Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: O Książkach

Dodane przez Dark Natya dnia 07-04-2010 21:44
#33

1. Książka, do której mogę wracać tysiące razy to... Zdecydowanie Harry Potter. Chyba nigdy już mi się nie znudzi, skoro jest ze mną już blisko 10 [!] lat. Aż samej mi trudno w to uwierzyć, jak ten czas szybko leci...

2. Płakałam jak bóbr przy... Ojej... Wstyd się przyznać, ale płakam przy stosunkowo wielu książkach... Oczywiście najbardziej przy śmierci Syriusza, Zgredka, rzekomej śmierci Pottera, nawet przy Dumbledorze. Mam straszny sentyment do Pottera, na samą myśl o tym już jestem lekko wzruszona.
Zdarzyło mi się też płakać np. na końcu Małego Księcia, tzn. łezka pociekła.
Ah, przy Grze Anioła również. To, czy się rozpłaczę, zależy naprawdę od autora - jeśli ten opanował sztukę pisania w takim stopniu, że potrafi wzbudzić łzy...
Jednak mimo wszystko najbardziej przy Harry'm.
Ojej, właśnie! Przypomniała mi się książka [lektura!], przy której również płakałam jak opętana - O psie, który jeździł koleją. ;(

3. Książka, która doprowadziła mnie do niepohamowanej głupawki...
Tu już muszę się głębiej zastanowić...
No nic - pierwsze co mi do głowy przychodzi, to ofc Harry Potter. Rowling ma talent do wprawiania mnie zarówno w stan melancholijny, jak i w doprowadzaniu mnie do łez ze śmiechu. Przykładem jest scena, gdy Snape próbuje odczytać Mapę Huncwotów, lub kiedy Ron wkurza się na Karkarowa w Czarze. Pamiętam, że kiedy byłam mała, zadręczałam moją babcię, żeby czytała mi po kilka razy, co śmieszniejsze fragmenty.
Aktualnie nic innego nie przychodzi mi na myśl, ale na pewno jest wiele książek, które potrafią mnie rozbawić.

4. Książką mojego dzieciństwa jest... Harry Potter. Przepraszam, że znowu to, no ale taka jest prawda. Harry towarzyszy mi już od najmłodszych lat [dzięki wam, rodzice :D]. To była pierwsza grubsza książka, którą samodzielnie przeczytałam. Kiedy jeszcze tego nie potrafiłam, czytała mi mama, a w szczególności [pewnie ku zdziwieniu niektórych] moja babcia. ;d
Gdy byłam małam lubiłam też Pinokia [o zgrozo, teraz nienawidzę], Małego Księcia [chociaż wtedy nie za bardzo pewnie rozumiałam...], różnego rodzaju książki z baśniami i legendami. Miałam [i wciąż mam] taką fajną książkę Szukamy skarbów. Bardzo mnie fascynowała, potrafiłam milion razy rozwiązywać te wszystkie zagadki... Była dla mnie swego rodzaju tajemnicza i nieco... straszna? ^^ Pamiętam, że zawsze bałam się takich oczu na jakimś obrazku, mniejsza.
No i wreszcie, gdy byłam już nieco starszą dziewczynką [około drugiej klasy] zafascynowałam się książkami Tolkiena. Zaczęło się od Hobbita, a potem jakoś się potoczyło... I stałam się swego rodzaju fanku Śródziemia, w pewnym okresie mojego życia, mania na Władcę Pierścieni była niemal porównywalna z tą na Pottera. ; )
Aaa, no i oczywiście taki 'dzięcięcy klasyk' - Kubuś Puchatek. Lubiłam też Polyannę, Tajemniczy ogród, Godzinę pąsowej róży, Winnetou... Oj, dużo się tego zebrało, a i tak mogłabym jeszcze wymieniać godzinami...

5. Mój ulubiony autor to... J. K. Rowling, J. R. R. Tolkien, Carlos Ruiz Zafon. To moja święta trójca. ;d
Rowling oczywiście za Pottera, dzięki której moje życie nabiera barw, Tolkien - geniusz, klasyk fantasy, kocham jego Śródziemie, a Zafon za wspaniały kunszt pisarski, chciałabym umieć pisać tak doskonale jak on.

Pisząc to, próbowałam powstrzymać się przed pokusą wspisania wszędzie dwóch magicznych słów: Harry Potter. ;D
[I tak praktycznie to zrobiłam, z wyjątkiem ostatniego punktu...]

Edit: ups, chyba trochę przesadziłam... ;D

Edytowane przez Dark Natya dnia 07-04-2010 21:49