Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Lalki Barbie

Dodane przez Delirantka dnia 18-08-2009 23:19
#11

Widywanie lalek Barbie mi nie przeszkadza. Wszak każdy ubiera się wedle swojego gustu i wygląda tak, jak chce. (I tu taka mała uwaga do ~malfoj_sam_segz:
ale czasem widzę takie na ulicy, to mnie trochę mdli, bo taka prawda, że tak mało wiedzą na temat mody, że szok ...

Niejedna dziewczyna spotykana na ulicy myśli to samo o Tobie. Gusta się różnią, czasami drastycznie, a moda to bardzo szerokie pojęcie.)
Powracając jednak do tematu - uważam, że każdy ma prawo wyglądać jak mu się podoba; niech sobie dziewczątka masowo przyklejają tipsy i noszą różowe topy - dopóki nie namawiają mnie bym robiła to samo, naprawdę mi nie przeszkadzają. One mają lustra w domach, ja mam lustro - one widzą jak wyglądają, ja cieszę się, że nie wyglądam jak one. Co nie znaczy, że uważam je za jakieś gorsze - po prostu każdy niech się ubiera jak chce. Nie lubię takiego oceniania po wyglądzie i ubiorze; dla mnie o wiele gorsze są dziewczyny zachowujące się jak Barbie. O wiele bardziej niż białe kozaczki irytuje mnie malowanie się czy prostowanie włosów prostownicą (!) w czasie trwania lekcji. O tak, znam na tyle bezczelne osóbki, że są w stanie przynieść do szkoły prostownicę, usiąść w ostatniej ławce, podłączyć ją do kontaktu i prostować sobie włosy, kiedy inni rozwiązują zadania a nauczyciel produkuje się przy tablicy. I nie zawsze są blondynkami w mini spódniczkach; znam dziewczyny, które ubierają się naprawdę nieźle (moim zdaniem), stonowanie, z klasą - co z tego jednak, skoro ich podejście do świata opiera się na suto zakrapianych alkoholem imprezach, swoim własnym wyglądzie i ploteczkach z psiapsiółkami? Dlatego to nie wygląd przesądza o byciu Barbie według mnie, a zachowanie i podejście do życia. A że często jedno idzie w parze z drugim... No cóż, pamiętać jednak trzeba, że nie zawsze tak jest.
Nie każda różowa tipsiara z doczepionymi blond włoskami jest głupia i pusta, o czym miałam okazję się przekonać jakiś czas temu. Mianowicie poznałam osobiście pewną dziewczynę z mojej (byłej już) szkoły; dziewczyna ta miała opinię typowej Barbie. Złośliwi mówili na nią "choinka", jako że taka wystrojona do szkoły chadzała, albo "solara" - domyślić się łatwo można, czemu. Ogólnie, dziewczyna ta była cała sztuczna jak szczęka Teresy Lipowskiej i bynajmniej nie miała z tego powodu łatwo. Tak czy inaczej, poznałyśmy się i - ku mojemu zdumieniu - okazało się, że dziewoja gada sensowniej od większości ludzi z mojej klasy (w tym od wielu z tych, którzy się z niej wyśmiewali). To mi raz a dobrze uświadomiło, jak głupie jest ocenianie po samym wyglądzie. Od tego czasu staram się choć trochę poznać daną osobę, zanim zacznę ją tępić.
PS. Oczywiście z tym tępieniem to ironia, coby jasne było wszystko.