Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ]: "Syriusz Black - rok I" - Rozdział 4

Dodane przez mooll dnia 05-01-2010 09:20
#10

Poza tym chłopca denerwowała wyniosłość z jaką matka odnosi się do innych ludzi, jej pogarda wobec charłaków, czarodziejów półkrwi i tych pochodzących z rodzin mugolskich, których zwykle określała mianem "szlam", co w magicznym świecie było wielką obelgą (a przyzwoici czarodzieje nie używali tego nazewnictwa).

Po "Ludzi" dałabym kropkę, bo zdanie robi się dłuuuugie. A potem chyba się trochę pogubiłaś... "Jej pogarda [...], co w magicznym świecie było obelgą". Po "co" jest jakby nowe zdanie. A poprzednia jego część nie ma orzeczenia; jest jakby niedokończona. Ostrzegałam - takie błędy będziesz robić często (mimo, że zdanie zakrawa na kilka fajnych zdań), jak wciąż bęziesz stosować takie długie zdanie. Złożone po kilka nawet razy.

Na domiar złego tym razem miał im towarzyszyć Regulus, co sprawiało, że Syriusz jeszcze bardziej przeklinał w duchu sklep Gladrag, w którym jak się spodziewał, matka będzie wybierała dla nich stroje na ślub Bellatrix i każe biednemu sprzedawcy (aż strach pomyśleć co się stanie jeśli będzie pochodził z rodziny mugolskiej) dokonać miliona poprawek, aby szaty wyjściowe idealnie na nich pasowały.

To jest jedno zdanie. o.O Nie mogę wyjść ze zdumienia. Skróć je, bo człowiek się gubi... Ja się zgubiłam, a mam wprawę, jak sądzę - nieskromnie ;p

gdy ktoś wspomniał o jakichkolwiek odstępach od zasad, którym tak hołdowali.

Eee... odstępach? ;p "Odstępstwach, chyba.

- Nie rozumiem dlaczego nie idziesz z nami - mówiła matka, ostro mieszając łyżeczką w swojej herbacie.

Brak przecinka ;]

- Walburgo, tyle razy mówiłem ci, że mam ważniejsze sprawy na głowie - odpowiedział pan Black opierając się łokciem o ramie krzesła.

Znów...

- Nie uważasz, że w szafie mam ich aż nad to? - Głos Oriona Blacka, który oparł się wygodnie o oparcie i skrzyżował ręce na piersi, wciąż brzmiał spokojnie, ale jego żona wyglądała teraz tak, jakby zaraz miała miotnąć w niego wyjątkowo nieprzyjemnym zaklęciem (co zwykle robiła gdy brakowało jej argumentów, z tym, że rzadko udawało jej się trafić w męża, bo ten po dwudziestu latach małżeństwa był już dobrze wyćwiczony w szybkim rzucaniu Zaklęcia Tarczy).

Powinna być duża litera. I znów. Chyba z tymi wtrąceniami nieco przesadzasz. Ja się od razu gubię. Zdanie robi się nieczytelne. Podobno, jak chce się coś wtrącić, a to "coś" po wtrąceniu zrobi w tekście chaos, powinno się wstawiać przypis. Uzupełniający.

Matka wstała i poprawiła fałdy czarnej sukni po czym zajęła się szukaniem parasola (ciekawe po co skoro na dworze było słonecznie) i przypinaniem broszki z jakimś ogromnym, obrzydliwym kamieniem do żabotu Syriusza, nie zwracając uwagi na jego utyskiwania, że on nie jest dziewczyną i wcale mu takie świecidełka nie potrzebne.

Brak przecinków.

- Idź pierwszy - Syriusz niechcący popchnął Regulusa tak mocno, że ten o mały włos nie wywrócił się na kamienną podłogę. - Przepraszam.

Zabrakło kropki.

- Nie wygłupiaj się - powiedział szybko Orion Black, z trudem powstrzymując śmiech. - Matka by cię zabiła. A mnie przy okazji. Chłoszczyść!

Zabrakło przecinka. A rzucane zaklęcie dałabym kursywą.

Już się zaczyna, pomyślał Syriusz, starając się odejść jak najdalej od matki.

Brak przecinka.

No świetnie, jeszcze tylko tego nam brakowało, powiedział nie na żarty przestraszony Syriusz, ale nie odważył się tego powiedzieć głośno.

To jak w końcu? Powiedział, czy nie? ;p

- A nie mogłeś jej tego powiedzieć wcześniej?_- zapytał gdy już trochę doszedł do siebie

Brak spacji. Tym razem ;]

- Ale przypomniało mi się dopiero teraz. - Regulus wyglądał jak mały, przerażony chłopiec, który ma się zaraz rozpłakać.

Tym razem nie ma kropki ;)

Że też jej się to nie znudzi, myślał Syriusz.

Jakoś zaznaczyłabym myśli Syriusza. Np poprzek kursywę lub cudzysłów.

- Nic - odpowiedział szybko Regulus z przerażenia omal nie lądując głową w pobliskim wiadrze z brudną wodą.

Wiadomo, o co chodzi ;]

- Zupełnie nic - potwierdził Syriusz, podnosząc się z klęczek.

Jak wyżej.

- No dobrze, szukamy jednego z moich podręczników - powiedział Syriusz, siląc się na beztroski ton.

To samo...

- Powiedz jej wreszcie - szepnął Syriusz do brata, wypychając go trochę do przodu.

No...

Dobrnęłam. Gdyby nie te błędy, czytałoby się milej. Interpunkcja, kochana! Poszukaj bety od niej... żeby Ci tylko przecinki posprawdzała.

Ogólnie lubię Twój styl. Piszesz interesująco, porządnie i dokładnie. Nie olewasz opisów, nie zbywasz czytelnika banalnymi rozwiązaniami.

Z tą akcją, to trochę na wyrost powiedziałaś, że się "dzieje", ale może ja jestem czepliwa i za dużo wymagam. Zobaczymy. W sumie wszystko kręci się wokół siebie i nie idzie jakoś dalej, że tak powiem. Mam nadzieję, ze jednak czeka Syriusza jakaś przygoda. Dobrze, że napisałaś, że to taki dłuższy epilog, a potem polecą konkrety ;p. Czekam wiec na nie. Pojawię się na bank! ;]

Weny!