Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Łatwa rzecz - pokonanie Czarnego Pana

Dodane przez Madden dnia 06-09-2010 11:29
#75

Pierwszy raz czytałam Insygnia Śmierci trochę czasu temu. Przedwczoraj skończyłam lekturę tej książki po raz drugi i doznałam wielkiego wstrząsu po tym, jak uzmysłowiłam sobie o ilu szczegółach zapomniałam. Książka jest bardzo dobra, genialna. Mając to prawie 19 lat poryczałam się w kilku momentach. Zwłaszcza jak przeczytałam o Lupinie i Tonks, bo całkiem zapomniałam, że oni zginęli. I zapomniałam o Zgredku. Nawet o wizycie w tej całej muszelce.
Bardzo zawija jest ta historia horkruksów, Insygniów, miecza... W każdym razie nie było nudo, błaho i słodko.
Ostatnia walka - krótka. Znowu zaklęcie rozbrajające, ale ile razy było mówione, że to zaklęcie uratowało Harrego na cmentarzu w czwartej części? Trzeba wziąć pod uwagę też to, że różdzki, których używali w ostatecznym starciu znowu były połączone - obie należały do Harrego. I to była jego przewaga, już druga, bo pierwszą było zniszczenie horkruksów. Trzecią mocną stroną było to, że swoją chęcią poświęcenia życia ochronił jego sojuszników. Voldemort, zdeterminowany i słabszy, znowu nie zaskoczył, znowu Avada Kedavra w połączeniu z Expelliarmusem i bach! Odbiło się, nie żyje, radość i szczęście.

Ktoś wcześniej napisał, że chciałby, aby Harry użył jakiegoś Niewybaczalnego.
Przecież tak było - użył Imperiusa i Cruciatus. Nie pamiętam na kim. Chociaż Imperiusa chyba w banku Gringotta.
I jeszcze doszedł do wniosku, że to, co powiedziała Bellatriks w ministerswie w Zakonie Feniksa było prawdą - "Musisz naprawdę tego chcieć".
Krótko mówiąc książka mnie zaskoczyła - po raz drugi!
I cieszę się, że zapomniałam o tylu szczegółach, bo mogłam odkryć je na nowo.
I do tej pory Zakon Feniksa to był mój ulubiony tom, teraz jest na równi z siódemką. Zaraz potem Książę Półkrwi.
Pozdrawiam! :)