Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Projekt Nagrobka - Konkurs

Dodane przez Aranoisiv dnia 31-10-2009 22:11
#6

Trzask! Aportuję się u stóp wzgórza niedaleko Hogwartu. Na płaskim szczycie wzniesienia majaczy sosnowy zagajnik i niska, kamienna budowla. Ech, trzeba się wspiąć...
W końcu, po półgodzinie dyszenia, stękania i jęków, oblana potem podchodzę do wielkich, ciężkich drzwi z żelazną kołatką. Stuk, stuk... Otwiera mi niewysoki mężczyzna w podeszłym wieku, ubrany w długą czarną szatę - opiekun Cmentarza Ofiar Bitwy o Hogwart.
- Dzień dobry! - sapię.
- Witam. Co panią tu sprowadza?
- We wsi krążą różne pogłoski na temat tego cmentarza. Pragnę dowiedzieć się, ile w nich jest prawdy.
- Ale nie do gazety? - upewnia się z lękiem w głosie czarodziej.
- Nie, nie! Wyłącznie dla własnego użytku.
Starszy pan zaprasza mnie gestem do środka i częstuje wyśmienitym sokiem z dyni.
- Czy mógłby mi pan opowiedzieć co nieco o nagrobku Nimfadory Tonks?
- Nie nazywaj jej Nimfadorą, madame...
- Och, przepraszam, zapomniałam - dukam skruszona.
- Dobrze... A więc Tonks. Niezwykle barwna osoba, dosłownie i w przenośni... Proszę poczęstować się czekoladką. Nie znałem jej osobiście, niestety, ale za to jej synek, Teddy często przychodzi tu na herbatkę... Ale mieliśmy mówić o jej grobie. Jak powszechnie wiadomo, Dora była metamorfomagiem. Jej mogiłka jakby odziedziczyła po niej tę zdolność - wciąż zmienia się jak w kalejdoskopie. Raz połyskuje niczym szlifowane szmaragdy, kiedy indziej wygląda jak czerwony żyłkowany marmur, jeszcze innym razem przypomina pokrytą śniegiem. Na ośmiokątnej tablicy widnieją niezwykłe słowa, wykaligrafowane tu na prośbę zmarłej przez Ginny: "Don't call me Nymphadora!". Data urodzin i śmierci widnieją poniżej.
- A co z wzmiankami o spektaklach upiorów?
- Och, jest w nich ziarnko prawdy. Jedną ze starych czarodziejskich tradycji jest przychodzenie w Noc Duchów na cmentarze i ucztowanie w specjalnie przeznaczonym do tego namiocie. Grób Lupinów zawsze "stroi się" na tę okazję w piękne, czarne grafity i pomarańczowe wstęgi, a około północy okoliczne duchy organizują tam imponujące widowisko: tańczą, krzyczą, a nawet odgrywają scenki własnych śmierci. Grób stanowi idealne, bo zmieniające się wciąż tło: najpierw staje się niskim pieńkiem, na którym Sir Nicholas pozbawiany jest głowy, później udaje puszczę, w której popełnił samobójstwo Krwawy Baron, następnie staje się... łazienką Jęczącej Marty.
Wybucham głośnym śmiechem, cudem nie opryskując stołu sokiem. Starszy czarodziej pyta mnie o moje zdanie o nowym ministrze magii. Rozmowa toczy się sama i nawet nie zauważam, kiedy na dworze zapada mrok.
- Która to godzina... Już tak późno?! Przepraszam, muszę już iść.
- Szkoda. Bardzo miło mi się z panią rozmawiało. Niech pani mnie jeszcze kiedyś odwiedzi, opowiem pani o grobie Barnabasza Bzika w Ottery Saint Catchpole!
Ze śmiechem obiecuję wpaść do niego kiedyś. Przed deportacją składam jeszcze na nagrobku Tonks wielką dynię. Nagle...
- Aaaaaaaaaaa!!!
Zza pobliskiego grobu wyłania się duch.
- Bu... - szepcze z uśmiechem. Ach, to tylko Gruby Mnich.


Byłabym zapomniała: dołączony rysunek przedstawia tylko kształt nagrobka, ponieważ Ałtorka nie posiada żadnego z tych zmyślnych mugolskich programów, które potrafią przedstawić zmienianie się kolorów mogiłki.

img682.imageshack.us/img682/8996/beztytuuil.jpg