Widzisz Neville - rozpoczęła Orla tonem przedszkolanki tłumaczącej wyjątkowo opieszałemu dziecku, że jeden plus jeden to dwa. - W Hogwarcie uczniowie zaraz po przybyciu do szkoły przydzielani są do poszczególnych domów. Te domy to Gryffindor, Slytherin, Ravenclaw i Hufflepuff. Tak się nazywają, ale do tego wrócimy później, ok?
- Ok - przytaknął głową chłopiec.
- Więc skoro już wyjaśniliśmy sobie to i owo to mogę kontynuować - parsknęła Selena. - Tiara Przydziału powiedziała nam, że Slytherin i Gryffindor bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili. Zgadzali się w niemal we wszystkim i wkrótce postanowili założyć szkołę magii na wzór tej Alexandryjskiej. Rozjechali się po Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu nauczycieli. W tym czasie Salazar Slytherin poznał słodką i delikatną Helgę Huffepuff, a Gryffindor słynącą z mądrości młodą czarownicę, Rovenę Ravenclaw.
- Wspólnie z nimi przy pomocy magii odbudowali zamek Hogwart w pobliżu Hogsmeade - nie wytrzymała Orla - i stworzyli w nim pierwszą w Europie Szkołę Magii i Czarodziejstwa.
- Tak więc jakieś tysiąc lat temu powstał nasz Hogwart. Jego założycielami byli Salazar Slytherin, Rovena Ravenclaw, Helga Hufflepuff i...
- Godryk Gryffidnor - mruknął Neville uderzając się ręką w czoło.
- Brawo! - zawołała Selena dość nieudolnie udając radość.
- Tych czterech magów ramię w ramię walczyło o podniesienie poziomu wiedzy magicznej wśród młodych czarodziejów. Jednak z czasem wszystko się zmieniło - mówiła Orla nie zwracając uwagi na sarkazm Seleny. - Zwłaszcza Slytherin i Gryffindor bardzo się od siebie oddalili. Mówi się, że to dlatego, że Godryk coraz więcej czasu spędzał poza Hogwartem wyszukując nowych uczniów, a Salazar pomału przejmował władzę w szkole na wyłączność, ale ja myślę, że było jeszcze coś więcej... Coś o czym się nie mówi... Mimo wszystko założyciele Hogwartu udawali, że wszystko jest w jak najlepszym porządku...
- Tylko, że pewnego dnia w Hogwarcie rozpętała się burza - z taką miną jakby sama ta myśl przyprawiała ją o dobry humor.
- Burza? - na twarzy Neville'a pojawiło się przerażenie. - Masz na myśli wojnę?
- Coś koło tego - powiedziała zdawkowo Orla. - Oficjalnie mówi się, że kiedy pewnego dnia Godryk Gryffindor wrócił z kolejnej podróży po Wielkiej Brytanii z listą nowych uczniów, Salazar Slythern nagle oświadczył, że nie ma zamiaru uczyć dzieci pochodzących z rodzin mugolskich...
- Rozwinęła się straszna awantura między założycielami, podobno poszły nawet w ruch różdżki, , a efekt był taki, że podzielili Hogwart nacztery części - mówiła Selena.
- Gryffindor w swojej części uczył odważnych i prawych bez względu na pochodzenie - wtrąciła Orla.
- Slytherin tych, którzy są sprytni i przebiegli i pochodzą z rodzin magicznych - dodała Selena. - Hufflepuff wiernych i pracowitych...
- A Rovena Ravenclaw mądrych i inteligentnych - dokończyła Orla gdy Selena przerwała, żeby zaczerpnąć powietrza. - Teraz wszyscy spędzali tyle samo czasu w Hogwarcie co poza nim i właściwie wszystko mogłoby być w porządku gdyby nie Slytherin. Salazar nie mógł znieść tego, że Hufflepuff i Ravenclaw poparły Gryffindora w tym, że "czystość krwi" nie ma żadnego znaczenia i nadal przyjmowały do szkoły dzieci mugolskie. Wywołał więc w szkole kolejną awanturę, w której udało mu się skłócić ze sobą pozostałą trójkę założycieli.
- Efekt był taki - zaczęła Selena patrząc w przestrzeń -że stworzono Tiarę Przydziału, aby to ona przydzielała uczniów do domu i specjalne pióro, które od razu po urodzeniu wpisuje na listę małych czarodziejów, którzy w przyszłości mają się stać uczniami Hogwartu.
- A ponieważ Slytherinowi mimo wszystko nie udało się przekonać pozostałych założycieli, że wiedza magiczna należy się tylko dzieciom czarodziejów - powiedziała Orla wstając - to na zawsze opuścił szkołę. A do Hogwartu zgoda już nigdy nie powróciła.
Po tych słowach mała dziewczynka w poplamionych czereśniami krótkich jeansach ruszyła w dół wzgórza ku Dolinie Godryka nawet nie zwracając uwagi na to czy przyjaciele ruszyli za nią. Nagle poczuła się jakby starsza, a końcu zrozumiała co znaczyły słowa, które nie dawały spokoju Selenie, tylko czy Selena będzie w stanie to zrozumieć: "... o przemocy, która rozbiła ich rodzinę...".