Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Czarna Lista - Rozdział III

Dodane przez Alae dnia 22-08-2009 23:09
#25

Dobsz. Nie będzie więcej szturchania. Skorzystam z chwili, kiedy wszyscy mnie olewają i napiszę ten komentarz. Od początku do końca. Będę dzielna. Obiecany komentarz, część pierwsza.

Rozdział I

Usterki (te duże, te drobne i te, które zauważam tylko ja, bo jestem strasznie czepialska):

Na peronie kupił najnowszy numer Proroka, aby zająć czymś umysł w domu wujostwa. Zaraz po wejściu do pokoju usiadł przy biurku i pogrążył się w lekturze gazety, aby się zrelaksować po podróży.

Słowo na czerwono - niepotrzebne (wiadomo, co czyta) Tylko wybija z rytmu.

Sądzili, że Harry z jakiegoś powodu ich unika, co przyjęli za dobrą monetę.

Ja zamieniłabym to na "uznali".

I tak miał problemy z ustaniem na nogach, nawet gdy nie był potrącany przez krewnych.

A przez nie-krewnych? Imo, niepotrzebnie wyszczególniasz.

Chłopak wyglądał po prostu strasznie. Czarne włosy niewiele mniej rozczochrane od włosów Syriusza zaraz po ucieczce z Azkabanu były tak przetłuszczone, że aż się posklejały. Koszulka, której nie ściągał od tygodnia, pomimo pierwotnie białej barwy, poszarzała i przylepiła się do jego ciała. Na dodatek wydzielał z siebie bardzo nieprzyjemny zapach. Jego skóra stała się tak blada, że prawie biała, co kojarzyło się nieprzyjemnie z ciałem topielca wyłowionego z wody po paru tygodniach. Najstraszniejszy widok przedstawiały oczy. Ciemne cienie pod nimi były niczym w porównani z samymi oczami, które były przekrwawione i... puste.

Za dużo powtórzeń jak na tak krótki fragment. Nie gra też opis koszulki "pomimo tego, że pierwotnie była biała, poszarzała" zamieniłabym na "...tygodnia, pierwotnie biała, poszarzała". No i mam poważne wątpliwości czy topielec na pewno jest biały, ale ekspertem nie jestem, mogę tylko przypuszczać.

Była w nim taka niemoc, załamanie i zagubienie, że nawet on odczuł po raz pierwszy w życiu potrzebę niesiania pomocy kuzynowi.

Aby uniknąć powtarzania "był", a używasz go zdecydowanie za często, proponuję "biła od niego taka niemoc...". No i tak jakby zmienia ci się podmiot, słabo skupiony czytelnik może w pierwszej chwili nie zauważyć, że najpierw chodzi o Harry'ego, a potem o Dudley'a.

Droga z salonu do pokoju zajęła mu prawie dziesięć minut. Był to chyba jego rekord, bo zazwyczaj pokonywał tę trasę ponad pięć razy szybciej.

Nawet "ponad pięć razy szybciej" to, moim zdaniem, stanowczo za dużo. Wprawdzie nie mieszkam w domku jednorodzinnym, a w mieszkaniu w trzypiętrowej kamienicy, ale pokonanie drogi mój pokój - strych to nie więcej niż 40 sek. W dwie minuty można naprawdę daleko zajść. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że Potter był wysportowany, a ja jestem raczej domowym zwierzątkiemr30;

Postanowiłam wysłać Ci tą książkę, którą napisał mój dziadek.

TĘ książkę. No i tak sformułowane zdanie sugeruje, że najważniejsze w tej książce jest, nie jest treść, ale fakt, że została napisana przez dziadka Tajemniczej Nieznajomej. Takr30; kulawo.

In plus:
Dobra kreacja wuja Vernona. Nieśmieszny żart i obłudne martwienie się o Pottera czynią z niego nieprzyjemną osobę, ale nie Potwora Pożerającego Noworodki na Śniadanie, rodem z blogów, w których główne trÓ bohaterki są niezrozumiane przez Tych Strasznych Ojców, Jeszcze Gorsze Matki i Potworne Macochy. Twój Vernon jest czarnym charakterem dnia codziennego. Ładnie.

Świetny kawałek, gdy Potter wpada do pokoju, zdecydowany na walkę. Bardzo dynamiczny. Generalnie odniosłam wrażenie, że lepiej się czujesz w "opisach" akcji, a nie otoczenia. No i język, którego używasz bardziej do tego pasuje. Mam rację? Chociaż muszę przyznać, że zdjęcia od Tajemniczej Nieznajomej (wyczuwam ironię, więc nie zamierzam truć, że to określenia rodem z wymiotnych blogasków) opisane były dobrze. Wyważyłeś ironię komentarzy i ogólną drastyczność tych scen. Wyszło ładnie.

Syriusza upijającego się i wspominającego Jamesa i Lily kupuję. Nie lubię go, ale kupuję. Bardziej do mnie przemawia właśnie taka kreacja, Syriusz-Wiecznie-Żyjący-Przeszłością, niż Syriusz suszarkowy. Dlaczego? Bo tak.

Także Potter, który w końcu zrozumiał, że jest idiotą i powinien się wziąć w garść, zamiast opieprzać, jest bliski mojemu wyobrażeniu. Wprawdzie mam niskie mniemanie o jego zdolnościach umysłowych, ale jakoś trudno mi uwierzyć w to, co usiłuje nam wcisnąć Rowling - Potter głównie gra w quidditcha i zna się tylko na Obronie Przed Czarną Magią.

Ciąg dalszy nastąpi. Kiedyś.