Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Lily & James - pióra Andromedy cz. 1 i 2

Dodane przez Andromeda dnia 26-08-2008 01:00
#1

Przedstawiam wam jeden z rozdziałów mojej opowiaści o latach szkolnych Huncwotów i Lily. Akcja zaczyna się na wakacjach przed rokiem Sumów. Mojego bloga piszę od dawna, ale jest to jedna z najnowszych części. Adres bloga znajdziecie w moim profilu;p
Większość bohaterów z pewnością jest wam znana, wyjątek stanowią najbliższe przyjaciółki Lily: Jennifer, Alex i Sara, które lepiej poznacie czytając moje opowiadanie.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania^^



Zarobiłeś sobie szlaban panie Potter!


Nadeszła burza. Gęste szaro-bure chmury w ciągu kilku sekund zakryły całe niebo, aż po horyzont. Jennifer przymknęła oczy wsłu****ąc się w nadciągającą nawałnicę.
Pierwsze błyskawice rozjarzyły ciemność ciągnąc za sobą odległe grzmoty. Jenna siedziała skulona na ławeczce na skraju dworku w Oksfordzie. Czekała na wiadomości od swoich przyjaciół, ale żadna nie nadchodziła.Wtedy na horyzoncie ujrzała rozbłysk żółtego światła. Powolnym ruchem podniosła wzrok niepewna czy to co przed chwilą ujrzała zdarzyło się naprawdę. Z nieba lunęły tysiące zimnych kropel, przez które nasiąkła jej koszulka i długie, czarne włosy. Nieruchomo wpatrywała się w odległy obiekt.

Światło znów błysnęło, ale tym razem dziewczyna podniosła się rozprostowując zdrętwiałe ciało. Parło naprzód, to opadając, to wznosząc się, jakby traciło siły. Gdy było już nad najbliższym wzgórzem usłyszała warkot silnika. Motor zaryczał wściekle i wylądował tuż przed jej domem. Jenny puściła się biegiem wśród rabatek kwiatów czując jak deszcz chlasta ją po twarzy.
- Syriusz! r11; krzyknęła biegnąc dalej wzdłuż domu i przez trawnik. W mgnieniu oka przeskoczyła płot i wpadła na ulicę. Chłopak zeskoczył z motoru i ruszył jej naprzeciw.

- Jenna... r11; westchnął z trudem i objął ją silnym ramieniem r11; Boże, nic ci nie jest! r11; wypalił tuląc ją do siebie i gładząc jej długie, mokre włosy
- Nic, a co miałoby mi się stać? r11; zapytała wstrząśnięta r11; Nie pisałeś. Nie wiedziałam nawet co się dzieje! Co się stało!?

- Jenna...Zaczekaj r11; odparł Syriusz łapiąc się za brzuch i krzywiąc się potwornie. r11; Mogę złapać oddech?

Dziewczyna umilkła wpatrując się w jego twarz.
- Syriusz? r11; spytała kiedy dłuższą chwilę się nie odzywał r11; Ej, przestań tylko mnie bardziej przerażasz!

Pchnęła go palcem w pierś z dziką furią na twarzy.
- Masz natychmiast powiedzieć mi co się dzieje! -ryknęła czerwona na twarzy.
Syriusz rzucił jej nieprzychylne spojrzenie i gwałtownie się wyprostował.

- Wspaniale! Skaczmy sobie tylko do gardeł, w końcu w tym jesteśmy najlepsi, prawda? r11; fuknął na nią i ruszył w kierunku domu.



Jennifer przymknęła oczy czując jak wzbiera w niej gniew. Kopnęła ze złością płot i wrzasnęła kiedy drzwi zatrzasnęły się za chłopakiem.
Wróciła do środka i od razu chwyciła wiszący w suszarni ręcznik. Wykręcając sobie włosy pociągnęła zbyt mocno materiał i zapiszczała z bólu. Rzuciła ręcznik na ziemię i pobiegła do kuchni.

- Co ty wyprawiasz? r11; usłyszała głos Alex, która siedziała na stole jedząc kanapki z masłem orzechowym r11; Słyszałam jak krzyczysz...

- Nic r11; odparła szybko Jenny i chwyciła łyżkę pełną masła po czym wpakowała go sobie do ust.

Alex popatrzyła na nią z uniesionymi brwiami.
- Naaaapprraaaweee niic mii nieee jeeesss r11; wystękała z pełną buzią.

- Łoł. Już sam fakt, że jesz coś tak kalorycznego jak masło orzechowe jest dziwny, nie mówiąc już o tym, że udało ci się coś powiedzieć z tym w ustach r11; uśmiechnęła się do niej przyjaźnie r11; Pokłóciliście się co?

- Mhmm r11; mruknęła Jenna żałośnie spoglądając na słoik masła.

- Przejdzie wam. Zawsze przechodzi. r11; powiedziała szybko Al. r11; Poza tym jutro jedziemy już do szkoły, nie?

