Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Nienawidzę szkoły

Dodane przez Delirantka dnia 03-09-2009 22:45
#20

W szkole podstawowej i gimnazjum lubiłam chodzić do szkoły, na początku liceum też zbytnio nie narzekałam. Wszystko zmieniło się w roku maturalnym, kiedy szkoły miałam po prostu dosyć. Nawał nauki, wieczne ględzenie nauczycieli o maturze, o studiach, znowu o maturze, o zadaniach, które musimy przerobić, o maturze, o zadaniach, o maturze itd... Koszmar.
Mówi się, że szkolne lata to najfajniejszy okres w życiu; cóż, może i tak jest, ale ja - przynajmniej na chwilę obecną - wolę swoje wakacje. Do liceum już bym się nie wróciła, wystarczą mi fajne wspomnienia (tych gorszych lepiej nie pamiętać). Zobaczymy, jak będzie na studiach. ;)
Co Was w niej denerwuje i dlaczego.
Piszcie tez co byście zmienili.

Organizacja wuefów to w większości polskich szkół porażka do kwadratu, podobnie jest z układem lekcji w danym dniu - zamiast rozdzielić trudniejsze przedmioty równomiernie na każdy dzień tygodnia, ja niejednokrotnie miewałam plan zajęć zawierający matematykę, fizykę, chemię, biologię, historię etc. w jednym dniu, a już kolejny dzień składał się z samych wuefów, religii i polskiego. Przygotować się na wszystkie trudniejsze przedmioty naraz było praktycznie niewykonalne, więc gdzie tu sens w takim planie lekcji?
Jeśli chodzi o programy nauczania - w większości nuda, dużo teorii, mało praktyki (mówię tu o takich przedmiotach jak chemia, fizyka czy choćby biologia) - w gimnazjum kochałam chemię między innymi dlatego, że mieliśmy dużo, dużo doświadczeń (wszystko dzięki nauczycielce); a już na biologii na przykład kości ludzkich uczyliśmy się na pamięć z podręcznika, a przecież o ile ciekawiej byłoby zatrudnić do pomocy szkolnego kościotrupa; przynajmniej miałby zajęcie i nie leżałby zakurzony i zapomniany z tyłu klasy (tzn. teraz już nie leży, bo jak go koledzy zauważyli i dorobili mu wiadomą rzecz z papieru, kościotrupa wyniesiono do kantorka, coby nie rozpraszał więcej uwagi uczniów). Wiem, że to też zależy od nauczycieli, ale jeżeli materiału jest tyle, że na doświadczenia nie starcza czasu, to coś tu chyba jest nie tak? Zresztą, programy nauczania są niedostosowane do możliwości polskich szkół, chyba nie znam ani jednego nauczyciela, który by nie narzekał, że jesteśmy do tyłu z materiałem, że musimy pędzić, bo mamy duże zaległości.
No cóż, (polskie) szkoły mają wiele wad, pozostaje nam tylko mieć nadzieję na jakąś rewolucyjną i genialną reformę szkolnictwa; chociaż, moim zdaniem, wiele by to nie zmieniło. Pożyjemy, zobaczymy. ;)

Edytowane przez Delirantka dnia 03-09-2009 22:46