---

Lady Snape- z ust mi to wszystko wyjęłaś. Dołączam się do drużyny uszkadzającej. Jest nas już trzy. Jak można w ogóle stawiać Muse w jednym rzędzie z Meyer i filmem na podstawie jej wypocin? Matt Bellamy (lider, wokalista, autor prawie wszystkich tekstów i melodii) jest kulturalnym człowiekiem (jak wnioskuję z jego twórczości, zachowania i wypowiedzi) i po prostu nie mógł jej odmówić skoro nazwała jego piosenki główną inspiracją, a Muse swoim ulubionym zespołem. Stąd "Supermassive Black Hole" na ścieżce dźwiękowej. Sama jestem ich fanką od 6 lat i gdy czytam, że wszystkie wielbicielki Muse wzięły się prosto z seansu "Zmierzchu" to czuję, że zaraz eksploduję ze złości. To od lat jeden z najbardziej cenionych alternatywnych zespołów rockowych, z milionami prawdziwych (nie tłajlajtowych) fanów na świecie, a soundtracki do filmów na podstawie sagi Meyer to tylko mało znaczący epizod w ich karierze. Żeby móc sprawiedliwie ocenić ich dokonania, przydałoby się najpierw przesłuchać ich płyty (szczególnie polecam Absolution, ale wszystkie są świetne), a nie tylko dwie piosenki- "Supermassive Black Hole" i "I Belong To You". Już porównanie tej drugiej do reszty ich najnowszej płyty wystarczy, żeby zorientować się, jak ich standardowa twórczość ma się do pisaniny Meyer. Bellamy obiecał, że skomponuje coś pasującego na ścieżkę do New Moon i słowa dotrzymał, ale wyszła z tego tak kompletnie "niemusowa", banalna, edzio-pierdołowata i popowa piosenka jaka tylko może być, więc ocenianie ich dokonań na tej podstawie jest po prostu śmieszne. Zgadzam się z LS, że nam fanom, pozostaje tylko czekać na koniec tej zmierzchofilii (wg mnie to najlepsze określenie, bo -mania zbyt dobrze się kojarzy, jak np potteromania), ale mimo wszystko mam nadzieję, że fani sagi Meyer dołożą trochę starań i posłuchają paru normalnych, musowych piosenek, przed ocenieniem ich twórczości i nazwaniem Matta wyjcem, a ich piosenek- popowymi.