- Co z tego? r11; spytała wojowniczym tonem Jennifer.
- Będziecie mięli okazję w spokoju na siebie nawrzeszczeć r11; odpowiedziała Alex.
Przyjaciółka zaczęła histerycznie szlochać. Sama nie wiedziała, czy powinna się śmiać, czy płakać.


Lily siedziała na kanapie owinięta dwoma swetrami w wielkich, wełnianych kapciach na nogach z kubkiem herbaty w ręce, a i tak było jej zimno. Przesuwała programy w telewizji bez żadnego określonego celu i prychała za każdym razem kiedy trafiła na jakiś wyjątkowo głupi teleturniej.

- Dobrze się czujesz? r11; zapytała zatroskany Rogacz obserwujący jej poczynania od kiedy przyjechali do Jennifer. Czyli jakiś tydzień temu.

- Zdiagnozowałam u siebie chorobę psychiczną, Potter r11; prychnęła jeszcze głośniej nawet na niego nie patrząc.

- I dlaczego mnie to nie dziwi? r11; zażartował James bawiąc się zniczem.

Lily zerknęła na niego przelotnie skupiając się na telewizorze. Kiedy po raz piąty zobaczyła tego samego gościa zachęcającego ją do wzięcia udziału w grze o tysiąc funtów, nie wytrzymała i fuknęła:

- Możesz przestać? r11; James popatrzył się na nią zdziwiony r11; I kto to mówi?

-Nie gadaj! Po prostu przestań się bawić tym głupim świecidełkiem!

-Przestanę jak ty wyłączysz ten durny telewizor!

- Niczego nie będę wyłączać, Potter! To nie twój dom!

- Twój też nie, więc przestań mną rządzić!

- HEJ!!! r11; Syriusz rąbnął z całej siły w stolik między nimi łamiąc go na pół r11; ZAMKNIJCIE SIĘ WRESZCIE!!!

W salonie zapadła głucha cisza. Peter zachrapał głośno zwinięty w kącie z pluszowym misiem pod głową. Alex i Jenny wybiegły z kuchni, by sprawdzić co się dzieje.

- No, Łapa nie wiedziałem, że aż tak mocno pakowałeś przez te wakacje r11; zaśmiał się Rogacz r11; Przełamać na pół stolik to nie lada wyczyn!

- Zamknij się r11; warknęła Lily nadal rozjuszona jak wściekła kotka.

- No co? Nie rozmawiam z tobą tylko z Syriuszem więc się nie wtrącaj!

- ZAMKNIJ SIĘ!!! r11; powtórzyli Lily i Syriusz chórem.

James skrzyżował ręce na piersiach i zapadł się w fotel z obrażoną miną. To samo zrobiła Lily i Syriusz, każde w innym kącie salonu.

Alex zaczęła się śmiać na ich widok i rzuciła się na najbliższy fotel tarmosząc go rękami. Jenny nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Popatrzyła tęsknie na Syriusza i opuściła pokój.



Na stacji Kingr17;s Cross jak zwykle było tłoczno i głośno. James i Syriusz zniknęli szybko w tłumie prowadząc zaspanego Glizdogona.
Lily i Alex zostały przy aucie dziękując jeszcze raz państwo McKinnon za gościnę przez ostatnie tygodnie wakacji.
Jenna czekała niecierpliwie tupiąc nogą i kiedy jej przyjaciółki wreszcie skończyły miłą rozmowę z jej matką pomachała jej na pożegnanie i szybko oddaliła się ku żelaznej barierce.

Na peronie pełno było uczniów i ich rodziców. Dziewczyny wtaszczyły swoje kufry do wolnego przedziału i siadły naprzeciwko siebie.
Posmutniały wyczuwając brak obecności Sary, która nadal przebywała w Szpitalu Świętego Munga wraz z bratem. Carol właśnie przeszła przez przejście za ciotką. Jechała do szkoły po raz pierwszy.

- Będzie dobrze r11; zapewniła je Alexandra uśmiechając się, by dodać im otuchy. Spośród ich czterech tylko ona była niepoprawną optymistką r11; U Świętego Munga ją poskładają.

- Tak, na pewno, ale... r11; Lily zająknęła się nie bardzo wiedząc co chce dalej powiedzieć.

Dalszą rozmowę przerwał im głośny trzask i jęki na korytarzu. Wychyliły głowy przez drzwi do przedziału i w tym momęcie dostały w twarz czymś bardzo gorącym i lepkim jak klej. Impet powietrza był tak wielki, że powalił je na podłogę, podobnie jak kilkadziesiąt innych uczniów na korytarzu. Jenny i Lily wrzasnęły ze złości kiedy tylko na siebie spojrzały i wstały ślizgając się po podłodze pełnej tej dziwnej, ciemnej substancji.

Alex tarzała się w mazi zanosząc się od śmiechu, aż w końcu się opanowała i weszła do ich przedziału.

- POTTER!!! r11; ryknęła Lily na całe gardło.

Parę drzwi przed nią wychyliła się głowa Jamesa.

