Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: The Kills

Dodane przez RazorBMW dnia 29-09-2012 23:01
#8

White Orchid napisał/a:
Zamknąłeś się na dzisiejsze indie rockowe zespoły, bo uważasz, że wcale nie powinny być określane tym mianem.

Bo nie powinny - Co Indie mówi o samej muzyce DZIŚ? Spoko, było sobie Pixies czy Modest Mouse. I charakterystyczne brzmienie, brudne i lo-fi.
Tyle że potem tych zespołów indie/indie rock zrobiło się od zajeania. Więc i brzmienie zrobiło się podobne. Również, niestety, pod wzgl. image'u, choć image nie ma zbyt dużego wpływu na odbiór samej muzyki.

Indie to DZIŚ tylko pusta łatka, która określa tylko sposób wydawania muzyki, nie styl, jak kiedyś, w latach 90", czy na początku wieku.
[sniff]
Przecież połowa zespołów określanych jako "indie" albo "alternative rock" to pop rock wydawany w wielkich wytwórniach, więc nijak się to ma i do niezależności i do alternatywy. Te zespoły są tak antykomercyjne i alternatywne, że mają po 500 tysięcy słuchaczy na last.fm. [/sniff]

Zgaduję, że nie zagłębiłeś się w utwory The Kills (i innych, świetnych zresztą, współczesnych indie rockowych zespołów) tylko dlatego, bo żyjesz w przekonaniu, że takich zespołów nie należy tykać i nawet nie masz zamiaru tego zmieniać.

Znam TK. I szkoda, że tylko debiut dobry. Bo potem coraz gorzej, niestety. Choć fakt, mega-łatwo wpada to w uszko. Brzmi popowo, bo dziś indie ma być popowy -> się sprzedawać, ergo, po co dziś robić faktycznie mocny indie, które co poniektórych metaluszków by zawstydziło swoją mocą...

Co do zespolików.
Bo są określane czymś, co DZIŚ jest tylko bezużyteczną łatką? Bo robią to, co, no, cholera, większość? Bo połowa brzmi bardzo do siebie podobnie? Teraz "wszystko" jest takie "indie", gdziekolwiek coś zobaczysz z "nowej fali rocka", to jest to albo "altełnatyfne", albo "indie".
Dziś z Indie stało się to samo, co z dubstepem czy progressive - stały się bezwartościowymi łatkami, które albo nic nie mówią o muzyce, lub... znacznie przekręcają jej znaczenie, by się sprzedać słuchaczom. Więc ogarniętego materiału wychodzi stosunkowo niewiele w zalewie popowego nudnego syfu, vide np. całkiem spoko:

Death From Above 1979 - You're a Woman, I'm a Machine

Więc proszę Cię - nie zgrywaj takiego wielkiego znawcy muzyki, bo aż tak niesamowicie oblatany w tym temacie nie jesteś.

Chciałbym chciał napierdzielać znafffffffcę, to bym siedział na piczforku czy innym gównianym porcysie i jarał się tamtejszymi reckami, yup.
I pisałem już gdzieś tutaj - niemożliwe jest znanie się na całej muzyce, ze wzgl. na jej rozmiar.
EOT.

Edytowane przez RazorBMW dnia 29-09-2012 23:07