Dodane przez Itka dnia 08-02-2009 15:25
#102
Przede wszystkim: porównujecie "Zmierzch" do "Romea i Julii"? Słabo mi.
Wszyscy tak piszą, że to dla szalonych trzynastek i że to jakieś babskie romansidło... Dowiedziałam się z Hogs o filmie, nawet nie wiedziałam, że to na podstawie książki. Poszłam do kina i co się okazało? Wampiry.
A ja uwielbiam wampiry. Jestem zdrowo rąbnięta na ich punkcie. Jako, że u nas w księgarniach pokończyły się nakłady, a i biblioteki pod tym względem słabo wyposażone, zorganizowałam sobie wersje czterech części powieści na komputer. Oczy mi o mało nie wypadły z przemęczenia (do teraz mam przekrwione), ale przeczytałam. Najpierw "Zmierzch".
Porównując do filmu - bardziej podoba mi się przedstawienie niektórych wydarzeń w książce, ale wiem też, dlaczego zmieniono je w taki, a nie inny sposób dla potrzeb filmu.
"Księżyc w nowiu" - no, myślałam, że umrę z nudów, kiedy Bella tak cierpiała przez kilkanaście ładnych rozdziałów. Na szczęście pojawiły się motory i Jacob. Bardzo go polubiłam, sprawił, że akcja się rozwinęła i czytało mi się znakomicie. No i Victoria - tak się wczułam, że ze strachu nie mogłam zasnąć, wyobrażając sobie, że to do mnie się podkrada... Najbardziej ruszyła mnie scena w morzu.
"Zaćmienie" - oj, tutaj Jacob działał mi na nerwy. Bella zresztą też, bo nie chciała zgodzić się na warunek Edwarda. ;) Wreszcie było więcej o Cullenach, o Emmecie i Jasperze - moich ulubieńcach. No i oczywiście walka na polanie i w lesie.
"Breaking dawn" ("Świt" chyba ma być, prawda?) - jestem obecnie w księdze pierwszej. Jak na razie średnio, ale liczę na rozwinięcie.
Jak już pisałam, najbardziej lubię Emmetta i Jaspera, ale fascynuje mnie także postać Alice. Do Jacoba nic nie mam - sprawił, że przeczytałam drugą część i sporo namieszał. A Edward - wiem, że taki musi być, ale jest stanowczo za cudowny i wspaniały. B)
Koniec litanii. Obiecuję.