Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Hermiona i Malfoy kolejne opowiadanie o ich wspólnej nienawiści i miłości, rozdział 1

Dodane przez czarna_lilja dnia 07-08-2009 11:52
#5

Rozdział 2

Hermiona siedziała na tylnym siedzeniu w samochodzie i przekomarzała się z ojcem. Stali w korku zmierzając powoli w stronę King Cross, skąd miał odjechać pociąg Hogwart-Londyn.
-Twoi przyjaciele będą czekali przed wejściem, tak?- Wtrąciła pani Granger.
-Tak mamo. Harry i Ron ostatni miesiąc spędzili w Norze, więc...
Hermiona urwała w pół zdania wpatrując się w limuzynę, która stała obok. Przez pół otwarte okno zauważyła jasna czuprynę a w brzuchu poczuła dziwne mrowienie. Hermiona bardo zaskoczona oderwała wzrok od swojego największego wroga, Malfoy'a.
-Na czym skończyłam mamo?

***
Znudzony Draco wysiadł na chodnik i zwrócił się do ojca:
-Następnym razem nie będę pocił się w samochodzie jak jakiś zwykły mugol. Nie wiem naprawdę dlaczego nie mogliśmy skorzystać z sieci Fiuu...
-Synu już ci mówiłem, że ministerstwo nie wydało zgody na podłączenie naszego kominka do sieci... Gdyby tylko wiedzieli jak ważna jest nasza rodzina zgodziliby się na wszystko.
Chłopak nie słuchał dalej ojca, skierował swoje kroki w stronę dużego budynku. On tez zauważył brązowe oczy wpatrzone w czubek jego głowy. Na szczęście obserwująca dziewczyna nie mogla zobaczyć wyrazu jego twarzy poprzez przyciemniane szyby, która wyrażała to czego on tak bardzo się bał się pokazać. Uczucia. Przechodząc przez barierkę na peron 9 i 3/4 rozmyślał dlaczego tak zareagował. Nie mógł sobie wybaczyć. "I to jeszcze na widok tej szlamy Granger" pomyślał. W oddali zobaczył dwie postacie, wyróżniające się budową ciała i skierował się w stronę swoich ''kolegów" Crabba i Goyla.


***
Kiedy Hermiona spotkała swoich przyjaciół wszyscy troje poszli poszukać wolnego przedziału. Po drodze spotykali wielu kolegów ze szkoły, którzy witali się z nimi serdecznie. Wreszcie znaleźli wolne miejsca w przedziale, w którym siedzieli już Luna Lovegood, Neville Longbotonn oraz Ginny Wesley. Hermiona zostawiła swoje rzeczy, przebrała się w szaty czarodziejów i szybko skierowała do drzwi mówiąc przez ramie przyjaciołom dokąd idzie. Śpieszyła się na zebranie prefektów na, którym już czekał na nią Ron. Po drodze próbowała przypiąć sobie do szaty odznakę, lecz w pewnym momencie ktoś zagrodził jej drogę, a mała tarcza wyleciała jej z rak. Gdy Gryfonka schylała się po swoją własność, zobaczyła jak blada dłoń szybko sięga i podnosi plakietkę.
-No, no, no. Pannie idealnej rzeczy zaczynają wypadać z rąk? Może powinnaś poszperać w tych swoich książkach i znaleźć jakieś zaklęcie na tą swoją niezdarność? Albo lepiej nie, będę miał większy ubaw jak za każdym razem coś będzie ci wypadało z rąk. - Zakpił Draco - A może się zakochałaś? - Zapytał i spojrzał z góry na jej szybko różowiące się policzki.
- Nie twoja sprawa Malfoy. A teraz oddaj mi moją własność i z łaski swojej suń ten swój szlachecki tyłek z przejścia. - Odparowała Hermiona.
- Uau Granger to ty jednak umiesz pokazać pazurki. A może od dzisiaj powinienem nazywać cię ostrą kocicą, co? - Na twarz chłopaka wpełzł szyderczy uśmiech.
- Nie mam czasu na twoje idiotyczne gierki. Dawaj odznakę i spadaj.
- Obawiam się, że będziesz musiała poprosić - Na twarz chłopaka wylał się uśmiech, który doprowadził Gryfonkę do ostateczności. Szybko sięgnęła po różdżkę i już po chwili jej koniec wbijał się w pierś Ślizgona.
- Granger chcesz rzucić na mnie urok na oczach pierwszoklasistów? Zawsze idealna pani prefekt? No, no nieładnie. - Zacmokał i spojrzał na dziewczynę z kpiną w oczach.
- Albo... oddasz... mi... moją... własność... albo... wyjdę... z... siebie...- Rozwścieczona Hermiona naciskała coraz mocniej różdżkę.
- Dobra już. Masz - rzucił jej odznakę - I nie wybuchaj, bo nie mam zamiaru przez najbliższy tydzień zeskrobywać z siebie szlamu.
- Zejdź mi z oczu Malfoy.
Hermiona oderwała różdżkę od chłopaka i przesunęła go ręką.
Gdyby po przejściu 10 metrów obejrzała się za siebie, zobaczyłaby zamurowanego Draco Malfoy'a z wyrazem zaskoczenia i niedoważania na twarzy, wpatrującego się w odchodzącą zgrabna sylwetką z długimi, brązowymi włosami, których obraz nadal miał w głowie...