Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [M] Ale idioci!

Dodane przez Delirantka dnia 17-04-2009 21:49
#8

Owszem, masz 12 lat (jak mniemam), a to Twoje pierwsze opowiadanie. Cóż, takie są okoliczności łagodzące dla tej zbrodni na literaturze. Natomiast przewinień z Twojej strony jest multum, co też postaram się zaraz (nie bez czepialstwa) wykazać.
Doczłapałam jakoś to opowiadanko do końca. Było ciężko, ale żyję. A dlaczego musiałam przez nie człapać? Ano dlatego, że roi się w nim od:
1) braku sensu
2) niepotrzebnych wstawek.
Reszta wyjdzie w praniu.
Jedziemy.
Wstęp od razu skreślił to opowiadanie na całej linii. Typowy dziecięcy wstęp opisujący zwykłe zachowanie autorki "opka" (co też pozwala mniemać, że bohaterką tforu jest sama ona), wstęp w którym nie ma NIC ciekawego, NIC choć trochę istotnego dla fabuły, NIC co by zasługiwało na większą uwagę.
Chwyciła za telefon i wysłała wiadomość do Olki. W drugiej kolejności kilknęła na ikonkę Gadu-Gadu, wybrała na liście numer oznaczony ``Natka``.

Takich fragmentów najbardziej nie cierpię. Bo co mnie, czytelnika, to do jasnej ciasnej obchodzi? Skontaktowała się z koleżankami? Skontaktowała. Potwierdziły? Potwierdziły. Ale co mnie obchodzi, jak to zrobiła?
Wprowadzanie szczegółów, w tym przypadku czynności, do tak krótkiego opowiadania wprowadza zamęt, chaos i pies wie co jeszcze. Takim zdaniom mówimy NIE.
Dalej dowiadujemy się co nieco o głównym wątku w opowiadaniu - oczywiście jest to tajemnicze, oczywiście trzeba to zbadać, oczywiście bohaterka będzie w tym uczestniczyć... Standardowo. Znam to na pamięć.
O 16:30 dziewczyna wyłączyła komputer i zaczęła się ubierać. Włożyła ciemne jeansy, czerwoną bluzę z kapturem, na bluzę założyła zieloną lateksową kurtkę. Całość dopełniały średniej wielkości słuchawki, koniec przewodu od słuchawek był wetknięty do odtwarzacza mp4 znajdującego się w kieszeni.

Kolejne szalenie istotne informacje - i powtarzam: co to czytelnika obchodzi? Rozumiem, że niewielkie dygresje opowiadanko mogą urozmaicić, ale na miłość pieską, co mnie obchodzi, jak bohatereczka była ubrana?
Ale (nie?) martw się, to zjawisko jest bardzo powszechne. Ja je nazywam kompleksem aparycji; generalnie rzecz biorąc, miałam to samo zaczynając pisanie. Większość tak miała. Chodzi o to, że kreujesz bohaterkę świadomie jako siebie, nieświadomie natomiast ją 'ulepszając' (że się tak wyrażę). A to prostą drogą prowadzi do marysuizmu.
reszta chłopaki.

Ja Cię zaraz nauczę odmieniować.
Kiedy tak siedziały chłopcy postanowili spenetrować ruiny.

Kto siedział? Zjawy? A może ruiny? Bo z kontekstu zdań nie wynika nic jednoznacznego.
Przebiegła tak ok. 400 m. prostą drogą, po czym skręciła w boczną uliczkę. Dopiero wtedy zatrzymała się i rozejrzała. Jej paczka na rowerach była dopiero 5 metrów od niej.

Zaraz się dowiem, że oprócz biegania z prędkością 100km/h, bohaterka umie też latać, czytać w myślach i walczy z kitowcami.
Aż w pewnym momencie do jej nozdrzy dotarł nie miły, ale znajomy zapach.
- Blee! Spociłam się - powiedziała na głos.

...
...
...
Nie skomentuję tego fragmentu, nie dam rady ...

Reasumując; opowiadanko jest kiepskie, fabuła nudna, wykonanie leży i kwiczy, że do piekła pójdzie, błędy ortograficzne, interpunkcja szaleje - że mi się nie podobało, to już chyba widać.

Musisz jeszcze dużo popracować i przede wszystkim poczytać trochę, zanim znowu sięgniesz po długopis. Popracuj nad ortografią, interpunkcją i przede wszystkim (moje ulubione zdanie) - myśl, co piszesz. Myśl. Bo nadmierne wdawanie się w szczegóły dobre nie jest i nikogo nie interesuje.
Adieu.