Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Saga "Zmierzchu"

Dodane przez Sirius Black dnia 20-12-2008 22:44
#56

Heh, a ja się ostatnio rozchorowałam i tak serio z nudów zabrałam się za Zmierzch... to było śmieszne odczucie, wciągnęło mnie to na maksa, nie mogłam się w ogóle oderwać, przez cztery dni i noce pod rząd czytałam 3 książki, prawie się nie odrywałam od laptopa, nie miałam z tym wielkich problemów bo i tak zwykle śpie tylko 3h więc ciągle czytałam. Co ciekawe w międzyczasie ściagałam film bo nie byłam w stanie poczekać na premierę polską. Po kolei co do każdej książki:
Zmierzch był bardzo wchłaniający, łatwo mogłam się zidentyfikować z Bellą choć co do sprawności fizycznej jestem jej przeciwieństwem. Edward stał się dla mnie czymś niemożliwym ale za to irytującym ;) Co dziwne choć przeczytałam tą część już kilka razy cały czas nie mogę sobie chronologicznie poskładać wszystkich wydarzeń z tej książki, wydają mi się rozciągnięte na przestrzeni bardzo krótkiego czasu.
KwN spodobał mi się z tej trójki najbardziej, dziwne?
Uwielbiam długie i głębokie opisywanie uczuć, szczególnie tych bolesnych (cóż za masochistka ze mnie), czytałam sobie tą część bardzo powoli i upajałam się tym bólem choć bardzo wkurzał mnie Jacob. W końcu miałam przeczucie że w którymś momencie Edward znowu się pojawi ale bardzo irytywały mnie to całe nażucanie się Belli. W sumie ten okres braku Edwarda wydaje mi się czymś jak sen, koszmar z którego w którymś momencie Bella się budzi aby wplątać się w realne zagrożenie :D
Trzecie Zaćmienie było trochę nudne jak dla mnie, w sumie najmniej z niego pamiętam, ale nadal wciągało tak samo (muszę sobie jeszcze raz na spokojnie przeczytać). Niby coś się w tle działo ale tak naprawdę póki nie przyszło zagrożenie te wszystkie codzienne rzeczy były trochę za banalne.
Przed Świtem(?) - zaskoczyło mnie to totalnie, w sumie sądziłam że kiedyś to się musi wszystko ułożyć ale myślę że za cukierkowo wyszło, szczególnie ta konwersacja z rodziną królewską. Najlepsze kawałki to te z porodem, z tym jak Bell wrzeszczy na Jacoba i w sumie miesiąc miodowy jest zabawny, te wyrzuty sumienia Edwarda doprowadziły mnie do histerycznego śmiechu.
Tak się zastanawiam co autorka może jeszcze napisać i jestem naprawdę pełna podziwu dla jej wyobraźni i z niecierpliwością czekam na zakończenie wersji myślenia Edwarda.
Nie sądziłam że kiedykolwiek coś wciągnie mnie bardziej od HP, a jednak :D Czekam na polską premierę Twilight, chociaż przyznam że Pattinson irytuje mnie w niektórych scenach i nie zachowuje się tak jakbym tego oczekiwałam po Edwardzie ;)