Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Opinia o 6 filmie

Dodane przez Miona dnia 22-07-2009 10:22
#4

Szczerze mówiąc, ogólnie film zrobił na mnie umiarkowane wrażenie.
Zacznę od początku, od tego co mi się nie podobało.
Przede wszystkim fabuła. Przedstawia się ona jako postać żółtego sera z wyjątkowo dużymi dziurami [niektóre są pozalepiane, ale innym gatunkiem sera, zupełnie pospolitym wobec wybrakowanej całości]. Większość scen jest wycięta, a te, które zostały są zupełnie poprzerabiane. Co więcej, dołożyli zupełnie nowe momenty [mugolska kelnerka podrywa Harry'ego, Dumbledore pyta się Pottera, czy coś go łączy z panną Granger, Hermiona przyznaje się, że "interesuje się Ronem od dawna" przy całym ciele pedagogicznym], które, jak widać są nieco żenujące i występują w nich słowa oraz aluzje, które na pewno nie wyszłyby z ust tych bohaterów. Akcja jest ułożona niechronologicznie, co mocno denerwuje kogoś przywiązanego do klasycznej fabuły. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wkrótce wszystko mi się pomyli, co z tego, że książkę znam na pamięć, jak film wprowadza jakiś totalny chaos i zamieszanie...
Kolejnym minusem filmu jest zupełnie nie wspomnienie o Syriuszu. Harry beztrosko rozmawia sobie z długonogą mugolką zamiast pogrążać się w jakiś chociaż lekkim odosobnieniu i empatii. Owszem, jest migawka z Ministerstwa Magii, ale trwa może pięć sekund i jest na niej tylko Harry[który wygląda jakby mial krwawiącego wąsa] i Dubledore.
Właśnie, Dumbledore - jest wyjątkowo... dziwny w tej części. W książce sprawiał miłe wrażenie oddanego Harry'emu człowieka o bardzo wyrozumiałym i życzliwym podejściu do życia, a w filmie jest uszczypliwym staruszkiem, który żartuje z uczniem na temat podrywanych przez ucznia kelnerek. Żenujące.
Totalnie zniszczona scena śmierci Dumbledora. Przyznam szczerze, że cały film bałam się, jak na to zareaguję, a tu- dochodzi do kluczowego momentu, robią śmieszne zwolnienie, jakby dyrektor był w czasie skoku na bungee, nie ma przerażonego Harry'ego, ze zduszonym okrzykiem na ustach, którego nikt nie mógł usłyszeć [nie był nawet pod działaniem Petrificus Totalus...], zero wzruszeń, nie tak jak w ZF, kiedy ginie Syriusz, nawet muzyka jakaś... Niepasująca. Wszystko takie, żeby odwalić, żeby było.
Teraz przejdę do plusów.
Po pierwsze: wybitna rola Ruperta Grinta. Ten człowiek ma niesamowity talent aktorski, szczególnie dobry jest w rolach komediowych, nie mam pojęcia dlaczego dotychczas się go nie zauważa.. Grając Rona pod wpływem Amortencji był po prostu mistrzowski! - jego mimika, ton głosu, wszystko od A do Z było zrobione i dopracowane do najmniejszego szczegółu. Strasznie go polubiłam dzięki roli w WA, a teraz ostatecznie dowiódł, że jest tego wart.
Podobnie z Tomem Feltonem. Dotychczas nie mógł się specjalnie wykazać, to fakt, ale KP dał mu tę szansę. Był po prostu genialny, jako Draco - chłopak stargany przeciwnymi uczuciami i strachem. Jego charakteryzatorzy przeszli samych siebie, a sam aktor w sposób niesamowity zagrał scenę płaczu - i to był chyba jedyny wzruszający moment w filmie. A, i jeszcze Sectusempra - myślałam co prawda, że to będzie bardziej widowiskowe, że w pozycji stojącej krew wybuchnie mu z płuc, coś jak w reklamach gumy Airwaves, ale zawsze mogło być gorzej. ;P
Śmieszna rola Jassie Cave [Lavender Brown], na planie musiała robić z siebie niezłą idiotkę. ;P trochę zawiódł mnie jej głos w dubbingu, wyobrażałam sobie, że nie będzie altowy tylko sopranowy, bardziej dziewczęcy i właśnie idiotkowaty. ;P
Ogólnie, dużym plusem filmu jest ogromna dawka humoru, co niestety zamienia go w komedię i mało jest nacisku na drugi aspekt, ten bardziej tragiczny. Podsumowując, film jest niezły, ale jak na ten cały cyrk, który stworzyło WB, czternaście zwiastunów, z których można było zlepić cały film, przeniesienie premiery i ogólne zamieszanie to nie wiem, czy warto było czekać.

Edytowane przez Miona dnia 22-07-2009 10:29