Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Saga "Zmierzchu"

Dodane przez niewesolypagorek dnia 25-11-2008 13:32
#47

mwahahaha...
O Zmierzchu słyszałam bardzo często, byłam w bibliotece - nie ma, - pomyślałam trudno...nic się nie stało... Myślałam tak przez parę ładnych miesięcy, jednak całkiem niedawno wchodząc na czat nie rozumiałam połowy rozmów... Większość z nich dotyczyła pana Edwarda C.
ehh...wiecie jaka ja zła byłam, że moja miejscowość jest strefą wolną od Zmierzchów? :P Nie mogąc wytrzymać z wrażenia, chęci przekonania się kim jest boski Edward i chcąc zaprzestać karmieniu się spoilerami zaczęłam czytać.
Tak wiec tydzień temu wióra sięgnęła po ebooka... dzisiaj z czystym sumieniem może stwierdzić, że przed chwilą skoczyła czytać tenże sagę :P

Wrażenia?
*.*

Po kolei...
Zmierzch - Na początku zainteresowanie kim jest boski Edward... Zdziwienie, fascynacja [aaaaaaa!] Już w połowie książki zorientowałam się, że przy tym Potter może co najwyżej zamknąć się z Dumbim w szafie ;P
Nie utożsamiałam się z Bellą, nie zauroczyłam się Edwardem, jednak mimo tego bardzo się wczułam... Zmierzch zdecydowanie najlepszą częścią.

Księżyc w nowiu - ciekawe, ciekawe, OMG przestało być ciekawe, dobiło mnie, było mi smutno o.O nudanudanuda... zastanawiałam się czy nie przerwać czytania... z trudem dobrnęłam do połowy. Tam akcja się rozkręciła. Mimo tego uznałam, że Bella jest strasznie głupia, przestałam ją lubić i Edward wiele stracił w moich oczach.

Zaćmienie - mnóstwo zaczętych wątków, nie dokończonych z resztą... Mimo wszystko było ciekawe. Właśnie w tej części zaczęły się według mnie niezłe jaja :D Bella była jeszcze bardziej wkurzająca, jednak Edward trochę mniej... zastanawiało mnie zakończenie. :P

Breaking dawn - OMG !!! :tooth: przez pierwszą część - tą o Belli, prawie co linijka wybuchałam śmiechem nie mogąc się uspokoić... :rotfl: Nie wiem co, aż tak mnie bawiło, jednak śmiałam się niemożliwie... Część o Jacobie? hmm... część była śmieszna, część była głupia, najbardziej podobał mi się poród Belli - w końcu coś zaskakującego, nieśmiesznego i nieoczywistego - przynajmniej w mojej wyobraźni.
Część trzecia - zbyt słodka, zbyt idealna, zbyt oczywiste zakończenie...

Tytuł 'Przed świtem'? według mnie pasuje idealnie [o ile dobrze go interpretuję :tooth: ]

Mimo tego, że jak to mam w zwyczaju, wypisałam to co mi się nie podobało, książkę uznaję za udaną. Jak na razie moją ulubioną serię... Cudo! *.*

Dodam jeszcze, że autorka perfidnie bawiła się moimi odczuciami gdy to czytałam... Zdziwiło mnie to... Bardzo zaintrygowało. Rzadko się zdarza, żebym przejmowała się losem jakiegoś bohatera z książki, cieszyła się z nim i bała o niego... Dziwne. : O

Edytowane przez niewesolypagorek dnia 10-01-2009 11:49