Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Puchońsko - ślizgońskie kłopoty, rozdział 1

Dodane przez Niewidka dnia 06-08-2009 18:21
#3

- Ty ciemna maso, patrz co robisz! - warknęła [czas teraźniejszy] Ainsley patrząc jak z kociołka jej przyjaciela wylewa się [czas teraźniejszy] brązowy płyn prosto na jej buty. Że też pracował [czas przeszły] tak blisko niej. Nie to, że go nie lubiła [czas przeszły] , w końcu był [czas przeszły] jej przyjacielem, ale na lekcje eliksirów stanowczo nie powinno się go wpuszczać.

Mylisz czasy.
"Dziewczyna nie jest zadowolona ze swojego partnera. Choć to jej przyjaciel, którego lubi. Ale na lekcje eliksirów jej zdaniem nie powinno się go wpuszczać. Gdyż przysparza więcej szkód niż pożydku."* ... coś w tym stylu.
a on...do Huffelpuffu

Spacja.
Dwa przeciwieństwa, a jednak przyjaźnili się od dziecka

przyjaźnią*
przynajmniej w mienianiu Chrisa.

"... w mniemaniu (...).* jak mniemam. ;d
To była naprawdę urocza przyjaźń, między Ślizgonką, a Puchonem.

jest*
nie rozerwało tej więzi

zniszczyło?
Co za ironia losu, prawda?

A noo, prawda.
prychnęła mieszając swój wywar z niezwykłym skupieniem.

Coś mi tu zgrzyta. Chyba lepiej by było "prychnęła, następnie mieszając swój wywar w niezwykłym skupieniu"* jakoś rozdzielić te dwie czynności, aby było przejrzyście.
Zdaniem Christiana, to profesor Snape nadawał się na trutkę na szczury, jedno spojrzenie i zwierzak już by nie żył.
Dobre. Ale zmieniłabym coś. "... Snape mógł doskonale zastąpić trutkę na szczury (...)"* :P
Ku wielkiej uciesze Evertona lekcja eliksirów dobiegła końca. Co prawda znowu nie oddał próbki swojego eliksiru,
wywaru?
Ku wielkiej uciesze Evertona lekcja eliksirów dobiegła końca. Co prawda znowu nie oddał próbki swojego eliksiru, jednak sam fakt, że lekcja
"... już dzisiaj nie będzie musiał sterczeć nad flakonikami i i garnuszkiem (...)"* ;]
- No i co się tak szczerzysz? - spytała Ainsley mierząc wzrokiem przyjaciela i bawiąc się kosmykiem swoich czarnych jak smoła włosów. Chłopak wyszczerzył się jeszcze bardziej,
"Chłopak uśmiechnął się jeszcze (...)"*
jednak po chwili znów uśmiechał się od ucha do ucha.
"... był znów w dobrym nastroju"*
jednak nie przeszkadzały ona promieniom słonecznym w dojściu do błoni Hogwartu.

one*
- Jak ty możesz z nimi wytrzymać?

hmm... wytrzymywać? Bo wytrzymać to raz, a wytrzymywać to ciągle. A ona z nimi przebywać musi przez dłuższy okres. [?] :rol: Choć tak chyba też jest poprawnie.
ślizgonów

Wielka literka "Ś".
każdy myślał o czym innym

A kto ich tam wie? (:

Hmm... nawet fajne ff. Mi się podobało. Ale to i tak za mało aby dodać ocene. Poczekam na następny rodział, który mam nadzieję się ukaże. :happy:

Edytowane przez Niewidka dnia 06-08-2009 18:48