Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Death Note

Dodane przez Ballaczka dnia 06-01-2010 07:15
#55

A nie dała ci do myślenia kwestia "A więc L ma umrzeć... Tak po prostu?".


... która jednak nie przeszkodziła mu w ten sam dzień dojść do wniosku, że w sumie mógłby pozbyć się L'a nawet jutro. I pewnie tak by się stało, gdyby Ryuuzaki nie dorwał Misy Misy wcześniej.
Rem, owszem, popadła w obsesję, by chronić tę głupiutką dziewczynę, ale działała pod nadzorem Lighta i zgodnie z jego poleceniami.

Light dosyć szybko stał się bardzo żałosną postacią. Może i na początku jego działania miały pozory szlachetności, ale już wkrótce wyszło na jaw, że zależy mu tylko na sławie, uznaniu, postrachu w oczach ludzi. Myślał o sobie jak o Bogu, zwłaszcza po śmierci L'a, gdy nikt nie kontrolował już jego ruchów. Jego pobudki były naiwne i dziecinne - zwalczać zło złem? Powstała w tego wyniku moralność to moralność strachu i terroru, nie mająca nic wspólnego z prawdziwym zdrowym społeczeństwem. Obsesja, by zwalczać każdego, kto stanie mu na drodze dosyć szybko przerodziła się w paranoję. Od początku był tylko dumnym, zadufanym w sobie dzieciakiem, który nie znosił słowa sprzeciwu, a za misję wyznaczył sobie rządzenie światem jako Bóg, chcąc na własną rękę decydować, kto zasługuje na życie, a kto nie. Obrzydliwe.

Co do innych bohaterów:

W ciągu tych kilku tygodni od których się tutaj wypowiadałam, moja miłość do Mello wzrosła jeszcze bardziej, spychając nieszczęsnego L'a na zasłużone drugie miejsce. Ubóstwiam tego człowieka za wszystko, chociaż głównym powodem jest na pewno to, że w przeciwieństwie do Neara miał w sobie pasję.
Natomiast moja początkowa sympatia do Neara znikła. Ostatnio udało mi się przejrzeć na oczy i zauważyć w nim mdłe, nudne, autystyczne dziecko, pozbawione jakichkolwiek wyższych uczuć czy pobudek. Pod pewnymi względami był nawet bardziej bezwzględny niż Mello, a już zdecydowanie mniej uroczy niż L.
Matt jest po prostu wspaniały, chociaż może przemawia przeze mnie zbyt wielka ilość fan ficków z jego udziałem. Jedna z tragiczniejszych postaci w całej serii, bo niczym nie zawinił. Najwyraźniej nie zależało mu na przejęciu pałeczki po L'u, zwyczajnie pomagał przyjacielowi.

Generalnie po przeczytaniu mangi poczułam pewien uraz do anime. Wiem, że pewne wątki trzeba było pominąć, ale pominęli akurat te, które nadawały sens całej produkcji. Byłabym nawet gotowa obniżyć moją ocenę dla anime, gdyby nie wspaniała animacja, muzyka, kreacja bohaterów. Za to wszystko mogę wybaczyć te potknięcia.

Wypowiadając się jeszcze na temat mangi, zdziwiła mnie wyraźna współpraca między Mello i Nearem, nieobecna przecież w anime. Postacie były nieco bardziej rozbudowane, Mells ukazany został bardziej po ludzku, sama scena końcowa różni się także od tej przedstawionej w anime. Zabrakło więzi pomiędzy L i Lightem ukazanej w anime, za to o wiele bardziej uwypuklono relacja łączące Mello z Hal Lidner.