Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Saga "Zmierzchu"

Dodane przez Fantazja dnia 09-03-2009 16:40
#124

W końcu przeczytam ten jakże osławiony na Hogsmeade Zmierzch. Póki co tylko pierwszą część, ale już postanowiłam się wypowiedzieć, gdyż muszę.
Nie podobało mi się.

Cóż, nie była to książka może najgorsza, ale jednak, w moim mniemaniu, nie zasłużyła na miano światowego bestsellera. Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem spodobała się takiej rzeszy dziewczyn. Choć z drugiej strony Pamiętnik Księżniczki też ogłoszono bestsellerem i z początku również podobał się masie nastolatek... Cóż, Zmierzch może jest na nieco (powtarzam - nieco) wyższym poziomie, ale to nie zmienia faktu, że też jest beznadziejnym romansidłem. Myślałam, że umrę z nudów przy tych wszystkich rozmowach Belli z Edwardem. Mówili prawie non stop o tym samym, czyli o niebezpieczeństwie czyhającym na Bellę, o wzajemnym uczuciu i innych mało wciągających rzeczach. Poza tym, w zasadzie wszystko kręciło się wokół Edwarda. Bella zwracała uwagę prawie tylko na niego, przez co inne postaci są tak słabo wykreowane, że nie miałam kogo polubić, by choć dla fragmentów z tym kimś czytać tę książkę. Może jedynie Jacob mi w jakiś sposób podszedł, ale ile on się w tej książce pojawił? Dwa razy? Trzy? Cóż, Meyer postaci, z wyjątkiem tych głównych z głównych, dobrze kreować nie potrafi. Jednakże ja ani Belli, ani Edwarda nie polubiłam. Swan wydawała mi się strasznie mdła, a to, że wszyscy faceci lgnęli do niej jak muchy do lepu, denerwowało mnie w niej najbardziej. Za to Edward był do bólu idealny. A ja nienawidzę postaci idealnych pod każdym względem. A on był piękny, czuły, opiekuńczy, nadludzko silny, czytał w myślach... Już po paru rozdziałach zachciało mi się wymiotować przez te wszystkie opisy, jakie to on ma idealne to, idealne tamto, jak on idealnie wszystko robi, jaki to w ogóle jest idealny... Nie, takie coś nie jest dla mnie. Wolę nagłe zwroty akcji i wielowątkowość, czego w Zmierzchu mi zabrakło. Dodatkowo, James, jak dla mnie, został wprowadzony nieco na siłę. Jakby autorka pomyślała sobie, że trzeba jakoś przyspieszyć akcję, choć wcale nie miała na to ochoty.

Oczekiwałam czegoś więcej. Mimo wielu niepochlebnych opinii, z którymi zdarzyło mi się zetknąć przed przeczytaniem, wierzyłam raczej fanom. Może nie spodziewałam się cudu, ale na pewno nie tego, co otrzymałam. Zamiast zapierającej dech w piersiach lektury, dostałam dość przeciętne romansidło. A gdy przeczytałam na okładce, że jest to powieść z elementami horroru, to o mało nie wybuchłam śmiechem. Ja bałam się w niej tylko kolejnych opisów autorki odnośnie rozterek Belli, ale to się chyba nie liczy.

Na plus? Chyba tylko lekki styl i dosyć dobry pomysł, którego, nawiasem mówiąc, wykonanie pozostawia niestety wiele do życzenia. Ale przecież nie można mieć wszystkiego. Cóż, Zmierzch to książka na raz, której raczej nie chce się czytać po raz drugi. I ja się tylko cieszę, że mi go pożyczono, bo miałam w planach jej zakup, a to byłyby pieniądze wyrzucone w błoto.

A Księżyc w nowiu i Zaćmienie leżą sobie spokojnie na półce i się kurzą. Przeczytam na pewno, bo ta książka nie była na tyle zła, by nie sięgnąć po kolejne części. A poza tym, kto wie, może Meyer zaskoczy mnie w nich pozytywnie?...
Zobaczymy. Kiedyś tam.

Edytowane przez Fantazja dnia 09-03-2009 16:41