- Niemożliwe, muszę sobie zapisać tą datę w pamiętniku. Ty wołasz mnie, Evans? r11; powiedział dusząc się od śmiechu na jej widok.

- Jest 1 września na wypadek gdybyś zapomniał r11; prychnęła z niesmakiem.

-Wiem r11; odparł Jim czochrając sobie figlarnie włosy ręką.

Lily wrzasnęła jeszcze głośniej i rzuciła się na niego z rękami pełnymi kleju.

- Auuu!!! Złaź ze mnie idiotko! r11; krzyczał Rogacz.

- Nie obrażaj mnie! r11; ryknęła z furią okładając go pięściami.

Cały wagon ryknął śmiechem, a Syriusz, Peter i Remus też jakoś się nie kwapili, by pomóc biednemu Rogaczowi.

- Jak zechcę to będę cię obrażał! r11; warknął próbując ją z siebie zrzucić, ale ona dzielnie się opierała smarując mu twarz kleikiem. James wypluł go ze złością.

- Nie będziesz, bo na twoje nieszczęście jestem prefektem! r11; krzyknęła wstając i przytrzymując go na ziemi stopą. r11; Więc właśnie zarobiłeś sobie szlaban, panie Potter. W każdy wieczór pierwszego tygodnia!
Wszyscy oniemieli kiedy Lily zamaszystym ruchem wróciła do przedziału ciągnąc za sobą Jenny.
- Tfuu... Prefekt? r11; wymamrotał zdezorientowany Rogacz przecierając okulary.



Przy stole Gryfonów wszyscy śmiali się i żartowali w świetnych nastrojach. Dziewczynom udało się pozbyć z twarzy świństwa z pomocą Lupina i teraz z zapałem pałaszowali kolację cały czas rozmawiając jak najęci.
Jedynymi osobami, które się nie odzywały był Syriusz i James, no i Peter, ale on nigdy za wiele nie mówił.
Łapa wpatrywał się w Jennifer zastanawiając się jak do niej zagadać. Fakt, że usiadła naprzeciw niego na miejscu Sary był sygnałem alarmowym, gdyż od zawsze zajmowała siedzenie obok niego.

- Jenna... r11; zaczął cicho wychylając się do niej nad butelką soku dyniowego i półmiskiem pełnym puddignu r11; Może byśmy jutro wybrali się do Hogsmeade, tak wiesz...na chwilkę...sami r11; uśmiechnął się widząc, że go słucha i mrugnął do niej zawadiacko.
Zadowolony z siebie, pewny, że mu nie odmówi usiadł z powrotem wpatrując się w nią z napieciem.

- Nie r11; padła krótka odpowiedź, a dziewczyna nawet na niego nie spojrzała.
Łapa upuścił swój widelec z brzdękiem nie wierząc własnym uszom. James tylko prychnął pogardliwie nadal wściekły na cały świat, za co chwilę potem dostał mocnego kuksańca między żebra.
- Uchhh... Spadaj r11; mruknął i zajął się swoim talerzem.


Uczta dobiegała już końca i właśnie w momęcie kiedy Dumbledore zabrał głos, Lily skończyła odpowiadać na niekończące się pytania Remusa na temat Sary. Uśmiechnęła się widząc na jego twarzy niepokój i troskę. Na jej piersi błyszczała nowa odznaka, podobnie jak u niego. Ucieszyła się, że to akurat Remus został razem z nią prefektem.

- Witam wszystkich ponownie w Hogwarcie! r11; zagrzmiał dyrektor uciszając w momęcie salę. - Zanim wszyscy udamy się na zasłużony odpoczynek chciałem ogłosić kilka spraw. Otóż po tragicznej śmierci naszego ostatniego nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, profesora Carmennyr17;ego musiałem znaleźć kogoś nowego na to stanowisko. Proszę przywitać wraz ze mną profesor Kefoe!
Szczupła czarownica w wściekle różowej szacie wstała skłaniając nisko głowę, jakby występowała w jakimś przedstawieniu. Uśmiechnęła się szarmancko błyszcząc jasnymi oczami i zakręciła złotego loczka w palcach lustrując tłum.

Lily uniosła brwi tak wysoko, że aż zniknęły pod jej grzywką kiedy kobieta zaśmiała się głosem głupawej nastolatki. Wymieniła z dziewczynami zniesmaczone spojrzenia i zmartwiała na widok min chłopców.

James i Syriusz klaskali chyba najgłośniej z całej sali z niezdrowymi wypiekami na twarzach, a kiedy Dumbledore ponownie zabrał głos nadal wlepiali pełne uwielbienia spojrzenia w nową nauczycielkę.

- Zapowiada się ciekawy rok r11; westchnęła Lily kiedy wstała od stołu prowadząc nowych uczniów do dormitorium. r11; Nawet bardzo...

Po drugiej stronie sali wejściowej szedł Caradoc w towarzystwie swoich przyjaciół i grupki wielbicielek. Zatrzymał się i uśmiechnął się do niej na co ona pomachała nieśmiało ręką.

Edytowane przez Alae dnia 21-02-2009 21:59